– Obserwujemy festiwal planów i zmian w sprawie pokoju na Ukrainie: dostaliśmy wersję europejską, wersję z Genewy, wersję z Miami, a teraz (jak podobno ustalono w niedzielę) wersję wypracowaną pomiędzy Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi. Władimir Putin podczas wczorajszego spotkania stwierdził jednak, iż Rosja nie zaakceptuje propozycji uzgodnionych przez kraje europejskie. Zobaczymy więc, co się wydarzy – mówił Łukasz Wojdyga, Dyrektor Centrum Studiów Strategicznych WEI w audycji PR3. – Co ciekawe, żadne szczegółowe informacje dotyczące tego nowego planu nie wyciekły. Za to plan 28-punktowy pojawił się w mediach natychmiast. Moim zdaniem pokazuje pewną niechęć części amerykańskiej administracji do tego typu działań, bo wyciek niewątpliwie nastąpił po stronie USA.
– Jeszcze przed wejściem do studia widzieliśmy, jak panowie przechadzają się po Placu Czerwonym i kierują w stronę Kremla. Warto podkreślić, iż poza samym Stephenem Witicoffem w spotkaniach bierze udział także Jared Kushner, zięć Donalda Trumpa, odpowiadający w dużej mierze za finansową stronę działalności rodziny Trumpów. Zwróciłbym również uwagę na głównego negocjatora po stronie rosyjskiej, czyli Kiriła Dmitrijewa – obecnego prezesa Rosyjskiego Funduszu Inwestycji Bezpośrednich, który zainwestował biliony rubli, czyli miliardy dolarów, w gospodarkę rosyjską i gospodarki państw zaprzyjaźnionych, ale nie tylko. Fundusz ten jest nazywany „funduszem korupcyjnym Władimira Putina”. Od początku Witicoff i Dmitrijew rozmawiają o potencjalnych inwestycjach amerykańskich w gospodarkę Rosji.
– Chciałbym więc zwrócić uwagę na ten gospodarczy element, który również stoi za rozmowami, a który może być atrakcyjny dla biznesowego skrzydła obozu Donalda Trumpa. Jednocześnie patrząc z perspektywy interesów Stanów Zjednoczonych, warto zastanowić się, kto jest dziś mocny, a kto słaby. Mam wrażenie, iż te rozmowy świadczą raczej o słabości USA i o pewnym wyrzeczeniu się roli jedynego superhegemona, którym Stany Zjednoczone były bez wątpienia od zakończenia zimnej wojny. Wracamy raczej do modelu multipolarnego, charakterystycznego przed II wojną światową, a szczególnie przed I wojną światową, kiedy aktorów globalnych było bardzo wielu. Wbrew hasłu „Make America Great Again”, mam wrażenie, iż Ameryka pokazuje dziś swoją słabość, wycofując się z roli państwa obecnego wszędzie na świecie i skupiając się bardziej na półkuli zachodniej (patrz: Wenezuela i wydarzenia tam mające miejsce) lub na obronie swoich tradycyjnych klientów i sojuszników, jak Izrael – dodaje.
Cała rozmowa dostępna jest TUTAJ.

20 godzin temu












