Emisja obligacji europejskich osiągnęła w obecnym roku rekordowe 1,705 bln euro obejmując publiczną emisję obligacji denominowanych w euro, funtach szterlingach i dolarach Reg S, oferowanych na rynku. Przekroczyło to poziom z rekordowego jak dotąd 2020 roku.
Pożyczają państwa, instytucje ponadnarodowe i finansowe oraz agencje. Rosnące długi powodują konieczność uzyskania dodatkowego finansowania dla podmiotów z sektora publicznego, czego przykładem jest Wlk. Brytania. Krajowa administracja zarządzania długiem sprzedała tam 4,25 mld funtów szterlingów długu konsorcjalnego, co łączy się z zapowiedzią kanclerz skarbu Rachel Reeves o konieczności podwyżki podatków w wysokości do 40 mld funtów oraz koniecznością zwiększenia deficytu budżetowego. Popyt na wszystkie obligacje powiązane z indeksem przekroczył 65 mld funtów, co było rekordem. Rekordowe popyty na obligacje odnotowały także Belgia, Francja, Grecja, Włochy i Hiszpania.
Co ciekawe, takie zainteresowanie obligacjami przekracza rekord ustanowiony cztery lata temu, gdy w czasie pandemii Covid-19 państwa rzucały duże transze obligacji na rynek, by wzmocnić swoje finanse.
„Ogromne wolumeny emisji na rynku obligacji zostały w tym roku bardzo łatwo wchłonięte. Spready są na atrakcyjnych poziomach, a emitenci już wcześniej zajęli się 2025 rokiem” – stwierdziła Paula Weisshuber, szefowa rynków kapitałowych długu korporacyjnego na Europę, Bliski Wschód i Afrykę w Bank of America.
Wyższe rentowności spowodowały, iż inwestorzy wrócili do obligacji rządowych, kiedy banki centralne podniosły stopy procentowe w celu opanowania inflacji. Firmy zajmujące się długiem sądzą, iż popyt na te papiery przez cały czas pozostanie silny.
„Ważną cechą był dość znaczący powrót zagranicznych inwestorów i to od półtora roku. Jesteśmy w sytuacji, w której oczekuje się niższych stóp procentowych, a oczywiście Włochy przez cały czas płacą dość wysoki spread” – powiedział na konferencji w Brukseli w połowie listopada Davide Iacovoni, zarządzający włoskim długiem, odnosząc się do wyższych rentowności włoskiego długu niż dla jego niemieckich odpowiedników.
Z popytu skorzystały także banki i firmy z branży nieruchomości. Szwedzki Heimstaden Bostad sprzedał pierwszą od końca 2021 roku ofertę długu podrzędnego. Austriacki Raiffeisen Bank International pozyskał nowy kapitał, za pomocą którego zastąpi obligacje poziomu 1 i to pół roku po niepowodzeniu wcześniejszej umowy.
W 2025 roku sprzedaż będzie prawdopodobnie jeszcze wyższa i jak stwierdził Cem Keltek, strateg kredytowy w Deutsche Bank Research, będzie tak choćby w 2026 roku, jako iż wyższy poziom długu będzie po prostu wymagalny.
„Głównym ryzykiem byłyby gwałtownie pogarszające się perspektywy wzrostu gospodarczego w Europie i bardziej kompleksowe zagrożenia taryfowe ze strony USA niż przewiduje rynek, co mogłyby wpłynąć na szersze nastroje rynkowe, tymczasowo zamknąć dostęp do rynku pierwotnego, a także spowodować ponowną ocenę przez emitentów” – zauważył Keltek.
Inwestorzy kupią w 2025 roku rekordową liczbę obligacji rządowych strefy euro trzeci rok z rzędu i to bez Europejskiego Banku Centralnego na rynku. Przy wysokiej niepewności politycznej i gospodarczej potencjalnie zwiększy to presję na koszty pożyczek.
Obecnie bankierzy i analitycy sądzą, iż rynki mogą wchłonąć ponad 660 mld euro netto podaży obligacji, zaś oczekiwania na dalsze obniżki stóp procentowych Europejskiego Banku Centralnego zwiększają atrakcyjność obligacji rządowych. Jednak ten wysoki poziom sprzedaży obligacji może mieć też swoją złą stronę – przypuszczalnie podniesie długoterminowe koszty pożyczek w stosunku do rentowności krótkoterminowego długu, bo te opierają się na oczekiwaniach dotyczących stóp procentowych banku centralnego.
Oznacza to, iż kraje strefy euro, które mają problemy ze wzrostem gospodarczym i niepewnością polityczną, zwłaszcza Niemcy i Francja, mogą nie odnotować dużych spadków kosztów pożyczek, choćby gdy EBC obniży stopy procentowe.
