Nie, nie kupiłem sobie jacuzzi do domu na wsi ani w mieście. Nikogo też nie namawiam do takiego zakupu. Wpis to efekt rozmowy z pewnym milionerem, który szarpnął się i ma.
Na wstępie. Mówimy o jacuzzi ogrodowym – o średnicy ok. 4m. Stałe, nie żadne dmuchańce. Takie ustrojstwo da się kupić za, bagatela, kilkadziesiąt tysięcy złotych. Przy 80 cm głębokości ma ok. 10 m3 objętości.
Poza ceną, mamy jeszcze koszty utrzymania. Są nimi:
1) Serwis – raz w roku – 200-300 zł + dojazd,
2) woda – jedno napełnienie 100-200 zł (wg stawek firm wodociągowych),
3) prąd – 100 zł/miesięcznie czyli 1200 zł/rok z minimalnym podgrzewaniem i wymuszeniem obiegu wody (żeby nie zamarzała w instalacji). Pewnie w Ustrzykach drożej niż w okolicach Wrocławia. Stawki za prąd – ubiegłoroczne.
4) środki chemiczne do utrzymania czystości – 30 zł/miesięcznie.
Łączne roczne koszty utrzymania jacuzzi wyniosą 1860 zł – 2060 zł/rocznie tj. 155-172 zł/miesiąc.
Jak dla mnie – nieopłacalne. Miałem basen przydomowy. Stał 1 sezon. Mnóstwo z nim roboty, czyszczenia, glony rosną jak szalone, albo pływam w chemii. Wolę jezioro, aquapark lub choćby górski wodospad.