John Neff, jeden z najbardziej szanowanych inwestorów XX wieku, zasłynął dzięki swojej unikalnej strategii inwestycyjnej opartej na niskim wskaźniku P/E (price-to-earnings ratio). Jako zarządzający funduszem Windsor w Vanguard przez ponad trzy dekady, Neff konsekwentnie osiągał imponujące wyniki, które przewyższały rynek. Jego podejście, skoncentrowane na wybieraniu niedowartościowanych akcji z niskim wskaźnikiem P/E, okazało się niezwykle skuteczne w długoterminowej perspektywie.
Na DNA opisaliśmy już style inwestycyjne wielu wybitnych inwestorów. W tym również tych nieco mniej znanych szerokiej publice. Przykładem może być wpis o Williamie O’Neilu i Michaelu Steinhardzie. Pora na kolejnego, a mowa o Johnie Neffie. John Neff był wysoko cenionym amerykańskim inwestorem, który znacząco wpłynął na dziedzinę inwestowania w wartość. Czyli ten sam styl, jakim posługiwał się Warren Buffett.
Urodzony 19 czerwca 1931 r. Neff zyskał rozgłos podczas swojej kadencji jako menadżer funduszu Windsor w Wellington Management Company. W ciągu swojej 31-letniej kadencji wygenerował stopę zwrotu na poziomie 5546%, czyli prawie dwa i pół raza więcej niż wyniki indeksu S&P 500 w tym samym okresie. Jego zdyscyplinowane podejście inwestycyjne, charakteryzujące się koncentracją na niedowartościowanych akcjach o dużym potencjale wzrostu, zyskało przydomek „Inwestora o niskim P/E(niskim wskaźniku cena do zysku)”.
Foto: John Neff
John Neff już w młodości uczył się znajdować okazje
John Neff urodził się w rodzinie biznesmanów w 1931 roku. Krótko po jego narodzinach jego rodzice się rozwiedli. Od tego czasu zajmował się nim dziadek, wspierał rodzinę szczególnie w trudnych latach Wielkiego Kryzysu. Neff spotkał się ze swoim ojcem dopiero 14 lat po rozwodzie. Ojciec zaoferował mu pracę w firmie zajmującej się produkcją smarów i części samochodowych. Była to solidna, ale nudna praca. Młody John nabył jednak cenną życiową mądrość.
Firma nie musi być szalenie interesująca, ważniejsza jest jej stabilność i zdolność generowania gotówki. W tej pracy nauczył się również wyszukiwać tanie oferty. Regularnie odwiedzał z ojcem dostawców i negocjował zniżki. To sprawiło, iż ich firma była zawsze o krok przed konkurencją. Mogli zaoferować niższe ceny, a tym samym zyskali sobie zaufanie klientów.
Styl inwestycyjny Neffa
John Neff bez wątpienia był jednym z guru inwestycyjnych. Był przedstawicielem starej szkoły, znanym ze swojej skromności, cierpliwości i wyjątkowej samodyscypliny. Część twierdzi, iż to właśnie samodyscyplina była w jego strategii najważniejsza. Każdy kto będzie starał się replikować jego styl, musi ją posiadać.
John Neff interesował się przede wszystkim akcjami mniejszych przedsiębiorstw. Wiedział bowiem, iż to właśnie tam okazje inwestycyjne pojawiają się częściej. Profesjonalni analitycy nie pokrywają podmiotów o niskiej kapitalizacji, co często pozwala kupić przy śmiesznych wskaźnikach wyceny naprawdę świetne spółki. Do tego takie, które są dopiero na początkowym etapie rozwoju. Gdzie tempo wzrostu wyników finansowych jest największe, a wzrosty kursu powyżej 20% rocznie nie są niczym niezwykłym.
