Czy da się zbudować firmę, która zarabia choćby wtedy, gdy wszyscy inni liczą straty? Da się. I nie potrzebujesz do tego ani genialnego produktu, ani milionów na reklamę. Wystarczy genialny model biznesowy.
To właśnie on decyduje o tym, czy Twoja inwestycja albo Twój biznes rośnie z każdym nowym klientem… czy powoli się dusi. Dziś pokażę wam cztery najbardziej skuteczne modele biznesowe świata. Takie, które stoją za sukcesem Ubera, McDonald’sa, Netflixa, a nawet… Myszki Miki.
Zobaczycie, co je łączy, dlaczego są tak trudne do skopiowania i dlaczego to właśnie takich powinieneś szukać jako dodatek do swojego portfela.
Jak Uber, Netflix i Disney zarabiają miliardy co miesiąc? Wykorzystaj sekret ich modelu biznesowego!
Załóż konto firmowe z Revolut Business!
Zgarnij 200 zł na start i korzystaj z wymiany walut po super kursach – aż w 30 walutach.
Idealne konto na dobry start dla Twojej firmy!
Załóż konto na: https://www.revolut.com/pl-PL/business/rb/dna200/
Dlaczego jedni rosną 10x szybciej niż inni?
Dlaczego niektóre firmy potrafią rosnąć dziesięć razy szybciej niż cała ich konkurencja? Dlaczego jedne zarabiają na każdym, nowo pozyskanym kliencie coraz więcej, a inne — mimo ogromnych wysiłków — wciąż stoją w miejscu? Pewnie intuicja podpowiada, iż chodzi o produkt i jego jakość. Może niektórzy powiedzą, iż kluczem jest marketing? W końcu choćby największe badziewie można sprzedać reklamą.
Jedni i drudzy są w błędzie. Klucz tkwi w modelu biznesowym, czyli tym, jak firma zarabia, a niekoniecznie w tym, na czym dokładnie zarabia. Są takie modele, na których zbudowano największe i najbardziej dochodowe firmy ostatnich dekad. Modele, które dają firmom unikalne, niezwykle trudne do podrobienia przez konkurencję przewagi:
– ogromną skalowalność,
– powtarzalny i przewidywalny przychód,
– niezwykle niskie koszty krańcowe
– potężny efekt sieciowy.
Pokażę, jak te modele działają w praktyce i dlaczego są tak skuteczne. jeżeli szukacie dobrej inwestycji, to szukajcie jej w takich modelach, a jeżeli sami myślicie o założeniu własnego biznesu, to gwarantuję, iż znajdziecie kilka naprawdę cennych inspiracji.
Fundament każdego modelu: cztery pytania
Model biznesowy, to w najprostszych słowach sposób, w jaki firma zarabia pieniądze. Określając własny model firma musi odpowiedzieć sobie na cztery fundamentalne pytania:
- Kto jest moim klientem i jakie są jego realne, niezaspokojone potrzeby? (Who?)
- Co dokładnie oferuję? Jaką unikalną wartość klient zyskuje, korzystając z mojego produktu lub usługi? (What?)
- Jak wyglądają moje procesy wewnętrzne? Z kim współpracuję, jaka jest moja logistyka, co robię sam, a co zlecę na zewnątrz? (How?)
- Dlaczego mój model ma w ogóle zarabiać? Jak wygląda moja struktura kosztów, jaki mam sposób przyjmowania płatności, jaką mam strategię cenową i jakie są moje kanały sprzedaży? (Why?)
W tych wszystkich, strategicznych rozmyślaniach, sam produkt czy forma marketingu, to tak naprawdę tylko jeden z wielu, ważnych elementów całej układanki. Dopiero wszystkie elementy zebrane razem, tworzą spójny i logiczny model biznesowy. jeżeli jest dobry, to choćby kiepski produkt da radę podbić rynek. jeżeli jest fatalny, to choćby najlepszy produkt polegnie.

