Gatunki inwazyjnych roślin powoli opanowują nasz kraj i stają się zauważalnym problem. Z pomocą mogą przyjść owce. Rozmawiamy z hodowcami o opłacalności hodowli owiec.
Gatunki inwazyjnych roślinnych szczególnie trudno wyeliminować z gorzej dostępnych terenów, gdzie zagłuszają rodzimą roślinność i skąd bez przeszkód się rozprzestrzeniają. Pewnym rozwiązanym pomocnym w eliminacji gatunków inwazyjnych, np. nawłoci kanadyjskiej jest wypas owiec. To także pewien pomysł na utrzymanie i zwiększenie pogłowia tego gatunku.
– Owce są już ostrzyżone przed zimą, zostało to przeprowadzone 20 września akurat po powodzi. Dziś jest to kwestia tylko higieniczna, bo z wełną już dawno był problem. Teraz to jest to produkt odpadowy, nikt tego nie chce – mówi Mariusz Potoczak, hodowca z Przełęku, były prezes Regionalnego Śląsko-Opolskiego Związku Hodowców Owiec i Kóz.
Dawniej mięso, produkty pochodzące od owiec miały bardzo duże znaczenie. Natomiast w obecnym czasie ceny, które możemy uzyskać za produkty owczarskie i zapotrzebowanie na nie zmalało.
– Aby przywrócić pogłowie owiec i aby szerzej je wykorzystać pewnym rozwiązaniem może być wypas na terenach niedostępnych, opanowanych przez inwazyjne gatunki, jak na przykład nawłoć kanadyjska. Będziemy wówczas w stanie zapobiec ich dalszemu rozprzestrzenianiu się. Owcę można zawieźć na dany teren, przygotować im tam koszar – zwykłą wiatę zadaszoną. Wypasać, nie trzeba ich codziennie doić – podpowiada dr Julia Stekla, z Instytutu Zootechniki PIB, Działu Hodowli Owiec i Kóz, KNR PAN O. w Katowicach.
Stada owiec to niezbyt częsty widok na polskiej wsi. Stan ich pogłowia w latach 80-tych wynosił 5 mln sztuk. W ciągu kilkunastu lat spadł do 250 tys. sztuk.
– Owce hodujemy stosunkowo niedawno, bo od jakichś 8 lat. Początkowo było to stado owcy wrzosówki. Jednak owca wrzosówka jest mało opłacalna. Ma wybojowość na bardzo niskim poziomie. Więc ją pokryliśmy i pomieszaliśmy z owcą rasy Suffolk. W tym roku będziemy pierwszy raz sprzedawać jej jagniaki – opowiada Michał Gadziński, rolnik z Chróściny Opolskiej.
– Owce miały być częścią też dodatkowego źródła dochodu. Zajmujemy się treningami psów pasterskich. I to też nam pomagało wytrenować, wytresować, wyszkolić nasze psy, które nam pomagają w pracy przy bydle. Teraz uznaliśmy, iż warto jednak skupić się też na tym i może też to będzie jakiś dodatkowy zysk w gospodarstwie – dodaje Gadziński.
dr Mariusz Drożdż