John Neff unikał bardzo popularnych akcji, których ceny gwałtownie rosły. W przypadku takich akcji wysokie oczekiwania są już uwzględnione w cenie, więc każda zła wiadomość może skutkować jej znacznym spadkiem. Ta strategia pozwoliła mu uniknąć krachu dotcom z 2000 roku. Gdy pękła bańka internetowa, większość inwestorów zanotowała straty rzędu 50%, ale nie Jeff. Jego portfel zachował się w tamtym czasie fenomenalnie. Był w górnym procencie najlepszych managerów funduszu. Jak widać strategia „niskiego P/E” jest kryzysoodporna.
Każda akcja o wartości choćby 800 dolarów!
Brak prowizji do obrotu 100 tys. euro miesięcznie!
Obniż prowizję za wymianę o 50%!
Kilka procent rocznie czyni wielką różnicę
O Neffie świat mógł usłyszeć dopiero w latach 60. Kiedy to założył własny fundusz Vanguard Windsor Fund, którym zarządzał w latach 1964-1995. W 1995 roku odszedł na emeryturę. W całym tym okresie fundusz Windsor zdołał wypracować 13,7% średniorocznej stopy zwrotu. Przebił o 3,1 punktu procentowego indeks S&P 500. Mniej doświadczeni inwestorzy mogą powiedzieć, iż nie jest to jakaś bardzo duża różnica, ale prawda jest taka, iż na przestrzeni tych 31 lat była ogromna.
W okresie 30 lat inwestycja w wysokości 10 000 dolarów amerykańskich w Windsor Fund przyniosła 564 000 dolarów, podczas gdy zainwestowanie tej samej kwoty w S&P 500 dałoby jedynie 233 000 dolarów. Różnica wynosi 331 000 dolarów. Procent składany to potężny instrument, szczególnie przy tak długim okresie czasu.
Wyniki funduszu Johna Neffa na tle indeksu S&P500 – dane za lata 1964-1995
Najlepsza transakcja na giełdzie
Jedną z najlepszych inwestycji Johna Neffa w całej jego karierze inwestycyjnej był zakup akcji Forda. Podczas recesji w USA w 1984 r. Neff zauważył, iż przy cenie za akcję na poziomie 12 dolarów, wskaźnik cena do zysku Forda wynosi zaledwie 2,5! W Stanach panowała wówczas mini recesja, a inwestorzy mając w pamięci tragiczne lata 70, zaczęli panikować. Kurs akcji wielu wartościowych spółek zjechał wówczas do śmiesznie niskim poziomów.
John Neff jako typowy przedstawiciel szkoły inwestowania w wartość nie przejmował się makroekonomią. Wiedział, iż rynki są cykliczne a prędzej czy później sytuacja się unormuje. Najważniejsze jest kupowanie akcji dobrych spółek. Najlepiej po bardzo niskich cenach. Co jak co ale wówczas Ford był taką klasyczną sytuacją.
W 1984 roku kupił akcje spółki za 172 miliony dolarów. Średnia cena zakupu wniosła 14 dolarów za akcję. Timing był idealny. W ciągu kilku późniejszych lat cena akcji Forda wystrzeliła w kosmos. Gospodarka amerykańska pod rządami Reagana weszła w nadświetlną, a firmy motoryzacyjne nie mogły nadążyć z zaspokajaniem zwiększonego popytu. Tylko do 1987 roku cena akcji wzrosła ponad trzykrotnie – do poziomu 50 dolarów za akcję. Ta inwestycja zapewniła Jeffowi sławę. Jego fundusz znalazł się top 5 najpopularniejszych funduszy w USA.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Zmodyfikowany wskaźnik Cena / Zysk
John Neff miał mocno statystyczne podejście inwestycyjne. Oznacza to, iż miał bardziej ilościowe niż jakościowe podejście do wybierania spółek do portfela. Bardziej skupiał się na samych liczbach ze sprawozdania finansowego niż analizie bardziej miękkich i trudno mierzalnych czynników takich jak jakość zarządu. Chociaż wielu stosuje wskaźnik ceny do zysków (P/E), wskaźnik PEG, a choćby stopę dywidendy, Neff wolał połączyć je wszystkie w jeden uporządkowany wskaźnik…
Wskaźnik PEG skorygowany o dywidendę
John stworzył więc lekko zmodyfikowany wskaźnik PEG. Dodał do samego wzrostu zysków dywidendę. Sprawdza się on znacznie lepiej w przypadku bardziej dojrzałych spółek. Zwykły wskaźnik PEG lepiej sprawdza się dla spółek wzrostowych, a zmodyfikowany Neffa dla firm dojrzałych. Neff interesował się tylko tymi akcjami, dla których ten zmodyfikowany wskaźnik był przynajmniej dwukrotnie niższy od średniej rynkowej.
