Masz 1000 zł miesięcznie i myślisz: „to za mało, żeby inwestowanie miało sens”? Teraz zła i dobra wiadomość. Zła: tak – nie rzucisz pracy, nie będziesz żyć z dywidend i nie zrobisz z tego miliona w dwa lata. Dobra: i tak możesz wygrać z 90% ludzi, którzy nie robią nic.
W tym materiale pokażę Ci, dlaczego inwestowanie małych kwot ma ogromny sens, jak działa procent składany i czemu prawdziwy zysk pojawia się nie od razu… tylko wtedy, kiedy większość się już poddała.
A potem powiem Ci wprost, jak najlepiej inwestować 1000 zł miesięcznie mądrze, żeby nie tracić czasu, nie przepalać pieniędzy i nie łudzić się, iż jesteś Warrenem Buffettem z budżetem studenta.
Jak inwestować 1000 zł miesięcznie? Nie udawaj Buffetta. Wykorzystaj sposób, który naprawdę działa!
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Każdy może zacząć inwestować
Każdy od czegoś musi zacząć i zawsze gdzieś jest pierwszy krok, jaki postawisz w inwestowaniu. Tak, ja też zaczynałem inwestowanie od 1000 złotych i choćby mając niewielkie kwoty – warto to robić! Być może masz 1000 zł, 500 zł, a może choćby mniej wolnej gotówki co miesiąc. Nie, to nie jest „za mało”, żeby inwestowanie miało sens. Każda kwota jest ok, ale każda powinna wymuszać inne zachowanie.
Na samym początku rozwiejmy więc ten mit. Tak, warto inwestować choćby wtedy, gdy nie mamy dużego kapitału. Serio – warto!
Oczywiście, nie rzucicie od razu pracy na etacie i nie zostaniecie zawodowymi inwestorami żyjącymi z dywidend czy tradingu, ale to wcale nie znaczy, iż nie możecie zbudować solidnej poduszki finansowej albo zadbać o emeryturę.
Ludzie nie doceniają siły procentu składanego i efektu kuli śnieżnej narastania kapitału. W rezultacie wiele osób nie jest w stanie uwierzyć, iż oszczędzanie i inwestowanie małych kwot może faktycznie coś zmienić w ich finansach. To duży błąd.
Patrzycie na swoje 200, 500 czy 1000 zł nadwyżki z wypłaty i myślicie sobie: „Zanim coś z tego będzie, to zdążę się zestarzeć albo umrzeć”. Potem wjeżdża drugi głos w głowie – pokusa natychmiastowej konsumpcji. Przecież za te 1000 zł można kupić nowe słuchawki, grę, ubrania, iść na imprezę.
Ten błąd poznawczy, który zaniża wartość „małych” kwot, plus ciągła pokusa wydawania – wszystko to sprawia, iż rezygnujecie z oszczędzania i inwestowania. Zamiast tego wchodzicie w tryb „żyj chwilą”, „kolekcjonuj wspomnienia” i inne tego typu slogany, które podsuwa rzeczywistość.
Prawda jest brutalna. Jasne, możesz oszczędzać, inwestować i mieć pecha nie dożywając emerytury, ale możesz też nie oszczędzać, nie inwestować i mieć pecha… bo dożyjesz do emerytury.
Magia procentu składanego
Zobaczcie na początku więc ile można realnie oszczędzić i zarobić inwestując choćby małe kwoty. Zrobimy sobie banalnie prostą symulację. Założenia są takie:
- Co miesiąc oszczędzacie 1000 zł i je inwestujecie w szeroki rynek bez myślenia;
- Osiągacie 8% średniorocznej stopy zwrotu. To naprawdę nie jest zawyżony stopa. choćby zaniżona.
Przy takich prostych założeniach, choćby inwestując 1000 zł miesięcznie, już po dwóch latach uzbieracie 26 tysiące złotych. To akurat łatwo policzyć. Zysk? Trochę ponad dwa tysiące złotych. Szału nie ma, prawda? Wtedy wiele osób rezygnuje, tylko to właśnie teraz zaczyna się efekt kuli śnieżnej.
