Forrest Mars Sr. (1904 – 1999) to amerykański biznesmen, który odmienił branżę spożywczą nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale też na całym świecie. To on wymyślił dwa popularne batony, które znajdziemy na każdym kontynencie: Milky Way oraz Mars. Oprócz tego, to on wprowadził do sprzedaży cukierki M&M’s. Wspomniane produkty zostały wprowadzone na rynek jeszcze przed zakończeniem II Wojny Światowej. Jest to przykład, iż dobry produkt może być lubiany przez wiele pokoleń. To niezbyt częste zjawisko, ponieważ każde pokolenie ma nieco inne preferencje zakupowe, inny system wartości i różnych idoli. Jednak to, co jest niebywałego w przypadku Forresta Marsa, jest to, iż potrafił myśleć nieszablonowo i miał dar do skalowania biznesu, zarówno kiedy był młodym przedsiębiorcą, jak i kiedy był już w wieku emerytalnym.
Nie ma zbyt wielu wywiadów, których udzielił Forrest Mars. Wynikało to z tego, iż nie był on typem influencera czy człowieka mediów. Zamiast tego skupiał się na nieustannej poprawie efektywności operacyjnej oraz skalowania biznesu. Z tego powodu często odmawiał wywiadów czy nie jeździł luksusowymi samochodami. Nie był więc to człowiek z czołówek gazet – rozwijał swój biznes w cieniu mediów.
Dzięki temu zmienił mały rodzinny biznes w jedną z największych korporacji na świecie. Mars Inc w tej chwili produkuje słodycze, żywność pakowaną oraz … karmy dla zwierząt. Co jeszcze bardziej niesamowite, stworzył wielki biznes bez konieczności debiutowania na giełdzie. Dzięki adekwatnej alokacji kapitału finansował rozwój zarówno poprzez generowany FCF, jak i finansowanie dłużne. Jednak co ciekawe, w pewnym momencie Mars nawiązał bliską współpracę z … Warrenem Buffettem.
Zapraszamy na fascynującą historię osoby, która odmieniła kulinarne zwyczaje części Amerykanów i Europejczyków, by następnie zacząć sprzedawać produkty na cały świat. Historia Forresta to świetny przykład na to, iż nie trzeba być non stop w mediach, aby zrobić coś wielkiego.
Młodość pełna wyzwań
Dzieciństwo nie rozpieszczało naszego bohatera. Urodził się w 21 marca 1904 roku w małym miasteczku Wadena, w stanie Minnesota. Był dzieckiem Franklina Clarence’a Marsa oraz jego żony Ethel G. Kissack. Ojciec był przedsiębiorcą, któremu szło bardzo źle, natomiast Ethel była nauczycielką. Co istotne, ojciec działał w przemyśle spożywczym, gdzie produkował słodkie karmelki. Problemem było jednak to, iż na początku XX wieku nie istniała odpowiednia infrastruktura (chłodnie, lodówki), aby sprzedawać cukierki na większe odległości. W efekcie producenci cukierków działali na małej skali, co powodowało, iż uzyskiwane marże były bardzo niskie. Sprzedawanie cukierków latem było bardzo trudne, ponieważ bez odpowiednich warunków słodycze traciły na jakości, co zniechęcało klientów do zakupów. Nic więc dziwnego, iż ojciec Forresta często miał problemy finansowe.
Niestety małżeństwo gwałtownie się rozpadło i kiedy młody Forrest miał 6 lat, jego rodzice rozwiedli się. O ile w tej chwili rozwody są czymś powszechnym i nie budzącym szoku, na początku XX wieku były rzadkością i czasami powodowały ostracyzm w konserwatywnej części społeczeństwa. Niestety rozwód spowodował, iż poziom życia Ethel i małego Forresta gwałtownie spadł, a ojciec nie był w stanie (lub nie chciał) pomóc finansowo w wystarczający sposób. Mały Forrest musiał zostać wysłany do dziadków ze strony matki, aby zapewnić dziecku jedzenie i spokojne życie. Nasz bohater trafił więc do Kanady, a konkretniej północnego regionu Saskatchewan. Jego nowym dom znajdował się w osadzie górniczej. W tych warunkach ukształtował się charakter Forresta. Stał się samodzielny, wytrwały, pracowity ale także skryty, trzymający dystans i emocjonalnie oschły.
