Rynek uwielbia proste historie. Przez dwa lata wyglądało to tak: OpenAI prowadzi, Microsoft go finansuje, Nvidia zarabia, a reszta goni.
Ta narracja ostatnio się posypała. Google wróciło na scenę z impetem, z chipami i z nowym modelem Gemini. Nagle część inwestorów zaczęła mówić o „przesądzonej dominacji”, jakby AI było konkursem piękności, który wygra się jednym występem.
Tymczasem prawdziwa wojna o AI dopiero się zaczyna i nie toczy się na jednym froncie, tylko na trzech zupełnie różnych poziomach. W tym materiale chcę wam pokazać:
– gdzie toczy się bitwa o AI,
– kto naprawdę ma przewagę,
– i dlaczego dzisiejszy „lider” może za kilka miesięcy… znów oglądać plecy rywali.
Przewaga w AI jest dalej jedynie chwilowa, a najwięcej zyskują ci, którzy wiedzą, gdzie naprawdę powstaje wartość. Zaczynamy.
Google czy OpenAI? Wojna AI się rozkręca, a giełda znów za gwałtownie wskazuje zwycięzcę. Kto wygra?
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Euforia po powrocie Google do gry
Google wyszło z cienia w tempie, którego nikt się nie spodziewał. Technologicznie wskoczyli na poziom, który jeszcze niedawno wydawał się poza ich zasięgiem, a inwestorzy wpadli w euforię. Tak wielką, iż część rynku zaczęła mówić o „przesądzonej dominacji”, jakby AI było dyscypliną olimpijską, w której rozdaje się medale po jednym biegu i wraca do domu.

