Wenezuela, niegdyś jedno z najbogatszych państw Ameryki Łacińskiej, przez cały czas pogrąża się w głębokim kryzysie gospodarczym. Hiperinflacja, brak podstawowych towarów, rosnące bezrobocie oraz upadająca infrastruktura to tylko niektóre z problemów, które dotykają codzienne życie Wenezuelczyków. Pomimo bogatych zasobów ropy naftowej, które mogłyby stanowić fundament zdrowej gospodarki, polityczne niepokoje i nieudolne zarządzanie doprowadziły do katastrofalnej sytuacji ekonomicznej. Artykuł ten analizuje przyczyny tego kryzysu, jego wpływ na społeczeństwo oraz perspektywy na przyszłość.
Niedawno minęło 25 od jednego z najtragiczniejszych w historii Wenezueli wydarzenia. Wówczas do władzy doszedł Hugo Chavez. Rewolucjonista, który obiecał wyrównywać najbiedniejszym zarobki i całkowicie zlikwidować biedę. Socjalizm miał być receptą na wszelkie zło. Niestety skończyło się tak jak zawsze. Szczegóły opisaliśmy w artykule „Historia hiperinflacji w Wenezueli”. Po Chavezie do władzy doszedł jego dobry przyjaciel – Nicolas Maduro. Jego rządy były adekwatnie jedną wielką kontynuacją rządów Chaveza.
Prawdziwa hiperinflacja trwa
Gospodarka Wenezueli stawała się coraz bardziej socjalistyczna. 28 lipca 2024 roku odbędą się wybory prezydenckie, które pokażą światu, jakich zmian i czy w ogóle chcą Wenezuelczycy. Wydawać by się mogło, iż zdecydowana większość tamtejszego społeczeństwa rzeczywiście pragnie zmian. Jednak co interesujące nie jest to prawda. choćby niezależne sondażownie pokazują, iż większość mieszkańców tego państwa, chce zachować w mniejszym bądź większym stopniu socjalizm.
Lata propagandy i biedy zrobiły swoje. Zresztą w państwie rządzonym przez Maduro nie zostało wielu młodych ludzi. Ci bardziej przedsiębiorczy już dawno wyjechali z kraju bez perspektyw. Łączna emigracja po roku 2010 szacowana jest na 6 milionów osób. Całkiem dużo jak na 30-milionowy kraj.
Ciężko żyć w państwie gdzie średnie wynagrodzenie oscyluje wokół 200 dolarów. Lokalnej waluty – boliwarów, prawie nikt nie używa, ze względu na panującą hiperinflację. W kraju zaczęło brakować energii elektrycznej. A wiele firm przestało z tego powodu funkcjonować. PKB, aby wrócić do poziomu z 2013 roku musiałoby wzrosnąć o około 380%. Co oznaczałoby średni wzrost rzędu 8 proc. przez najbliższe 20 lat.
Wenezuela: Produkt krajowy brutto (PKB) w cenach bieżących od 1986 do 2025r. (prognoza)
Każda akcja o wartości choćby 800 dolarów!
Brak prowizji do obrotu 100 tys. euro miesięcznie!
Obniż prowizję za wymianę o 50%!
Wenezuela chce się ratować… cudzą ropa
Są jednak również pozytywne wiadomości. Okazuje się, iż poziom przestępczości w Wenezueli obniżył się w ostatnim czasie. Jednak co interesujące ta poprawa bezpieczeństwa wzięła się stąd, iż zdaniem ekspertów od tego kraju Wenezuelczycy … stali się zbyt biedni, żeby ich okradać. Zorganizowane grupy przestępcze przeniosły się do sąsiedniej Kolumbii i innych państw Ameryki Południowej. Wszystko to w poszukiwaniu wyższej marży z rabunków. Jak widać choćby bieda ma swoje plusy.
Kilka miesięcy temu Nicolas Maduro wpadł na pomysł, który ma wyrwać jego kraj z biedy i upadku. Nie chodzi oczywiście o żadne reformy wolnorynkowe. Pomysłem jest wojna i zabranie ropy pobliskiej Gujanie. Rok temu w artykule „Najszybciej rozwijający się kraj świata” pisaliśmy, iż na terenie Gujany odkryto niebotyczne ilości „czarnego złota”. Jak widać Maduro, czytał nasz artykuł i postanowił zabrać jej część dla siebie.
Obszar sporny w kolorze jasnozielonym. Gujana w kolorze jasnej i ciemnej zieleni. Wenezuela w kolorze pomarańczowym.
W raporcie udostępnionym przez CNN, waszyngtoński zespół doradców Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) ostrzega, iż wojsko Wenezueli ciągle koncentruje siły przy granicy Gujany. Powstawać mają bazy tymczasowe, a wojsko nieustannie się szkoli do inwazji. Wiele wskazuje na to, iż do aneksji może dojść. 5 – tysięczne siły Gujany nie będą miały szans w potencjalnej konfontacji.
Jednak państwo liczy na wsparcie militarne innych państw. W tym przede wszystkim te od USA. Pomysł na aneksję bogatego w złoża ropy terytorium cudzego kraju, jest oczywiście strzałem w kolano. Pokazuje, iż sytuacja gospodarcza Wenezueli jest fatalna. Maduro próbuje opanować nastroje społeczne wizją podbojów terytorialnych. Ceną są prawdopodobnie najbliższe wybory prezydenckie. Warto je obserwować, bo o ile obecna władza straci mandat społeczny, a wygra ekipa chcąca wprowadzać reformy, to kapitał zagraniczny może popłynąć do Wenezueli szerokim łukiem. Wówczas pojawią się okazję inwestycyjne, które będzie można wykorzystać.
Do zarobienia,
Karol Badowski