Inauguracja Trumpa: twarde zapowiedzi, niejasna realizacja

1 tydzień temu

Zmiana celu i misji NATO, pokój na Ukrainie kosztem cesji terytoriów tego państwa dla Rosji i zakazu wejścia Ukrainy do Paktu, zniesienie regulacji klimatycznych z czasów prezydentury Joe Bidena, zapowiedź prowadzenia polityki zagranicznej przy pomocy ceł oraz wprowadzenie szerokiego programu mającego na celu wzrost wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego – takie są zręby programu prezydenckiego Donalda Trumpa.

Idzie nowe – to stwierdzenie w różnych odmianach widniało dzisiaj we wszystkich mediach światowych z okazji inauguracji prezydentury Donalda Trumpa, 47. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Po zwyczajowym ostatnio u tego polityka chłostaniu poprzedników i stwierdzeniach, iż „Bóg ocalił mnie bym odnowił wielkość Ameryki” padły w przemówieniu inauguracyjnym oraz poprzedzających je zapowiedziach stwierdzenia, które należy uznać za pewien zarys planów gospodarczych i politycznych tej prezydentury.

Nie są one nowością, ale mogą wzbudzić duże zaniepokojenie, zwłaszcza w Polsce, która już jest państwem frontowym. Pierwszym istotnym jest stwierdzenie, iż w trakcie jego prezydentury Stany Zjednoczone fundamentalnie przemyślą „cel NATO i misję NATO”. W trakcie swojej pierwszej prezydentury Trump znacznie obciął finansowanie amerykańskiego wkładu do NATO stwierdzając, iż USA „wpłacają o wiele więcej niż wynosi ich sprawiedliwy udział”. W ostatnich tygodniach powiedział, iż członkowie NATO powinni wydawać 5% PKB na obronę. Jest to nie tylko poziom znacznie przekraczający 2% wyznaczone jako dotychczasowy cel Sojuszu, ale także i udział w produkcie krajowym brutto państw o największych wydatkach wojskowych, jak Polska i USA.

Drugim istotnym stwierdzeniem było żądanie, by Europa zwróciła USA „prawie 200 mld dolarów” amunicji wysłanej na Ukrainę. Nie zobowiązał się też do wysyłania dalszej pomocy militarnej dla Ukrainy. To ruch, który na pewno bardzo ucieszy Rosjan. Co ciekawe, przecież Trump na początku kwietnia sygnalizował, iż jest otwarty na wysyłanie dodatkowej pomocy na Ukrainę w formie pożyczki. Jednak w trakcie negocjacji w Kongresie dotyczących pakietu pomocowego o wartości 61 mld dolarów wydał speakerowi Izby Reprezentantów z Partii Republikańskiej Mike Johnsonowi zalecenie opóźniania nad nim pracy w jak największym stopniu.

Nowy prezydent obiecał „pokój na Ukrainie” i „doprowadzenie obu stron do stołu rokowań w ciągu pierwszych 24 godzin prezydentury”. Jednak 9 stycznia dodał, iż pokój nastąpi 100 dni od momentu inauguracji. 10 stycznia Trump zasugerował, iż Kijów prawdopodobnie „będzie musiał zrezygnować z części swojego terytorium”, aby osiągnąć porozumienie pokojowe. w tej chwili według Keitha Kellogga, specjalnego wysłannika Donalda Trumpa na Ukrainę i Rosję, potrzeba będzie 100 dni od momentu przerwania ognia do zawarcia pokoju. Ponadto, choć oficjalnie nie istnieje nic takiego jak „plan pokojowy Trumpa”, choć zarówno sam Trump, jak i jego kluczowi współpracownicy opowiadają się za to, by w ramach porozumienia pokojowego Ukraina nie mogła w przewidywalnej przyszłości zostać członkiem NATO. Ogólnie też obecna administracja popiera zamrożenie linii frontu w obecnym kształcie.

Następnym problemem jest zapowiedziane w połowie grudnia przejęcie Grenlandii. Pomysł, który ma korzenie jeszcze w poprzedniej kadencji Trumpa w latach 2017-2021. Wtedy jednak wystarczyło stanowcze „nie” Danii i jej stwierdzenie, iż Grenlandia nie jest na sprzedaż. w tej chwili w styczniu Trump nie zaprzeczył, iż Stany Zjednoczone mogą przejąć Grenlandię siłą, ponieważ jest „kluczową wyspą dla interesów bezpieczeństwa narodowego USA”. Obecne nieoficjalne informacje wskazują, iż tak naprawdę chodzi o surowce strategiczne, w tym metale ziem rzadkich – z 25 surowców najważniejszych dla produkcji przemysłowej zwłaszcza elektroniki, przemysłu lotniczego i kosmicznego oraz zbrojeniowego na Grenlandii występuje ich 15, przy czym wobec Globalnego Ocieplenia będą one coraz łatwiejsze do wydobycia.

