Raport YouGov Shopper Intelligence, który publikuje "Rzeczpospolita", wskazuje, iż w 2024 roku Polacy wydali na zakupy spożywcze i chemiczne 244 mld zł. To wzrost w porównaniu z ubiegłym rokiem, ale czy już oznaka końca kryzysu w branży?
Lidl i Biedronka królami zakupów spożywczych
Ubiegłoroczne wydatki na poziomie 244 mld zł oznaczają 8-procentowy wzrost wolumenu sprzedaży w porównaniu z 2023 rokiem. Autorzy raportu zwracają uwagę, iż aż 43 proc. podanej kwoty Polacy wydali w dyskontach. W Biedronce, Lidlu i innych dyskontach w 2024 roku zostawiliśmy zatem blisko 105 mld zł. Z kolei w supermarketach i mniejszych sklepach odpowiednio 14 i 8 proc. pełnej kwoty. Reklama
"W 2024 r. Polacy nie tylko wydali więcej, ale także kupili więcej. Jest to istotna informacja, ponieważ w ciągu ostatnich dwóch lat rynek zmagał się ze spadkiem wolumenu. w tej chwili nastroje konsumenckie oraz chęci Polaków do wydawania pieniędzy są ściśle powiązane z krótkoterminowymi zmianami inflacji" - mówi Szymon Mordasiewicz, dyrektor zarządzający w YouGov Shopper Intelligence, cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Zdaniem ekspertów, to właśnie inflacja spowodowała wzrost konsumpcji w pierwszej połowie roku i spadek w drugiej.
Czego kupujemy najwięcej?
Wyraźny wzrost sprzedaży zanotowały przede wszystkim napoje. W ubiegłym roku to przede wszystkim wzrost sprzedaży wody niegazowanej (+17,4 proc.). Inne napoje bezalkoholowe w raporcie zanotowały ponad 15-procentowy udział we wzroście, a o 10 proc. wyższa była wartość sprzedaży wody gazowanej. O ponad 6 proc. wyższa była również sprzedaż świeżych warzyw.
Autorzy raportu mówią także uwagę, iż już 73 proc. z nas to świadomi kupujący, którzy zwracają uwagę przede wszystkim na:
uczciwość cen,wysoką jakość produktów,atrakcyjne promocje.
W 2025 roku to także może być ważne, bo zdaniem ekspertów nie ma co liczyć na rychły spadek inflacji.
"Zarówno w obszarze czynników zewnętrznych, jak i wewnętrznych nie ma żadnych przesłanek, które wskazywałyby na znaczne obniżenie dynamiki cen. Wręcz przeciwnie, efekt bazy działa tu na naszą niekorzyść" - mówiła dr inż. Anna Motylska-Kuźma, Uniwersytet Dolnośląski DSW we Wrocławiu dla "Rzeczpospolitej".
Tym samym wojna dyskontów najpewniej przez cały czas będzie trwać, a dla klientów oznacza to więcej promocji i więcej nieco tańszych zakupów.
Frekwencja w sklepach jednak spadła
W ubiegłym roku spadła jednak frekwencja w dyskontach. W sklepach typu Biedronka czy Lidl pojawialiśmy się o blisko 2 proc. rzadziej.
Wyższe kwoty pozostawione w sklepach można jednak powiązać z rosnącymi nieustannie cenami. Raport Proxi.cloud dotyczący ruchu klientów w handlu wskazuje, iż w całym 2024 roku frekwencja w dyskontach spadła o 1,8 proc. w stosunku do stanu sprzed roku, czytamy w "Rzeczpospolitej".
W myśl tego raportu wyraźnie wzrósł ruch w sklepach typu convenience (np. Żabka), które z roku na rok zyskują na popularności. Tutaj frekwencja w 2024 roku była o 14,2 proc. wyższa rok do roku. Wzrosła również częstość wizyt w hipermarketach - wzrost o 7,1 proc.
"Część tego wzrostu wyjaśniać może zwiększona potrzeba wygody wśród części konsumentów, którzy preferują szybsze i częstsze zakupy w najbliższym otoczeniu" - tłumaczy Mateusz Chołuj z Proxi.Cloud w kontekście rosnącej popularności sklepów takich jak Żabka.
Do hipermarketów z kolei ma nas przyciągać przede wszystkim szerszy asortyment i atrakcyjne promocje.