Chińscy urzędnicy, pracownicy instytucji rządowych, organów samorządu oraz firm państwowych otrzymują zakazy używania urządzeń elektronicznych zagranicznych marek.
Członkowie tych grup są informowani, iż nie mogą przynosić do pracy swojej elektroniki zachodniej konstrukcji, ani też używać jej do oficjalnej korespondencji czy przechowywać na niej służbowych danych. W szczególności chodzić ma o firmy amerykańskie, takie jak Apple, jednak zjawisko to obejmuje także bliższą konkurencję – jak Samsung.
Polityka ta – czasem mająca postać oficjalną, jednak bardzo często sprowadzająca się do ustnych poleceń – jest stosunkowo nowa. Różni się tym od podobnych zabiegów amerykańskich, które podejmowane są co najmniej od kilku lat. Oczywiście – w wybranych instytucjach zakazy takie funkcjonowały już od dawna. Chodziło wtedy jednak o podmioty wrażliwe, takie jak organa bezpieczeństwa, wywiadowcze czy militarne.
Made in China
W tym przypadku natomiast novum stanowi masowy charakter restrykcji – wykraczający poza zwykłe potrzeby bezpieczeństwa informacyjnego. Biorąc pod uwagę koincydencję czasową, bez wątpienia należy też uznać owe zakazy za działania skoordynowane, najprawdopodobniej odbywające się na polecenie z Pekinu.
Pośród możliwych przyczyn takiego ruchu wymienia się chęć podważenia rynkowej pozycji zagranicznych firm w Chinach i jednoczesnego wsparcia rodzimych producentów. ChRL od dawna deklaruje także chęć dążenia do samowystarczalności technologicznej i komunikacyjnej.
Choć jest to w dalszym ciągu trudne do osiągnięcia, to bardzo prawdopodobne, iż za szczególnie ważne uznano minimalizację uzależnienia technologicznego i przemysłowego od USA, postrzeganych jako oczywisty rywal Pekinu na wszystkich polach.