Już w młodości spróbował swoich sił w biznesie. Otworzył niewielki biznes w osadzie górniczej, gdzie sprzedawał podstawie produkty. Oczywiście, ten biznes miał bardzo małą skalę i nie mógł zapewnić wielkich zysków. Jednak było to pierwsze przetarcie w biznesie gdzie musiał uczyć się zarządzać zapasami, kontrolować marżę i ustalać ceny aby zachęcić klientów do kupna jego produktów.
Po ukończeniu szkoły średniej Forrest Mars wrócił do Stanów Zjednoczonych i rozpoczął studia na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Co ciekawe, życie studenckie go średnio interesowało. Zamiast tego spędzał godziny nad studiowaniem teorii organizacji pracy, kontrolą jakości czy metodami zarządzania produkcją (np. Federicka Winslowa Taylora). Jednak określenie “młodość w bibliotekach” nie pasowała do Forresta. Zamiast tego odwiedzał laboratoria czy hale produkcyjne. Już wtedy uznał, iż od talentu ważniejsza jest odpowiednia organizacja pracy. To właśnie na tym przekonaniu zbudował wielką firmę.
Próba współpracy z ojcem
Po ukończeniu studiów młody Forrest Mars zaczął szukać kontaktu z ojcem. Początki nie były łatwe, ponieważ jego ojciec traktował swoje dziecko bardziej jako partnera w biznesie lub kontrahenta, a nie swojego potomka. Dla Forresta oznaczało to jedno: jeżeli chce zdobyć zaufanie ojca, musi mu udowodnić swoją wartość. Relacja z ojcem pewnie byłaby przez cały czas nacechowana dystansem gdyby nie pewno zdarzenie. W 1923 roku młody Forrest, który pracował wtedy w reklamie został aresztowany z powodu bezprawnego rozmieszczania ulotek reklamowych. Forrset Mars zadzwonił o pomoc swojego ojca. Dzięki jego koneksjom odzyskał wolność. Ojciec i syn spotkali się na obiedzie, który odmienił ich życie.
Franklin Mars prowadził małą fabrykę słodyczy, gdzie sprzedawał baton Mar-O-Bar. Odniósł on ograniczony sukces, ale zapewnił wystarczające zyski, aby żyć na wysokim poziomie. Podczas rozmowy Forrest i Franklin zaczęli rozmawiać o biznesie. Forrest popijając milkshake zażartował, iż trzeba produkować batony z takim smakiem. Po obiedzie uznali, iż połączą siły. Franklin zapewniał moce produkcyjne i swoje laboratorium, natomiast Forrest swoją kreatwyność i umiejętności marketingowe. Po roku prac baton został wprowadzony na rynek. W ciągu kolejnych 12 miesięcy Milky-Way (tak nazwano nowy baton) wygenerował 800 000 USD przychodów (około 11 mln USD w dzisiejszych cenach). Konsumentów zachwycił smak milkshake z wygodą jedzenia zwykłego batona. Był to tani słodycz (kosztował 5 centów) i można go było jeść zarówno zimą, jak i latem. Produkt trafił do sklepów, kiosków i automatów, natomiast ustalona cena była dostępna dla zwykłego odbiorcy. W sprzedaży produkt reklamowano jako “zdrowa przekąska z mlekiem”, co w erze niedoborów białka działało na dorosłych jak magnes. To wszystko zadziałało. Produkt osiągnął ogromny sukces i całkowicie odmienił życie Forresta oraz Franklina. Milky Way to nie tylko pierwszy duży sukces Marsów – to produkt, który wyznaczył standard dla całego przemysłu batonów. Nikt wcześniej nie połączył smaku, wartości odżywczych, dostępności i ceny w tak efektywny sposób. To właśnie ten batonik umożliwił dalszą ekspansję firmy, otwarcie nowych fabryk i zatrudnienie setek pracowników.