Sklep vs. Netflix – zmiana modelu, zmiana gry
Spójrzmy na dwa, proste przykłady, żeby to jeszcze lepiej zrozumieć. Pierwszy z nich to tradycyjny sklep. Model jest tu banalnie prosty: kupujesz towar od producenta taniej, a sprzedajesz go klientowi drożej. Różnica w cenie to Twój zysk. Klient płaci raz, a potem znika.
Jeśli chcesz zarabiać więcej, musisz albo mieć znacznie więcej klientów, albo sprzedawać im drożej.
Drugi przykład to Netflix. Klient nie kupuje tutaj niczego na własność ani nie płaci jednorazowo. Płaci co miesiąc, w formie subskrypcji, a firma z góry, z dużą dokładnością, wie, ile mniej więcej zarobi w przyszłym, kolejnym kwartale. Dodatkowo, koszt dostarczenia tej usługi nowemu, kolejnemu klientowi, jest praktycznie zerowy. Nie trzeba przecież budować nowej hali produkcyjnej ani zatrudniać kolejnego pracownika, żeby obsłużyć nowego subskrybenta. Kiedyś, w dawnych czasach, Netflix wypożyczał fizyczne płyty DVD i kasety wideo z filmami, ale dopiero wtedy, kiedy w pełni przeszedł na innowacyjny model streamingowy, połączony z modelem subskrypcyjnym, stał się globalną potęgą. Produkt niby pozostał ten sam – dostęp do filmów i seriali, ale to cała reszta zmieniła Netflixa w światowego giganta.
To dobrze pokazuje, dlaczego sama forma zmiany sprzedaży tego samego potrafi raptem zmienić wszystko i tu przenoszę was do świata pierwszego genialnego modelu biznesowego, który pozwala zarabiać, nie posiadając niczego. Marketplace.
Marketplace – zarabianie bez posiadania
Czym dokładnie jest model biznesowy marketplace? To zaawansowana platforma pośrednicząca, która efektywnie łączy ze sobą różne strony danej transakcji. Sama platforma nie produkuje ani tym bardziej nie posiada żadnych produktów, ale ułatwia ich wzajemną wymianę, zapewniając przy tym całą, niezbędną infrastrukturę technologiczną, zaawansowane mechanizmy budowania zaufania (takie jak na przykład systemy ocen i opinii), bezpieczne i zintegrowane systemy płatności, a często także kompleksową logistykę.
Przykłady? Amazon i Allegro to naturalne skojarzenie, ale nie tylko Amazon i Allegro działają w tym modelu. W tę definicję wpisują się też Uber, Airbnb, czy Booking.com. Wszystkie oferują swoim użytkownikom zaawansowaną, technologiczną platformę, która łączy ze sobą dwie, różne strony transakcji, bez jakiegokolwiek, bezpośredniego angażowania się w fizyczne wytwarzanie i zapewnianie oferowanych na niej produktów czy usług. Airbnb nie utrzymuje przecież żadnych, własnych hoteli, a Uber nie zarządza swoją własną, gigantyczną flotą taksówek.
W modelu marketplace, najważniejsze są cztery, fundamentalne elementy. Po pierwsze – marketplace musi w jakiś sposób zrównoważyć podaż i popyt, czyli liczbę dostawców i liczbę użytkowników, co jest kluczowym do rozwiązania wyzwaniem.Kto powinien pojawić się na platformie jako pierwszy i jak w ogóle przyciągnąć na nią jedną ze stron transakcji, jeżeli nie ma tam jeszcze drugiej strony?
Na samym początku swojej działalności, Uber osobiście rekrutował kierowców i gwarantował im stałą, minimalną stawkę godzinową, choćby jeżeli akurat nie mieli oni żadnych zleceń. Dzięki temu, w aplikacji zawsze były dostępne jakieś wolne samochody, co z kolei zachęcało potencjalnych pasażerów do regularnego korzystania z nowej usługi.