Tymczasem wojna o AI dopiero się rozkręca. Po jednej stronie stoi Google z własnym stosem technologicznym i odświeżoną pewnością siebie. Po drugiej OpenAI z dalej ogromnym wpływem na rynek, partnerstwem z Microsoftem i armią inwestorów, którzy ustawiają się w kolejce.
I to właśnie ten konflikt dwóch obozów stanie się tematem tego materiału. Rozłożymy na czynniki pierwsze, kto gra po której stronie, jakie interesy stoją za poszczególnymi firmami i dlaczego rynek tak mocno uwierzył w nagłe „zwycięstwo” Google, a przede wszystkim pokażę, dlaczego ta wiara może okazać się przedwczesna.
Wojna Google kontra OpenAI nie toczy się na jednym polu. To nie jest prosty pojedynek dwóch modeli LLM. To starcie całych ekosystemów, które działają na trzech zupełnie różnych warstwach rynku AI.
I jeżeli nie rozumie się tych warstw, to łatwo popłynąć z powierzchownymi narracjami typu „lepszy model decyduje o wszystkim”. Nie, nie decyduje.
Trzy warstwy frontu: infrastruktura, modele, aplikacje
Oto trzy strefy, na których naprawdę rozgrywa się bitwa.
Pierwsza warstwa to infrastruktura obliczeniowa. Tutaj leżą wszystkie klocki, które mają czystą moc. GPU, TPU, specjalistyczne układy, optyka, chłodzenie, sieci, serwery. Innymi słowy wszystko, co decyduje o tym, jak szybko, jak tanio i na jaką skalę można trenować i uruchamiać modele AI. To warstwa, na której zarabia Nvidia, Broadcom, AMD, producenci serwerów, a także dostawcy chmurowi. To również miejsce, gdzie Google wspiera chipy zewnętrzne własnymi chipami TPU. OpenAI opiera się głównie na GPU od Nvidia.
Druga warstwa to modele. To mózgi całej operacji. OpenAI ma swoje GPT, Google ma Gemini, Anthropic ma Claude, Meta ma Llama. To tutaj decyduje się, kto ma najlepszą technologię, kto jest w stanie szybciej trenować nowe modele, kto ma lepsze dane i kto dostarcza produkt, który realnie rozwiązuje problemy użytkowników. I to właśnie w tej warstwie powstaje najwięcej medialnego hałasu, bo modele są jednocześnie najbardziej spektakularne i najbardziej widoczne dla opinii publicznej.
Trzecia warstwa to aplikacje. Tutaj zaczynają się prawdziwe pieniądze. To narzędzia, interfejsy, agentowe systemy i produkty, które trafiają w ręce ludzi oraz firm. Dla Google są to wyszukiwarka, reklama, Gmail, Workspace, Android. Dla OpenAI to ChatGPT i API, które można wpiąć w dowolny biznes. Dla Microsoftu to Copilot zaszyty we wszystkich ich produktach. W tej warstwie liczy się dystrybucja, nie benchmarki. Liczy się nie to, kto ma użytkowników, a kto potrafi ich monetyzować.
Dopiero gdy widzimy te trzy warstwy jednocześnie, robi się jasne, gdzie naprawdę biegnie linia frontu. Google i OpenAI nie rywalizują tylko modelem. Rywalizują stosem technologicznym, siecią partnerów, integracją produktów i kosztami operacyjnymi w każdej z tych warstw.
Dlatego jeżeli ktoś próbuje oceniać, kto „wygrywa AI”, patrząc tylko na jeden fragment układanki, to tak jakby oceniał wyścig Formuły 1 tylko po tym, kto lepiej wszedł w jeden zakręt. Front walki jest więc znacznie szerszy.
Zaczniemy go teraz sobie rozrysowywać zakręt po zakręcie.
Obóz Google: pionowa integracja i rodzina Gemini
Pierwszy jest obóz Google. jeżeli spojrzymy na wojnę AI jak na wyścig zbrojeń, to Google przyjechało na front z własną fabryką amunicji, własną logistyką i własnym transportem. To kompletny, pionowo zintegrowany ekosystem, który pozwala rozwijać modele, trenować je na własnym sprzęcie i natychmiast wpychać w produkty używane przez miliardy ludzi. To zupełnie inna filozofia działania niż u OpenAI.
Google od kilku lat buduje modele językowe, ale dopiero w tym roku kolejne generacje Gemini ustawiły ich z powrotem w czołówce. Ważne jest to, iż Gemini nie jest tylko pojedynczym modelem, ale całą rodziną rozwiązań dopasowanych do różnych zastosowań. To pozwala im jednocześnie uderzać w segment premium, w zadania wymagające rozumowania oraz w lekkie, mobilne zastosowania.
Drugi filar, to własna infrastruktura z TPU w roli konia pociągowego. Tu zaczyna się największa przewaga Google. Podczas gdy reszta rynku korzysta głównie z GPU od Nvidia i AMD, Google od lat inwestuje również w własne układy TPU.
Co to im daje w praktyce?
- Kontrolę nad kosztami i skalą treningu
- Możliwość budowania gigantycznych, spójnych klastrów obliczeniowych
- Pełną optymalizację sprzętu pod własne modele
- Brak konieczności walki na rynku o ograniczone zapasy GPU
To, dlatego w ostatnich miesiącach rynek tak mocno kupił narrację o przewadze Google. Nie dlatego, iż TPU są magiczne, tylko dlatego, iż Google może stawiać klastry taniej i szybciej, zamiast czekać w kolejce po komponenty od Nvidia. Przynajmniej do pewnego stopnia.
Trzeci filar siły Google, to dostawcy infrastruktury w koszyku Google. W tej układance istotną rolę odgrywają spółki takie jak: Broadcom, Lumentum Holdings, Celestica, czy TTM Technologies.

Wspomnieni producenci i projektanci sprzętu, których technologie są niezbędne do budowy dużych klastrów obliczeniowych Google to firmy dostarczające komponenty optyczne, moduły komunikacyjne i układy, które spajają setki tysięcy chipów w jedną, działającą całość. Google nie robi wszystkiego samodzielnie, ale wszystko projektuje tak, by było szyte pod ich własne potrzeby.
Broadcom, to najważniejszy partner technologiczny w tym zestawieniu. Współprojektuje z Google układy TPU. Google daje architekturę („pomysł”), a Broadcom dostarcza własność intelektualną potrzebną do fizycznego ułożenia tranzystorów oraz technologie szybkiego przesyłania danych między czipami. Bez Broadcomu Google nie miałoby swoich autorskich procesorów do AI.