Młody Mars nie tylko zajmował się marketingiem, ale doglądał produkcji gdzie doradzał, w jaki sposób zoptymalizować hale produkcyjne. To tutaj przydała się jego edukacja (był inżynierem produkcji) oraz jego skrupulatność i pracowitość.
W kolejnych latach powstały następne batony, które ukazały się kultowe. Były to Snickers oraz 3 Musketeers (batoniki o smaku truskawkowym, waniliowym i czekoladowym). W przypadku Snickersa, to właśnie Forrest zajmował się projektowaniem wyglądu i składu batonu. Sprzedaż w 1932 roku, czyli bardzo złym czasie jaki przeżywały Stany Zjednoczone, firma Mars wygenerowała 25 mln USD przychodów. Perspektywy na kolejne lata wydawały się jeszcze lepsze. Wystarczyło tylko “docisnąć gaz do deski”.
Jednak decyzji i tak należała do ojca. Już na przełomie lat 20-tych i 30-tych narastał konflikt między Franklinem a Forrestem Mars. Syn chciał wprowadzać nowe produkty, sprzedawać poza USA oraz automatyzować produkcję oraz optymalizować pracę pracowników. Franklin jednak często był sceptyczny, ponieważ nie umiał skalować biznesów, ale był dobrym rzemieślnikiem, miał błyskotliwe pomysły na nowe produkty oraz był sprawnym handlowcem. Z kolei Forrest stawiał na analitykę, wyznaczanie celów i dokładną kontrolę kosztów. Jednak prawdziwy problem wybuchł już w latach 30–tych.
Forrest chciał rozwijać firmę, natomiast Frank był zadowolony z obecnej skali firmy. Stać go było na samolot, stajnię koni czy prywatne jeziora. Konflikt wybuchł kiedy Forrester zaproponował, aby to on zarządzał firmą i dostał ⅓ udziałów w firmie. ⅔ miały zostać przy Franku, który miał korzystać z emerytury. Jednak ojciec nie był zainteresowany propozycją swojego syna. Powiedział, iż Forrest jest tylko pracownikem a nie udziałowcem. Swoją firmę wolał zostawić nowej rodzinie. Ostatecznie relacje na tyle się pogorszyły, iż Forrest na odchodne powiedział:
“Wsadź sobie tę firmę w dupę.”
Na odchodne po ugodzie otrzymał 50 000 USD oraz receptę Milky Way na rynek zagraniczny. Czyli nie otrzymał marki Milky Way, ale mógł wyprodukować taki sam baton, ale pod inną nazwą.To była ich ostatnia rozmowa. Niespełna dwa lata później w 1934 roku Frank Mars spadł z wysokości w swojej fabryce, na skutek czego zmarł. Forrest nie przyjechał na pogrzeb ojca.
Budowa europejskiej fabryki
Początkowo Forrest Mars wraz ze swoją rodziną poleciał do Paryża, ale po kilku miesiącach zdecydował, iż chciałby zbudować w Europie dużą firmę produkującą słodycze. Uznał, iż potrzebuje nauczyć się jak produkować czekoladę, aby jego firma była zintegrowana pionowo i nie musiała jak firma ojca zaopatrywać się w czekoladę u konkurencji (Frank kupował czekoladę z Hershey). Uznał, iż w Szwajcarii robi się najlepszą czekoladę w Europie, dlatego tam musi odbyć potrzebną edukację. Mimo tego, iż przez poprzednią dekadę żył w dostatku, a w firmie ojca miał managerskie role, Forrest zdecydował iż musi rozpocząć karierę jako szeregowy pracownik. Na samym początku pracował dla Johanna Toblera (produkował słynne Toblerone), a potem przeniósł się do Nestlé. Tam stał na liniach produkcyjnych. Dzięki temu poznał cały proces technologiczny produkcji czekolady.

