Europejskie spółki z sektora obronnego mają za sobą jeden z najlepszych okresów w historii. Myślisz, iż to amerykańska technologia dała sporo zarobić w ostatnich latach? choćby ona nie umywa się do europejskiej zbrojeniówki.
Najpierw nakręcana wybuchem wojny, potem jej przeciąganiem się, a teraz napędzana Trumpem i nową administracją USA, która twierdzi, iż niespecjalnie widzi jej się ciągłe samodzielne finansowanie bezpieczeństwa na naszym kontynencie.
Zwrot w amerykańskiej polityce zapoczątkował całe domino wydarzeń, którego ostatnim klockiem, był jak na razie szalony rajd na giełdzie sektora zbrojeniowego. Czy faktycznie stoi za tym coś więcej niż czysta spekulacja na rynku? Czy europejska zbrojeniówka to nowy hit kolejnej dekady inwestycyjnej, a jeżeli tak, to jakie spółki będą najlepsze do portfela dla inwestora? Odpowiedzi na te pytania znajdziemy w tym materiale.
Europejska zbrojeniówka podbija giełdy! Czy warto inwestować w ten sektor?
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Trump, Ukraina i narracja polityczna
W lutym Donald Trump napisał na platformie społecznościowej, iż „…umiarkowanie udany komik, Wołodymyr Zełenski, namówił Stany Zjednoczone Ameryki do wydania 350 mld dolarów, aby rozpocząć wojnę, której nie można było wygrać, która nigdy nie musiała się zacząć, wojnę, której on, bez USA i Trumpa nigdy nie będzie w stanie zakończyć”.

W tym samym wpisie Trump również oskarża Europę o to, iż wydaję na wojnę na Ukrainie zdecydowanie mniej niż Stany, a to Europie powinno bardziej zależeć na utrzymaniu bufora w postaci Ukrainy, bo stany mają ocean, jako bufor.
Europa kontra USA – kto tak naprawdę pomaga Ukrainie
Wbrew jednak słowom Trumpa, to Europa wydała do tej pory więcej na pomoc Ukrainie. Stan mają przewagę jako indywidualny kraj, ale kolektywnie Europa w tej pomocy wygrywa. Wsparcie te jest jednak zupełnie inne. Europa to głównie pomoc humanitarna i finansowa, Stany to głównie pomoc militarna. Przy rozdzieleniu tych worków z pieniędzmi różnica na korzyść USA faktycznie aż bije po oczach.