Uber oferował także na potęgę bezpłatne, promocyjne przejazdy dla swoich pierwszych użytkowników, po to, by jak najszybciej wygenerować początkowy popyt i zdobyć pierwszą, krytyczną masę klientów. Spółka świadomie decydowała się wtedy na ponoszenie gigantycznych, bieżących kosztów i na celowe działanie znacznie poniżej progu rentowności, bo głęboko wierzyła w to, iż jej innowacyjny model biznesowy jest tego warty. Jak pokazała historia, mieli rację.

Dobrze prowadzony i funkcjonujący już marketplace może być przede wszystkim niezwykle lekki kapitałowo. Platforma nie musi inwestować we własne, fizyczne produkty, w drogie magazyny czy w kosztowną flotę pojazdów – wszyscy dostawcy mogą to robić za nią. Jest też jako model niezwykle łatwa do skalowania. Gdy cała, niezbędna infrastruktura techniczna jest już gotowa, koszt dodania i obsłużenia kolejnych, nowych użytkowników jest niezwykle niski. jeżeli jesteś detalistą pokroju Biedronki, to pozyskiwanie nowych klientów w nowych miastach wymaga od Ciebie ogromnych inwestycji w budowę nowych sklepów. jeżeli jesteś Allegro czy Temu, to nie musisz budować żadnego, nowego sklepu, żeby zdobyć miliony nowych klientów.
Do tego dochodzi potężny efekt sieciowy. Im więcej użytkowników znajduje się po jednej stronie platformy (na przykład kupujących), tym bardziej atrakcyjna staje się ona dla drugiej strony (na przykład dla sprzedających). Po zdobyciu masy krytycznej atrakcyjność platformy rośnie niejako sama, bez bezpośredniego udziału firmy i bez ponoszenia dodatkowych kosztów, a to daje też Niski koszt krańcowy obsługi każdej kolejnej transakcji. Każdy kolejny, nowo pozyskany klient, systematycznie podbija więc marże całej firmy. To ta słynna dźwignia operacyjna, która jest przepisem na sukces każdej firmy.

Skalowanie bez biurokracji – Revolut Business
Marketplace’y pokazują, iż wielkie rzeczy da się budować bez wielkiej fabryki, ale żeby taki biznes naprawdę hulał, potrzebne jest też lekkie i skalowalne zaplecze.
I tu wchodzi Revolut Business, partner tego materiału, gdzie za abonament rzędu 50 zł miesięcznie zyskujesz niesamowity wręcz wzrost efektywności swojego biznesu.
Revolut Business to konto firmowe stworzone właśnie z myślą o nowoczesnych, skalowalnych firmach. Tych, które potrzebują mniej „papierologii”, a więcej kontroli.
Z Revolut Business możesz:
- prowadzić firmowe finanse w aż 34 walutach,
- wystawiać faktury,
- zarządzać subkontami i wydatkami zespołu
- generować sobie wirtualne karty dla siebie i pracownika w kilka sekund
- prowadzić biznes międzynarodowo na różnych rynkach w zasadzie od zaraz
Wszystko to w jednej, intuicyjnej aplikacji. To narzędzie, które rośnie razem z Twoją firmą i pozwala skupić się na tym, co najważniejsze – budowaniu wartości.
Korzysta z niego już ponad 500 tysięcy firm na całym świecie, a każdego miesiąca dołączają dziesiątki tysięcy nowych. Nie bez powodu, bo efektywność w XXI wieku zaczyna się od prostych decyzji. Również takich, jak wybór konta. Nie czekaj więc nie wiadomo na co tylko pobierz sobie aplikację i przetestuj sam, a jeżeli do tego zrobisz to z tego linka, to odbierasz 200 złotych bonusu dla nowych użytkowników. Warto się spieszyć, bo promocja jest ograniczona czasowo!
Franczyza – ekspansja cudzymi pieniędzmi
No dobrze, skoro mamy już model, który pozwala zarabiać bez posiadania czegokolwiek, to czas na coś odwrotnego – model, w którym to inni inwestują za Ciebie. Witajcie w świecie franchisingu.