Wskaźnik PEG Johna Neffa skorygowany o dywidendę
Jednak powyższy wskaźnik to zaledwie jeden z elementów, jakie nasz inwestor stosował do wyszukiwania najlepszych okazji inwestycyjnych. Neff skupił się również na poniższych kryteriach, które jego zdaniem zwiększyłyby potencjał znalezienia okazji:
- wzrost sprzedaży – Marże zysku nie mogą rosnąć w nieskończoność. Wzrost EPS powinien wynikać głównie ze zwiększenia sprzedaży. Neff wybiera akcje, przy których przynajmniej 70% wzrostu EPS wynika ze zwiększenia sprzedaży.
- ważne, żeby firma generowała pozytywny free cash flow
- Na atrakcyjność inwestycyjną spółki, wpływa również fakt wypłacania przez nią dywidend. J. Neff na ogół poszukiwał akcji oferujących dywidendy przewyższające średni poziom rynkowy o 2 punkty procentowe.
- Przyszły wzrost zysku na akcję – według Neffa musi wynosić przynajmniej 6%. Neff sam analizował wybrane firmy, żeby wyrobić sobie zdanie na temat przyszłego wzrostu. Ale opinie analityków też były dla niego ważne.
„Podstawową zasadą jest niski wskaźnik P/E. Następnie poszukaj solidnych firm o mocnych fundamentach w silnych, rozwijających się branżach i doskonal swoje zdolności analityczne. Perspektywy firmy powinny obejmować fundamentalny wzrost przychodów i zysków na poziomie 7 procent lub więcej. Spółka nie powinna być cykliczna. Szukaj spółek, które są na swoich wieloletnich minimach”.
John Neff i ROE
Warto jeszcze wspomnieć o tym, iż Neff zwracał bardzo dużą uwagę na wskaźnik ROE. Był to też zresztą ulubiony wskaźnik Warrena Buffetta. Neff przykładał do niego wielką uwagę, gdyż uznawał go za najlepszy miernik skuteczności zarządzania.
ROE w praktyce należy interpretować jak miarę zdolności zarządu firmy do pomnażania pieniędzy akcjonariuszy. Akcjonariuszy, bo w mianowniku jest kapitał własny, a nie obcy (np. pożyczony z banku). Gdy inwestor ma do wyboru dwie takie same firmy, które mają takie same zyski, przychody itp, ale jedna z nich ma większe ROE, to działa ona efektywniej. W długim terminie doprowadzi to do tego, iż jej kurs wzrośnie bardziej.
Spoglądając na ROE, inwestor powinien skupiać się na wieloletniej średniej. To ona jest prawdziwą miarą efektywności zarządzania władz spółki. Niektóre inwestycje i projekty biznesowe realizowane są lata, co może mieć wpływ na fluktuacje rentowności. Lepiej więc analizować wieloletnie średnie.
Wynik strategii po latach. Ile można było zarobić
Opisaliśmy już, jak strategia Neffa działała aż do momentu jego przejścia na emeryturę. Jednak są metody, aby sprawdzić jak jego metoda działałaby po dziś dzień. Są badania, które to sprawdzają. Okazuje się, iż strategia niskiego p/e działa i ma się dobrze po dziś dzień. Gdybyście 10 lat temu zainwestowali 10 000 dolarów w S&P 500, zyskalibyście 19 800 dolarów. Przy identycznej inwestycji w fundusz Windsor II mielibyście na swoim koncie 21 200 dolarów więcej. Całkiem nieźle.
Stratega niskiego p/e również dzisiaj działa bardzo dobrze
Do zarobienia,
Karol Badowski