Po pięciu latach Wasz majątek przebija już 73 tysiące złotych, z czego ponad 13 tysięcy to sam zysk, a po dziesięciu macie na koncie około 183 tysięcy, z czego ponad jedna trzecia to zyski ponad wkład. Po szesnastu latach zyski zaczynają stanowić ponad połowę całego waszego portfela. Więcej niż suma oszczędności z wszystkich tych lat!

To jest właśnie ta magia procentu składanego. Na początku zysk wygląda wręcz śmiesznie, ale gdy po czasie zaczyna sam na siebie pracować, to w pewnym momencie zyski robią całą robotę za was, a nie to, co dopłacacie dalej co miesiąc. Małe kwoty w długim terminie mają wielkie znaczenie!
8% to konserwatywne założenie
Te wspomniane 8% to nie jest też cyfra wyciągnięta z tyłka. W naprawdę długim horyzoncie inwestycyjnym, o którym tutaj mówimy, dane pokazują, iż to jest w zasadzie średnioroczne minimum jakiego należałoby się spodziewać. Tak wygląda krocząca średnioroczna stopa zwrotu w ujęciu 30-letnim dla indeksu S&P500. W najgorszym wypadku inwestycja taka w takim horyzoncie dawała średniorocznie 8%. W najgorszym.

Nawet jeżeli więc byłeś największym pechowcem przeszłości, to zarabiałeś w długim terminie po 8% średniorocznie. Dlatego te 8%, który użyłem do przykładu, i które już robią wrażenie – to tak naprawdę niewiele. Rzeczywistość raczej zaskoczy Cię na plus.
Realna cierpliwość, realne efekty
Problem polega na tym, iż większość efektów długoterminowego inwestowania widoczne jest dopiero zauważalnie po około 8-9 latach. To wtedy suma pełnego kapitału vs kapitału wpłaconego zaczyna być zauważalnie wyższa i napędza nas do dalszego inwestowania. Niestety dla wielu osób 8-letni horyzont to już jest abstrakcja. Szkoda, bo dopiero po minięciu tej bariery zaczyna się wspomniana magia.

Niebieskie linie wkładu własnego rosną niezmiennie liniowo. Pomarańczowe linie całościowego kapitału od pewnego momentu zaczynają rosnąć wykładniczo. Kto zrozumie to szybciej, ten wygra na rynku.

Nic nie jest gwarantowane, ale…
Oczywiście na pytanie „ok, ale to te 8% jest na pewno gwarantowane w długim terminie?” mogę wam tylko odpowiedzieć „nie”. Nic nie jest gwarantowane. Faktem jednak jest, iż w przeszłości na takie minimum można było liczyć. Podkreślam. Minimum. I to takie minimum, które uwzględnia choćby najbardziej surrealistyczne dziś okresy. jeżeli tylko weźmiemy sobie średnioroczną stopę zwrotu z indeksu S&P 500 od 1957 do końca 2024 roku, to zobaczymy już ponad 10%.

Jeśli spojrzymy w jeszcze bardziej nowoczesne czasy, gdzie rynki i gospodarki stały się bardziej oporne, to zobaczymy średnioroczne stopy zwrotu już na poziomach przekraczających 11%.
Niby niewielka różnica, ale we właściwym horyzoncie robiąca kolosalne znaczenie. Tysiak inwestowania miesięcznie przez 20 lat na 8%? Masz 572 tysiące. Na 11%? Masz 815 tysięcy.
Warto jednak pamiętać, iż rynek nie rośnie gładko, jak w symulacji. „Średnioroczna” stopa zwrotu oznacza, iż po 10 czy 20 latach wyjdzie średnio 8% rocznie, ale w praktyce… w jednym roku zarobicie 30%, innym razem stracicie 15%, potem 2% w górę, 0,5% w dół i tak dalej.