W przeciwieństwie do relatywnie młodego i nowoczesnego modelu marketplace, franczyza ma swoje korzenie jeszcze w XIX wieku i wciąż, po ponad stu latach, pozostaje niezwykle skuteczną i efektywną strategią skalowania biznesu, zwłaszcza w takich branżach jak handel detaliczny, gastronomia, hotelarstwo i szeroko pojęte usługi.
Franczyza to model biznesowy, w którym jedna strona – franczyzodawca – udziela drugiej stronie – franczyzobiorcy prawa do prowadzenia działalności gospodarczej pod jej znaną i rozpoznawalną marką, według sprawdzonego, powtarzalnego systemu operacyjnego, w zamian za regularne opłaty lub prowizje.
Franczyzobiorca zyskuje w ten sposób gotowy, sprawdzony „przepis na biznes”: znaną nazwę, całe know-how, szczegółowe procedury operacyjne, wsparcie marketingowe, a czasem także dostęp do wynegocjowanych centralnie dostaw i zaawansowanego systemu IT.
Franczyzodawca z kolei, skalując się w ten właśnie sposób, unika większości kosztów operacyjnych i, co najważniejsze, inwestycyjnych, bo to nie on bezpośrednio inwestuje i otwiera kolejne sklepy, restauracje czy hotele. Najbardziej znanymi i spektakularnymi przykładami franczyz na świecie są między innymi McDonald’s, polska Żabka, czy gigantyczna sieć hoteli Marriott.
Weźmy sobie na tapet przykład sieci Marriott, żeby jeszcze lepiej wyjaśnić, na czym polega podział obowiązków między obiema stronami.
Marriott odpowiada za:
- Dostarczenie znanej marki;
- Szkolenia dla personelu.
- Prowadzenie globalnych i ogólnokrajowych działań marketingowych
A za co odpowiada franczyzobiorca?
- Inwestuje swój własny, prywatny kapitał w zakup, adaptację lub budowę nowego hotelu oraz odpowiada za jego codzienne, bieżące zarządzanie lub zatrudnia w tym celu zatwierdzoną przez sieć Marriott, zewnętrzną firmę zarządzającą.
- Musi rygorystycznie przestrzegać wszystkich, narzuconych z góry standardów marki: czyli musi oferować wszystkie te usługi i produkty, które są wymagane przez sieć Marriott.
- Samodzielnie zatrudnia i zarządza personelem hotelu.
- Regularnie wnosi na rzecz franczyzodawcy opłaty franczyzowe i marketingowe.

Jaka jest największa wartość franchisingu dla spółki matki? Ekspansja bez konieczności ponoszenia gigantycznych inwestycji! Mało tego, to de facto ekspansja, za którą nam płacą inni.
Franczyzodawca może rozwijać swoją sieć praktycznie bez ponoszenia kosztów związanych z uruchomieniem każdej, kolejnej lokalizacji. Możesz w relatywnie krótkim czasie pozyskać całą masę chętnych franczyzobiorców, którzy będą we własnym zakresie i na własne ryzyko stawiać nowe restauracje lub hotele, a Ty nie ponosisz żadnej, bezpośredniej odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie tych inwestycji.
Jeśli okaże się, iż dana lokalizacja jest słaba i nie ma w niej wystarczającej liczby klientów, to głównie franczyzobiorca zostanie z problemem. Jasne, każda umowa jest inna. Czasem są okresy wsparcia itp. itd. Nie będę tu omawiał fyfset wyjątków. Nic nie zmienia tego, iż główne koszty ekspansji ponosi ktoś inny.
Franczyzodawca zyskuje też stały i w miarę przewidywalny regularny strumień przychodów. Dzięki temu, jego przepływy pieniężne i wyniki finansowe stają się znacznie bardziej przewidywalne i znacznie mniej podatne na wahania koniunktury. Nie znikają one, ale są mniejsze niż gdyby samemu zarządzać placówkami. W efekcie sytuacja finansowa takiej firmy jest bardziej stabilna. To ułatwia planowanie biznesu i daje mu naturalnie wyższy mnożnik do wyceny.
