Google zaprzecza, iż manipuluje wynikami wyszukiwania. Kontrowersje wokół zamachu na Trumpa

3 miesięcy temu

Koncern Google twierdzi, iż nie ukrywa sugestii wyszukiwania, które dotyczyłyby zamachu na Donalda Trumpa. A przynajmniej – nie celowo. Oskarżenia o to pojawiły się po tym, gdy flagowa wyszukiwarka firmy okazała się w wybiórczy sposób podchodzić do zapytań dot. zamachów. Nie pomógł tu prawdopodobnie fakt jednoznacznych afiliacji politycznych firmy..

Szereg kontrowersji wzbudził fenomen, który liczni internauci zaobserwowali po zamachu na prezydenta Donalda Trumpa. Dotyczył on wszechobecnej wyszukiwarki Google. Użytkownicy owi zauważyli, iż wyszukiwarka ta „nie przyjmowała do wiadomości” faktu zamachu na Trumpa. A w każdym razie o tym fakcie nieskora była dzielić się z internautami.

Zamach ten stanowił dla wielu mieszkańców USA szok. Pociągnął też za sobą falę uznania wobec postawy Trumpa tuż po trafieniu. Co za tym idzie, niektóre środowiska mu niechętne kwestionowały te wydarzenia. Pojawiały się sugestie, iż zamach ten faktycznie nie miał miejsca, lub też iż była to ustawka. Niektóre media miały też „przykrywać” doniesienia o zamachu, a także wybiórczo dobierać fakty i materiały.

Co się „zapodziało” w wynikach wyszukiwania

Wywołało to podejrzenia pod adresem firmy Google, która raczej nie ukrywa swoich sympatii politycznych. I to nie tylko poprzez przekazywanie ogromnych dotacji politycznych na konta komitetów politycznych (political action committee) związanych z Demokratami.

Zarówno w toku tej, jak i poprzedniej kampanii wyborczej w USA mierzyła się ona z oskarżeniami o manipulowanie wyników wyszukiwania na korzyść kandydatów Partii Demokratycznej.

Słynna była np. sprawa „zakopania”, tuż przed elekcją 4 lata temu, informacji dot. afery, której bohaterem był Hunter Biden, syn prezydenta Bidena. Także strony związane z kampanią Bidena miały być, wedle krytyków, pozycjonowane znacznie wyżej niż te Trumpa.

Naturalnie nie sposób tu wykluczyć również po prostu skutecznych działań SEO – niezależnie od tego jednak towarzyszyła im atmosfera zarzutów o manualne manipulacje Google’a.

Google: co złego to nie my

Sam gigant odniósł się do kwestii najnowszych oskarżeń. Przyznał, iż wyniki mogą być ukrywane. Twierdzi jednak, iż nie doszło do żadnej manualnej manipulacji. Miał to bowiem, wedle firmy, być wynik działania algorytmu zabezpieczającego. Algorytm ten filtruje jakoby wyniki, które mogłyby prowadzić do przemocy politycznej.

That’s right — we have protections in place for topics like political violence, which typically work well. But we're working on improvements to make our predictions more up to date. Regardless of what Autocomplete shows, people can always search for whatever they want to, and we…

— Google Communications (@Google_Comms) July 28, 2024

Some context here: We’ve got protections in place against Autocomplete predictions associated with political violence, which is normally a good thing. That said, we’re working on improvements to ensure our systems are more up to date. Regardless of what Autocomplete shows, you…

— Google Communications (@Google_Comms) July 28, 2024

Obecnie jednak algorytm zdaje się pracować odmiennie niż uprzednio. Po fali kontrowersji bowiem autosugestie w wyszukiwarce Google jednak „przekonały się” do zamachu na Trumpa.

Firma nie informuje, czy ta odmiana też była jedynie wynikiem pracy oprogramowania, czy też, ze względów PR-owych lub innych, podjęto „ręczną” decyzję.

Idź do oryginalnego materiału