GeekVape Aegis Hero 5 to taki mini wojownik w świecie vape’ów – kompaktowy, niezniszczalny i całkiem mocarny. Wygląda jak mała cegiełka, ale z charakterem – masywna, ale wygodna do trzymania i obsługi. Cała seria Aegis słynie z wytrzymałości, a model Hero 5 to aktualnie taki – ani kieszonkowy, ani potwór wielkości cegły, po prostu złoty środek.
Po pierwsze – wygląd. Hero 5 dostał facelifting: nowa faktura, świeżynka w estetyce, ale dalej to ten sam charakterystyczny design. Do wyboru jest sześć kolorów – Blaze Red, Steel Silver, Iron Black, Racing Green, Phantom Blue, Frost Mint i Pure White – więc każdy znajdzie coś dla siebie.
Ale co w środku? Całość zasilana jest baterią 2000 mAh – co jest naprawdę sporym skokiem (to o ponad 40% więcej niż w poprzednim H45). Na plus – szybkie ładowanie, 5 V/2 A – możesz dać jej zastrzyk mocy, żeby ogarnąć tydzień bez ładowarki. No dobra, może nie dokładnie tydzień, ale naprawdę długo.
Jeśli chodzi o moc – maks 50 W, co w tak małej konstrukcji robi niezłe wrażenie. Idealne dla tych, którzy chcą więcej mocy niż zwykle, ale nie chcą przesadzić. W zestawie znajdziesz wkład POD – co powinno wystarczyć przez godzinę bez dolewania.
Jeśli chodzi o grzałki – tutaj nowa wersja B coil “Boost” – poprawiony smak, większa żywotność – producent mówi, iż bez zmian możesz dostać choćby 40 ml palenia z jednej grzałki zamiast 20 ml jak poprzednio. Super plus, bo nie trzeba non-stop wymieniać.
Na froncie małe, czytelne wyświetlacze – prosta obsługa, bez kombinowania. A do tego A‑Lock – nowy bajer – blokada przycisku, żeby przypadkiem nie odpalić urządzenia w kieszeni.
Podsumowując – Aegis Hero 5 to świetny pakiet: wytrzymałość, poręczność, duża pojemność baterii i niezła jakość smaku (nowa seria grzałek B).
Idealny dla osób, które chcą czegoś mocniejszego niż klasyczny pod, ale nie chcą masywnej “cegły” w kieszeni.
No i wygląda całkiem fajnie – szczególnie, jeżeli złapiesz wersję Phantom Blue albo Frost Mint