Główne wyzwanie modelu? Najpierw musisz zbudować niezwykle silną i rozpoznawalną markę, co może trwać latami. Trzeba także wypracować solidny i konkretny, powtarzalny system działania, bo powierzanie części swojego cennego biznesu zewnętrznym, niezależnym kontraktorom zawsze rodzi ryzyko utraty kontroli nad jakością.
Franczyza świetnie działa w świecie fizycznym. Ale co, jeżeli zamiast sklepów, restauracji czy hoteli… sprzedajesz po prostu kod albo coś cyfrowego? Tu wchodzi SaaS – model, który zamienia software w maszynkę do pieniędzy.
SaaS – subskrypcja, która zmienia wszystko
Mój konik i model uwielbiany ponad wszystko – Software as a Service. Jeden z najbardziej dochodowych, najbardziej skalowalnych i najbardziej dominujących modeli całej, współczesnej ery cyfrowej. Stał się on fundamentem nowoczesnego oprogramowania, i to zarówno w zastosowaniach typowo konsumenckich, jak i tych korporacyjnych.
SaaS to, w największym skrócie, model biznesowy, w którym produkt jest dostarczany klientowi jako ciągła usługa najczęściej w wygodnym i popularnym modelu subskrypcyjnym. Użytkownik nie musi już kupować żadnej, drogiej licencji na własność ani instalować programu lokalnie, na swoim własnym komputerze. Zamiast tego, korzysta z danej aplikacji bezpośrednio przez Internet, a dostawca zapewnia całą, niezbędną infrastrukturę, regularne, automatyczne aktualizacje, pełne bezpieczeństwo danych i wsparcie techniczne.
To, co w tym modelu jest najlepsze i najpiękniejsze, to niesamowita powtarzalność przychodów połączona często z ujemnym, niezwykle korzystnym dla firmy, cyklem konwersji gotówki! Co to znaczy?
Efekt lepkości – zatrzymaj klienta na lata
Model SaaS generuje stałe, przewidywalne i niezwykle regularne przychody w formie cyklicznych subskrypcji, które są najczęściej opłacane przez klientów w regularnych odstępach czasu i, co najważniejsze, jeszcze przed formalnym dostarczeniem usługi do klienta!
To sprawia, iż firma nie musi w ogóle czekać na swoje pieniądze, tylko dostaje je z góry, jeszcze zanim jej klient na dobre zacznie wykorzystywać wykupioną przez siebie usługę. O tym, jak ogromne, finansowe możliwości dla biznesu generuje taki właśnie, komfortowy stan rzeczy, mówiłem już znacznie szerzej w moim osobnym filmie o tym, jak skutecznie zwiększyć efektywność biznesową.
Jednak porównajcie sobie tylko taki, nowoczesny model, gdzie klient płaci Wam z góry za roczny dostęp do Waszej platformy, do klasycznego, tradycyjnego przedsiębiorstwa przemysłowego, które najpierw musi zamówić drogie surowce, potem je zmagazynować, następnie przerobić na gotowy towar, wysłać go do dystrybutora i na koniec, cierpliwie poczekać 30, 60, albo i więcej dni na zapłatę.
Taka firma musi na co dzień dysponować ogromnym, zamrożonym kapitałem obrotowym, tylko po to, żeby w ogóle móc normalnie funkcjonować w tym długim okresie od momentu zakupu surowców do momentu otrzymania zapłaty za swój gotowy produkt. Tymczasem SaaS, który raz zbudował swoją platformę, teraz po prostu, co miesiąc, zgarnia kasę od swoich klientów, jeszcze zanim oni na dobre zaczną z tej platformy korzystać.
Dzięki temu, taka spółka ma niezwykle stałe i przewidywalne przepływy gotówkowe, może je swobodnie i bezpiecznie inwestować i absolutnie nie musi się obawiać o swoją bieżącą płynność finansową.
