Europejski kryzys energetyczny: będzie gorzej, zanim będzie mogło być lepiej

2 lat temu

W swojej książce America’s First Great Depression: Economic Crisis and Political Disorder after the Panic of 1837 („Pierwszy wielki kryzys Ameryki: kryzys gospodarczy i chaos polityczny po panice z 1837 r,”; 2013 r.), Alasdair Roberts w mistrzowski sposób wyjaśnia, jak Stany Zjednoczone poradziły sobie z konsekwencjami pierwszego wielkiego kryzysu w tym kraju. Pokazuje, jak przywiązanie do demokracji zostało wystawione na próbę podczas kryzysu. Analizuje również, jak w tym niespokojnym okresie radziły sobie kraje europejskie i jak dwukrotny wzrost cen żywności w połączeniu z bardzo wysokimi stopami procentowymi mogły przyczynić się do wybuchu rewolucji w całej Europie w 1848 r., w czasie, gdy podaż siły roboczej była duża, a podaż kapitału – wręcz przeciwnie.

„Na początku 1847 r. ceny podstawowych artykułów spożywczych w całej Europie wzrosły dwukrotnie, co doprowadziło do rozruchów i wywołało obawy przed głodem. Rząd europejski […] odpowiedział restrykcyjną polityką pieniężną, która doprowadziła do recesji. W 1848 r. Europa zdała sobie sprawę z politycznych konsekwencji dwóch lat chaosu gospodarczego”.

Historia się nie powtarza – ale często się rymuje. Obecny okres gospodarczy przypomina ten z połowy XIX w., są jednak dwie zasadnicze różnice: kapitału jest pod dostatkiem (choć mniej niż dwa lata temu), a pracy kilka (współczynnik dzietności w Europie w 1848 r. przekraczał 3, a w tej chwili wynosi 1,5). Czy należy się spodziewać podobnej niestabilności politycznej? Nie możemy wykluczyć powrotu ruchu Żółtych Kamizelek z 2018 r. we Francji, w takiej czy innej formie, jest jednak mało prawdopodobne, by rozprzestrzenił się on na całą Europę. W istocie najbardziej bezpośrednią konsekwencją polityczną jest prawicowa ewolucja wyborców europejskich (vide wyniki wrześniowych wyborów we Włoszech i w Szwecji).


O Autorze

Christopher Dembik – Francuski ekonomista polskiego pochodzenia. Jest globalnym szefem badań makroekonomicznych w duńskim banku inwestycyjnym Saxo Bank. Jest także doradcą francuskich parlamentarzystów i członkiem polskiego think tanku CASE, który zajął pierwsze miejsce w ekonomicznym think tanku w Europie Środkowo-Wschodniej według raportu Global Go To Think Tank Index. Jako globalny szef badań makroekonomicznych wspiera oddziały, dostarczając analizy globalnej polityki pieniężnej i rozwoju sytuacji makroekonomicznej klientom instytucjonalnym i HNW w Europie i MENA. Jest regularnym komentatorem w mediach międzynarodowych (CNBC, Reuters, FT, BFM TV, France 2 itd.) Oraz prelegentem na międzynarodowych wydarzeniach (COP22, MENA Investment Congress, Paris Global Conference itp.).


Jest też i trzecia różnica w porównaniu z kryzysem z połowy XIX w.: zaraza ziemniaczana i słabe zbiory zbóż były jednymi z głównych czynników, które spowodowały podwojenie cen żywności w 1847 r. Były to czynniki zewnętrzne, których nie dało się przewidzieć ani uniknąć. Obecny kryzys inflacyjny w Europie jest w znacznej mierze napędzany przez nieudaną politykę energetyczną, z silnym, utrzymującym się od kilkudziesięciu lat uzależnieniem od taniej energii kopalnej z Rosji i rezygnacją z energii jądrowej, w połączeniu z inwestycjami skierowanymi na energię słoneczną i wiatrową, które na tym etapie nie są w stanie zapewnić stałych dostaw energii. Niemniej jednak, gdyby Europa przyjęła w kwestii energii podejście pragmatyczne, a nie ideologiczne, z pewnością uniknęlibyśmy rekordowo wysokich cen energii – na przykład cena francuskiego kontraktu forward na energię elektryczną z rocznym terminem wykonania wzrosła o 1000% w porównaniu ze średnią długoterminową z lat 2010-2019.

Europejski kryzys energetyczny stał się faktem i ja oraz moi koledzy obszernie o nim pisaliśmy w ostatnich miesiącach. Są jednak powody do nadziei, ponieważ istnieją co najmniej trzy rozwiązania łagodzące skutki obecnego kryzysu, z których jedno jest w stanie poprawić sytuację niemal natychmiast.