Okej, to mam nadzieję, iż etap przekonywania do tego, iż inwestowanie choćby niewielkich nadwyżek ma sens jest za nami. Chociaż efekty wymagają nieco cierpliwości, to mogą być spektakularne.
Co robić z 1000 zł miesięcznie?
Zastanówmy się teraz nad pytaniem bazowym – „Jak inwestować 1000 zł miesięcznie?”.
No i teraz zderzę was ze ścianą. Zaczynając i inwestując po 1000 miesięcznie – dopóki nie uzbieracie realnie tych 30+ tysięcy złotych…. Inwestujcie pasywnie. Zapomnij o bawieniu się w kupowanie akcji po 500 zł. Serio. To nie ma sensu. Relacja poświęconego czasu do efektów będzie strasznie mierna.
Skup się na zwiększeniu przychodów. Lepiej wyjdziesz na tym, jeżeli w tym samym czasie „rozkminiania” jaką akcje kupić za tysiaka, poświęcisz na drugi etat. Szybciej dojdziesz wtedy do sensownego progu, który realnie pozwala myśleć o inwestowaniu w indywidualne akcje.
Zaraz ktoś się zleci i powie, iż przecież to już czas, gdy można się uczyć!!!
Gówno prawda. Wszystko, czego się „nauczysz” operując na indywidualnej akcji po 300-500 złotych, możesz spuścić w kiblu, gdy będziesz w nią inwestować po 5000 zł.
Im większy jest portfel, tym bardziej zmienia się psychologia jego zarządzania. jeżeli choćby inwestujesz po 1000 złotych miesięcznie, i jest to dla Ciebie sporo, to utrata 20% z inwestycji w pojedyncze akcje… nic w twoim życiu nie zmienia. To dalej strata 200 zł.
Odrobisz ją jednego dnia pracy i dokładnie takie myśli będziesz mieć w głowie, co sprawi, iż cała psychologia inwestowania, której się niby nauczysz… jest nic nie warta.
Jeśli sukcesywnie inwestowałeś i odkładałeś i dalej 1000 złotych to dla Ciebie dużo, to przy inwestycji w akcje 5000 zł potencjalna strata lub zysk 20% już robi dla Ciebie znaczenie. To wówczas realnie 1000 złotych. Kwota, którą sam uznajesz za wysoką. Wtedy faktycznie wszystko, czego się psychologicznie nauczysz w zarządzaniu portfelem ma znaczenie i może zaprocentować na przyszłość. Dlaczego? Bo operujesz na istotnych dla siebie samego kwotach. To naprawdę zmienia perspektywę.
Najlepszy start – ETF na szeroki rynek
Dlatego też dla wszystkich początkującego inwestora do momentu uzbierania tych 30 tysięcy złotych, które będą pozwalały na realnie dwóch pierwszych pozycji w indywidualnych akcjach…. punktem wyjścia jest fundusz ETF na szeroki rynek akcji. Najlepiej na S&P 500.
Popularny iShares Core S&P 500 UCITS ETF o tickerze SXR8, to w zasadzie najprostszy i najbardziej stabilny wybór.
Realne alternatywy to jeszcze :
- iShares Core MSCI World UCITS ETF. Fundusz ten skupia w sobie dokładnie 1483 firmy. Nazwa może wprowadzać w błąd, bowiem nie posiada on spółek z „całego świata” (world) a jedynie te z państw rozwiniętych. Niemniej jednak szeroka dywersyfikacja oraz ilość aktywów pod zarządzaniem (ponad 65miliardów dolarów) robią wrażenie. Jest on również mniej zmienny od funduszy dających ekspozycję tylko na rynek amerykański (na przykład na indeks S&P 500).
