Ministrowie energii i środowiska z grupy siedmiu bogatych narodów, tzw. G7, zobowiązali się w niedzielę do pracy nad przyspieszeniem przejścia na czystszą, odnawialną energię, ale… nie ustalili jeszcze harmonogramu wycofywania elektrowni węglowych. Na pierwszym planie oczywiście odnawialne źródła energii oraz deklaracje stopniowego odchodzenia od węgla i innych paliw kopalnych.
Przede wszystkim odnawialne źródła energii
Przywódcy ponownie podkreślili potrzebę pilnej redukcji emisji dwutlenku węgla i osiągnięcia do 2035 r. „sektora energetycznego w przeważającej mierze zdekarbonizowanego”. Zastrzeżenie, iż do 2035 r. kraje polegają „głównie” na czystej energii, pozostawia miejsce na kontynuację korzystania z energii z paliw kopalnych. Politycy zadeklarowali jednak, iż priorytetem są kroki w kierunku stopniowego wycofywania produkcji energii z węgla. Chodzi przede wszystkim o elektrownie, które nie wykorzystują mechanizmów wychwytywania emisji szkodliwych substancji, co zapobiega ich przenikaniu do atmosfery. Jednak, jak to zwykle bywa, na deklaracjach i pustych słowach się skończyło. Ministrowi złożyli deklarację działań na rzecz dekarbonizacji, ale nie zaproponowano żadnych konkretnych działań, ani harmonogramu.
Dużo słów, ale brak konkretów
Kwestia ustalenia harmonogramu wycofywania elektrowni węglowych jest od dawna punktem spornym. Przykładowo Japonia promuje wykorzystanie tak zwanego czystego węgla, wykorzystując technologię wychwytywania emisji dwutlenku węgla, do produkcji wodoru. Z drugiej strony prawie jedna trzecia produkcji energii w Japonii opiera się na węglu. Kraje G-7 odpowiadają za 40% światowej działalności gospodarczej i jedną czwartą globalnej emisji dwutlenku węgla. Ich działania są często symboliczne. Podobnie jak wsparcie dla mniej zamożnych krajów, które często najbardziej odczuwają skutki zmian klimatu. Wszystkie te deklaracje są prawdopodobnie istotne i ważne, ale część ekspertów zwraca uwagę na pewien istotny szczegół. Pada wiele górnolotnych deklaracji i słów. Podczas gdy Chiny, które są największym emitentem CO2 (27,5% rocznej emisji CO2) na świecie nie specjalnie garną się do odchodzenia od węgla. Nie specjalnie słychać też głosy nawołujące do przyciśnięcia Chińczyków w tej kwestii.