Google zaczął indeksować dane z sieci Bitcoina! Ma to jednak swoją ciemną stronę

cryps.pl 4 tygodni temu

Amerykański gigant technologiczny wprowadził nową funkcję do swojej przeglądarki internetowej. od dzisiaj jej użytkownicy mogą bezpośrednio śledzić transakcje zachodzące na blockchainie największej z kryptowalut, czyli bitcoina (BTC).


  • Google zaczął indeksować dane dot. transakcji przeprowadzanych za pośrednictwem sieci Bitcoina. Wpisując określony adres w wyszukiwarce użytkownicy mogą sprawdzić w niej bezpośrednio szczegóły przeprowadzanych transferów na tym blockchainie,
  • Z jednej strony można by stwierdzić, iż stanowi to oficjalne zakopanie topora wojennego tej firmy z branżą kryptowalut. W przeszłości amerykańska korporacja była niechętna chociażby reklamom produktów z tej branży,
  • Jednakże należy się zastanowić, czy aby na pewno nowa funkcjonalność nie stanowi zagrożenia dla naszej prywatności.

Google otwiera się na bitcoina?

Relacje dostawcy największej z internetowych wyszukiwarek z branżą cyfrowych aktywów w przeszłości nie były za dobre. Przypomnijmy, iż w 2018 roku Google uniemożliwił reklamowanie produktów związanych z BTC. Sytuacja ta zaczęła ulegać zmianie dopiero w 2022 roku.

Pod koniec 2023 roku firma zezwoliła na pierwsze reklamy funduszy giełdowych (ETF-ów) śledzących cenę spot największej z kryptowalut.

Teraz natomiast programiści firmy wdrożyli nową funkcję. Chodzi o indeksowanie danych dot. transakcji dokonywanych na blockchainie Bitcoina. Jak wiadomo, te zawsze były ogólnodostępne ze względu na transparentność tego łańcucha. Od kilku dni informacje znajdujące się w zdecentralizowanej sieci, którą w 2009 roku uruchomił Satoshi Nakamoto, można w prosty sposób sprawdzić bezpośrednio z pozycji wyszukiwarki Google’a.

NEW: Google has recently started indexing #Bitcoin data into their search engine 👀

Huge Development 👏 pic.twitter.com/hIAJfLkYXh

— Bitcoin Magazine (@BitcoinMagazine) March 28, 2024

Jak przekazał serwis Bitcoin Magazine, na dany moment Google akceptuje trzy formaty wpisywanych adresów – P2PKH, P2SH oraz Bech32. Po wskazaniu konkretnego publicznego adresu portfela BTC internauci mogą zapoznać się z jego aktualnym saldem, ostatnią aktualizacją oraz saldem sprzed ostatnio otrzymanej/wykonanej transakcji.

Gdzie jest haczyk?

No dobrze, kolejna korporacja daje nam do zrozumienia, iż akceptuje istnienie bitcoina i jest bardziej za, niż przeciwko największej z kryptowalut. Z tej strony to kolejny powód do zadowolenia, bowiem z każdym takim krokiem w przód odnośnie adopcji kryptowalut, ich popularność wzrasta, co może się przełożyć na ich wartość rynkową.

Jednakże są i takie osoby, dla których najważniejszą wartością oferowaną przez tę klasę aktywów jest prywatność. I ich zdaniem ten ruch ze strony Google wcale nie wróży niczego dobrego.

Jak napisano na oficjalnym koncie Wasabi Wallet, czyli dostawcy samoobsługowych cyfrowych portfeli na bitcoina, amerykański gigant jest w posiadaniu na tyle dużej ilości naszych wrażliwych danych, iż zachodzi spore prawdopodobieństwo tego, iż zdoła połączyć je z naszym adresem portfela (który wcale nie musi być oficjalnie podpisany naszym nazwiskiem).

Now think about what it means for @google to be indexing all of #Bitcoin transaction activity.

It is a public ledger, so it was bound to happen. Google has so much extra data they can link to your stack.

Protect yourself & your family, and reclaim your privacy with coinjoins. https://t.co/wpyNBosy1E

— Wasabi Wallet (@wasabiwallet) March 28, 2024

Idź do oryginalnego materiału