W połączeniu z tą niesamowicie dużą powtarzalnością przychodów z opłat subskrypcyjnych, taki biznes jest po prostu niezwykle stabilny i przewidywalny. Zresztą, spójrzcie tylko na ten wykres kwartalnych przychodów spółki HubSpot od 2015 roku. Przez całą, ostatnią dekadę, nie zdarzył się ani jeden, pojedynczy kwartał, w którym przychody tej firmy by spadły! Nie widać tu żadnej, niekorzystnej sezonowości, nie widać pandemii, nie widać spowolnienia gospodarczego, nie widać wpływu wysokich stóp procentowych – nie widać absolutnie nic! Tylko piękny, stabilny i systematycznie rosnący biznes.

Funkcjonujący model SaaS jest niezwykle łatwy do skalowania. Może nie korzysta on z efektu sieciowego w aż takim stopniu jak marketplace, ale dzięki temu nie wymaga też od firmy gigantycznych, początkowych inwestycji w zbudowanie tej pierwszej, krytycznej bazy użytkowników.
Produkt w modelu SaaS może być tak samo użyteczny dla jednego, pojedynczego klienta, jak i dla miliona na całym świecie. Po zbudowaniu i wdrożeniu samej platformy, koszt obsługi każdego, dodatkowego użytkownika, jest bliski zeru, co oznacza ogromny i niemal nieograniczony potencjał skalowania całego biznesu, bez konieczności ponoszenia proporcjonalnego wzrostu kosztów. To z kolei łączy się z niezwykle niskimi kosztami krańcowymi. Dodanie kolejnego, płacącego klienta, to często dla firmy SaaS marginalne koszty, co pozwala jej osiągać bardzo, ale to bardzo wysokie marże brutto, które typowo sięgają w tej branży choćby 70–90%! Dla przykładu, marże brutto takich, doskonale znanych firm jak HubSpot, Adobe, Crowdstrike, czy Salesforce, od lat stabilnie utrzymują się właśnie w tym, niezwykle wysokim przedziale od 70 do 90%.

Model SaaS charakteryzuje jeszcze jeden potężny element. Efekt lepkości (stickiness). To jeden najważniejszy mechanizm, który decyduje o sile i długoterminowym sukcesie modelu. Im bardziej „lepkie” jest dane oprogramowanie / usługa, tym trudniej jest jego użytkownikowi z niego zrezygnować. „Lepkość” to w tym kontekście zdolność do skutecznego utrzymywania swoich użytkowników przez bardzo długi czas, która wynika z tego, że:
- Produkt jest głęboko zintegrowany z kluczowymi, codziennymi procesami danego użytkownika (na przykład z procesami firmowymi),
- Ewentualna migracja do jakiegoś alternatywnego, konkurencyjnego rozwiązania wiąże się z niezwykle wysokim, często wręcz zaporowym kosztem – czy to czasowym, czy finansowym, czy czysto organizacyjnym,
- Sam produkt, z biegiem czasu, dostarcza swojemu użytkownikowi coraz większą, rosnącą wartość, im dłużej się go używa. Ta „lepkość” nie ma absolutnie nic wspólnego z jakimś uzależnianiem klienta „na siłę” – to jest po prostu naturalna lojalność, która wynika z użyteczności produktu.
Dzięki temu, w modelu SaaS mamy do czynienia z połączeniem niezwykle niskich kosztów skalowania biznesu z tym, iż pozyskanemu klientowi trudno przejść do konkurencji.