Drugi gracz, Lumentum Holdings to producent komponentów optycznych i fotonicznych (laserów, przełączników światłowodowych). Google jako jedna z pierwszych firm na świecie zastąpiła w swoich centrach danych tradycyjne przełączniki elektryczne przełącznikami optycznymi. Lumentum dostarcza lasery i technologie, które pozwalają tysiącom czipów TPU komunikować się ze sobą dzięki światła, a nie prądu. To najważniejsze dla szybkości trenowania modeli takich jak Gemini.

TTM Technologies, to producent zaawansowanych obwodów drukowanych. Serwery AI wymagają niesamowicie skomplikowanych płyt głównych – muszą być odporne na wysokie temperatury, mieć wiele warstw i zapewniać idealny przepływ sygnału. TTM produkuje te „zielone płytki”, na których Google montuje swoje TPU i inne podzespoły w serwerowniach.

Celestica, to firma zajmująca się produkcją kontraktową i montażem elektroniki. To „ręce”, które składają to wszystko w całość. Celestica bierze czipy od Broadcomu, płytki od TTM i optykę od Lumentum, a następnie w swoich fabrykach montuje gotowe szafy serwerowe, które trafiają bezpośrednio do data centers Google’a.

Dystrybucja jako broń: produkty dla miliardów użytkowników
Do tego trzeba dodać jeszcze czwarty filar, czyli natychmiastową dystrybucję do miliardów użytkowników. To element, którego nie da się podrobić. Google ma wyszukiwarkę, Gmaila, YouTube, Androida, Mapy i szeroką przestrzeń do pracy w Internecie. Każdy z tych produktów jest gotowym kanałem sprzedaży dla modeli AI. Gdy Google wypuszcza nową wersję Gemini, nie musi zastanawiać się „kto tego użyje”. Oni po prostu wciskają to do produktów, z których korzysta praktycznie każdy użytkownik Internetu.
Efekt jest taki, iż Google nie musi wygrać całej wojny, żeby zarabiać ogromne pieniądze.
Ich modele są natychmiast monetyzowane przez istniejące produkty, a każda poprawa jakości automatycznie przekłada się na strukturę przychodów.
Ten obóz ma więc cztery przewagi: własny sprzęt, własne modele, własną dystrybucję i przewidywalne finansowanie. Nic dziwnego, iż rynek tak łatwo kupił narrację o ich „nagłym zwycięstwie”. Tylko iż to wciąż dopiero połowa historii.
Obóz OpenAI: koalicja interesów i siła partnerów
Obóz OpenAI wygląda inaczej. To nie jest jedna korporacja z szeregiem popleczników, tylko sojusz interesów. Laboratorium, dostawcy chmury, producenci chipów i kapitał, który to wszystko zasila.

Na papierze wygląda to mniej elegancko niż pionowo zintegrowany Google. W praktyce sprawia, iż ten obóz jest znacznie mniej oczywisty, niż chciałby dziś widzieć go rynek.
W centrum stoi samo OpenAI. To tutaj powstają modele GPT, to tutaj buduje się know how, które przez kilka lat nadawało tempo całej branży.
To nie jest klasyczna spółka produktowa. To raczej hybryda laboratorium badawczego i firmy technologicznej, która musi jednocześnie dowozić przełomowe modele i udowodnić, iż da się na tym zarobić.
Najważniejszym partnerem obozu OpenAI jest Microsoft, który posiada aż 27% udziałów w OpenAI. To on dostarcza ogromną część infrastruktury obliczeniowej poprzez Azure, to on integruje modele w swoich produktach i to on pomaga w finansowaniu całej operacji.

Ta kooperacja działa w dwie strony. OpenAI dostaje dostęp do gigantycznej chmury i stałego finansowania, a Microsoft dostaje przewagę produktową w Copilocie i całym pakiecie 365 oraz w Azure dla klientów biznesowych.
Do tego dochodzą inni operatorzy mocy obliczeniowej, tacy jak Oracle, którzy sprzedają moc pod trening i inferencję modeli OpenAI oraz innych laboratoriów. Ta sieć partnerów to realny, choć rozproszony fundament obozu.