Pod koniec 1933 roku uznał, iż nauczył się już dużo o produkcji czekolady, postanowił więc, iż przeniesie się do Wielkiej Brytanii. Powody były dwa, po pierwsze była to jedna z najbardziej rozwiniętych gospodarek na świecie. Drugim powodem było to, iż mówiono tam po angielsku więc znacznie łatwiej było założyć firmę, rozmawiać z dostawcami czy pracownikami. Trafił do Slough pod Londynem, gdzie wynajął niewielką halę produkcyjną aby rozpocząć swoją działalność. Miał kilkadziesiąt tysięcy funtów, żonę, dzieci, brak znajomości w biznesie. Miał jednak doświadczenie, ambicję, wiedzę i nieustępliwość. Sam aby ciąć koszty zamieszkał razem ze swoją rodziną w niewielkim mieszkaniu nad halą.
Rozpoczął produkcję batonu podobnego do Milky Way, ale dopasowanego do gustów Brytyjczyków. Zamiast smaku milkshake, zdecydował się na nugat. Problemem było to, czym oblać baton. Oczywiście nie było mowy o produkcji czekolady samemu. Wynikało to z tego, iż postawienie fabryki produkującej czekoladę wymaga ogromnego kapitału, dostępu do ziaren kakaa, magazynów oraz rzeszy pracowników. Mając 50 000 dolarów w kieszeni, mógł tylko o tym pomarzyć. Z braku laku zdecydował się na outsourcing czekolady. Dostawcą został Cadbury. Miał sprawdzony w USA produkt, który był dopasowany pod gusta klientów (był słodszy i mniej kremowy niż Milky Way). Brakowało tylko nazwy, ponieważ nie miał prawa do Milky Way, zdecydował się na swoje nazwisko. Baton nazwał więc Mars. Świetny produkt w połączeniu z przystępną ceną oraz dobrym marketingiem spowodował, iż już w ciągu 6 lat jego firma była 3 największym producentem słodyczy w Wielkiej Brytanii (za Cadbury i Roundtree’s). Tak wielki sukces nie wynikał tylko z jednego produktu. W 1936 roku na rynek trafiły Maltesers, czyli lekkie czekoladowe kulki, z chrupiącym środkiem. Podobnie jak i Mars, Maltesers stały się prawdziwym hitem sprzedażowym.
Jednak Forrest Mars nie myślał tylko o rynku słodyczy. Postanowił także wejść w branżę jedzenia dla zwierząt. Był to bardzo nieszablonowy ruch, ponieważ wtedy ludzie karmili zwierzęta resztkami. Dedykowana karma dla psów była wtedy jakąś “fanaberią bogatych i dziwnych ludzi”. Jednak dla Forresta była to dynamicznie rosnąca nisza, która miała szansę stać się dużą branżą. Mars mógł myśleć w ten sposób:
“Przecież wielu ludzi ma psy i koty, wystarczy iż co 2 albo 3 osoba będzie karmiła swoich pupili dedykowaną karmą i nagle rynek robi się ogromny”.
Co więcej, brakowało tam silnych graczy, co oznaczało, iż można było gwałtownie stać się czołowym graczem na rynku. W 1934 roku Mars przejął brytyjską firmę Chappel Bros, której perłą w koronie była marka Chappie. gwałtownie po przejęciu zaczął integrować ją pionowo. Nabywał dostawców mięsa, produkował własne etykiety czy rozwijał swoją logistykę.
Spójrzmy jeszcze na to, co było źródłem sukcesu. Pierwszym z nich było obsesyjne nastawienie na poprawę jakości. Dotyczyło to także składników używanych do produkcji batonów, sam wygląd produktu, opakowanie oraz ekspozycja na półkach. Wynikało to z tego, iż słodycze są produktami impulsowymi, czyli ich zakup najczęsciej pojawia się pod wpływem chwili. Walka o jakość dotyczyła także procesu produkcyjnego. Każdy pracownik mógł zatrzymać pracę całej linii jeżeli uznał, iż coś negatywnie wpływa na jakość produktu. Jest to bardzo podobne do tego co do przemysłu motoryzacyjnego wprowadziła Toyota.
