Inwestycyjne perełki z Japonii! Świetne spółki do Twojego portfela?

12 godzin temu

Czy Japonia to już kraj sushi, starzejącego się społeczeństwa i mocno zadłużonej gospodarki? Nie! Znaczy… nie tylko. To też kraj naprawdę NIESAMOWITYCH SPÓŁEK do inwestowania. Chociaż większość inwestorów gapi się tylko w kierunku Wall Street, to prawda jest taka, iż giełda w Tokio to wylęgarnia świetnych biznesów

W serii GEOSTOCKS zabieram was w podróż po egzotycznych rynkach i pokazuję tamtejsze perełki, których nie znajdziecie na pierwszych stronach serwisów finansowych. W tym materiale – Japonia i pięć naprawdę wyjątkowych spółek, od Hello Kitty po testery układów scalonych. Każda może okazać się świetnym dodatkiem do twojego portfela.

Inwestycyjne perełki z Japonii! Świetne spółki do Twojego portfela?

Otwórz konto w Saxo Banku i zyskaj 250 euro bonusu: https://bit.ly/saxo-dna-bonus

oraz odbierz bezpłatnie najnowsze wydanie Stockscan!

Japonia jako nietypowy rynek inwestycyjny

Zanim przejdę do samych spółek to warto powiedzieć sobie trochę o specyfice Japonii jako kraju do inwestowania. Cała japońska gospodarka i tamtejszy rynek kapitałowy. Jest dość nietypowy w zestawieniu z innymi krajami. Japonia jest dziś najbardziej zadłużonym sektorem publicznym na świecie. Relacja długu do PKB grubo przekracza tam 200%.

Dla porównania: Stany Zjednoczone, które często postrzegane są jako kraj „mocno zadłużony”, mają ten sam dług na poziomie około 120% PKB. Z kolei Niemcy – uważane za ostrożne i konserwatywne fiskalnie – utrzymują ten wskaźnik na poziomie około 65%.

Japonia funkcjonuje więc w zupełnie innej lidze, jeżeli chodzi o zadłużenie się.

I co? I nic. Jak to jest, iż Japonia obsługuje taki dług i spłaca wszystkie wynikające z niego zobowiązania? Mogą sobie na to pozwolić z dwóch powodów.

Po pierwsze większość japońskiego długu jest w rękach krajowych inwestorów, takich jak banki, fundusze emerytalne i Bank Japonii.

Po drugie w wieloletniej walce z deflacją, czyli spadkiem cen, Japonia utrzymywała i dalej utrzymuje ekstremalnie niskie stopy procentowe, które sprawiają, iż koszty obsługi tego ogromnego zadłużenia są i tak marginalne.

Historia japońskiej bańki i jej długotrwałe skutki

Sam japoński rynek akcji też jest wyjątkowy. W głowach wielu starszych Japończyków dalej przebija się potężna bessa z lat 90. Często określana mianem „straconej dekady”, chociaż bliżej temu do straconych dwóch dekad. Korzenie tamtej bessy sięgają lat 80., kiedy Japonia przeżywała okres silnego wzrostu gospodarczego, dynamicznego rozwoju technologicznego i ekspansji globalnej.

W drugiej połowie lat 80. na rynku nieruchomości i akcji wyrosła gigantyczna bańka spekulacyjna. Wartości nieruchomości w Tokio osiągały absurdalne poziomy, a równolegle indeks giełdowy Nikkei 225 wzrósł z około 6 000 punktów w 1980 roku do niemal 39 000 punktów na koniec 1989 roku. Nie mówimy o spółce. Mówimy o całym rynku akcji.

Bańka pękła na początku 1990 roku. W ciągu zaledwie kilku miesięcy indeks Nikkei stracił ponad 30%, a następnie kontynuował spadki przez kolejne lata. Swój dołek zaliczył dopiero w 2003 roku na poziomie około 8 000 punktów. Niemal 80% wartości względem szczytu.

