Izrael: pierwszy raz w historii rating kredytowy w dół. Niespotykane dotąd konsekwencje wojny

9 miesięcy temu

Agencja Moody’s zredukowała ocenę wiarygodności kredytowej Izraela o stopień – z A1 do A2. Jest to pierwszy w historii przypadek obniżenia ratingu, którego doświadcza Izrael, i ma związek z przeciągającymi się działaniami zbrojnymi – ale też strukturalnymi problemami tego państwa.

Izrael jest z pewnością państwem bardzo specyficznym. Nie chodzi tutaj przy tym o aspekt kulturowo-cywilizacyjny, ale o historię i ekonomię. Kraj ten powstał w 1948 roku – a zatem zaledwie ponad 70 lat temu. W tym czasie zdążył już jednak przeżyć trzy pełnoskalowe inwazje na swoje terytorium (i to nie licząc wydarzeń z października ubiegłego roku), dwie intifady, dwa wojny w Libanie oraz cale lata konfliktów asymetrycznych, zamachów terrorystycznych i blokad gospodarczych.

Żadne z z tych wydarzeń nie zdołały jednak zachwiać oceną jego wiarygodności kredytowej. Oczywiście, jest bardzo możliwe, a choćby niemal pewne, iż takie konflikty jak wojna Jom Kippur – gdyby potrwała dłużej (a która przez moment zdawała się zwiastować klęskę i podzwonne dla Izraela) – spowodowałyby załamanie się jego ratingów. Któż bowiem pożyczyłby pieniądze państwu, które może za moment upaść?

Największe wojny w historii owego kraju rozstrzygały się jednak relatywnie gwałtownie i liczone były zaledwie w dniach – przez co można zaryzykować stwierdzenie, iż rynek adekwatnie nie zdążył zareagować, nim Izrael odniósł jednak zwycięstwa w starciach, To zaś w oczywisty sposób unieważniło potencjalne obawy. Tym razem jest jednak inaczej.

Izrael na wojnie – innej niż dotychczas

Izraelska operacja w Gazie, rozpoczęta w październiku, trwa już bowiem piąty miesiąc. Jest ona stosunkowo krwawa, i to nie tylko dla Palestyńczyków, ale także dla żołnierzy Sił Obronnych Izraela. Towarzyszą jej naturalne w przypadku wojny wydatki. I nie jest ona jedynym czynnikiem, który obciąża kraj.

Państwo żydowskie walczy bowiem także z bezprecedensowym w swojej historii kryzysem konstytucyjnym. Jego wydźwięk nieco przycichł z uwagi na wojnę, jednak przyczyny bynajmniej nie zniknęły. Zmiany ustrojowe, które chce przeforsować rządząca koalicja – ze sporami co do ich legalności – budzą zażarty sprzeciw opozycji i sporej części społeczeństwa.

Społeczne zamieszanie, w połączeniu z kosztami nieprzewidzianej wojny (przekładającymi się na deficyt budżetu państwa w wysokości 6,6% – co jak na Izrael stanowi dużo), spowodowały jednak, iż wiarygodność kredytowa zaczęła się chwiać – przynajmniej w oczach agencji ratingowych. Już pod koniec października S&P oceniła trend ratingowy Izraela jako negatywny. Do tego czasu dołączyły do niej dwie pozostałe agencje, Fitch i Moody’s. Teraz zaś ta ostatnia wykonała kolejny krok, obniżając ocenę.

Premier Benjamin Netanjahu w opublikowanym oświadczeniu stwierdził jednak, iż decyzja oderwana jest od realiów ekonomicznych. Zdaniem biura premiera, obniżka ratingu w żaden sposób nie wynika ze stanu izraelskiej gospodarki. Ma być efektem wojny i nieplanowanych wydatków na nią – a co za tym idzie, tymczasowym odstępstwem i ustać, gdy zakończą się działania zbrojne.

Idź do oryginalnego materiału