Całkiem niedawno pisaliśmy o zaostrzającym się konflikcie gospodarczym między Chinami a USA (zobacz wpis „Chiny wstrzymają eksport dwóch ważnych surowców”). Administracja Bidena kontynuuje kurs kolizyjny z Państwem Środka zapoczątkowany przez prezydenta Donalda Trumpa. Trump zaczął od nałażenia sankcji na firmę Huawei, a z czasem kolejne firmy znajdowały się na liście sankcyjnej. Ostatnio Ameryka już nie bierze na celownik konkretnych firm chińskich, ale chce zdławić potencjał całych sektorów (zobacz też „USA kontynuuje z Chinami wojnę na półprzewodniki”).
Politycy amerykańcy zrozumieli jednak, iż musi iść to w parze z rozwojem własnego przemysłu. W szczególności tego dotyczącego nowoczesnych technologii. Inwestycje w USA ruszyły pełną parą. Ilość kapitału, która zaczęła płynąć do sektorów technologii kluczowych, robi wrażenie. Dotacje dla firm amerykańskich są tak gigantyczne, iż wzbudzają choćby niepokój Komisji Europejskiej.
Ursula von der Leyen parę tygodni temu weszła w ostrą polemikę z przedstawicielami administracji Bidena. W swoich wystąpieniach wyrażała niepokój, że dotacje są zagrożeniem dla firm działających na rynku europejskim. Produkcja na Starym Kontynencie jest zagrożona. Część przedsiębiorstw może nie wytrzymać konkurencji z firmami zza Oceanu Atlantyckiego, których działalność będzie wspierana przez wielomiliardowe inwestycje od rządu federalnego USA.
Inwestycje w USA są możliwe dzięki nowym ustawom
Żeby rozpocząć wielomiliardowe inwestycje i dotowanie własnego przemysłu, Prezydent Biden i jego administracja musiała przeforsować szereg ustaw. W latach 2021-2022 wdrożono trzy istotne akty prawne: ponadpartyjną ustawę o infrastrukturze, ustawę CHIPS oraz ustawę o redukcji inflacji. Razem tworzą rdzeń „Nowego Konsensusu Waszyngtońskiego”. Doradca ds. Bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych w kilku punktach opisał, dlaczego zdecydowano się na tak rewolucyjne zmiany w dotychczasowej polityce gospodarczej Stanów Zjednoczonych:
- Po pierwsze twierdzi, iż mamy do czynienia z porażką poprzedniego, wolnorynkowego paradygmatu. Ten paradygmat opierał się to na obietnicy, iż rynki zawsze będą alokować kapitał w sposób produktywny i efektywny. Tej obietnicy nie dotrzymano: liberalizacja w handlu zagranicznym i w kraju doprowadziła do likwidacji miejsc pracy i bazy przemysłowej Ameryki, a nie do zaufania i powszechnego dobrobytu.
- Po drugie wzrost napięć geopolitycznych i rosnąca potęga Chin. Wbrew nadziejom, iż wolny handel i integracja gospodarcza wzmocnią międzynarodowy porządek oparty na zasadach, Chiny rozwinęły ambicje rewizjonistyczne, a Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. Niezbędne stało się zatem zmniejszenie zależności gospodarczych i wzmocnienie przemysłu krajowego.
- Po trzecie, kryzys klimatyczny i potrzeba szybkiej, sprawnej i sprawiedliwej transformacji energetycznej. Aby to się powiodło, konieczne jest odrzucenie błędnego wyboru między celami wzrostu i klimatu, a zamiast tego połączenie zatrudnienia i polityki klimatycznej: „kiedy [prezydent Biden] słyszy „klimat”, myśli „praca”” – mówi Sullivan.
- Po czwarte, rosnące nierówności i destabilizacja amerykańskiej demokracji. Wzrost napędzany handlem i liberalizacją rynków, w poprzednich dziesięcioleciach nie dotarł w wystarczający sposób do dużej części amerykanów. Co podważyło zaufanie obywateli od całego liberalnego porządku społecznego. Rosnące napięcie na tle rasowym i ekonomicznym w Stanach Zjednoczonych jest tego najlepszym przykładem.
Nowe ustawy przyjęte przez amerykański Kongres kładą zdecydowanie większy nacisk nie na sam wzrost produktu krajowego brutto, ale bardziej na jego „jakość”. 40% wolumenu inwestycji ma napływać do szczególnie zanieczyszczonych środowiskowo obszarów. Oraz do tych, gdzie występują największe nierówności majątkowe. od dzisiaj USA ma przestać promować w szczególny sposób największe amerykańskie miasta. Kapitał popłynie do mniejszych ośrodków miejskich i przedmieść. Administracja Bidena uważa, iż najwięcej straci branża finansowa i branża nieruchomości.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Jakie branże zyskają najbardziej?
Znajdą się duzi beneficjenci „Bidenekonomiki”. Przede wszystkim firmy budowlane realizujące duże kontrakty dla rządu federalnego. W końcu rozbudowa i remonty autostrad, czy konstrukcja wielkich hal produkcyjnych musi zostać przez kogoś zrealizowana. Kwota wsparcia dla tego obszary gospodarki ma zgodnie z przyjętymi ustawami wynieść 1,2 biliona dolarów, w ciągu 10 lat. Kolejnymi zwycięzcami będą bez wątpienia firmy zajmujące się badaniami. Mowa przede wszystkim o biotechnologii, opracowywaniu bardziej zaawansowanych technologii półprzewodnikowych czy choćby granty dla największych uniwersytetów amerykańskich.
Gigantycznym beneficjentem nowych ustaw będą również przedsiębiorstwa z sektora „zielonej energii”. Administracja Bidena coraz mocniej forsuje przyśpieszoną transformację energetyczną. Ameryka odchodzić ma od paliw kopalnych na rzecz energii ze słońca, czy tej z wiatru. Tylko w ciągu kilku kolejnych lat ma powstać ponad 50 dużych elektrowni słonecznych. W realizacji jest także 150 fabryk akumulatorów, które mają przyśpieszyć proces produkcji samochodów elektrycznych.
Amerykanie budują fabryki na potęgę. Głównie te związane z elektroniką i sprzętem komputerowym
Niemcy na tle USA
Analitycy uważają, iż pakiet ustaw Bidena najbardziej uderzy w Niemcy. Stanie się tak ze względu na gigantyczne niedofinansowanie krajowego przemysłu naszego zachodniego sąsiada. Polski największy partner handlowy utknął w mrocznej strefie pomiędzy stagnacją a recesją. O czym zresztą najlepiej świadczą zresztą ostatnie odczyty wskaźnika PMI. Wskaźnik ten spadł w Niemczech do okolic 38 punktów, co jest 3 najniższym wskazaniem od 2000 roku. Analitycy szacują, iż dzięki nowym zachętom do Stanów Zjednoczonych mogłoby przenieść się choćby do 70% europejskich inwestycji z sektora high-tech, w tym 80% projektów z Niemiec.
Łączne krajowe prywatne inwestycje budowalne – dane dla USA i Niemiec
Do zarobienia,
Karol Badowski