W swoim inauguracyjnym przemówieniu Trump stwierdził także, iż „Kanał Panamski oddany Panamczykom USA przejmą z powrotem od Chińczyków”, odnosząc się tym samym do swoich wcześniejszych stwierdzeń, iż rzekomo Chiny „przejęły Kanał Panamski” i to one stoją za podwyżką opłat za przepłynięcie przez ten szlak żeglugowy.

Trudne do oceny są także plany gospodarcze nowego prezydenta USA. Proponowana przez niego Trump Reciprocal Trade Act dawałaby szerokie uprawnienia do nakładania i zwiększania taryf celnych na dowolnie wybrane kraje, w tym dotychczasowych sojuszników USA. Stąd wziął się pomysł nałożenia 10% taryfy celnej na praktycznie cały import do USA, co mogłoby spowodować ogromne perturbacje na rynkach międzynarodowych. Jednak jako „wróg numer 1” najczęściej występują tu Chiny, gdzie Trump zapowiadał nałożenie 60% taryfy celnej na import, co na pewno spowodowałoby wojnę celną o niemożliwych do przewidzenia następstwach. Zresztą nowy prezydent domaga się już teraz odebrania Chińczykom klauzuli najwyższego uprzywilejowania dla niektórych towarów. Oznaczenia, które generalnie ułatwia handel, ale nie ma wiele wspólnego jakimikolwiek przywilejami. Obiecuje także wprowadzenie „agresywnych nowych ograniczeń dotyczących chińskiej własności jakiejkolwiek kluczowej infrastruktury w Stanach Zjednoczonych”, zaś Partia Republikańska pod jego niekwestionowanym przywództwem chce wprowadzenia zakazu nabywania własności amerykańskich nieruchomości dla obywateli Chin i przedsiębiorstw z tego kraju.

Jeszcze trudniejsze do zrozumienia jest stanowisko Donalda Trumpa wobec tradycyjnego sojusznika USA, czyli Tajwanu – twierdzi on, iż wyspa powinna „zapłacić USA za obronę”, jako iż „nie daje USA nic, za to zabrała około 100% naszego biznesu chipowego”. Mimo tego uważa, iż Chiny „nie odważą się najechać Tajwanu” w czasie jego prezydentury.

Trump także rozważał możliwość przejęcia Kanady i zamiany jej w stan USA, choć jego doradcy prywatnie odcięli się od tego projektu nazywając go niemal wprost politycznym trollingiem. Z drugiej strony z nieoficjalnych informacji wynika, iż nowy prezydent USA przeniósł swoje zainteresowanie na Islandię. Zamierza rozbudować Keflavik Air Base i wprowadzić oddziały lądowe oraz US Navy na Islandię rozbudowując amerykańską obecność na wyspie do wielkości znanych z lat 40. XX wieku. Jednak oficjalnie nie było dotąd żadnego wystąpienia w tej sprawie.

Przy tym Kanada została w jednym z jego ostatnich wystąpień potraktowana na równi z Meksykiem jako kraj zagrażający bezpieczeństwu USA. Zagroził bowiem 25% cłem niemal na wszystkie wyroby z tych państw „jeśli nie powstrzymają napływu narkotyków i imigrantów do USA”. W przypadku Kanady sprawa wygląda raczej na konflikt ideowy Trumpa i dużej części republikańskiej prawicy z politykami kanadyjskimi, gorzej jednak z Meksykiem. Kartele narkotykowe rzeczywiście demolują ten kraj i rządzą w wielu miastach na prowincji a uzbrojenie i wyposażenie ich żołnierzy nie odbiega od tego jakie posiadają w tej chwili najlepsze regularne armie państw Południowe Ameryki.

Trump poświęcił też w trakcie swego wystąpienia – i wcześniejszych konferencji politycznych oraz prasowych – uwagę krajowej produkcji energii. Ma on bowiem zamiar powołać się na uprawnienia nadzwyczajne prezydenta chcąc jak najbardziej ją zwiększyć, jednocześnie praktycznie likwidując program walki z Globalnym Ociepleniem wprowadzony przez prezydenta Joe Bidena. Miałoby to zostać spowodowane przez praktyczne zniesienie zakazów wierceń próbnych i wydobycia ropy oraz gazu na terenach federalnych wraz z wycofaniem wszystkich regulacji klimatycznych czasów Bidena. Te zaplanowane już działania obejmują nakazanie cofnięcia decyzji Bidena o zamknięciu możliwości wierceń poszukiwawczych i dla wydobycia ropy i gazu na około 300 mln hektarów wód USA, zwykle przybrzeżnych. Jednak ostatnim razem, gdy Trump próbował podobnego ruchu – cofając zakaz wydobycia z wód Arktyki z czasów Obamy – został on zablokowany przez federalny sąd okręgowy z siedzibą na Alasce.

