O ile liberałowie są indywidualistami, wyżej cenią jednostkę niż jakieś tam "społeczeństwo", to choćby oni czczą pamięć swoich bliskich. A choćby nie tylko bliskich. Nie bez powodu odwołujemy się ciągle do pamięci Adama Smitha. choćby libertarianie odwołują się do Ludwiga von Misesa. I o ile Smith, bardziej etyk niż ekonomista, profesor teologii moralnej, na miejsce w panteonie świętych może mógłby jeszcze liczyć, to Mises pewnie już nie za bardzo.
"Święci nie byli, ale ich wspominamy"
Niektórzy utrzymują, iż poza posługiwaniem się językiem to właśnie chowanie zmarłych i pamięć o nich wyróżnia nas jako ludzi od innych zwierząt.Reklama
Stąd też u ludzi od zarania ich życia plemiennego mieliśmy też pewną cześć wobec starszych. Tych, którym było stosunkowo coraz bliżej do grona zmarłych.
Dziś czytam o gerontokracji - które to słowo używane jest coraz częściej w pogardliwym kontekście, zwłaszcza wśród anonimowych obrońców praw młodych i ich trudnej sytuacji na rynku mieszkaniowym. "Dziaders" - to też dość powszechne określenie dla osób starszych, z których poglądami ukształtowanymi w ich młodości, dzisiejsi młodzi, ukształtowani w innej rzeczywistości, się nie zgadzają. Mają choćby pretensje, iż ta obecna rzeczywistość jest "winą" tamtych - dziadersów właśnie.
No to zauważę, iż wieża Pałacu Kultury wystaje dziś ponad Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie tak samo beznadziejnie jak wystawała 30 lat temu ponad halę Kupieckich Domów Towarowych. Ale różnica między Muzeum a halą KDT jest taka, jak między całą rzeczywistością ówczesną i obecną. Nie wiem, jak młodzi krytycy tej dzisiejszej daliby sobie radę w tamtej. A ta dzisiejsza to efekt "kultury zap....olu" tych dziadersów. Wielu z nich wspominamy właśnie dziś, choć wielu powinniśmy wspominać raczej jutro. Bo święci to nie byli. Ale ich wspominamy. Tego co stworzyli wspominać nie musimy, bo to mamy.
Tradycja i nowoczesność mogą się nawzajem uzupełniać
To oczywiście nie jest tak, iż starsi są mądrzy, a młodzi głupi. Nie jest choćby tak, iż ci starsi są mądrzejsi od młodych. Ale młodzi fizycy czerpią jednak od zmarłego Einstaina. Młodzi ekonomiści też mają takiego guru. To Keynes (A da niektórych to choćby Marks). O ile jednak Einstein czerpał wiedzę z teorii "dawno zmarłych fizyków", o tyle Keynes szydził z polityków, którzy byli "niewolnikami teorii dawno zmarłych ekonomistów". Zabawne, bo sam Keynes zmarł już dość dawno (jak na szybkość przemian we współczesnym świecie), a niektórzy młodzi ekonomiści pozostają niewolnikami jego teorii. Niektórzy jednak choćby Keynesa mają za "dziadersa". Z drugiej strony są krytycy Keynesa, którzy patrzą na wiele zjawisk jego oczami.
Ujawnia się tu stosunek do "dawno zmarłych" (albo choćby niedawno) i ich dorobku. Dobrze go sobie uświadomić właśnie dziś. A jeszcze bardziej jutro.
"Jedni dopatrują się w tradycji bielma na oczach ludzkości - pisał Jerzy Szacki - inni mają ją za oczy same". I jedni, i drudzy nie mają racji. Tradycja i nowoczesność mogą być w stosunku do siebie w kontrze, ale mogą też nawzajem się uzupełniać. Obie coś wnoszą do naszego życia. I to nie tylko społecznego. Ale także indywidualnego. Tak, jak nie byłoby dzisiejszego społeczeństwa bez poprzedniego, tak nie byłoby jednostek bez ich poprzedników. I tak samo jest z każdą jednostką - wszystkie, tak jak i całe społeczeństwo, mają w sobie coś po swoich poprzednikach.
Parafrazując Kurasia (to jest kod kulturowy dla "dziadersów) "jak się człowiek nie odwróci... antenaci zawsze z tyłu".
Robert Gwiazdowski
Autor prezentuje własne poglądy i opinie.
Śródtytuły pochodzą od redakcji.