Jak zauważa agencja, Gazprom od upadku Związku Radzieckiego jest jedną z największych firm w Rosji. Jeszcze w 2019 r. spółka odpowiadała za 12 proc. produkowanego gazu na świecie, co dało jej miano globalnego lidera w tym zakresie.
Jednak do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę największym rynkiem zbytu dla Gazpromu była Europa. To się jednak zaczęło zmieniać już w 2022 r., a rok później efekty takich decyzji są widoczne gołym okiem.
Gazprom ma kłopoty. Zaliczył stratę, pierwszą w tym wieku
Rosyjski gigant poinformował bowiem, iż 2023 r. zamknął ze stratą rzędu 629 miliardów rubli. To w przybliżeniu 6,9 mld dolarów amerykańskich. Analitycy spodziewali się lepszego wyniku, ponieważ zakładali, iż ten znajdzie się 4,3 mld dol. ponad kreską. Należy także pamiętać, iż jeszcze w 2022 r. Gazprom zaliczył spory zysk netto, bo mowa tu o kwocie 13,1 mld dol. Reklama
Strata netto jest jednocześnie pierwszą odnotowaną przez władze koncernu od 1998 r., czyli od blisko 25 lat. I pierwszym takim przypadkiem za czasu rządów Aleksieja Millera, mianowanego na stanowisko prezesa spółki w 2001 r. i uznawanego za człowieka Wladimira Putina.
Wpływ na ujemny wynik rosyjskiego giganta miało ograniczenie popytu wśród państw z naszego regionu. Według szacunków Reutersa, w 2023 r. Gazprom dostarczał o 55,6 proc. mniej gazu do Europy niż rok wcześniej. Wolumenowo odpowiadało to 28,3 mld sześciennych surowca.
W tym samym czasie rosyjskie gazociągi przestawiły przesył surowca z zachodu na wschód. Dużym klientem dla Gazpromu stały się bowiem Chiny. Jednak Państwo Środka raz, iż kupuje mniej gazu od państw z naszego regiony, to jeszcze płaci Rosjanom "promocyjne stawki". Mowa tu o różnicy prawie 28 proc. na cenie, jaką płacą jeszcze nieliczni europejscy klienci względem tych z Chin.