Forrest nie był także typem “janusza biznesu”. Uważał, iż jego pracownicy powinni być dobrze opłacani. Jak zakładał firmę płacił od 2 do 4 razy więcej niż średnie wynagrodzenie rynkowe. Jednak nie były to gołe pensje, ale premie za wyniki całej firmy. Dawało to elastyczność (pracownicy w gorszych czasach zarabiali mniej), ale jednocześnie samym pracownikom zależało na powodzeniu całego przedsięwzięcia.
Kolejną innowacja jaką wprowadził Forrest była równość. Nie wprowadzał zamkniętych sal dla “grubych ryb”, czy drogich gabinetów. Nie działała także zasada, iż zawsze rację ma HIPPO (Highest Paid Person in the room). Każdy był w firmie równy, i pomysły były rozważane ze względu na potencjalne korzyści a nie kto ją przedstawił.
Kolejnym aspektem do jakiego Mars przykładał dużą wagę była efektywność zarządzania majątkiem. W analizie decyzji korzystał z ROTA (Return on Total Assets). W latach 30 i 40 złotym środkiem zdaniem Forresta była wartość 18%. Wskaźnik wylicza się dzieląc wynik EBIT przez średnią wartość aktywów. Mars uważał, iż jeżeli wartość ROTA spada poniżej 18%, to zasoby nie są wykorzystywane w optymalny sposób. Natomiast jeżeli ROTA znacznie przekracza 18%, to oznaczało, iż firma bierze dla siebie za dużo zysku i powinna zwrócić go klientom (np. obniżając ceny), albo reinwestować w nowe linie biznesowe czy R&D.
Forrest Mars udowodnił samemu sobie, iż potrafi budować firmy od zera i zarządzać skuteczniej od własnego ojca. Tak szybki rozwój biznesu spowodował, iż Mars znalazł kolejny cen, który zamierzał osiągnąć: wrócić do Stanów Zjednoczonych i odzyskać firmę ojca. Po drugie sytuacja w Europie stawała się coraz bardziej napięta i rosło zagrożenie wybuchem wojny między Niemcami a nową Ententą.
SPRAWDŹ: Rynek spożywczy, czyli jak inwestować w żywność – ETN, ETF, REIT [Poradnik]
Forrest Mars wraca do USA
Wracając do USA, Forrest przywiózł także bardzo interesujący produkt. Były nimi Dragee, czyli po polsku draże. Były łatwe w konsumpcji i nie rozpuszczały się w wysokich temperaturach. Produkt nie był szeroko znany w Stanach Zjednocznych, ale na Starym Kontynencie dosyć popularny. Jednak sam produkt to za mało, aby zdobyć rynek. Potrzebował czekolady, dostępu do taniego cukru oraz sieci dystrybucji. To wszystko miał Hershey, ale raczej trudno byłoby przekonać władze spółki. Forrest wpadł na genialny pomysł. Skontaktował się z Williamem Murrie, który pracował w Hershey jako COO, ale nie miał udziałów w fabryce czekolady. Zgodnie z umową powstała firma M&M (skrót od Mars & Murrie). Forrest miał 80% udziałów w nowej firmie, a syn Williama, czyli Bruce Murrie 20%.
Jak nietrudno się domyślić, produktem były draże o czekoladowym smaku. Miały ogromną zaletę, iż można było je łatwo jeść i przechowywać. Były też kaloryczne, czyli nie trzeba było dużo zjeść aby dostarczyć niezbędnej energii. Stąd produktem zainteresowało się wojsko, które po przystąpieniu USA do wojny potrzebowało ogromnych ilości słodyczy, które można było konsumować w warunkach wojennych. Draże M&M były do tego idealne. W efekcie M&M nie zadebiutowały na rynku konsumenckim, ale w armii, flocie i siłach powietrznych. To byli jedyni istotni klienci M&M.