Załamanie było początkiem długotrwałej stagnacji gospodarczej. Banki, obciążone niespłacanymi kredytami, ograniczały akcję kredytową, a konsumenci – dotknięci deflacją – odkładali zakupy, licząc na dalszy spadek cen. Japonia wpadła w spiralę deflacyjną i stagnację, z której wychodziła przez ponad dwie dekady.

Bessa z lat 90. na japońskiej giełdzie to nie tylko przykład ogromnej straty wartości rynkowej, ale też lekcja o długofalowych skutkach pęknięcia bańki spekulacyjnej, z której konsekwencjami Japończycy walczyli przez kilkanaście lat i który do dziś sprawia, iż niektóre z porównań cen do przeszłości wybranych spółek nie mają sensu, a do tego mocno wpływają na zachowawcze podejście Japończyków do rynku.

Ale w trakcie tych wszystkich lat w Japonii wyrosło wiele wspaniałych firm, które w efekcie mogą być postrzegane jako mocno niedowartościowane.

Sanrio – od Hello Kitty do imperium licencyjnego

Na pierwszy ogień weźmiemy sobie spółkę Sanrio Company. To firma znana pośrednio tak naprawdę na całym świecie. Chociaż w sumie nie tyle ona sama, ile brand, za którym stoi. Mowa o Hello Kitty, jednej z najbardziej rozpoznawalnych ikon popkultury. Firma została założona w 1960 roku przez Shintaro Tsuji i początkowo zajmowała się sprzedażą artykułów z różnymi wzorami wzorami (tzw. kawaii).

Z czasem Sanrio przekształciło się w globalnego potentata licencyjnego, posiadającego portfolio kilkudziesięciu postaci, m.in. Kello Kitty, My Melody, Kuromi, Cinnamoroll i Badtz-Maru. Model biznesowy opiera się na licencjonowaniu praw do tych postaci producentom zabawek, odzieży, akcesoriów, gier, filmów i innych produktów konsumenckich.

Firma zarabia także przez własne sklepy detaliczne, parki rozrywki (np. Sanrio Puroland w Japonii), produkcję animacji i współprace z markami modowymi lub popkulturowymi (np. Uniqlo, Adidas, Nintendo).

Sanrio wykorzystuje proste emocjonalne przywiązanie fanów do marek, co pozwala im utrzymywać pozycję jednej z najbardziej wpływowych marek popkulturowych Japonii.

W Europie niewielu może rozumieć skalę popularności Hello Kitty, ale według TitleMax to druga najbardziej dochodowa franczyza na całym świecie, która mocno przebija takie IP, jak Gwiezdne Wojny, czy Harry Potter.

Sanrio było jednym z pionierów licencjonowania treści – umieszczając Hello Kitty dosłownie wszędzie: od cukierków po myszy komputerowe, współpracując przy tym z markami takimi jak Nike czy Gucci. Dziś można ją spotkać niemal wszędzie od meczu baseballowego Los Angeles Dodgers (w ramach specjalnego wieczoru z motywem Hello Kitty) lub w oficjalnych materiałach rządowych Japonii, tłumaczących cele kraju związane z neutralnością klimatyczną i redukcją emisji CO₂.

Hello Kitty od razu po stworzeniu w latach 70. odniosła ogromny sukces, choć jej globalna rozpoznawalność przyszła nieco później. Po spadku popularności w drugiej połowie lat 80, Sanrio zmieniło strategię i zaczęło kierować markę nie tylko do dzieci, ale również do dorosłych. To właśnie wtedy Hello Kitty stała się międzynarodową twarzą stylu kawaii. W efekcie Kitty zostały później pokochane przez gwiazdy popu – od Lady Gagi po Bruno Marsa. Potem Internet przyspieszył popularyzację na całym świecie, dzięki czemu Hello Kitty dotarło do znacznie szerszego, globalnego grona odbiorców.

Mimo tego, iż rozpoznawalność Hello Kitty cały czas rośnie, to spółka miała też gorsze okresy, a sama Kitty już nie zapewniała spółce wzrostu i tak naprawdę przychody firmy przez wiele lat spadały, a dołek wyznaczyły w 2021 roku. Jednak od tamtej pory zaliczyły silne odbicie i rosną w dwucyfrowym tempie.