Brak silnego militarnego zaangażowania Europy po części wynika z tego, iż w zasadzie nie bardzo ma się ona czym militarnie dzielić.
Monachium i przełom w myśleniu o obronności Europy
W lutym na konferencji w Monachium obecny Wiceprezydent USA – JD Vance wkroczył na scenę, żeby bezlitośnie zaatakować wieloletnich sojuszników Stanów i potrząsnąć trochę Europą. Miał jeden cel – obalić przekonanie, iż USA zawsze wkroczą na ratunek – od II wojny światowej, przez konflikty na Bałkanach, po dzisiejsze zagrożenie ze strony Rosji.
Zadziałało, Europa faktycznie straciła to przekonanie i doszła do wniosku, iż fajnie mieć sojuszników, ale trzeba też wziąć się do roboty samodzielnie.
Wystąpienie Vance’a było na pewno przełomowym w tej historii momentem. Podważyło transatlantycki sojusz Stanów i Europy, a choćby pobudziło pytania o to, czy przypadkiem USA nie zacznie wycofywać swoich żołnierzy.
Zgodnie z oficjalnymi danymi na kontynencie stacjonuje ponad 80 000 amerykańskich żołnierzy, a w przypadku zagrożenia zewnętrznego ta liczba musiałaby zostać przynajmniej potrojona.
Nowy sekretarz stanu Marco Rubio, odrzucił na razie spekulacje o wycofaniu wojsk, ale… kiedyś w ogóle nie musiałby nic odrzucać. Po prostu nie byłoby takich spekulacji. Świat się więc zmienił.
Europejska bezradność militarna i zagrożenie ze strony Rosji
Tymczasem raporty różnych think tanków sugerują, iż po zakończeniu wojny na Ukrainie, Rosja może być gotowa do kolejnego ataku w ciągu od trzech do dziesięciu lat.
Szacuje się, iż aby odstraszyć hipotetyczny atak Rosjan w samych tylko krajach bałtyckich, europejska armia musiałaby dysponować 1 400 czołgami, 2 000 bojowymi wozami piechoty i 700 działami artyleryjskimi, a także milionem pocisków 155 mm na pierwsze trzy miesiące intensywnych działań.
Haczyk? Przy obecnych zasobach całej Europy, to naprawdę DUŻO, a mówimy tylko o obronie państw bałtyckich.
Rosjanie przez ostatnie lata ustawili swoją gospodarkę i społeczeństwo na stan wojenny. Korzystają z ogromnej ilości „odziedziczonej” infrastruktury i sprzętu z czasów sowieckich, kiedy Armia Czerwona była kolosalna. Europa takich infrastruktury nie ma.
Luigi Scazzieri z Centrum Reform Europejskich podkreślił, iż „Europejczycy muszą podnieść poziom obrony, niezależnie od tego, czy Amerykanie pozostaną, czy odejdą. Aby wykreować skuteczny system odstraszania agresora, potrzebne są dodatkowe możliwości – w szczególności te, na których dotychczas polegaliśmy u USA, czyli pociski dalekiego zasięgu, systemy obrony powietrznej, zaopatrzenie lotnicze, nadzór powietrzny i transport.”
We wszystkich tych aspektach Europa jest zależna od USA. Upadek gotowości obronnej Europy zaczął się po zakończeniu zimnej wojny. Wydatki na obronność spadły ze 132 miliardów euro w 1990 roku do zaledwie 84,2 miliarda euro w 2000 roku (po uwzględnieniu inflacji). W 2020 roku liczba żołnierzy w armiach państw UE była już niemal o połowę mniejsza niż w 1995 roku.
ReArm Europe – unijny plan dozbrojenia kontynentu
Teraz Unia Europejska doszła do wniosku, iż czas się zbroić. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zaprezentowała niedawno nową propozycję finansowania obronności UE – Plan ReArm Europe, który, jeżeli wejdzie w życie, pozwoli państwom członkowskim zmobilizować choćby 800 miliardów euro na zwiększenie wydatków wojskowych. Część państw będzie go początkowo odrzucać, ale to wszystko głównie element negocjacji, jak zawsze. ReArm Europe wejdzie w życie. Pytanie tylko w jakiej skali.
Kluczowym elementem bazosej propozycji jest „nowy instrument”, który przewiduje 150 miliardów euro w formie pożyczek na wspólne europejskie inwestycje obronne. Środki te miałyby zostać przeznaczone na głównie systemy obrony przeciwrakietowej, drony, artylerię i amunicję.
Von der Leyen zaproponowała, by nowy mechanizm finansowania został ustanowiony na podstawie artykułu 122 Traktatu o UE. Ten przepis umożliwia udzielanie wsparcia państwom członkowskim w sytuacjach „poważnych trudności spowodowanych klęskami żywiołowymi lub wyjątkowymi zdarzeniami pozostającymi poza ich kontrolą”, z pominięciem zgody Parlamentu Europejskiego. Podobne rozwiązanie zastosowano w czasie pandemii COVID-19, tworząc program SURE o wartości 100 miliardów euro na ochronę miejsc pracy.
Zaproponowano również wyłączenie wydatków na obronność ze swoich budżetów narodowych, co oznaczałoby, iż wzrost wydatków wojskowych nie wpływałby na różne formalne ograniczenia związane np. ze zbyt wysokim deficytem.
Według von der Leyen dostosowanie tych zasad mogłoby uwolnić około 1,5% PKB państw UE, co oznaczałoby dodatkowe 650 miliardów euro w ciągu czterech lat. To jak na razie jednak tylko plan samej Unii.
Niemcy szokują rynki zmianą polityki fiskalnej
Tymczasem same tylko Niemcy, po ostatnich wyborach ogłosiły plan utworzenia funduszu infrastrukturalnego o wartości 500 miliardów euro, który byłby przeznaczony w dużym stopniu również na wojsko. Niemcy! Kraj, który przez ostatnie dekady ograniczał wojskowość do minimum, a w pierwszym odruchu pomocy Ukrainie postanowił wysłać jej hełmy.
Żeby dobrze zrozumieć, z jaką skalą zapowiedzi fiskalnych mamy do czynienia, trzeba zrozumieć, iż Niemcy do tej pory trzymały ultra skrajną dyscyplinę budżetową i od 15 lat sukcesywnie zmniejszały swój dług publiczny względem PKB. w tej chwili dług publiczny Niemiec wynosi około 63% PKB, znacznie mniej niż w wielu innych krajach UE, Stanach Zjednoczonych i Japonii.