„Myślę, iż ogólnie rzecz biorąc zostaną one (obligacje) wchłonięte. Ale to jeden z powodów, dla których krzywe euro mogą być znacznie bardziej strome w połączeniu obniżek stóp procentowych na krótkim końcu i znacznej podaży na długim końcu” – powiedział w Bloomberg TV Michael Krautzberger, globalny dyrektor ds. inwestycji w instrumenty o stałym dochodzie w Allianz Global Investors.
Analitycy podkreślają francuskie problemy z budżetem i rosnący nacisk na europejskie wydatki na obronę związaną zarówno z polityką prezydenta elekta Donalda Trumpa, jak i z wojną na Ukrainie, co ich zdaniem powoduje, iż plany pożyczkowe państw europejskich pozostają „nie do końca określone”.
Jak szacuje Bank of America, podaż obligacji rządowych strefy euro na rynkach prywatnych osiągnie w 2025 roku rekord wynoszący 672 mld euro – i to po uwzględnieniu zacieśnienia ilościowego – wykupów i kuponów. W przyszłym roku rządy strefy euro sprzedadzą obligacje brutto za 1,26 bln euro. Będzie to pewnym spadkiem w stosunku do 2024 roku, jako iż kraje europejskie chcą zmniejszyć deficyty po dużych wydatkach po pandemii Covid-19. Ale problemem może być wojna na Ukrainie i, jak już w tej chwili wiadomo, do unijnego deficytu nie wliczane wydatki na obronność, o co walczyła głównie Polska i państwa bałtyckie. Na rynku nie będzie EBC, który od 2014 roku wchłonął biliony euro obligacji wspierając Unię w kolejnych kryzysach. Bank zaprzestał już reinwestowania wpływów z zapadających obligacji w swój Program skupu aktywów. Od stycznia także zaprzestanie także takich działań w ramach Programu Skupu Awaryjnego powiązanego z programem wspierania państw UE w czasie pandemii w ramach procesu ilościowego zacieśniania QT. Bilans EBC wynosi w tej chwili 6,4 bln euro, co jest znaczna zmianą w stosunku do 8,8 bln w listopadzie 2022r.
Szacunki UBS, Bank of America i BNP Paribas określają, iż inwestorzy będą musieli przejąć obligacje wartości od 270 do 420 mld euro w zależności od przyjętej metodologii obliczeń. To obligacje, które EBC mógłby kupić, gdyby nie zmienił polityki. Efektywna podaż obligacji na rynkach po uwzględnieniu wykupów, kuponów i QT wyniesie według tych banków, około 660-672 mld euro.
Jak uważa Emmanouil Karimalis, strateg ds. stóp makro w UBS, groźby Donalda Trumpa rewizji polityki gospodarczej i nałożenia ceł na produkty europejskie „z pewnością nie przysłużyłyby się gospodarce strefy euro” potencjalnie przyspieszając obniżki stóp przez EBC, wzmacniając też bezpieczne obligacje. Ale wtedy wielkie emisje obligacji na rynku „pokazałyby swoje drugie oblicze”, bo inwestorzy, by zamrozić długoterminowo fundusze w tych papierach, zażądaliby prawdopodobnie wyższego zwrotu lub „premii terminowej”.
Tymczasem sprzedaż obligacji może wzrosnąć w związku z wydatkami wojskowymi oraz złagodzeniem zasad dotyczących długu przez Niemcy, prawdopodobnie po przedterminowych wyborach w lutym. Jak szacuje UBS, Niemcy w tej chwili chcą wypuścić w 2025 roku na rynek obligacje brutto wartości do 268 mld euro, czyli o 7 mld euro mniej niż w 2024 roku „jednak po wyborach może się to zmienić”.
Swoje zadłużenie niemal na pewno zwiększy Francja, choćby jeżeli premier Michel Barnier przeforsuje swój „budżet zaciskania pasa”. Francja miałaby wtedy wysoką podaż nowych obligacji netto w strefie euro – po uwzględnieniu wykupów, kuponów i QT – na poziomie 202 mld euro, o 15 mld euro więcej niż w 2024 roku. Jednak budżet nie jest pewny – Front Narodowy Marine Le Pen dąży do obalenia rządu Barniera, zaś rentowność francuskich obligacji gwałtownie wzrosła od czasu ogłoszenia przedterminowych wyborów w czerwcu, które doprowadziły do zawieszenia parlamentu. Według analityka ds. kredytów suwerennych w T. Rowe Price, Iwana Morozowa, ta niepewność polityczna już zniechęciła japońskich inwestorów tradycyjnie kupujących francuskie papiery i „powrócą oni na rynek dopiero, jak sytuacja polityczna się nieco wyjaśni”.