Efektywność energetyczna

Martwe pole europejskiej polityki energetycznej. Decydenci radzą, by wyłączyć wi-fi, natomiast ile energii w rzeczywistości zużywa skrzynka internetowa w ciągu godziny? 12 Wh. W przypadku suszarki mamy do czynienia z 3 kWh, czyli w zasadzie z 250 razy większą ilością. W ten sposób mylnie sugerujemy obywatelom Europy, iż jesteśmy w stanie poradzić sobie z kryzysem energetycznym dzięki codziennych małych i prostych eko-gestów. W rzeczywistości musimy inwestować w innowacje technologiczne, w szczególności w sztuczną inteligencję (AI), które mogą przynieść szybkie i konkretne korzyści użytkownikom i obniżyć zużycie energii już od tej zimy. Na przykład dyrekcja metra w Barcelonie na 128 stacjach – tych, przez które przemieszcza się ponad milion pasażerów dziennie – zainstalowała „inteligentny” system klimatyzacji sterowany sztuczną inteligencją. Rezultat jest naprawdę uderzający: zużycie energii spadło średnio aż o 25%, a poziom satysfakcji użytkowników wzrósł o 10%. Podobne systemy można zainstalować niemal wszędzie – w biurowcach, kinach, infrastrukturze podmiejskiej itp. Dzięki temu zużycie energii znacznie się obniży i to nie w ciągu kilku lat, ale w ciągu zaledwie kilku tygodni od wdrożenia.

Nacisk na energię jądrową

Czy nam się to podoba, czy nie, energia jądrowa stanowi integralną część rozwiązania. Dlatego powinniśmy wykorzystać ten kryzys do ponownego przemyślenia naszego stanowiska politycznego w sprawie energii jądrowej. Na początku września szereg organizacji bez afiliacji politycznej wystosował petycję, która ma zapobiec planowemu odejściu Szwajcarii od energii jądrowej w 2027 r. Ponadto tylko Francja i Wielka Brytania budują w tej chwili elektrownie jądrowe na dużą skalę. Podczas gdy większość państw europejskich nieufnie podchodzi do energetyki jądrowej, Azja się do niej przekonuje. Korea Południowa odwraca proces wycofywania się z energetyki jądrowej, a Chiny przyspieszają budowę dużej liczby reaktorów. Należy podkreślić, iż energia jądrowa nie jest pozbawiona problemów (np. kwestie korozji we francuskich reaktorach jądrowych), jednak w dłuższej perspektywie gwarantuje niezależność energetyczną i niskie ceny energii. Ponadto pogląd, iż energia jądrowa jest niebezpieczna, nie pokrywa się z rzeczywistością. W szczególności nieprawdziwe jest powszechne przeświadczenie, iż odpady jądrowe są wyjątkowo niebezpieczne i iż branża energetyczna nie wie, co z nimi zrobić. W rzeczywistości radioaktywność gwałtownie maleje wraz z upływem czasu: po około 40 latach od zakończenia produkcji energii radioaktywność wiązki paliwa spada o ponad 99%. Większość naszych odpadów przemysłowych nigdy nie traci toksycznych adekwatności – choćby po upływie miliona lat. Ponadto branża pracuje nad procesami recyklingu i odnosi pewne sukcesy. We Francji już 17% energii jądrowej wytwarza się dzięki materiałom pochodzącym z recyklingu, a to dopiero początek. Energia jądrowa zdecydowanie powinna stanowić integralną część transformacji energetycznej, o ile chcemy kiedykolwiek osiągnąć gospodarkę niskoemisyjną.

Budowa infrastruktury przemysłowej

W ostatnich latach Europa masowo inwestowała w zieloną transformację (energia słoneczna, wiatrowa, biomasa itp.), brakuje tu jednak jednego elementu. Mianowicie Europa nie ma infrastruktury przemysłowej i nie jest w stanie kontrolować łańcucha dostaw niezbędnego do tej transformacji. Za przykład mogą nam posłużyć samochody elektryczne. 29 czerwca 2022 r. państwa członkowskie Unii Europejskiej uzgodniły, iż od 2035 r. nowe samochody osobowe i dostawcze będą sprzedawane tylko wówczas, gdy nie będą emitować CO2. W teorii powinno to było przyspieszyć produkcję pojazdów elektrycznych. Ale kto kontroluje wydobycie i obróbkę kluczowych minerałów niezbędnych do produkcji baterii samochodowych i do zielonej transformacji? Chiny. Ta potęga gospodarcza odpowiada za 50% globalnej zdolności produkcyjnej w odniesieniu do turbin wiatrowych, 66% w odniesieniu do paneli słonecznych i 90% w odniesieniu do baterii magazynujących. Większość metali ziem rzadkich jest wydobywana i przetwarzana w Chinach (odpowiednio 59% i 88%). Proporcje te są niemal równie znaczące w przypadku innych minerałów, takich jak lit czy kobalt (wykres poniżej). Dywersyfikacja dostaw w celu uniezależnienia się od Chin nie będzie łatwa i nie nastąpi z dnia na dzień. Są jednak inne kraje, które mogą przynajmniej częściowo pełnić rolę centrów dostaw: Chile w przypadku litu, RPA w przypadku platyny i Kongo w przypadku kobaltu. To, co do tej pory robiliśmy źle, to skupianie się na produkcie końcowym (na przykład na samochodach elektrycznych) bez zabezpieczenia łańcucha dostaw. Powtarzamy dokładnie ten sam błąd, który popełniliśmy w przypadku Rosji (w kontekście energii kopalnej) i Chin (w kontekście maseczek i niezbędnych leków podczas pandemii Covid).

Zima będzie ciężka – to nie ulega wątpliwości. Ale nawrót kryzysu w 2023 r. nie jest nieunikniony. Istnieją sposoby na stworzenie solidnych podwalin pod transformację energetyczną w Europie, pod warunkiem, iż odejdziemy od ideologii i skoncentrujemy się na sprawdzonych rozwiązaniach w celu dywersyfikacji naszego miksu energetycznego. Teraz do decydentów należy dokonanie adekwatnego wyboru.

Idź do oryginalnego materiału