Co takiego się wydarzyło, iż twórcy Hello Kitty zyskali drugie życie, a ich biznes zaczął rosnąć w tempie technologicznego Start-upu?

Głównie – nowe postacie. Firma już od jakiegoś czasu rozwija swój katalog postaci, które zaczynają generować coraz większe przychody z licencji, pozwalając Sanrio wyjść poza wizerunek Hello Kitty.

W lipcu 2020 roku stery w firmie przejął 36-letni Tomokuni Tsuji (wnuk założyciela firmy). Od tamtej pory akcje wzrosły o prawie 800%.

Sanrio ma w tej chwili ponad 450 postaci, a ich rosnąca popularność zazębia się z rosnącą popularnością japońskiej kultury na zachodzie. Dowodem może być rekordowe liczby turystów odwiedzających Japonię, którzy chętnie kupują limitowane gadżety w sklepach Sanrio. W 2024 roku liczba turystów zagranicznych w Japonii była rekordowa i przekroczyła 35 milionów odwiedzających.

Nowe postaci wychodzą na prowadzenie i zostawiają Hello Kitty w tyle. Mimo światowej sławy, Hello Kitty zajęła dopiero piąte miejsce w ubiegłorocznym głosowaniu na najpopularniejszą postać Sanrio – w którym oddano aż 57 milionów głosów z całego świata. Wygrał Cinnamoroll, puchaty piesek przypominający cynamonową bułkę.

Hello Kitty nie wygrała tego rankingu od 2019 roku, a czasami choćby nie łapie się do pierwszej piątki. Jej udział w zysku brutto z licencji i sprzedaży gadżetów spadł do 30% – to mniej niż połowa tego, co dekadę temu. Inne postacie w tym czasie podwoiły swoje udziały do ponad 50%.

Niestety dynamiczne odbicie akcji zwłaszcza w 2024 roku doprowadziło do tego, iż tania latami spółka dziś jest relatywnie droga. Wskaźnik EV/Sales znajduje się na poziomie 10,5, wysoko ponad wieloletnią średnią na poziomie około 4. Wskaźnik C/Z z kolei przekracza wartość 42.

Polub nas na Facebook!

Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.

DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach

Sanrio w portfelu inwestycyjnym

Przykład Sanrio pokazuje jednak jak wielką wartość może kryć w sobie prawo do wizerunku i powinien służyć za przykład do tego jak bardzo niedoszacowane potrafią być posiadane prawa autorskie, które można przekłuwać następnie w inne produkty.

Sanrio to taka spółka, która świetnie pasowałaby do portfela spółek defensywnych, które prowadzonego dla was u partnera tego materiału – w Saxo Banku. Na początku marca 2025 uruchomiliśmy dla was właśnie taki kolejny portfel publiczny.

Łącznie są więc już trzy. Jeden to publiczny portfel kwartalny oparty o funduszach ETF. Drugi to portfel aktywny spółek mocno agresywnych. Portfel w Saxo to również portfel aktywny, ale oparty o spółkach w moim przekonaniu spokojniejszych.

Obecnie są w nim akcje Google, Ferrari, TSMC oraz Nu Holdings. W kolejce do zakupów pozostało Autodesk omawiany w tym materiale, ale tutaj czekamy jeszcze na nową wpłatę do portfela, która pojawi się na początku maja.

W pierwszej kolejności więc do portfela trafi zapowiedziany Autodesk, ale Sanrio zdecydowanie spełnia wszystkie warunki, żeby do takich defensywnych portfeli wpadać. jeżeli chcecie się takim portfelem inspirować to bez prowizji możecie robić to dzięki rachunkowi w Saxo Banku, a to nie jedyna promocja! Otwierając konto z linka otrzymujecie 250 euro bonusu do wykorzystania na prowizje, a iż prowizje w Saxo Banku są ultra niskie, to te 250 euro w zasadzie niemal na pewno wystarczy do handlowania sobie przez 3 miesiące bez żadnych kosztów.

Swoją drogą Saxo ma też wiele innych zalet. Dla polskiego inwestora to przede wszystkim wystawianie gotowego rozliczenia podatkowego PIT oraz wyższe gwarancje depozytowe od choćby polskich domów maklerskich.