- LifeStrategy® 80% Equity UCITS ETF – (EUR) Accumulating (V80A). globalna inwestycja, która alokuje 80% swoich aktywów w różnorodne fundusze ETF na światowym rynku. Przeważająca część, czyli 80%, jest inwestowana w akcje z rynków rozwiniętych i wschodzących, podczas gdy pozostałe 20% jest dedykowane obligacjom. Te obligacje, chociaż emitowane przez podmioty z rynków rozwiniętych i wschodzących, są denominowane w euro lub zabezpieczone walutą.
Całkowity koszt operacyjny funduszu, czyli tzw. TER, wynosi 0,25% rocznie. Fundusz rozpoczął swoją działalność 8 grudnia 2020 roku i jest zarejestrowany w Irlandii. w tej chwili jego aktywa wynoszą 305 milionów euro. Wszystkie dywidendy oraz kupony są akumulowane w funduszu, co zwiększa efektywność i obniża koszty podatkowe.
Dzięki obecności obligacji, fundusz docelowo ma stać się bardziej elastyczny i odporny na zmienne warunki rynkowe, co może przyciągać inwestorów poszukujących równowagi pomiędzy potencjalnymi zyskami a kontrolą nad ryzykiem. Wprowadzenie obligacji do portfela może również przyczynić się do stabilizacji wartości aktywów funduszu w okresach, gdy rynek akcji może być poddany większym wstrząsom. Przynajmniej tak jest z reguły.
– Xtrackers MSCI World Quality UCITS ETF 1C (XDEQ). Fundusz „XDEQ” na pierwszy rzut oka może wydawać się podobny do „iShares Core MSCI World UCITS ETF (SWDA)”. Wyróżnia go jednak „faktor”, czyli specyficzny filtr znacząco zmniejszający ilość spółek wchodzących w jego skład. Jest to filtr „jakościowy”. Sprawia on, iż XDEQ posiada „jedynie” 301 spółek (vs 1483 w „SWDA”).
Na czym polega ten filtr jakościowy? XDEQ śledzi indeks, który filtruje z SWDA jedynie te spółki, które charakteryzują się wysoką stopą zwrotu z kapitału własnego (tzw. ROE), silnym bilansem, stabilnymi przychodami i mocnymi pozycjami na rynku.
Albo po prostu klasyczny ETF na Nasdaq. Wszystkie wspomniane przegrywają jednak z S&P500 historią do analiz. jeżeli mówię ci o jakichkolwiek danych statystycznych, to opieram je na S&P500 i sam na starcie też bym go wybierał.
Koszty mogą zjeść Twój zysk
Jeśli zamarzy Ci się jakieś inne dziwactwo, to chociaż zwracajcie uwagę na koszty, jakie będziesz ponosić. TER to skrót od Total Expense Ratio, czyli całkowity wskaźnik kosztów funduszu inwestycyjnego. Pokazuje, ile procent wartości funduszu „zjadają” rocznie wszystkie opłaty. jeżeli ETF ma TER = 0,07%, to oznacza, iż rocznie z Twojego kapitału fundusz potrąca 0,07% – niezależnie od tego, czy ETF zarabia czy nie. Czyli jeżeli masz zainwestowane 10 000 zł, to rocznie zapłacisz 7 zł w postaci kosztów ukrytych w strukturze funduszu.
W przypadku iShares Core S&P 500 UCITS ETF TER wynosi właśnie 0,07%, co jest kosztem ekstremalnie niskim. Są fundusze ETF, gdzie te opłaty wynoszą 0,5%, albo choćby przekraczają 1%. Mając niewielki kapitał nie możesz sobie też pozwolić na to, żeby koszty go zjadały.
Dobrze też jak nie zjedzą Cię koszty prowizji za sam zakup i sprzedaż, dlatego dla tak małych kwot inwestowania najlepiej sprawdzi się Partner tego materiału – XTB. Tam zainwestujesz w akcje i ETF-y z zerową prowizją do 100 tysięcy euro obrotu miesięcznie, więc nie przepalisz kapitału na startowych kosztach. A jeżeli podczas zakładania konta wpiszesz kod DNARYNKOW, dostaniesz dodatkowo pakiet edukacyjny przygotowany specjalnie dla początkujących inwestorów. Link znajdziesz w opisie.