Współpraca z Oracle jest niezwykle interesująca w tym wydaniu, bo Oracle teoretycznie konkuruje z Microsoftem. Jednak popyt na ChatGPT był tak ogromny, iż Microsoftowi… skończyły się serwery. To pokazuje skalę zapotrzebowania OpenAI.
Tam, gdzie Google opiera się do pewnego stopnia na własnych chipach TPU, tam obóz OpenAI stoi na barkach producentów GPU, takich jak Nvidia i AMD. Istotną rolę odgrywają też tutaj aplikacje i ekosystem budowany na modelach OpenAI.
Google ma swoje produkty konsumenckie, obóz OpenAI ma znacznie bardziej otwarty ekosystem. Z jednej strony jest ChatGPT, który stał się konsumencką twarzą rewolucji AI.
Z drugiej mamy API, na którym tysiące firm buduje swoje aplikacje, automatyzacje, narzędzia dla programistów, systemy do obsługi klienta czy wewnętrzne rozwiązania w korporacjach.
Dla tego obozu kluczowa jest jedna rzecz: im więcej firm oprze swoje procesy na modelach OpenAI, tym trudniej będzie im się przesiąść na kogoś innego tylko dlatego, iż jest minimalnie tańszy, albo ma minimalnie lepszy model w określonym typie zadań.
Do tego dochodzi jeszcze coś, czego w Google nie widać aż tak wyraźnie: presja finansowania. Obóz OpenAI działa jak startup na sterydach. Musi jednocześnie:
- finansować ekstremalnie drogi trening modeli
- rozwijać produkty
- bronić pozycji technologicznej
- i tłumaczyć inwestorom, iż w tym wszystkim jest sensowna ścieżka do skali i zysków
To spore ryzyko, ale też bardzo duży potencjał. jeżeli monetyzacja i adopcja AI będą wystarczające, to obóz OpenAI może okazać się znacznie bardziej dochodowy, niż dzisiejszy konsensus zakłada. jeżeli nie, inwestorzy mogą coraz mniej chętnie wykładać kasę na OpenAI, a to może skończyć się problemami finansowymi.
Obecnie prognozy mówią o tym, iż OpenAI zacznie generować gotówkę dopiero w 2030 roku, więc firma jeszcze przez kilka lat jest zdana na łaskę inwestorów i rynku, który będzie dostarczał jej kapitał na rozwój.

W tym miejscu warto wspomnieć o istotnej roli SoftBanku, który wspiera obóz OpenAI.
Zainwestował w tę spółkę ogromne pieniądze i na dziś ma około 11% udziałów. Odgrywa on tutaj przede wszystkim rolę dawcy kapitału i strategicznego inwestora.
Google gra w tę grę jako jeden supergracz. Obóz OpenAI gra jako koalicja podmiotów. Wbrew pojawiającej się w sieci opinii, iż ChatGPT walczy z całym światem, to jednak nie jest to takie proste. ChatGPT jednocześnie walczy z całym światem i jest wspierany przez cały świat.
Zerknijmy sobie na dwa koszyki spółek. Pierwszy to firmy technologiczne powiązane z ekosystemem Google: dostawcy infrastruktury pod TPU, najważniejsze komponenty do ich serwerów, elementy optyczne i sieciowe potrzebne do budowy ich klastrów. Drugi koszyk to spółki, które korzystają na sile obozu OpenAI, czyli szeroko rozumiana infrastruktura GPU, partnerzy chmurowi i duzi inwestorzy.