W Saxo Banku wasz depozyt jest objęty gwarancjami do 100 tysięcy euro, gdzie standardem jest 20 tysięcy euro. No to klik i zakładajcie konto a ja lecę do przedostatniej na tej liście spółki również z sektora finansowego.

Advantest – mistrz testowania półprzewodników

No dobrze, ale pora zerknąć na coś z całkowicie innej branży, a jednocześnie coś chyba choćby bardziej popularnego niż postacie od Sanrio. Sektor półprzewodników.

Japonia również ma swoich reprezentantów w tej kategorii. Advantest Corporation to firma znana przede wszystkim jako wiodący producent zaawansowanych systemów testowych stosowanych w branży półprzewodników. Spółka specjalizuje się w projektowaniu i wytwarzaniu urządzeń, które umożliwiają precyzyjne testowanie układów scalonych i innych komponentów na różnych etapach produkcji.

Model biznesowy firmy opiera się na dostarczaniu rozwiązań w zakresie testowania, które są najważniejsze do zapewnienia jakości i niezawodności całej produkcji zaawansowanych podzespołów.

Sprzedaż systemów testowych stanowi podstawowy strumień przychodów, jednak działalność spółki nie ogranicza się do jednorazowej płatności. Advantest oferuje szereg usług wspierających, takich jak wsparcie techniczne, modernizacja urządzeń oraz regularne aktualizacje oprogramowania, co umożliwia generowanie stałych i cyklicznych przychodów. Dzięki temu firma nie tylko dostarcza sprzęt, ale również buduje długoterminowe relacje z klientem i przyzwyczaja go do siebie.

Jak dokładnie działa sprzęt Advantest? Produkty funkcjonują na zasadzie symulacji warunków, w jakich układy scalone mają pracować w rzeczywistych urządzeniach. Urządzenia te generują szereg precyzyjnych sygnałów elektrycznych, które poddaje się testowanemu układowi.

Sprawdzane są głównie takie parametry jak na przykład napięcia progowe, czasy reakcji, marginesy błędów, a także odporność na zakłócenia. Producenci półprzewodników korzystający z produktów Advantest mają pewność, iż każdy wyprodukowany komponent został poddany rygorystycznym testom jakościowym. Systemy pozwalają na znalezienie błędu już na wczesnych etapach produkcji. W efekcie testery Advantest pełnią kluczową rolę w zapewnieniu, iż półprzewodniki, które trafiają do masowej produkcji, spełniają oczekiwane standardy.

Spółka w oczywisty sposób korzysta na boomie inwestycyjnym w AI i centra danych, bo większe zapotrzebowanie na półprzewodniki, to większe zapotrzebowanie na systemy do testowania.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy spółka wygenerowała rekordowe przychody i rekordową wartość zysku netto. Średnioroczny wzrost przychodów spółki w trakcie ostatnich 10 lat wynosi niecałe 16%, a wzrost zysku netto w tym samy ujęciu sięga 24% rocznie.

W skali całej branży półprzewodników segment ich testowania to niewielka nisza, gdzie dominują tylko dwaj gracze. Jednym z nich jest właśnie Advantest. Drugim jest amerykański Teradyne. Łączny udział w rynku obu firm wynosi ponad 95%.Advantestowi przypada około 60% udziałów w rynku.

Daje to japońskiej spółce ogromną siłę cenową dla dyktowania warunków. Prognozy przewidują, iż kolejny rok obrotowy przyniesie dalszy wzrost przychodów o 15% i zysku na akcje o 29%. Ostatnia przecena na rynku półprzewodników doprowadziła do spadku ceny akcji o ponad 50% w zaledwie cztery miesiące. Spółka gwałtownie wymazała wszystkie zyski wygenerowane w ubiegłym roku.

Dzięki temu wycena wyprzedzającym wskaźnikiem C/Z znalazła się poniżej wieloletniej średniej.

A z samym biznesem… nic się nie stało. Advantest to przykład na to, iż cała każda branża ma w sobie ukryte perełki, które nieraz pozwalają zarabiać lepiej niż liderzy sektora, którzy są na świeczniku.