Żeby lepiej zrozumieć „lepkość”, porównajcie sobie platformę typu marketplace, taką jak Allegro, z typowym oprogramowaniem do prowadzenia księgowości, które jest dostarczane w formie SaaS. Przeniesienie się ze swoim sklepem na inny, konkurencyjny marketplace, to nie jest jakiś szczególnie duży problem – najczęściej duże sklepy internetowe i tak są obecne na wielu, różnych platformach jednocześnie, a ewentualna rezygnacja z którejś z nich nie musi być szczególnie bolesna. Chcąc zmienić w swojej firmie oprogramowanie do prowadzenia księgowości, można z kolei natrafić na cały szereg niezwykle poważnych i kosztownych problemów:
- Konieczność niezwykle skomplikowanej i czasochłonnej migracji wszystkich, historycznych danych księgowych.
- Potencjalne problemy z integracją nowego systemu z innymi, zewnętrznymi systemami używanymi w firmie.
- Konieczność przeprowadzenia kosztownych i czasochłonnych szkoleń wszystkich pracowników w zakresie obsługi zupełnie nowego programu. To wszystko może w praktyce doprowadzić do poważnych, operacyjnych przestojów w firmie i do wygenerowania wielu, nieoczekiwanych kosztów.
SaaS to król subskrypcji, ale co jeżeli możesz zarabiać pasywnie, bez miesięcznego przypominania klientowi, iż istniejesz? Przed Wami model, w którym raz stworzona wartość… może płacić Ci przez dekady. Czas na świat licencji i tantiem.
Licencje i tantiemy – zarabianie bez produkcji
Czwarty i ostatni model biznesowy ze ścisłej, światowej czołówki – oparty na opłatach licencyjnych, znany także jako royalties. Jeden z najbardziej eleganckich efektywnych kapitałowo modeli generowania pasywnego, długoterminowego przychodu. Najczęściej spotykamy go w branżach, które są związane z szeroko pojętymi dziełami popkultury, takimi jak książki, muzyka, filmy czy gry komputerowe.
Model royalties opiera się na sytuacji, w której jedna strona udziela drugiej stronie prawa do komercyjnego korzystania z danego, unikalnego dobra niematerialnego – na przykład z utworu muzycznego, z zaawansowanej technologii, ze znanej marki, z opatentowanego wynalazku, z unikalnych treści, czy choćby z wizerunku znanej osoby – w zamian za regularne, cykliczne opłaty. Najczęściej opłaty te mają charakter:
· procentowy (na przykład 5% od przychodów ze sprzedaży produktu wykorzystującego daną licencję),
· stały (na przykład 10 tysięcy dolarów rocznie za prawo do korzystania z danej marki),
· lub hybrydowy (czyli połączenie opłaty procentowej z jakąś minimalną, gwarantowaną opłatą stałą).
Żeby ten model mógł w ogóle zaistnieć, musimy przede wszystkim posiadać jakieś IP (Intellectual Property), czyli własność intelektualną, którą będziemy mogli następnie licencjonować innym. Może to być coś utwór muzyczny, książka, gra komputerowa albo jakiś popularny kurs czy treści edukacyjne.
Może tu także chodzić o zaawansowane patenty lub unikalne technologie. Może chodzić o znaną i cenioną na rynku markę, tak jak ma to miejsce w przypadku franczyzy. Może choćby chodzić choćby o surowce naturalne, a konkretnie o tak zwane tantiemy od wydobycia ropy naftowej, gazu czy metali szlachetnych, które są regularnie płacone właścicielowi ziemi, na której znajdują się złoża.
W tym modelu również powtarza się wiele potężnych zalet, które były już wymieniane przy okazji omawiania poprzednich modeli biznesowych. Własność intelektualna, podobnie jak oprogramowanie w modelu SaaS lub silna marka w modelu franczyzowym, jest w stanie generować dla swojego właściciela niezwykle powtarzalne i, co ważne, w dużej mierze pasywne przychody.
Gdy raz stworzysz (lub kupisz) jakąś cenną, unikalną wartość niematerialną, możesz ją następnie monetyzować wielokrotnie – bez konieczności jakiejkolwiek, fizycznej produkcji. Własność intelektualna nie wymaga także żadnych, gigantycznych nakładów inwestycyjnych w budowę fabryk, w produkcję, w magazyny i w skomplikowaną logistykę. Często wystarczy samo, chronione prawnie prawo do danej marki czy licencji. Angażowany jest tu głównie kapitał intelektualny, a nie finansowy.
