Inflacja jest na chwilę obecną zdecydowanie największym problemem argentyńskich wyborców przed zbliżającymi się w tym kraju wyborami parlamentarnymi.
Niektórzy ekonomiści szacują, iż pod koniec 2023 roku inflacja w Argentynie może wynosić choćby 200 proc. Ale to nie jedyny powód do zmartwienia dla mieszkańców kraju – oprócz wzrostu cen Argentyna cierpi również z niezwykle wysokich kosztów utrzymania. Efekt tego jest taki, iż 4 na 10 obywateli tego kraju żyje w ubóstwie.
Skąd się wzięła argentyńska inflacja?
Aby zrozumieć skalę tego zjawiska, powiinnośmy cofnąć się w czasie. Pod koniec lat 80. w Argentynie zapanowała hiperinflacja. Ceny w sklepach zmieniały się choćby kilka razy dziennie. Na szczęście w 1991 roku rząd Carlosa Menema ustalił kurs peso na poziomie jeden do jednego w stosunku do dolara.
Dzięki wymienialności inflacja spadła niemal do zera. Wiązało się to jednak z pewnymi kosztami: osłabiło zdolność Argentyny do prowadzenia własnej polityki pieniężnej i ściślej powiązało jego losy z kondycją finansową Stanów Zjednoczonych. Presja zaczęła narastać pod koniec lat 90-tych, gdy nadmierne wydatki rosły. Rosło też bezrobocie.
Do prawdziwego kryzysu gospodarczego doszło w latach 2001-2002 pod rządami prezydenta Fernando de la Rua. Pod koniec 2001 r. rozzłoszczeni Argentyńczycy wezwali prezydenta do rezygnacji ze stanowiska i zorganizowali run na banki, próbując wycofać z nich swoje depozyty. To się częściowo udało – co prawda de la Rua przestał być prezydentem, ale ceny w kraju zaczęły wówczas rosnąć jeszcze szybciej.
Niewystarczające reformy
W latach 2003-2007 prezydentem Argentyny był Nestor Kirchner. Następnie funkcję tę przejęła Cristina Fernandez de Kirchner, żona Nestora i przez lata najpotężniejsza postać polityczna w Argentynie. W 2015 r. urząd przejął przyjazny rynkowi biznesmen Mauricio Macri. Co prawda przeprowadził on kilka reform, które spodobały się inwestorom, ale krajowa gospodarka i tak zaczęła się rozpadać. Sam Macri został zaś w 2018 roku zmuszony do ubiegania się o pożyczkę w wysokości 57 miliardów dolarów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
Teraz zaś wzrost ten jest znacznie wyższy. Największy lokalny banknot – 2000 peso – nie pokrywa już kosztów zwykłego męskiego strzyżenia w zakładzie fryzjerskim.