Kotobuki Spirits – słodki biznes premium

Podobnie ukrytą niszową perełką jest japoński producent słodyczy Kotobuki Spirits. Spółka specjalizująca się w produkcji i sprzedaży ciastek, ciast czy czekolad. Pomimo nazwy mogącej kojarzyć się z alkoholem, głównym obszarem działalności nie są napoje.

Przedsiębiorstwo ma swoje korzenie w 1952 roku, a jego siedziba mieści się w Yonago w Japonii. Kotobuki Spirits prowadzi działalność przede wszystkim na rynku krajowym, jednak część jej oferty trafia również do odbiorców zagranicznych, zwłaszcza w kontekście zainteresowania japońskimi słodyczami i oryginalnymi smakami wywodzącymi się z tamtejszej tradycji kulinarnej.

Firma stara się wyróżniać na rynku przede wszystkim akcentując precyzję wykonania i atrakcyjne wzornictwo opakowań, co bywa najważniejsze w branży słodyczy traktowanej często jako segment produktów prezentowych lub pamiątkowych.

Przychody spółki od 10 lat rośną w średniorocznym tempie przekraczającym 12%, a zyski w tempie 25% i to pomimo załamania sprzedaży w roku obrotowym 2021 (trwał od kwietnia 2020 do marca 2021).

Lockdowny, które ograniczały ruch w miejscach publicznych, takich jak centra handlowe, dworce czy atrakcje turystyczne wpłynęły mocno na spadek sprzedaży.

Firma specjalizuje się w końcu w słodyczach segmentu premium kupowanych w Japonii jako pamiątki, spadek turystyki wewnętrznej i międzynarodowej mocno odbił się więc na wynikach.

Prognozy na przyszłość pozostają pozytywne i utrzymują, iż spółka dalej będzie rosła w tempie około 12-13% przynajmniej przez kolejnej 2 lata.

Cena akcji spółki rosła przez ostatnie 10 lat w tempie 29% rocznie, a wycena zarówno wskaźnikiem C/Z, jak i EV/EBITDA znajduje się poniżej wieloletniej mediany.

Kotobuki stanowi naprawdę ciekawą propozycję z branży spożywczej, która utrzymuje przyzwoity wzrost i działa w stosunkowo niszowym segmencie, który można zdefiniować jako prezentowe słodycze premium, który w zasadzie najbardziej wzrasta na… wzroście ruchu turystycznego w Japonii i dzięki temu ma o wiele większa siłę cenową. Naprawdę niezwykle interesujący biznes.

ONE CAREER – japońska odpowiedź na LinkedIn

Tymczasem idziemy dalej. Spółka ONE CAREER, która na rynku działa od 2015 roku, ale na giełdzie jest dopiero od 2021 roku i wbrew pozorom, mimo iż na parkiet wchodziła u szczytu poprzedniej hossy, to wykres jej akcji nie przypomina wcale drogi do piekła.

Od debiutu dała zarobić ponad 130%. Dla porównania w tym samym czasie indeks japońskich akcji Nikkei225 urósł o 24%.

Produkt spółki, to takie Japońskie Pracuj.pl połączone z LinkedIn, ale na sterydach. Specjalizuje się w obszarze wsparcia rozwoju kariery zawodowej oraz rekrutacji, która wykorzystuje nowoczesne rozwiązania cyfrowe do łączenia firm poszukujących talentów z kandydatami pragnącymi rozwijać swoje kompetencje. Firma stawia na technologie analizy big data, co umożliwia precyzyjne dopasowywanie ofert pracy do indywidualnych umiejętności i aspiracji zawodowych użytkowników platformy. Dzięki temu zarówno przedsiębiorstwa, jak i kandydaci otrzymują spersonalizowane rozwiązania, które usprawniają proces rekrutacyjny oraz pomagają w budowaniu długoterminowych relacji biznesowych.