Skalowanie takiego biznesu jest też banalnie proste, bo jedno, unikalne IP może być w tym samym czasie sprzedawane i licencjonowane niemal nieskończonej liczbie różnych podmiotów, bez żadnego końca i bez żadnego limitu. Nie trzeba się w ogóle martwić o to, czy wraz za rosnącym, globalnym popytem, nadążą nasze moce produkcyjne.
Co więcej, w tym właśnie modelu możemy osiągnąć prawdziwą, biznesową długowieczność. Nowoczesna technologia nieustannie się rozwija i jeżeli firma działająca w modelu SaaS lub marketplace nie będzie na bieżąco rozwijać i ulepszać swojej platformy, to z czasem jej konkurencja zaoferuje coś lepszego i po prostu ją z rynku wygryzie, albo po prostu świat wymyśli jakiś, zupełnie nowy substytut dla jej usług. Tymczasem dobrze i skutecznie chronione prawnie IP, może generować dla swojego właściciela regularne przychody przez całe, długie dekady i to bez jakiegokolwiek, ciągłego udoskonalania samego produktu.
Popatrzcie sobie na Disneya i Myszkę Miki. Mamy tu też do czynienia z pewnym, pośrednim działaniem efektu sieciowego – im więcej firm i produktów korzysta z naszego IP, tym bardziej popularne i rozpoznawalne się ono staje, i tym bardziej pożądane jest przez innych, potencjalnych licencjobiorców. Oczywiście, próg wejścia w ten model biznesowy jest ogromny, bo trzeba najpierw w jakiś sposób zdobyć prawa do jakiejś ogólnie pożądanej na rynku marki, utworu muzycznego, czy technologii albo samemu, od zera, stworzyć coś, co zdobędzie globalną popularność.
Koncern Disney od dziesięcioleci zarabia na swoich IP. Po wszystkich latach, firma wcale nie odeszła w zapomnienie i wciąż niezwykle skutecznie monetyzuje prawa do swoich własnych, kultowych już IP, a dzięki swojej ogromnej skali i sile finansowej, jest w stanie regularnie kupować prawa do kolejnych, popularnych marek (takich jak Marvel czy Gwiezdne Wojny), co tylko dalej napędza jej globalne, rozrywkowe imperium.

Inną, niezwykle ciekawą firmą, która zarabia głównie na swoim IP, jest japońska firma Sanrio Company, o której opowiadałem Wam więcej w moim materiale z serii GeoStock, poświęconym Japonii. Jest ona odpowiedzialna za stworzenie globalnego fenomenu Hello Kitty i zarabia głównie na licencjonowaniu praw do wizerunku wykreowanych przez siebie, niezwykle popularnych postaci, takich jak właśnie Hello Kitty i nie tylko.

Jest też niezwykle popularne ostatnio Pop-Mart ze swoim Labubu, które tylko w tym roku dało już inwestorom zarobić prawie 200%.

Jak widzicie – najpotężniejsze modele biznesowe świata nie zawsze potrzebują fabryk, tysięcy pracowników ani spektakularnych kampanii reklamowych. One po prostu działają… mądrzej. To właśnie takich trzeba szukać, jeżeli chce się inwestować z sukcesami.
A jeżeli Ty też chcesz, żeby Twój biznes działał mądrzej, to nie musisz od razu stawiać imperium na miarę Disneya. Czasem wystarczy lepiej dobrać narzędzia – takie, które pomogą Ci działać sprawniej każdego dnia.
Załóż konto firmowe z Revolut Business!
Zgarnij 200 zł na start i korzystaj z wymiany walut po super kursach – aż w 30 walutach.
Idealne konto na dobry start dla Twojej firmy!
Załóż konto na: https://www.revolut.com/pl-PL/business/rb/dna200/
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk