Do MSZ Mołdawii wezwano w czwartek szefa rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie w związku z rosyjską dezinformacją na temat kryzysu energetycznego w separatystycznym Naddniestrzu.
Jak przypomniał portal NewsMaker, ambasada Rosji w Mołdawii w poniedziałek oskarżyła władze w Kiszyniowie o "celowe ignorowanie problemów w stosunkach z Gazpromem", co według Moskwy rzekomo ma być przyczyną kryzysu w Naddniestrzu. Z kolei Ukrainie rosyjscy dyplomaci zarzucili, iż "cyniczne wstrzymano (przepływ) rosyjskiego gazu w okresie zimowym, skazując mieszkańców Naddniestrza na cierpienie".Reklama
MSZ Mołdawii podkreśliło w czwartek, iż fałszywe oświadczenia ze strony rosyjskiej ambasady mają na celu zdestabilizowanie politycznej i gospodarczej stabilności państwa mołdawskiego.
Zaznaczono, iż odpowiedzialność za kryzys energetyczny w separatystycznej republice ponoszą w pełni Rosja i rosyjski koncern Gazprom, który naruszył kontrakt i zakończył dostawy surowca. Wcześniej w czwartek również prezydentka Mołdawii Maia Sandu oskarżyła Gazprom o to, iż odpowiada za obecny kryzys.
Ministerstwo wezwało ambasadę do natychmiastowego zakończenia "kampanii dezinformacji, manipulowania faktami i tworzenia fałszywych narracji, które szkodzą dwustronnym stosunkom i przyczyniają się do wzrostu napięć w regionie".
Wstrzymano dostawy rosyjskiego gazu do Naddniestrza
Naddniestrze do tej pory zaopatrywane było w gaz przez rosyjski Gazprom za pośrednictwem lokalnego dostawcy Tyraspoltransgaz. 1 stycznia Rosja wstrzymała dostawy gazu do Naddniestrza po tym, gdy Ukraina nie przedłużyła umowy z Moskwą na tranzyt gazu przez swoje terytorium.
Separatystyczne władze oświadczyły, iż tydzień po wstrzymaniu dostaw rosyjskiego gazu region mierzy się z "kryzysem energetycznym i humanitarnym". Wprowadzono przerwy w dostawie prądu i zamknięto wiele przedsiębiorstw przemysłowych.
***