Godzinne kolejki po złoto! Dlaczego świat oszalał na punkcie kruszcu?

1 tydzień temu

Złoto powyżej 4300 USD za uncje? Brzmi nierealnie? A jednak to nasza rzeczywistość z 17 października 2025 roku. W tym artykule, zanurzymy się w świat kruszcu, który w tym roku urósł o ponad 60 procent i stał się pierwszym aktywem wartym 30 bilionów dolarów. Ale nie będę tu rzucał suchymi faktami – dodam trochę kolorytu z Azji i Australii, gdzie ludzie dosłownie ustawiają się w kilometrowych kolejkach, żeby dorwać choć uncję tego błyszczącego skarbu. Bo złoto to nie tylko wykresy. To emocje, strach przed inflacją i odwieczna pokusa posiadania czegoś namacalnego w chaotycznym świecie. Ostatnio świętowaliśmy przebicie 4200 USD ale jak widać na tym nie koniec.

Zacznijmy od sedna sprawy. Według analizy CoinDesk, złoto właśnie testuje najważniejsze poziomy oporu, które ostatni raz widzieliśmy w szczytach z 2011 i 1974 roku. Mówimy tu o porównaniu do podaży pieniądza M2, czyli szerokiego wskaźnika obejmującego gotówkę, depozyty i oszczędności. Od dna z 2022 roku złoto zyskało na tym tle jakieś 150 procent. To nie przelewki.

W latach 70., podczas stagflacji, tej koszmarnej mieszanki recesji i galopującej inflacji, kruszec wyskoczył jeszcze o 180 procent, zanim osiągnął szczyt. Teraz, z cenami na historycznych szczytach, analitycy zastanawiają się: czy to znak końca hossy, czy może iskra do kolejnego skoku? Ja stawiam na to drugie. W końcu, w erze niepewności geopolitycznej, niskich stóp procentowych i rosnącego długu publicznego, złoto zawsze wychodzi na prowadzenie.

Reakcja rynku?

A rynek? No cóż, złoto bije na głowę nie tylko tradycyjne waluty, ale i krypto. Relacja złoto/bitcoin wzrosła w tym roku o 50 procent – bitcoin, ten niby-król cyfrowego złota, jest teraz wart raptem 24 uncje kruszcu, czyli 40 procent poniżej swojego szczytu z grudnia 2024. Kapitalizacja Bitcoina to ledwie 7 procent wartości całego rynku złota, a kryptowaluta kręci się koło 2 bilionów USD przy cenie powyżej 100 tysięcy USD za monetę. To ironia losu: w czasach, gdy wszyscy gadają o memach, NFT i metawersach, stare, dobre złoto pokazuje, kto tu naprawdę rządzi jako „nieproduktywny” aktyw. Porównajcie to do Nvidii czy Apple’a, te spółki pompują zyski z innowacji, a złoto? Ono po prostu jest. I w tym jego siła.

Szał na ulicach i godzinne kolejki

Ale co tam wykresy – przejdźmy do życia. W Australii i Wietnamie złoto stało się narodowym sportem. W Sydney, przy Martin Place, przed sklepem ABC Bullion ustawiają się kolejki dłuższe niż po nowy iPhone. W zeszłym tygodniu, według raportów z Sydney Morning Herald i Switzer Daily, tysiące ludzi – od emerytów po młodych inwestorów – czekali godzinami, żeby kupić złote sztabki. Ceny skoczyły o 50 procent w ciągu roku, a eksperci jak Jordan Eliseo z ABC Bullion mówią wprost: „To szaleństwo, sklepy pękają w szwach„.

Dlaczego? Bo Australijczycy czują, iż akcje tech-gigantów mogą pęknąć, a polityczna niestabilność – od wyborów w USA po europejskie tarcia – każe szukać czegoś twardego. W efekcie złoto ma stać się drugą największą eksportową kopalnią zysków po rudzie żelaza, z prognozami na 113 miliardów USD w tym roku.

Lines out the door to buy gold in Australia

They should check out Bitcoin pic.twitter.com/c5OtGpfPg7

— Bitcoin Archive (@BTC_Archive) October 16, 2025

Podobnie w Wietnamie, gdzie sytuacja pozostało bardziej gorączkowa. Dong traci na wartości, a oficjalny kurs to 25 166 za dolara, ale na czarnym rynku choćby 26 430, co daje 4,6-procentową dysproporcję. Złoto? Ląduje na poziomie 143 milionów VND za tael (to w przybliżeniu uncja), z premią 32 procent powyżej globalnych notowań. Według AInvest i lokalnych mediów jak VietnamNet, w Hanoi ulice Tran Nhan Tong toną w tłumach. Ludzie porównują to do kolejek z ery subsydiów, kiedy walczyli o chleb.

The final phase of every gold rush looks the same.

Across Asia and Australia, people are lining up at sunrise to buy gold.

In Sydney, queues now stretch around the block as prices hit $4,300 per ounce, a new record high.

Everyone wants safety.
Everyone wants gold.

And… pic.twitter.com/T91foBBJvA

— MetaverseSG (@MetaverseSG) October 17, 2025

Rząd próbuje stabilizować walutę, sprzedając dolary i zaostrzając kontrole kapitału, ale na próżno. Od stycznia ceny złota w Wietnamie podskoczyły o 60 procent, a nowe regulacje z 10 października kończące monopol banku centralnego na import kruszcu, tylko podgrzewają atmosferę. To nie tylko inwestycja, bo w Azji złoto to tradycja, ochrona przed inflacją i sposób na hedging walutowego chaosu.

Co dalej?

Co to oznacza dla nas, zwykłych śmiertelników? jeżeli CoinDesk ma rację i złoto przebije ten opór, możemy zobaczyć scenariusz z lat 70. – kolejne 180 procent wzrostu względem M2. Prognozy z LiteFinance mówią o średniej cenie 4022 dolarów na koniec października, a choćby 4339 do grudnia. ETF-y na złoto notują napływy największe od 2020 roku, a banki centralne, zwłaszcza z rynków wschodzących, kupują na potęgę. Ale uwaga: wysokie ceny duszą popyt na biżuterię, a w Australii profesor Allan Trench ostrzega, iż to podbije koszty produktów z złotem, od elektroniki po odnawialne źródła energii.

Podsumowując, złoto nie jest już reliktem przeszłości, to król teraźniejszości. W kolejkach w Sydney i Hanoi widzimy strach przed jutrem, ale też wiarę w coś trwałego. jeżeli jesteście jak ja i czujecie, iż świat wiruje za szybko, może czas zerknąć na swój portfel. Bo kto wie, może następna hossa złota zmieni nie tylko rynki, ale i nasze codzienne życie. Co wy na to? Kupujecie złoto na takich poziomach?

Idź do oryginalnego materiału