Rentowność Niemieckich obligacji utrzymywała się na bardzo niskim poziomie. Zdecydowanie poniżej rentowności obligacji amerykańskich, francuskich, polskich czy brytyjskich.
Wydatki Niemiec na inwestycje publiczne są zdecydowanie bardziej powściągliwe względem większości innych krajów. Właśnie dlatego to zapowiedziane przez Niemcy ogromne wydatki tak zszokowały cały rynek i były symbolem wielkiego zwrotu Europy. Szkoda iż tak późno.

Zresztą reakcja niemieckiego rynku obligacji doskonale pokazuje skalę tego szoku. Po ogłoszeniu planu, niemieckie obligacje przeżyły najgorszy dzień od upadku Muru Berlińskiego. Rentowność 10-letnich obligacji skoczyła o 30 punktów bazowych, co było największym jednodniowym wzrostem od marca 1990 roku. Dla przypomnienia – wzrost rentowności, to spadek cen obligacji.

Tak dobrze słyszycie. Od 30 lat nie wydarzyło się nic bardziej szokującego w polityce fiskalnej Niemiec.
Europejski sektor zbrojeniowy zyskuje na znaczeniu
Efekt tych wydarzeń? Kolosalny rajd europejskiego sektora zbrojeniowego, który licząc od początku 2023 roku ostro przebija stopą zwrotu najlepsze firmy technologiczne z USA.
I to rajd, który rozlał się po całym sektorze. Od kolosów po mniejsze spółki. British Aerospace – BAE Systems, który dostarcza rozwiązania w zakresie obrony, lotnictwa i bezpieczeństwa na całym świecie zaliczyło największy jednodniowy skok cenowy od czasu inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku.

Jednak prawdą jest, iż kondycja europejskiego sektora zbrojeniowego poprawia się systematycznie od kilku lat, a nie tylko od czasu przejęcia rządów przez Trumpa.
Zatrudnienie w Europejskim sektorze obronnym wybiło się ponad wieloletni trend już w 2020 roku i przyśpieszyło jeszcze przed wybuchem wojny.

Inwestycje w obronność Unii Europejskiej rosną bardzo dynamicznie tak naprawdę już od ponad dekady, kiedy miał miejsce pierwszy konflikt na Ukrainie. Od tamtego czasu UE wydaje konsekwentnie coraz więcej, a pomiędzy 2021 rokiem i rokiem 2024 te wydatki wzrosły o ponad 30%!

Mimo wszystko – dalej są niewielkie w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Zwłaszcza w porównaniu do Stanów Zjednoczonych.

I to właśnie o to rozchodzi się cała gra na rynku stojąca za wzrostami europejskich firm zbrojeniowych. O to, iż trend zapoczątkowany kilka lat temu – zostanie utrzymany, a być może jeszcze przyspieszy. Oczekuje się, iż tylko do 2027 roku wydatki na obronność wzrosną o kolejne 100 miliardów euro, czyli o kolejne 30,6%.
Kto może na tym zyskać i jak w związku z tym wyglądają przychody i prognozy na kolejne lata dla firm zbrojeniowych z Europy?
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Kto zyskuje? Przegląd firm i prognoz wzrostu
Do grona tych największych europejskich firm zbrojeniowych, zaliczają się:
- Wspomniany BAE Systems, który zajmuje się produkcją pojazdów opancerzonych, okrętów wojennych, samolotów bojowych oraz systemów elektronicznych i cyberbezpieczeństwa. Od początku roku cena akcji wzrosła już o 40%, a to najgorszy wynik z tych, które tu zaraz przedstawię.
- Leonardo – włoska firma zajmująca się produkcją śmigłowców, samolotów wojskowych, systemów obronnych, a także technologii kosmicznych i elektronicznych.
- Thales – francuski koncern technologiczny specjalizujący się w systemach obronnych, lotnictwie, satelitach, radarach oraz rozwiązaniach komunikacyjnych i cyberbezpieczeństwie.
- Saab – szwedzka spółka zbrojeniowa i lotnicza znana z produkcji myśliwców Gripen, systemów rakietowych, okrętów podwodnych oraz technologii radarowych i elektronicznych, z wynikiem plus 66%
- Rheinmetall – niemiecki koncern zbrojeniowy specjalizujący się w produkcji pojazdów wojskowych, systemów uzbrojenia oraz amunicji, a także w rozwoju technologii obronnych i cyfrowych systemów bojowych.