ETF akumulujący, czyli najlepszy wybór dla początkujących
Kolejna ważna sprawa? Sprawdź, czy ETF, który wybierasz, jest akumulujący. Co to znaczy? Akcyjny ETF zwykle działa tak, iż posiada akcje różnych spółek. W przypadku ETF-a na S&P 500 są to akcje 500 największych amerykańskich firm. Część z nich wypłaca dywidendy, które trafiają do funduszu. I teraz fundusz ma dwie opcje.
Pierwsza: wypłaci Wam proporcjonalną część tych dywidend. Dostajecie przelew na konto maklerskie i musicie zapłacić podatek. Taki fundusz to tzw. dystrybuujący, bo po prostu dystrybuuje dywidendy do inwestorów.
Druga opcja to fundusz, który 3automatycznie reinwestuje dywidendy, czyli za dywidendy kupuje więcej akcji spółek z indeksu. To właśnie jest fundusz akumulujący. Nie ma przelewów, nie ma podatków, nie ma kombinowania. Wasz kapitał po prostu szybciej rośnie, a Wy nic nie musicie robić.
I teraz uwaga – po co Ci dywidendy, jeżeli inwestujecie 1000 zł miesięcznie i dopiero zaczynasz? No właśnie – po nic, więc zdecydowanie lepiej wybrać ETF akumulujący. Dokładnie z tego samego powodu inwestowanie dywidendowe w indywidualne akcje mając niewielki kapitał nie ma najmniejszego sensu i znaczenia. Jedyne co, to tracisz na tym kapitał płacąc szybciej podatek.
Kiedy warto myśleć o czymś więcej niż ETF
Wiem, iż liczyliście tu na rozbudowane portfele z opisami podziału alokacji środków, ale brutalna prawda również na moim doświadczeniu jest taka, iż inwestowanie 1000 złotych miesięcznie… ma sens, ale pozwala na aktywne inwestowanie realnie dopiero po 2-3 latach odkładania środków i inwestowania ich pasywnie w ETF, żeby się nie marnowały.
Dopiero od tego momentu można pokusić się o coś więcej i zacząć dzielić swój kapitał na segmenty aktywne i pasywne. To typowa strategia Core Satellite omawiana w osobnym materiale, która jest najlepszą strategią dla większości indywidualnych inwestorów.
Jak to wygląda? Dzielicie kapitał na dwie części.
- Podstawowa – core, to część bezpieczna. Ta zostaje w ETF.
- Agresywna – satellite, to część idąca w indywidualne akcje.
Ile powinno być w tej bezpiecznej części, a ile w ryzykownej? To już zależy od każdego indywidualnie. Od wieku, horyzontu, podejścia do ryzyka. Fundamentem do wyjścia jest podział 80-20 na korzyść Core, ale osobiście uważam, iż jeżeli ktoś jest stosunkowo młody, to spokojnie może iść choćby w 50-50.
Tylko nie szalej na starcie z liczbą spółek. Mając te 30-50 tysięcy nie inwestuj w 20 spółek po tysiąc złotych kupując za każdą dopłatę nową spółkę. Mając zakres kapitału na 30 – 50 tysięcy, gdy już zdecydujesz się na to, ile % przeznaczasz na segment agresywnych satelit, to pamiętaj też o tym, iż nie możesz nic przedywersyfikować.
Masz 30-50 tysięcy i chcesz 25% kapitału kierować na satellite? Wybierz masz 2 spółki
- Chcesz tam kierować 35%? To max 3 spółki.
- Chcesz 45%? To max 4 spółki, itd.
Jakie spółki? Zaglądaj do nas regularnie, to na pewno coś dla siebie znajdziesz
Inwestuj z XTB! Podczas rejestracji podaj kod DNARYNKOW i odbierz darmowy kurs inwestowania dla początkujących
Załóż konto na: https://link-pso.xtb.com/pso/aKgIe
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk