Historia krachu japońskiej giełdy

1 rok temu

Japonia po zakończeniu II wojny światowej była państwem całkowicie zrujnowanym. Gospodarka nie była w żadnym stopniu nowoczesna. Przemysł do niedawna przestawiony na zbrojenia, musiał odnaleźć się w gospodarce wolnorynkowej. Pierwsze lata okupacji Japonii przez Amerykanów przebiegły łagodnie i tak przyniosły sporą modernizację państwa i społeczeństwa. W latach 50-tych kraj kwitnącej wiśni wchodził z wysokim wzrostem gospodarczym, gdy średni wzrost PKB przekraczał 9% rocznie. Wszystko układało się pięknie. Gospodarka rosła i giełda rosła. Do czasu, bo po 40 latach sukcesów japoński rynek doświadczył krachu giełdy, z którego nie podniósł się do dziś.

Średnioroczny wzrost japońskiego PKB od 1956 roku do 2006 roku

Bańka na rynku nieruchomości

W latach 80-tych ubiegłego wieku w Japonii praktycznie wszystko drożało. Kapitał zaczął napływać z całego świata, a inwestorzy zobaczyli stosunkowo rozwinięty rynek, który był na początku tani. Ponadto gospodarka wciąż miała się dobrze i rosła w bardzo dobrym tempie przekraczającym 5% rocznie. Każda wielka hossa ma swoje fundamentalne podstawy. Dobrym przykładem jest polska hossa z 1993 roku. Po prostu z czasem rynek potrafi się z tymi fundamentami mocno rozjechać.

Bank centralny chciał przez obniżanie stóp procentowych stymulować dalszy rozwój gospodarki. Miałoby to sens, gdyby kraj cierpiał np. na niewystarczającą bazę przemysłową. Problem tkwił jednak w czymś niemal odwrotnym. Japonia miała taniego kapitału pod dostatkiem. Rynek potrzebował wtedy większych stóp procentowych, które choćby lekko spowolniłyby ekspansję eksportu i zbytnio rozpędzony rynek. Niestety, ale o głównie na skutek swoich nieprzemyślanych decyzji, Bank Japonii spowodował powstanie bańki spekulacyjnej.

Na samym początku lat 90, ceny najważniejszych nieruchomości w Tokio sięgały nawet miliona dolarów za metr kwadratowy. Ceny w największych japońskich miastach potrafiły rosnąć znacznie szybciej niż w reszcie kraju. Był to klasyczny skutek kupowania nieruchomości pod cele inwestycyjne. Inwestorzy prawie zawsze wybierają parcele w największych ośrodkach miejskich, pomijając małe miasta i miasteczka. Ogółem między rokiem 1987 a 1991 ceny mieszkań w 6 największych miastach Japonii wzrosły o 120%.

Ceny nieruchomości mieszkalnych w 6 największych miastach japońskich

http://www.doctorhousingbubble.com/japan-real-estate-bubble-home-prices-back-30-years-zero-percent-mortgage-rates/

Gospodarka nadaje tempo giełdzie

Rozpędzona gospodarka, obniżki stóp i bańka na nieruchomościach pociągnęły za sobą też wielkie napływy na rynek akcji. Japońska giełda w latach 1950 – 1970 dała średniorocznie zarobić 17%! Z każdym kolejnym rokiem japońska gospodarka zwalniała jednak tempa. W latach 1971 – 1990 średnioroczny wzrost PKB spadł już do poziomu 4,5%.

Wykres notowań japońskiego indeksu Nikkei 225

https://www.macrotrends.net/2593/nikkei-225-index-historical-chart-data

Poniżej widać jak kształtował się wówczas wskaźnik CAPE dla Japońskiego rynku akcji. CAPE to taki wskaźnik C / Z tylko liczony dla zysków z ostatnich 10 lat. Lata 1983 – 1989 to tak naprawdę brak istotnej poprawy fundamentów spółek, a jedynie poprawa ich postrzegania przez inwestorów. Historycznie widać, iż fundamenty się nie zmieniły, ale mocno podskoczyły wskaźniki wyceny. Podskoczyły choćby 4-krotnie. Na początku 1990 roku japońska giełda odpowiadała za aż połowę kapitalizacji wszystkich akcji giełdowych na świecie. Sama stanowiła „zaledwie” 15% światowego PKB. Coś było nie tak. choćby dziś, wskaźnik CAPE dla SPX oscyluje koło poziomu 30. Mocno poniżej japońskich rekordów

https://mebfaber.com/2013/10/10/the-biggest-problem-with-buy-and-hold/

Każda bańka kiedyś pęka

Każda bańka kiedyś pęka. Tak też się stało z tą japońską w 1990 roku. Między styczniem 1990 roku, a styczniem 1993 roku Nikkei spadło o 56%, a wskaźnik CAPE tąpnął z 90 do 35. Jak się później okazało inwestorzy idealnie przewidzieli przyszłość. W dekadzie lat 90 realny PKB w Japonii wzrastał już średnio tylko o około 1,5% rocznie. Firmy zwiększały swoje zyski i przychody w znacznie wolniejszym tempie niż dotychczasowe.

Japoński wzrost gospodarczy po roku 1991 już nigdy miał nie przyjąć rozsądnych wartości. Kraj w praktyce jest w stagnacji, a giełda całkiem nieźle to obrazuje. Nikkei od 32 lat nie przebił szczytu notowań ze stycznia 1990 roku! Dalej brakuje mu tam ~40% wzrostu. Są ekonomiści, którzy twierdzą, iż to bańka na rynku aktywów wpędziła kraj w okres stagnacji i mizernego wzrostu PKB. Obstawiam jednak, iż jest odwrotnie i to słabnąca gospodarka sprowadziła notowania akcji na obecne poziomy.

Gospodarka Japonii to coraz słabsza demografia, spadek wydajności, sztucznie zaniżane od lat stopy procentowe, a w tej chwili jeszcze katastrofa na rynku walutowym. Inwestorzy mogą wiele wynieść z tej historii. Ja inwestując długoterminowo staram się unikać gospodarek, które mają historię wieloletnich problemów w połączeniu z brakiem pomysłów na ich rozwiązanie. Problem w tym, iż Japonia dalej taka jest.

Do zarobienia,
Karol Badowski

37
2
Idź do oryginalnego materiału