Bardzo popularne są altcoiny Solana i XRP. Oba ostatnio efektownie podrożały. Jednak, gdy na przełomie lat 2021/22 rynek kryptowalut załamał się, ich ceny spadły o kilkadziesiąt procentSkok ceny bitcoina do ponad 100 tysięcy dolarów i jesienna hossa wielu innych kryptowalut to następstwo wyborów prezydenckich w USA wygranych przez Donalda Trumpa, który stał się propagatorem aktywów cyfrowych
Analityk Willy Woo twierdzi, iż dla bitcoina najbliższym celem powinien być poziom 125 tysięcy dolarów. Eksperci firmy Bernstein prognozują, iż w 2025 roku token może osiągnąć pułap 200 tysięcy dolarówReklama
Od początku listopada tego roku stromo na wykresach wspinają się takie altcoiny jak Hedera, która w tym czasie podrożała o 100 proc., IOTA ze wzrostem 80-procentowym i JasmyCoin z 70-procentowym. W skali ostatnich trzech miesięcy ruchy w górę są jeszcze bardziej spektakularne. Od początku września cena tokena Hedera wzrosła z 5 centów do 31 centów, IOTA przesunęła się od 0,50 dolara do 1,88 dolara, a JasmyCoin z poziomu 2 centów zbliżył się do 5 centów.
Między chciwością a lękiem
Na rynku altcoinów szczególnie popularne są: Solana, Cardano i XRP. Przez ostatnie trzy miesiące cena Solany wzrosła z 125 do 230 dolarów, kurs Cardano poprawił się z 34 centów do 1,15 dolara, a XRP z 50 centów do 2,45 dolara. Jeszcze miesiąc temu kapitalizacja rynkowa XRP wynosiła 30 miliardów dolarów, a dziś jest to około 140 miliardów.
Inwestor znany jako DonAlt twierdzi, iż jeżeli dynamika hossy zostanie utrzymana, to XRP może niedługo poprawić swoje historyczne maksimum z 2018 roku wynoszące 3,84 dolara. Jego zdaniem, atutem tego tokena jest technologia Ripple, gdyż coraz więcej instytucji finansowych bada możliwość jej wykorzystania.
Liczni analitycy ostrzegają jednak, iż w przypadku walut wirtualnych bardzo często hossa budowana jest na niestabilnych fundamentach. Historia uczy, iż ten rynek jest podatny na krótkoterminowe wahania cen, w tym duże ich spadki. Trzy lata temu rynek altcoinów po dynamicznych wzrostach gwałtownie się załamał. Wówczas cena Solany spadła z 248 dolarów w listopadzie 2021 roku do 89 dolarów w styczniu 2022 roku. W tym samym czasie "moneta" XRP zanotowała 50-procentową stratę.
Ethereum też na fali wznoszącej
Ostatnie tygodnie są bardzo udane dla ethereum, czyli drugiej po bitcoine kryptowalucie świata. Jej cena osiąga pułap 4 tysięcy dolarów, a w przeszłości wyższa była tylko jesienią 2021 roku, gdy znalazła się na poziomie 4 800 dolarów. "Ether" ma w tej chwili kapitalizację rynkową w granicach 480 miliardów dolarów, czyli większą niż Bank of America (358 miliardów).
O najnowszym sukcesie tej kryptowaluty przesądzają rekordowe wpływy środków do funduszy ETF dedykowanych ethereum. Firma BlackRock, lider na rynku funduszy inwestycyjnych, w ciągu ostatniego miesiąca zwiększyła swoje zasoby tokena o 500 milionów dolarów.
Wielu analityków prognozuje, iż "ether" może niedługo osiągnąć poziom 5 tysięcy dolarów, a najwięksi optymiści nie wykluczają 15 tysięcy dolarów przed końcem 2025 roku. Dalszy wzrost wartości ethereum zależy jednak od tempa adopcji technologii blockchain w realnej gospodarce. Potrzebny tu jest wysoki poziom zainteresowania ze strony instytucji finansowych i inwestorów indywidualnych.
Trump pomaga "coinom"
Skok ceny bitcoina do ponad 100 tysięcy dolarów i jesienna hossa wielu innych kryptowalut to w pierwszej kolejności następstwo wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wygranych przez Donalda Trumpa. Kandydat Republikanów w kampanii jawił się jako entuzjastyczny wręcz zwolennik walut wirtualnych. Co szczególnie ważne, Trump na początku grudnia ogłosił, iż szefem amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) zostanie Paul Atkins, jednoznacznie opowiadający się za daleko posuniętą deregulacją rynku kryptowalut.
Dotychczasowy szef SEC Gary Gensler do "coinów" miał negatywne nastawienie. Przez dłuższy czas odrzucał wnioski o zatwierdzenie funduszy ETF opartych na kryptowalutach, a ustąpił dopiero po wyroku sądu. Zastąpi go człowiek, który uchodzi wręcz za propagatora bitcoina.
Sam Donald Trump zapowiedział w lipcu tego roku stworzenie narodowej rezerwy bitcoinów. Nowy prezydent proponuje, by składały się na nią przede wszystkim "monety" pochodzące z konfiskaty majątków przestępców. Takie posunięcie ograniczyłby podaż bitcoinów i prawdopodobnie podbiłoby ich cenę. Standard Chartered przewiduje, iż jeżeli cały plan Donalda Trumpa zostanie zrealizowany, to deregulacja rynku kryptowalut spowoduje wzrost jego kapitalizacji do 10 bilionów dolarów do końca 2026 roku. Byłby to trzykrotny wzrost wartości tego rynku.
Dobre prognozy dla bitcoina
Popularny analityk kryptowalutowy Willy Woo nie ma wątpliwości, iż bitcoin jest dopiero w połowie czteroletniej hossy, której najbliższym celem powinien być poziom 125 tysięcy dolarów. Ekspert opiera prognozę na przewidywaniu, iż skoro giganci finansowi tacy jak BlackRock i Fidelity zainwestowali w bitcoina miliardy dolarów, to nie ma możliwości, by pogodzili się ze stratą, czy choćby niską stopą zwrotu. Faktem jest, iż należący do BlackRock bitcoinowy fundusz ETF poinformował niedawno, iż jego aktywa są większe, niż stan posiada ETF kupującego złoto.
Eksperci firmy Bernstein są zdania, iż cenowy szczyt obecnego cyklu bitcoina znajdzie się na poziomie około 200 tysięcy dolarów i nastąpi w przyszłym roku. Bernstein ma także bardzo optymistyczną prognozę dla pierwszej kryptowaluty świata do 2033 roku. Wtedy cena miałaby osiągnąć milion dolarów. Autorzy projekcji podkreślają, iż o sile bitcoina decyduje jego ograniczona podaż. najważniejsze znaczenie mają tu halvingi (przepołowienia) odbywające się co cztery lata.
W kwietniu tego roku halving zmniejszył o połowę nagrody dla górników za "wydobywanie" kolejnych bloków tokena (z 6,25 do 3,125 bitcoina). W rezultacie nowa dzienna podaż spadła z 900 do 450 sztuk. Analitycy Bernsteina, są przekonani, iż zawsze wtedy gdy pojawią się nowe strumienie popytu na bitcoina, nastąpi wykładniczy ruch ceny z powodu ograniczonego zasobu kryptowaluty.
Jacek Brzeski