Oczekuje się, iż Trump wykorzysta uprawnienia wykonawcze do zniesienia moratorium na nowe amerykańskie licencje na eksport skroplonego gazu ziemnego. W trakcie kampanii wyborczej obiecywał też, iż ogłosi stan wyjątkowy w zakresie polityki energetycznej, co przyznaje prezydentowi specjalne uprawnienia dotyczące transportu ropy naftowej oraz zwiększenia samej jej produkcji oraz, na podstawie tej samej regulacji, szybkiej budowy i wdrażania centrów sztucznej inteligencji bez żadnego jej ograniczania.

„Będziemy wykorzystywać nasze uprawnienia nadzwyczajne, aby umożliwić krajom, przedsiębiorcom i ludziom z dużymi pieniędzmi budowę dużych zakładów, zakładów AI. Potrzebujemy dwukrotnie więcej energii niż już mamy, a ostatecznie będzie to jeszcze więcej” – powiedział Trump w Capital One Arena na dzień przed zaprzysiężeniem.

Jak stwierdza raport Brennan Center for Justice, ogłoszenie takiego stanu wyjątkowego pozwala prezydentowi USA aż 150 specjalnych uprawnień, jednak dotyczy on zwykle katastrof naturalnych, ataków terrorystycznych i innych nieprzewidzianych katastrof oraz zdarzeń. Warto przypomnieć jednak, iż już w czasie swojej pierwszej kadencji Trump próbował użyć tych nadzwyczajnych uprawnień do zatrzymania procesu zamykania nierentownych elektrowni węglowych i jądrowych w całym kraju powołując się na uprawnienia nadzwyczajne zawarte w Federal Power Act. Jednak wobec wyraźnego sprzeciwu prawników pomysł ten zarzucono, a i ostatecznie zamknięto tylko niektóre elektrownie węglowe.

Warto wspomnieć, iż to Joe Biden powołał się na Defense Production Act, aby zachęcić do produkcji w USA technologii energii odnawialnej, w tym paneli słonecznych, ogniw paliwowych i pomp ciepła, twierdząc, iż są one potrzebne, aby pomóc powstrzymać zmiany klimatu i zwiększyć bezpieczeństwo wewnętrzne.

Jednak Trump zamierza to wszystko odwrócić i nie przyznawać żadnych dofinansowań ani nie dotować przechodzenia na energię odnawialną. Niemal pewne jest wycofanie się z zestawu rygorystycznych przepisów rządowych dotyczących zanieczyszczenia pojazdów i oszczędności paliwa oraz nakazanie swojej administracji wycofania federalnych zachęt dla pojazdów elektrycznych, co razem tworzy to, co nazwał „mandatem EV”. Może to spowodować konflikt pomiędzy nim a jego największym i jak dotąd najsilniejszym zwolennikiem, Elonem Muskiem, którego częścią podstawowego biznesu jest Tesla produkująca wyłącznie samochody elektryczne. Jednak Musk otrzymał też marchewkę – „flaga amerykańska zawiśnie na Marsie”. Przy obecnym stanie programów NASA, to SpaceX Muska miałoby w programie marsjańskim wielką rolę, a kto wie czy nie wiodącą.

Jak stwierdził w rozmowie z Bloomberg Mark P. Nevitt, adiunkt w Emory University School of Law, nowy prezydent może ogłosić „stan wyjątkowy bezpieczeństwa sieci” przy użyciu uprawnień zawartych w ustawie transportowej z 2015 r. Tego typu „stan wyjątkowy” nie jest definiowany przez Kongres, więc prezydent tym samym nabędzie szerokich uprawnień do podejmowania różnego typu działań.

Inaczej, jeżeli Trump będzie usiłował dzięki tego „stanu wyjątkowego” prowadzić politykę zwiększonych ceł. Doprowadzi to w krótkim okresie do dalszej aprecjacji dolara, podniesie koszty importu i zwiększy dochody rządu. Ale długookresowo zaszkodzi amerykańskiej gospodarce, ponieważ kraje, na których eksport USA nałoży cła zastosują retorsje, zaś jeżeli taka polityka celna będzie prowadzona wobec Unii Europejskiej i Chin jednocześnie to spowoduje po prostu zdemolowanie handlu światowego i powrót do stanu z lat 20. XX wieku.

Idź do oryginalnego materiału