Po wojnie kontrakty zostały znacząco ograniczone, a wejście na rynek konsumencki bardzo trudny. Doprowadziło to do konfliktu właścicielskiego. W 1950 roku Bruce sprzedał swoje udziały za 1 mln USD. Kiedy Forrest zdobył pełnie władzy, postanowił zmienić sposób marketingu. Zatrudnił specjalistyczną agencję, która stworzyła reklamy, które będą zachęcały do zakupu M&M zarówno dzieci jak i dorosłych. W ciągu kilku lat od startu kampanii marketingowych, draże stały się jednym z najchętniej kupowanych słodyczy w USA.
Sukces M&M’s nie był przypadkowy – Mars wprowadził szereg innowacji: użycie inicjału „M” na każdej drażetce (jako znak autentyczności i jakości), kolorowe draże oraz szeroko zakrojoną dystrybucję w automatach, sklepach spożywczych i aptekach. M&M’s stały się nie tylko słodką przekąską – stały się ikoną kultury popularnej, obecne w reklamach, kinie, wojsku i domach Amerykanów.
Oprócz rozwoju M&M, Forrest Mars postanowił także zdywersyfikować swój biznes. Zaczął od firmy produkującej ryż oddany już obróbce termicznej (tzw. parboiled rice). Taki ryż nie sklejał się po gotowaniu i jednocześnie nie tracił walorów odżywczych. W 1942 roku powstał dzisiejszy Uncle Ben’s, który w tej chwili jest jedną z najsilniejszych marek konsumenckich w USA. Sama nazwa “Wuja Bena” pochodziła od faktycznej osoby, która wtedy była bardzo znana w Stanach, ponieważ jego ryż uchodził za bardzo dobrej jakości. Jednak sam wygląd znany z opakowania należał do czarnoskórego pracownika hotelu w USA Franka Browna, który użyczył swojej twarzy. Mars kontrolował każdy etap: import surowca, obróbkę, pakowanie, projekt opakowań, dystrybucję i marketing. Uncle Ben’s gwałtownie zdobył rynek detaliczny, ale również wojskowy i instytucjonalny (szpitale, szkoły). To był jeden z pierwszych produktów spożywczych klasy „convenience food” – symbol nowoczesnego, łatwego i szybkiego odżywiania dla powojennego społeczeństwa.
Równolegle Mars rozwijał segment karmy dla zwierząt. Na fali sukcesu brytyjskiej marki Chappie w latach 30., w USA wprowadził nowe linie produktów: karma dla psów Pedigree i dla kotów Whiskas. Forrest wierzył, iż opieka nad zwierzętami stanie się w przyszłości tak samo zorganizowanym i masowym rynkiem, jak przetwórstwo spożywcze. I miał rację. Wprowadzając jednolite receptury, standardy składników i wielkoformatowe linie pakujące, Mars stworzył fundament dla nowoczesnego przemysłu pet food.
Pedigree i Whiskas gwałtownie zyskały zaufanie konsumentów. Kluczem była jakość: receptury opracowywane były z udziałem weterynarzy, testowane pod kątem odżywczym, dostosowane do wieku i potrzeb zwierząt. Kampanie reklamowe, choć skromne, koncentrowały się na edukacji właścicieli i budowie zaufania do marki. Dodatkowo, Mars zadbał o nowoczesną dystrybucję: produkty pojawiały się nie tylko w sklepach zoologicznych, ale też w supermarketach i sieciach aptek.
Dzięki tym inicjatywom Mars, Inc. stała się nie tylko gigantem w kategorii słodyczy, ale firmą o zdywersyfikowanym portfolio: obejmującym żywność, karmę, ryż, produkty instant i dodatki funkcjonalne. Każda z tych linii działała niezależnie, miała własny system raportowania, budżetowania i rozwoju – ale wszystkie były podporządkowane jednej filozofii: maksymalnej kontroli i jakości.