Średnioroczny wzrost przychodów lidera wzrostów na giełdzie w ostatnich tygodniach – Rheinmetall wyniósł w latach 2021 – 2024, 20,8% rocznie. Natomiast prognozy wzrostu przychodów na kolejne 3 lata wahają się w przedziale 25-30% rocznie!

Rheinmetall na czele – wzrosty, marże i innowacje
Ze wszystkich wymienionych spółek to właśnie niemiecki producent zbrojeniowy Rheinmetall wyróżnia się najlepszym wzrostem przychodów – zarówno historycznie, patrząc na średni roczny wzrost z ostatnich trzech lat, jak i w przyszłości, według prognoz na kolejne lata.
Dla porównania najgorzej wypada włoska spółka Leonardo, która prognozuje zaledwie 7% wzrostu w 2025 roku, a na drugim miejscu w tej kategorii plasuje się Saab z wynikiem 20%. Poza Rheinmetall i Saab wszystkie pozostałe spółki nie przekraczają 10% prognozowanego wzrostu przychodów.
Jednak same przychody jeszcze nie dadzą nam zarabiać. Liczą się marże. Marża operacyjna jest często miarą efektywności zarządzania procesem produkcji oraz przewag konkurencyjnych firmy na rynku. Rheinmetall tutaj deklasuje konkurencję i jako jedyna osiąga tu wynik dwucyfrowy.
Niemiecki koncern wypada także bardzo dobrze pod względem kontroli zadłużenia – jego dług netto nie przekracza rocznych zysków EBITDA, co oznacza, iż teoretycznie mógłby spłacić swoje zobowiązania w ciągu jednego roku.

