- Pamiętacie przełom listopada i grudnia, tak jak teraz, tylko roku 2015? I co wtedy działo się w polityce? A działo się dużo. Mieliśmy wielką awanturę o Trybunał Konstytucyjny (...) - przypomina Robert Gwiazdowski. Jak zauważa: właśnie kończy się kadencja trójki z pięciu powołanych wówczas sędziów; za kilka miesięcy skończy się kadencja pozostałych dwóch (...). - Ale czy jest jakaś awantura? Czy emocjonujemy się dzisiaj tym, kto będzie nowym sędzią Trybunały Konstytucyjnego? Przecież tak jak w czerwcu 2015 r., dziś tych sędziów może śmiało wybrać Platforma razem z PSL-em. I PiS nic nie ma do gadania - mówi Robert Gwiazdowski w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii". A jednak koalicja postanowiła tych sędziów nie wybierać. Jest ku temu powód.Reklama
- Co prawda prezydent Duda mógłby ewentualnie nie przyjąć ślubowania od tych sędziów, tak jak zrobił to w 2015 r., ale nie ma kto powołać ewentualnie innych. A wtedy miał - zmieniła się większość sejmowa. Dlaczego nie ma tych awantur? Dlaczego w ogóle nie powołujemy nowych sędziów? - zastanawia się Gwiazdowski. - Minione dziewięć lat udowodniło, iż TK jest w zasadzie obywatelom niepotrzebny. TK jest potrzebny politykom, pod warunkiem, iż jest to ich TK i iż służyć ma do przeszkadzania albo do pomagania - dodaje.
Zauważa także, iż w 2015 r. Platforma liczyła, iż po przegranych wyborach prezydenckich, spodziewając się przegranych wyborów parlamentarnych, iż TK, który ona obsadzi będzie przeszkadzał następcom w rządzeniu. Natomiast PiS miał nadzieję - kontynuuje - iż TK, jak on go już zajmie, przejmie, będzie pomagał mu w rządzeniu. - I tak się generalnie stało. PiS-owi udało się przejąć trybunał, który pomagał mu w rządzeniu. Ale nie do końca - dopowiada felietonista Interii Biznes. - Niektórzy specjaliści od psychologii społecznej i socjologii twierdzą, iż porażka PiS-u w wyborach parlamentarnych ostatnich wzięła się m.in. z pewnych głupich wyroków trybunału, nazywanego trybunałem Julii Przyłębskiej, w szczególności wyroku dotyczącego aborcji. Pewnie coś jest na rzeczy - mówi i dodaje, iż "TK potrafił wkurzać wyborców, czasami jeszcze bardziej niż robił to Sejm i Jarosław Kaczyński osobiście".
Dziś sytuacja się zmieniła. PiS niektórymi wyrokami TK się nie przejmował
Chodzi o słynny już wyrok w sprawie K34/15 z 13 grudnia 2015 r., w którym TK orzekł iż PiS sobie dwóch sędziów do trybunału to wybrał zgodnie z konstytucją, ale trzech niezgodnie z konstytucją (bo ich zgodnie z konstytucją wybrała Platforma). - Dziś jednak sytuacja jest troszkę, a choćby bardzo inna. Właśnie skończyła się kadencja trzech sędziów. Jeden z nich to ten dubler, czyli pan sędzia Muszyński, który został w 2015 r. wybrany na to miejsce, które zgodnie z wyrokiem TK zostało prawidłowo obsadzone przez PO. Oraz (kończy się kadencja - red.) dwóch pozostałych sędziów, którzy dublerami nie byli. W dalszym ciągu PiS ma 12 sędziów TK. Co do dwóch kolejnych - ich kadencja skończy się w kwietniu 2025 r. Ale to w dalszym ciągu będzie tylko pięciu a ich w sumie jest 15. Żeby przejąć TK Platforma potrzebuje jeszcze paru sędziów. Kolejne kadencje kończą się w 2026 r.: w kwietniu i we wrześniu, dwie - wylicza.
Z kalendarza wynika, iż PO mogłaby odzyskać TK w połowie 2026 r. - Póki co Platforma bierze TK głodem. W budżecie na rok 2025 nie przewidziano żadnych pieniędzy na funkcjonowanie TK. Na pensje nie będzie. Może w PiS-ie zrobią zrzutkę, żeby sędziowie mogli dalej sądzić (...) - mówi Gwiazdowski.
Komu potrzebny pozostało Trybunał Konstytucyjny?
- Moim zdaniem Rafał Trzaskowski te wybory wygra, chyba iż przejedzie pijany na pasach zakonnicę. Tę pogłębioną bardzo polityczną analizę przedstawił Adam Michnik w 2015 r. przepowiadając zwycięstwo Bronisława Komorowskiego. Ale czy się to może zdarzyć? Niczego nigdy nie można wykluczyć, natomiast prawdopodobnie jest tak, iż w przyszłym roku Jarosław Kaczyński będzie potrzebował TK, żeby TK uznawał za niezgodne z Konstytucją te wszystkie ustawy, które Trzaskowski podpisze Tuskowi. Ale widzicie państwo - PiS sam zastawił na siebie pułapkę - podkreśla Gwiazdowski. Jaką? Chodzi o niepublikowanie wyroków Trybunału Konstytucyjnego z grudnia 2015 r.
- Nie ma takich procedur, które mogłyby stwierdzić nieważność TK. Zgodnie z konstytucją wyroki TK są ważne - podkreśla.
Co zrobił PiS, a dokładnie Beata Szydło jako premier z tym wyrokiem (K34/15 z 13 grudnia 2015 r.)? Nie opublikowała - przypomina Gwiazdowski - tego wyroku. - Więc pan premier Tusk będzie mógł powtórzyć ewentualnie działanie premier Szydło i wyroki TK zacząć wyrzucać do kosza. Tak jak robi już dziś z niektórymi wyrokami TK powołując się na fakt, iż sądzą w TK sędziowie dublerzy. A iż są dublerami stwierdził TK w wyroku, który najpierw nie został opublikowany, a potem - jak już nie miał znaczenia - został opublikowany - mówi Gwiazdowski. Wskazuje także, iż to z punktu widzenia państwa dosyć poważny problem. Czy jesteśmy go w stanie jako państwo w ogóle rozwiązać? o ile do końca naszych dni rządziliby już przedstawiciele dzisiejszego rządu - to jak dodaje Gwiazdowski - pewnie udałoby się to rozwiązać. Podobnie by się stało jakby ponownie w 2027 r. władzę przejął PiS i rządził już do końca naszych dni. - Ale wydaje się to mało prawdopodobne. W demokracji jest tak, iż władza się zmienia, bo łaska wyborców na pstrym koniu jeździ. Więc rozwiązanie problemu konstytucyjności TK jest możliwe tylko poprzez odejście od zasad demokracji - wskazuje.
- Czy przyszłość wróży nam dobrze? Jak powiedziałem - nie wróży nam dobrze. Takie są uroki demokracji plebiscytarnej, czyli takiej, w której nie decydujemy w wyborach co będzie, tylko decydujemy o tym, którzy ludzie będą decydować o tym, co będzie. Wybieramy jak wybieramy - podsumowuje Gwiazdowski.
W najnowszym odcinku podcastu video także o tym, dlaczego Donald Tusk z Szymonem Hołownią postanowili nie wybierać sędziów Trybunału Konstytucyjnego.
Więcej w najnowszym odcinku podcastu video "Gwiazdowski mówi Interii".