Skąd rozjazd koszyków: narracja, koszt i proste historie rynku
Przez długi czas oba koszyki poruszały się bardzo podobnie. Rynek grał pod szeroko rozlaną historię „AI rośnie, więc rośnie wszystko wokół AI”. Jednak od pewnego momentu linie zaczęły się rozchodzić. I to mocno.
Koszyk powiązany z Google zaczął iść wyraźnie w górę. Koszyk powiązany z OpenAI wypadł słabiej, mimo iż przez cały czas skupią w sobie większość najgorętszych spółek sektorowych.
Co tak naprawdę zobaczył rynek? Uznał, iż Google wróciło do gry w modelach w sposób bardziej spektakularny niż ktokolwiek oczekiwał. Premiera Gemini trzeciej generacji działała jak zimny prysznic dla innych i raptem z technologicznego outsidera Google stało się kandydatem do tytułu lidera.

Do tego pojawiła się narracja o przewadze kosztowej, czyli teza, iż Google jest w stanie trenować modele taniej dzięki własnym chipom TPU. Dla inwestorów to brzmi jak sygnał, iż Alphabet może w długim terminie generować modele szybciej i taniej.
A po trzecie rynek kocha proste interpretacje. jeżeli Google może dowieźć topowy model na własnym sprzęcie, to firmy współpracujące z Google mają przed sobą większy i stabilniejszy strumień przychodów. W praktyce wystarczyło kilka mocnych tygodni narracji, żeby różnica między dwoma koszykami zaczęła wyglądać, jakby obozy grały w zupełnie innych ligach.
Tylko czy to naprawdę jest takie proste? Poprzedni wykres nie mówi, kto wygrał wojnę o AI. On mówi jedynie, czego dzisiaj rynek się spodziewa. Pokazuje, gdzie popłynął kapitał, które firmy dostały „bonus za narrację” i gdzie inwestorzy zaczęli stawiać zakłady pod potencjalny scenariusz dominacji Google.
Dlaczego „dominacja Google” może być przedwczesna
Jednak obecna euforia wokół Google może być lekko przesadzona. Jasne, technicznie zrobili ogromny postęp, a Gemini trzeciej generacji naprawdę dowiozło. Rynek ma jednak tendencję do popadania w skrajności. Przez rok Google było „przegranym AI”, a teraz nagle mówi się o nieuniknionej dominacji, jakby AI było konkursem piosenki, który wygra się raz na zawsze.
Część tej euforii opiera się na uproszczeniach, które nie trzymają się realiów.
Po pierwsze: przewaga kosztowa to nie jest magiczny miecz wygrywający bitwy.
Narracja typu „Google wygra, bo może taniej generować odpowiedzi w Gemini” brzmi sensownie, ale w technologii koszt rzadko jest czynnikiem decydującym o dominacji.
Telefony Apple nie są najtańsze. GPU Nvidii nie są najtańsze. W AI jest dokładnie tak samo. Wygra ten, kto dostarczy najlepszy model do danego zastosowania i najskuteczniej osadzi go w produktach.
Po drugie: TPU nie są przewagą „z definicji”. Rynek zachował się tak, jakby Google nagle odkryło tajny sposób trenowania modeli. Tymczasem TPU istnieją od lat. Różnica jest prozaiczna: Google ma ogromny, świetnie spięty klaster obliczeniowy, który pozwala pompować w model gigantyczną wartość mocy obliczeniowej. To nie chip sam w sobie daje przewagę, tylko skala infrastruktury. I to jest przewaga, którą mogą dogonić również inni gracze, kiedy ruszą pełne treningi na nowych platformach Nvidia GB200 NVL72.
Po trzecie: jakość modeli nie jest stała w czasie. To największa pułapka. Rynek zachowuje się, jakby przewaga Gemini była betonowa. Tymczasem historia AI pokazuje, iż przewaga w modelach jest… chwilowa. OpenAI, Anthropic, Meta i reszta potrafią wypuszczać nowe generacje, które w kilka tygodni potrafią odwrócić układ sił. Dzisiejszy lider nie musi być liderem za trzy miesiące, a co dopiero za dwa lata.
Po czwarte: Google może dowozić model, ale nie musi dowozić produktu. To słaby punkt, którego rynek nie lubi widzieć. OpenAI żyje z wdrażania rozwiązań u klientów. Google integruje je w swoich gigantycznych produktach. I choć ta dystrybucja jest ogromną przewagą, to ma też pewną wadę. OpenAI tworzy produkt od zera i każdą nowa forma wdrożonej monetyzacji daje mu przychody. Google integrując AI w swoich usługach jest przynajmniej częściowo skazane na kanibalizację innych swoich usług.
Rynek zakochał się w narracji, która jest prosta, ale niepełna. Google dowozi świetne rezultaty. To fakt. Ale część euforii wynika bardziej z emocji niż z analizy strukturalnej rynku. Google nie rozwiązało wszystkich problemów branży, nie zmonopolizowało modeli i nie zamknęło drzwi innym. Zrobiło świetny krok, który rynek przeliczył jakby był pięcioma krokami naraz.
Ważne pytanie brzmi teraz: co dalej zrobi obóz OpenAI? Bo jeżeli zaskoczy swoją odpowiedzią, wykres znowu może zmienić kierunek.
Po stronie technologii OpenAI wciąż ma ogromne doświadczenie, którego nie da się odtworzyć samymi pieniędzmi. Przez lata to oni ustawiali tempo całej branży, a wiedza o trenowaniu modeli to realna fosa firmy. Do tego dochodzi jeden najważniejszy fakt: większa moc obliczeniowa cały czas daje przewidywalnie lepsze modele LLM. W efekcie nowe generacje klastrów NVL72 od Nvidia są dla OpenAI szansą na szybki rewanż i ponowne zachwianie obecną narracją. Kiedy OpenAI i inne star-upy z branży zaczną trenować swoje nowe modele na najnowszym sprzęcie Nvidi, który jeszcze nie zdążył się u nich rozgościć, to może dojść do zaskakującego przetasowania w rankingu najlepszych modeli LLM.
Co dalej: przewaga jest chwilowa, a mecz dopiero się zaczyna
Jeśli miałbym jednym zdaniem zamknąć cały ten materiał, to brzmiałoby ono tak: Google ma świetny moment, ale to jeszcze nie jest ta część filmu, w której wjeżdżają napisy końcowe. Gemini trzeciej generacji ustawił narrację na korzyść Alphabetu, dał im technologiczne „momentum” i pokazał, iż ich wieloletnia inwestycja w TPU i własną infrastrukturę naprawdę zaczyna procentować. Rynek to kupił, a koszyk spółek powiązanych z Google dostał impuls wzrostowy.
Ale to wciąż tylko jeden etap wyścigu. Wojna AI nie rozstrzyga się jednym modelem, jednym benchmarkiem ani jedną konferencją. To starcie dwóch gigantycznych ekosystemów, które działają inaczej, mają inne przewagi i inne słabości.
Klucz jest prosty: przewaga w AI jest chwilowa. Nikt nie ma gwarancji, iż to Google utrzyma prowadzenie. Tak samo nikt nie ma prawa ogłaszać porażki OpenAI tylko dlatego, iż rynek na moment zwrócił się w inną stronę.
Dlatego najrozsądniejsze podejście to nie jest szukanie jednego zwycięzcy, tylko zrozumienie, gdzie naprawdę powstaje wartość. Bo niezależnie od tego, kto dowiezie kolejny przełom, jedno jest pewne: rewolucja AI dopiero wejdzie na wyższe obroty, a my jesteśmy dopiero w pierwszych minutach całego meczu.
W wojnie Google z OpenAI nie chodzi o to, kto ma dziś szybszy model. Chodzi o to, kto zbuduje pełny system. Od chipów, przez model, po końcowego użytkownika.
Bo ChatGPT i Gemini to tylko wierzchołek góry lodowej. Prawdziwa bitwa toczy się w infrastrukturze, integracjach i tym, czyj ekosystem stanie się niezbędny. W tej walce nie wygra jeden podmiot, a końcowy rynek będzie podzielony między kilku graczy. Przynajmniej taka jest moja wizja.
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

3 godzin temu






![Kiedy gra Iga Świątek? O której mecz w mikście? [TRANSMISJA NA ŻYWO]](https://i.iplsc.com/-/000LKSE0SXD0UD81-C461.jpg)