Model biznesowy ONE CAREER opiera się na budowaniu kompleksowej platformy rekrutacyjnej, która integruje różne usługi wspierające rozwój zawodowy. Spółka generuje przychody głównie poprzez pobieranie opłat od pracodawców za publikowanie ofert, korzystanie z zaawansowanych narzędzi analitycznych oraz wsparcie w selekcji i dopasowywaniu kandydatów. Równocześnie, platforma umożliwia kandydatom dostęp do szkoleń, webinariów oraz innych programów rozwoju kompetencji, co dodatkowo zwiększa ich wartość na rynku pracy.

Jedną z kluczowych funkcji platformy jest dostęp do szczegółowych informacji o procesach rekrutacyjnych w różnych firmach. Użytkownicy mogą przeglądać dane dotyczące etapów rekrutacji, rodzaju pytań zadawanych podczas rozmów kwalifikacyjnych oraz oczekiwań pracodawców. To pozwala kandydatom lepiej przygotować się do aplikacji i zwiększa ich szanse na sukces.​

Platforma oferuje również analizę danych dotyczących ścieżek kariery absolwentów różnych uczelni. Użytkownicy mogą zobaczyć, w jakich firmach pracują absolwenci konkretnych kierunków studiów, jakie stanowiska zajmują oraz jakie były ich ścieżki awansu. To narzędzie pomaga w planowaniu własnej kariery i wyborze odpowiednich kierunków rozwoju zawodowego.​

Dla pracodawców ONE CAREER dostarcza narzędzia analityczne umożliwiające porównanie efektywności własnych procesów rekrutacyjnych z konkurencją. Firmy mogą analizować dane dotyczące liczby aplikacji, czasu trwania procesów rekrutacyjnych oraz skuteczności poszczególnych kanałów pozyskiwania kandydatów. To pozwala na optymalizację strategii rekrutacyjnych i lepsze dopasowanie ofert pracy do oczekiwań rynku.​

ONE CAREER i ONE CAREER PLUS integrują również funkcje społecznościowe, umożliwiając użytkownikom dzielenie się doświadczeniami z procesów rekrutacyjnych oraz udzielanie porad innym kandydatom. To tworzy społeczność wspierającą się nawzajem w rozwoju zawodowym i zwiększa zaangażowanie użytkowników na platformie.​

Dzięki tego typu funkcjonalnościom biznes spółki rośnie od 2019 roku w tempie 41% rocznie! jeżeli spojrzymy na zyski, to jeszcze 5 lat temu spółka nie była rentowna, a dziś marża netto przekracza 17%.

Prognozy wzrostu przychodów na przyszły rok zakładają, iż spółka dalej będzie się rozwijać w tempie około 30% i to równolegle z dalszą poprawą marży, a jednocześnie wycena firmy wskaźnikiem C/Z ledwo przekracza 11.

Świetny pomysł biznesowy zwłaszcza w kraju, gdzie pracy jest tak ważna społecznie. Do tego realizowana w kraju o wielkiej populacji. Polska byłaby na takie cudo trochę za małym rynkiem, ale Indie? Chiny? OneCareer spokojnie może pójść niedługo w zagraniczną ekspansję, a razem z nią pójdzie dalszy wzrost firmy.

Disco Corporation – mistrz cięcia i polerowania wafli

Na sam koniec jeszcze coś znów lekko związanego z półprzewodnikami. Wcześniej mieliśmy systemy do ich testowania, teraz opowiem w kilku słowach o firmie, która je fizycznie obrabia.

Disco Corporation specjalizuje się w produkcji precyzyjnych maszyn do cięcia, szlifowania i polerowania krzemowych wafli – czyli cienkich płytek używanych do produkcji chipów półprzewodnikowych. Dostarcza piły, szlifierki i polerki, które wykorzystywane są w końcowej fazie produkcji półprzewodników, kiedy z wafla należy wyciąć pojedyncze chipy.

Disco dostarcza również własne narzędzia i materiały eksploatacyjne, takie jak ostrza diamentowe czy tarcze ścierne, które są najważniejsze do precyzyjnego cięcia i szlifowania w procesie produkcyjnym. Dodatkowo oferuje oprogramowanie sterujące, systemy kontroli jakości oraz usługi serwisowe i inżynieryjne wspierające klientów w efektywnej eksploatacji maszyn.

