Gazprom pod kreską i to sporą. Pierwsza strata od 25 lat

1 tydzień temu
Gazprom nie może uznać ubiegłego roku za udany. Rosyjski gigant handlujący błękitnym paliwem odnotował w 2023 r. stratę netto rzędu blisko 6,9 mld dol. - informuje Reuters. Tak źle koncernowi nie wiodło się od co najmniej końca lat 90., kiedy to ostatni raz odnotował wynik "pod kreską".


Jak zauważa agencja, Gazprom od upadku Związku Radzieckiego jest jedną z największych firm w Rosji. Jeszcze w 2019 r. spółka odpowiadała za 12 proc. produkowanego gazu na świecie, co dało jej miano globalnego lidera w tym zakresie.


Jednak do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę największym rynkiem zbytu dla Gazpromu była Europa. To się jednak zaczęło zmieniać już w 2022 r., a rok później efekty takich decyzji są widoczne gołym okiem.



Gazprom ma kłopoty. Zaliczył stratę, pierwszą w tym wieku


Rosyjski gigant poinformował bowiem, iż 2023 r. zamknął ze stratą rzędu 629 miliardów rubli. To w przybliżeniu 6,9 mld dolarów amerykańskich. Analitycy spodziewali się lepszego wyniku, ponieważ zakładali, iż ten znajdzie się 4,3 mld dol. ponad kreską. Należy także pamiętać, iż jeszcze w 2022 r. Gazprom zaliczył spory zysk netto, bo mowa tu o kwocie 13,1 mld dol. Reklama
Strata netto jest jednocześnie pierwszą odnotowaną przez władze koncernu od 1998 r., czyli od blisko 25 lat. I pierwszym takim przypadkiem za czasu rządów Aleksieja Millera, mianowanego na stanowisko prezesa spółki w 2001 r. i uznawanego za człowieka Wladimira Putina.
Wpływ na ujemny wynik rosyjskiego giganta miało ograniczenie popytu wśród państw z naszego regionu. Według szacunków Reutersa, w 2023 r. Gazprom dostarczał o 55,6 proc. mniej gazu do Europy niż rok wcześniej. Wolumenowo odpowiadało to 28,3 mld sześciennych surowca.
W tym samym czasie rosyjskie gazociągi przestawiły przesył surowca z zachodu na wschód. Dużym klientem dla Gazpromu stały się bowiem Chiny. Jednak Państwo Środka raz, iż kupuje mniej gazu od państw z naszego regiony, to jeszcze płaci Rosjanom "promocyjne stawki". Mowa tu o różnicy prawie 28 proc. na cenie, jaką płacą jeszcze nieliczni europejscy klienci względem tych z Chin.
Idź do oryginalnego materiału