I tu właśnie dochodzimy do klasycznego dylematu inwestora. Rheinmetall może i wygląda najlepiej ze wszystkich tych firm, ale jest też z nich najdroższy z bieżącym wskaźnikiem P/E na poziomie 64,5.
Najtańsza na pierwszy rzut oka jest spółka Leonardo z P/E na poziomie 23,5, ale porównajmy sobie wskaźnik PEG obu tych spółek. Liczy się go w ten sposób, iż dzielimy wskaźnik C/Z przez tempo wzrostu zysków.
Podręcznikowo powinien być to wzrost zysków, ale ja czasem lubię odnosić się do wzrostu przychodów, bo zyski są bardzo zmienne, a przychody lepiej oddają realne skalowanie całego biznesu.
Jeśli tak spojrzymy na wycenę, to okaże się, iż PEG dla Rheinmetall wynosi 3,1 a PEG dla Leonardo 2,5. Leonardo dalej jest tańszy, ale już nie tak bardzo jak z perspektywy zwykłego wskaźnika P/E.
W tym wszystkim należy pamiętać, iż wzrost spółki Rheinmetall ma przyśpieszyć, a Leonardo zwolnić. Policzmy więc PEG, ale wyprzedzający, czyli oprzemy się na wyprzedzającym wskaźniku C/Z i podzielimy go przez prognozowany wzrost przychodów w 2025 roku. Wyprzedzający PEG dla Rheinmetall to 1,7, a dla Leonardo 3,5. Nagle się okazuje, iż Rheinmetall jest tańszy.
W tym wywodzie nie chodzi o to, żeby namawiać Was do kupowania konkretnej spółki, bo to nie jest kompleksowa analiza, ale chodzi o to, iż wysoka cena, z czegoś wynika i nie powinniście się kierować jednym prostym wskaźnikiem P/E, żeby odrzucać potencjalne inwestycje. Zwłaszcza przy takiej dynamice wzrostu całej branży.
Dlaczego akurat Rheinmetall ma taki dynamiczne prognozy wzrostu? Jednym z powodów jest fakt, iż spółka jest innowacyjna i reinwestuje 5–6% rocznej sprzedaży w badania i rozwój. Jednym z najciekawszych produktów jest Ultra-SHORAD – system eliminujący zagrożenia ze strony dronów w promieniu 50–700 metrów. Wykorzystuje on laser dużej mocy zamontowany na bezzałogowej platformie naziemnej Mission Master XT.
Drony stały się kluczowym elementem współczesnych konfliktów, co zwiększa zapotrzebowanie na systemy obronne, takie jak SHORAD. Rheinmetall rozwija jednak swoje technologie nie tylko dla wojsk lądowych – firma pracuje nad rozwiązaniami dla marynarki wojennej, opracowując systemy laserowe, które mogą zastąpić kosztowną broń dużego kalibru. Oczekuje się, iż to przełomowe rozwiązanie trafi na rynek w ciągu 5 lat, po obiecujących wynikach wstępnych testów.
Oprócz tego spółka współpracuje z brytyjskim BAE Systems w zakresie technologii symulacji bojowej. Nowe systemy pozwolą na cyfrowe odwzorowanie pola walki w kontrolowanym środowisku, co stanowi najważniejszy krok w modernizacji armii. Rheinmetall już teraz integruje systemy IT w pojazdach wojskowych w Australii, Wielkiej Brytanii i na Węgrzech, podkreślając swoją rolę w cyfryzacji sił zbrojnych.
SAAB jako stabilny konkurent w branży
Druga spółka z zestawienia z najlepszymi perspektywami poprawy wyników to szwedzki Saab, który również ma spore szanse na dynamiczny wzrost, bo generuje przychody z wielu segmentów sektora zbrojeniowego.
Segment Aeronautics obejmuje systemy lotnicze, w tym myśliwce, drony oraz samoloty szkoleniowe. SAAB nie tylko projektuje i produkuje te systemy, ale również zapewnia ich serwis, konserwację i wsparcie techniczne.
Do tego mamy jednak również Segment Dynamics, który specjalizuje się w systemach walki lądowej oraz technologiach rakietowych.
Mamy Segment Kockums, który koncentruje się na systemach morskich i podwodnych, obejmujących zarówno okręty podwodne, jak i nawodne.
Mamy też Segment Surveillance, który obejmuje rozwiązania radarowe, sensory oraz systemy wojny elektronicznej dla lądu, powietrza i morza.
Tak duża dywersyfikacja pomiędzy różnymi obszarami zbrojeniowymi sprawa, iż wyniki finansowe spółki są bardziej wygładzone, a ona sama może korzystać na boomie inwestycyjnym w obronność niezależnie od jego charakteru i typu konfliktu zbrojnego.
Te dwa podmioty Rheinmetall i Saab wydają się osobiście najlepiej spozycjonowane z dużych spółek pod supertrend wzrostu militarnego Europy.
Niezależnie od tego, co o wojnie myślimy, to zawsze ktoś na niej zarabia. o ile ktoś rozważa rozgrywanie tematu dozbrajania Europy, to warto jednak pamiętać, iż sporo w ostatnich ruchach na tych spółkach oczekiwań i marzeń, a nie faktycznych realizacji zapowiedzi. Tak, kraje Europy podnoszą swoje prognozy wydatków, ale… to na razie tylko prognozy i zapowiedzi. Wystarczy jedno zwątpienie w faktyczną realizację i puf. Obecna premia wycenowa znika. Potencjalny inwestor musi o tym pamiętać.
Załóż konto na Freedom24 i odbierz od 3 do 20 darmowych akcji o wartości choćby 800 USD każda!
Szczegółowy opis promocji znajdziesz na: https://freedom24.club/dnarynkow_welcome
Do zarobienia,
Piotr Cymcyk