Model biznesowy Disco opiera się na sprzedaży zarówno sprzętu, jak i materiałów niezbędnych do wykorzystywania ich sprzętu, co zapewnia spółce stały i powtarzalny strumień przychodów. Dzięki dużej precyzji i niezawodności swoich rozwiązań, Disco obsługuje większość czołowych producentów chipów i foundry, m.in. w Japonii, Korei Południowej, Tajwanie, Chinach i USA. W ostatnich latach rosnące zapotrzebowanie na chipy – napędzane boomem na AI, centra danych, motoryzację i elektronikę konsumencką – przekłada się na wzrost zamówień na urządzenia i technologie Disco.

Podobnie jak Advantest, także Disco cieszy się ogromnymi udziałami w swojej niszy i swoim rynku, co zapewnia firmie ogromną siłę cenową, która przekłada się na olbrzymie marże.

Disco ma około jednej trzeciej udziałów w rynku i ta dominująca pozycja sprawia, iż spółka ma spore możliwości w zakresie dyktowania cen, dlatego marża netto spółki w ciągu ostatnich 12 miesięcy przekroczyła 32%, a marża brutto przebija choćby 70%.

Dla wyjaśnienia marża brutto nie uwzględnia tak zwanych kosztów stałych i jest obliczana w ten sposób, iż od przychodów ze sprzedaży odejmujemy najczęściej jedynie bezpośrednie koszty produkcji. W ten sposób możemy się dowiedzieć, ile spółka wydaje na samą produkcję i jak efektywny jest proces produkcji w firmie. Marża brutto nie uwzględnia na przykład kosztów marketingu, wydatków na badania i rozwój, kosztów odsetkowych od zadłużenia i tak dalej. Służy ona do oceny efektywności samego procesu produkcyjnego. 70% to GIGANTYCZNA marża brutto. Apple osiąga marżę brutto na poziomie 46%.

Na wykresie widać, iż spółka od lat coraz bardziej poprawia efektywność swojej działalności, bo od dekady marże konsekwentnie rosną.

Sam biznes natomiast zaczął wyraźnie rosnąć kilka lat temu, a konkretnie w 2021 roku i od tamtej pory wzrost przychodów utrzymuje się na średnim poziomie 21% rocznie.

Od pół roku spółka zaliczyła silną przecenę, która sięgnęła prawie 70%, w efekcie wycena, choć jeszcze rok temu była bardzo wymagająca, dziś wróciła poniżej 10-letniej średniej.

Japonia – rynek pełen ukrytych perełek

Jak widzisz – Japonia to nie tylko globalne korporacje pokroju Sony czy Toyota. To również cały ekosystem innowacyjnych, dochodowych i często zupełnie niedocenionych spółek, które w ostatnich latach nieźle się rozpędziły – i mogą jeszcze długo nie zwalniać.

Od licencyjnych imperiów popkultury jak Sanrio, przez producentów precyzyjnych maszyn dla sektora półprzewodników, aż po cyfrowe platformy kariery czy luksusowe słodycze premium – japoński rynek akcji skrywa znacznie więcej niż się wydaje.

Warto się nim zainteresować choćby dlatego, iż inwestorzy wciąż boją się „straconej dekady”, której… już od dawna nie ma. Tymczasem wiele z omawianych dziś firm to liderzy w swoich niszach, którzy – przy odpowiedniej wycenie – mogą stanowić świetne uzupełnienie choćby bardzo nowoczesnego portfela inwestycyjnego.

Daj znać w komentarzu, która z przedstawionych spółek zrobiła na Tobie największe wrażenie – i czy Japonia ma szansę wejść do twojego portfela.

Otwórz konto w Saxo Banku i zyskaj 250 euro bonusu: https://bit.ly/saxo-dna-bonus

oraz odbierz bezpłatnie najnowsze wydanie Stockscan!

Do zarobienia,
Piotr Cymcyk

Porcja informacji o rynku prosto na Twoją skrzynkę w każdą niedzielę o 19:00
Idź do oryginalnego materiału