Andrzej z Plutycz zasłynął dzięki programowi "Rolnicy. Podlasie", w którym występuje od 2019 roku. Razem z ojcem, Gienkiem, prowadzi gospodarstwo o powierzchni ponad 50 ha, czasem z pomocą brata, Jarosława. Działa też na platformie YouTube. Zarówno w telewizji, jak i internecie pokazują codzienne życie na wsi. Popularność tego barwnego i charakterystycznego duetu sprawiła, iż Plutycze masowo odwiedzają fani. I co jakiś czas zbiera od nich ostre cięgi. Kontrowersje wzbudziło m.in. karmienie krów zbożem w całości, a ostatnio również wycinanie kwitnącego drzewa wiśni. Teraz falę negatywnych komentarzy i krytyki wzbudziło nagranie, na którym znów karmi krowy.
REKLAMA
Zobacz wideo
Gienek i Andrzej z "Rolnicy. Podlasie" znów podpadli. Karmili krowy spleśniałym chlebem
Wiadomo, iż Andrzej, Gienek i Jarek z Plutycz w swoim gospodarstwie mają ok. 40 sztuk bydła. Na ujęciach z programu "Rolnicy. Podlasie" i filmach na YouTube widać, iż zwierzęta codziennie wypasają się na pastwisku, ale jedzenie dostają również w oborze. Na nagraniu z 27 lipca widać jeden z takich posiłków.
Andrzej załadował do łopaty koparki solidną porcję resztek chleba, pączków i bułek, starannie wypakowując je z foliowych opakowań, by nie zaszkodzić zwierzętom. - Po co wyrzucać, u rolnika się nie zmarnuje - skwitował i dodał, iż zwierzęta "bardzo to lubią". W pewnym momencie widać jednak, iż do łopaty trafiają też wypieki z wyraźnym zielonym nalotem. Te szczegóły nie umknęły uwadze widzów.
Internauci krytykują Andrzeja z Plutycz. "Masakra jakaś"
Trzy dni wystarczyły, by w komentarzach przetoczyła się fala krytyki. Pod filmem zaroiło się od głosów oburzenia zarówno dietą, jak i dobrostanem zwierząt i warunków, w jakich przebywają.
Jak można tyle bydła pozamykać latem w oborze tak szczelnie, te drzwi powinny być otwarte dzień i noc, masakra jakaś.
Chleb jest nie dla krów [...], byś się wstydził takie bzdury pokazywać, weź się do roboty i zadbaj o te zwierzaki.
Sami zjedzcie ten spleśniały chleb.
Wypuście te krowy na łąkę, niech odpoczną od ścisku.
Dziękujemy za przeczytanie naszego artykułu.
Zachęcamy do zaobserwowania nas w Wiadomościach Google.