Górale słono sobie liczą. Niemal 100 zł za kilkuminutowy kurs taksówką

1 tydzień temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


O zawrót głowy w Zakopanem przyprawiają już ceny noclegów, obiadów, a choćby kolejki na Kasprowy. Teraz drożyzna zaczyna dotykać także transport. Turyści łapią się za głowę, gdy widzą paragony od taksówkarzy. To już trzycyfrowe kwoty za kilkuminutowy przejazd.


Niemiłe zaskoczenie cenami to już w Zakopanem nic nowego. Tym razem horrendalnie wysokie kwoty dotyczą turystów, którzy w polskiej stolicy Tatr zdecydowali się na przejazd taksówkami.


Drożyzna u górali. Trzycyfrowe kwoty za krótkie przejazdy taksówką


O paragonach grozy z zakopiańskich taksówek pisze Onet. Portal przywołuje przykłady kilku osób, które w ostatnim czasie odwiedziły to turystyczne miasto. Pan Łukasz miał przyjechać do Zakopanego z partnerką. Para wsiadła do taksówki, która miała ich przewieźć z dworca autobusowego do hotelu. Za przejazd na trzykilometrowej trasie zapłacili 100 zł. Jeszcze większy rachunek otrzymała kobieta, która taksówkę zamówiła już po zmroku, a za przejazd o długości 15 km zapłaciła 184 zł. Reklama


"Zadzwoniłam do dyspozytorni, by upewnić się, czy wszystko jest w porządku. Niestety okazało się, iż liczą sobie za kilometr 13 zł po 22:00. Przykra sprawa, jak można tak się wzbogacać na turystach", mówiła turystka.


Zdarzają się przypadki, gdy taksówkarze w Zakopanem doliczają dodatkową opłatę, gdy liczba pasażerów jest większa. Okazuje się jednak, iż powyższe przykłady nie są rekordowe.


Do rekordu jeszcze daleko


Już na początku 2024 roku media obiegła informacja o bardzo wysokim rachunku za przejazd taksówką z centrum Zakopanego na parking przy Morskim Oku. To ok. 23 km do przejechania, za co turysta zapłacił dokładnie 361 zł.
Drogie mogą być jednak nie tylko bardzo długie przejazdy. W ubiegłym roku "Tygodnik Podhalański" publikował paragon za przejazd taksówką. Turysta miał zapłacić wówczas 80 zł za podróż trasą o długości 1,7 km. Wycieczka trwała wówczas zaledwie 7 minut.


Turystom z Bliskiego Wschodu drożyzna nie przeszkadza


W ostatnich latach turyści z Bliskiego Wschodu coraz chętniej odwiedzają południe Polski. Charakterystyczne czarne lub białe burki to już nic zaskakującego dla mieszkańców Krakowa, ale ci turyści chętnie odwiedzają także Zakopane i Morskie Oko. Wzrost popularności tego kierunku może wynikać z uruchomienia bezpośredniego połączenia lotniczego na trasie Dubaj-Kraków.
Z danych Tatrzańskiej Izby Gospodarczej wynika, iż blisko 90 proc. turystów stanowią przez cały czas goście z Polski, jednak już drugą najliczniejszą grupą turystów (ok. 9 proc.) stanowią Arabowie. To przede wszystkim goście ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Arabii Saudyjskiej czy Kuwejtu.
To turyści, którzy doceniają pogodę w Polsce - zwłaszcza, gdy pada - i osoby, którym nie przeszkadzają wysokie ceny, a raczej długi czas oczekiwania na posiłki. Arabowie są w stanie zapłacić choćby za wielodniowy pobyt w hotelu, jednak raczej nie wybierają lokalizacji, gdzie niedostępna jest klimatyzacja. We wrześniu turyści z Bliskiego Wschodu przez cały czas odwiedzają stolicę Tatr, choć jest ich mniej niż w wakacje:
"Od września jest ich zdecydowanie mniej. Najwięcej gości z państw arabskich mieliśmy w lipcu i sierpniu. Myślę jednak, iż to nie pogoda jest głównym czynnikiem, a raczej powrót dzieci do szkoły", mówi w rozmowie z o2.pl Zofia Zając z Hotelu Logos w Zakopanem.
W szczycie sezonu turyści z południa często choćby w środku nocy poszukują wolnych pokoi. Raczej nie rezerwują noclegu przed przyjazdem, ale gdy lokal wyjątkowo im się spodoba, są w stanie pozostać w nim na wiele dni.
Idź do oryginalnego materiału