Forrest Mars w końcu dopiął swego
Już w latach 50-tych Forrest Mars miał znacznie większą firmę niż firma jego ojca. Różnica w przychodach była mniej więcej 4-krotna. Warto dodać, iż w 1945 roku Forrest stał się jednym z większych akcjonariuszy dawnej firmy Franka Marsa. Wynikało to z tego, iż jego druga żona zmarła i zgodnie ze swoją wolą podzieliła udziały po połowie: ⅓ akcji firmy dostał Forrest, a drugie ⅓ akcji Patricia (córka).
Kolejnym krokiem było zażądanie przez Forresta biura w firmie swojego ojca. Rada nadzorcza musiała się na to zgodzić. W efekcie Mars zaczął dokładnie patrzeć na działalność operacyjną firmy i dawał rady. Często też wyrażał się niepochlebnie o działaniu niektórych managerów. Oprócz tego pisał listy do zarządu gdzie wytykał błędy również CEO. W 1959 roku wydawało się, iż Forrest dopiął swego. Wieloletni CEO zrezygnował, więc pojawił się wakat na tym stanowisku. Ostatecznie Patricia wraz z sojusznikami przegłosowała kandydaturę Jamesa, czyli swojego męża. Niestety wybór okazał się tragiczny w skutkach. Braki w umiejętnościach zarządzania dużą instytucją spowodowały, iż przychody spółki spadły o 20% z 50 mln USD do 40 mln USD w 1963 roku. Oznaczało to, iż firm przestała być dochodowa. Ostatecznie Patricia sprzedała swoje udziały Forrestowi, który w ciągu kolejnych dwóch lat skupił resztę akcji od pozostałych pracowników.
Połączenie obu firm nie było prostym procesem. Aby wszystko chodziło jak w zegarku potrzeba było restrukturyzacji oraz ujednolicenia procedur. Jednak w 33 lata od odejścia z firmy ojca, zrealizował swój cel – przejął zarządzanie nad “starym Marsem”. Jednak prawda jest taka, iż połączona firma była znacznie lepiej poukładanym biznesem, który miał więcej marek, działał na trzech kontynentach i generował setki milionów przychodów rocznie.
Mars zreorganizował strukturę wewnętrzną firmy, dzieląc ją na niezależne jednostki biznesowe odpowiadające za konkretne linie produktowe: słodycze, żywność, karmę. Każda z nich miała autonomię operacyjną, ale podlegała centralnym zasadom – tzw. Mars Operating System – który obejmował zasady efektywności, kontroli jakości, dyscypliny kosztowej i poufności. Dla Marsa najważniejsze było jedno: każda część firmy miała funkcjonować jak samodzielne przedsiębiorstwo, zdolne przetrwać choćby bez centrali. Kolejnym dużym krokiem było odejście od dostaw czekolady z zewnątrz. Forrestowi udało się pod koniec swojej kariery jako CEO Marsa stworzyć zintegrowanego pionowo producenta słodyczy z czekoladą.
W 1973 roku, mając 69 lat, Forrest Mars oficjalnie przeszedł na emeryturę. W przeciwieństwie do wielu magnatów biznesowych, nie próbował utrzymywać się u steru firmy jako doradca czy prezes honorowy. Przekazał zarządzanie swoim trzem dzieciom – Forrestowi Jr., Johnowi i Jacqueline – i całkowicie usunął się w cień. Była to decyzja typowa dla jego stylu: stanowcza, ostateczna, bezkompromisowa.
Po odejściu z Mars, Inc. nie zaprzestał jednak działalności. W 1980 roku założył w Nevadzie firmę Ethel M Chocolates – nazwaną na cześć jego matki. Była to niewielka manufaktura czekolady, zbudowana nie tyle z myślą o ekspansji, co jako laboratorium eksperymentów i sentymentalny projekt na stare lata. Produkty Ethel M były sprzedawane lokalnie, często w wersjach limitowanych, z dużym naciskiem na jakość i tradycję. Produkty okazały się strzałem w dziesiątke. W ciągu kilku lat od powstania nowej firmy, przychody wzrosły do 150 mln USD. Ostatecznie Ethel M Chocolates została sprzedana Mars Inc, a więc ojciec sprzedał biznes swoim dzieciom.
Miliarder, który był Stoikiem
Życie prywatne Forresta Marsa pozostaje owiane niemal taką samą tajemnicą, jak jego zawodowe decyzje. Był człowiekiem zamkniętym, zdystansowanym, a jednocześnie niesamowicie konsekwentnym w swoich zasadach – zarówno w pracy, jak i w relacjach rodzinnych. Choć był mężem i ojcem, jego relacje z najbliższymi często były chłodne.
W 1934 roku poślubił Audrey Ruth Meye, która była i pozostała skromną i zdyscyplinowaną kobietą. Mieli troje dzieci: Forresta Jr., Johna i Jacqueline. Dzieci od najmłodszych lat uczone były oszczędności, pracy i lojalności wobec firmy. choćby jako dorośli wspominali ojca jako „surowego, ale sprawiedliwego”, a czasem wręcz „zimnego stratega”.
Mars był samotnikiem z wyboru. Nie prowadził barwnego życia towarzyskiego, nie uczestniczył w balach, przyjęciach ani spotkaniach środowiskowych. Nie posiadał luksusowej posiadłości w stylu innych miliarderów. Zamiast tego żył w schludnym, ale skromnym domu. Uważał ekstrawagancję za słabość. Jego garderoba składała się z prostych garniturów, a samochód był zwykłym sedanem. Luksus był dla niego przejawem braku dyscypliny. Z pewnością jego rodzinne życie nie nadawało się na blockbustera, na którego przyjdą dorośli i młodzież.
Czas wolny traktował jako przestrzeń do refleksji lub czytania. Uwielbiał historię gospodarczą, książki o wojnach, strategii i przemysłowcach XIX wieku. Inspirowali go Andrew Carnegie, John D. Rockefeller i Henry Ford. Jednak nie czytał ich ze względu na bogactwo, ale na zdolność kontroli, systemowości i wpływu na świat.
Nie był religijny, ale wierzył w moralność pracy. Jego najbliżsi wspominali, iż miał własny kodeks etyczny, który oparty był na odpowiedzialności, uczciwości i umiejętności zachowania tajemnicy. Był też głęboko lojalny nigdy nie wypowiedział się publicznie przeciwko rodzinie oraz unikał komentowania poczynań konkurencji.
Jego emerytura była cicha, zgodna z jego filozofią życia. Nie udzielał wywiadów, nie pojawiał się publicznie, nie inwestował w projekty medialne ani polityczne. Żył skromnie w Las Vegas, a potem na Florydzie, unikając luksusu i rozgłosu. Dla świata był tajemniczym miliarderem, dla najbliższych – surowym, ale konsekwentnym patriarchą. Zmarł 1 lipca 1999 roku w wieku 95 lat. Jako ojciec, pozostawał wymagający i powściągliwy. Gdy przekazywał firmę dzieciom, nie zostawił szczegółowych instrukcji – tylko ogólne zasady:
„Dbajcie o jakość. Bądźcie samowystarczalni. Nigdy nie wchodźcie na giełdę.”
W ten sposób przekazał nie tylko majątek, ale filozofię. Choć dzieci Marsa przejęły kontrolę nad firmą, przez lata zarządzały nią w duchu ojca – skrycie, skutecznie i z nieugiętą zasadą lojalności wobec wewnętrznych wartości.
Obecnie Mars to jedna z największych firm działających na rynku produktów spożywczych. Oprócz znanych marek słodyczy Mars posiada jeszcze m.in. gumy do żucia Wrigley, karmy Royal Canin czy Bounty.