Brazylia jawi się producentom maszyn rolniczych jako jeden z najbardziej perspektywicznych rynków świata. Skala rolnictwa, wielkość areałów i tempo wzrostu sprzedaży ciągników robią wrażenie, ale liczby potrafią też zaskoczyć. Jak na tle Brazylii wypada Unia Europejska i dlaczego tamtejszy rynek jest dziś tak łakomym kąskiem dla globalnych koncernów?
Unia Europejska vs. Brazylia – porównanie potencjałów
Aby mieć jakikolwiek ogląd na brazylijski rynek ciągników, warto postawić punkt odniesienia. A żeby był on nam jak najbliższy, postawmy na Unię Europejską. I zacznijmy rzecz jasna od potencjału rolniczego; otóż użytki pod uprawą we Wspólnocie to łącznie ok. 157 mln ha, w Brazylii zaś 78 mln. Różnica niemal idealnie dwukrotna. Oczywiście tylko teoretycznie, bowiem klimat i trwający przez cały rok okres wegetacyjny w połączeniu z inżynierią genetyczną powodują, iż rolnicy mogą zbierać tam plony od dwóch do trzech razy w roku. Oczywiście to tylko dwie wielkie liczby, a rzeczywistość jest o wiele bardziej zniuansowana. Jednak te dane dotyczące potencjału na dzisiejsze potrzeby powinny nam wystarczyć.
Ile ciągników jest sprzedawanych w Brazylii?
Pomijając pewne fluktuacje na rynku związane czy to z pandemią czy zawirowaniami geopolitycznymi, brazylijski rynek ciągników w dłuższej perspektywie rośnie. O ile w 2021 roku sprzedano tam 44 836 ciągników, tak przez pierwsze 8 miesięcy 2025 roku było to 33 898, co daje 4 237 miesięcznie. o ile taka średnia się utrzyma, na koniec roku otrzymamy 50 844 ciągników. Prawdopodobnie jednak wartość ta jest niedoszacowana, ponieważ ze względów podatkowych wielu większych rolników robi sobie koszty pod koniec roku i wówczas rusza na zakupy. Co jednak istotne, roczne tempo wzrostu sprzedaży ciągników w Brazylii w latach 2022-2028 szacowane jest na choćby 4,7%, a raport Mordor Intelligence wskazuje na wzrost wartości rynku z 1,83 mld dolarów w tym roku do 2,09 mld w 2030 roku.
Dla porównania w 2024 roku w Unii Europejskiej sprzedano prawie 144,5 tysiąca ciągników rolniczych. Przewaga na korzyść Starego Kontynentu przez cały czas jest bardzo duża, a przecież zeszły rok uznawany jest pod względem sprzedaży za nieudany.
Brazylia – małe ciągniki dużą częścią rynku
Co może nas jednak jeszcze zaskoczyć, większość sprzedawanych w Brazylii ciągników to konstrukcje o niskich i średnich mocach. Aż 48,25% sprzedanych w 2024 roku ciągników miała moc poniżej 40 KM, co uderza w funkcjonujący gdzieniegdzie mit brazylijskiego rolnictwa opartego niemal wyłącznie na ogromnych gospodarstwach (bo choć zaledwie ok. 1% gospodarstw to latyfundia dzierżące aż niemal połowę ziemi uprawnej, to przez cały czas nie brakuje tam gospodarstw rodzinnych, a ponad 15,5 mln ha jest w posiadaniu gospodarstw o powierzchni poniżej 100 ha).
Jednak to segment ciągników o mocy powyżej 140 KM rośnie w Brazylii najszybciej – w tempie 7,27% rocznie. Choć to się zmienia, przez cały czas większość udziału stanowią ciągniki 2WD. To aż ponad 63%, choć nie dziwi to o tyle, iż uprawy prowadzone są głównie na równinach, więc podobnie jak w USA spotkanie w Brazylii relatywnie mocnego ciągnika bez przedniego napędu, za to na bliźniakach, nie stanowi większego wyzwania. Jak wskazuje raport, rynek brazylijski jest bardzo perspektywiczny w kontekście rozwiązań rolnictwa precyzyjnego; zainteresowanie tego typu systemami dynamicznie rośnie.
Dla porównania najliczniejszym segmentem w Unii był z kolei w 2024 roku segment 40-99 KM z 46-procentowym udziałem w rynku. Najszybciej rośnie jednak segment 100-150 KM z szacowanym tempem 5,6% rocznie do 2030 roku.
Najważniejsi gracze na brazylijskim rynku ciągników
Obecność i dominacja w Brazylii marek z tzw. globalnej północy nikogo raczej nie dziwi, choć producenci zapuszczali tam korzenie w różnych okresach. Silną pozycję ma w tym kraju koncern AGCO, a to za sprawą Finów z ówczesnego Valmetu, którzy jeszcze w latach 60. postanowili zainwestować w fabrykę właśnie w Ameryce Południowej. Mocno w Brazylii rozpycha się CNH z markami Case IH i New Holland, jednak pozycję lidera dzierży tam John Deere.
Poza wspomnianymi markami czy koncernami na brazylijskim rynku obecne są marki tj.: Kubota, Deutz-Fahr, Yanmar, Iseki oraz producenci z Indii: Mahindra, TAFE i Escort.
Łakomy kąsek dla producentów ciągników
Podczas gdy jeszcze pod koniec lat 80. Brazylia miała problemy z samowystarczalnością żywnościową, teraz nie dość, iż w pełni ją zaspokaja, to karmi setki milionów ludzi na całym świecie. Nie dziwi więc fakt, iż coraz większa liczba producentów zapowiada ekspansję na tamtejszym rynku.
Rzecz jasna brazylijskie rolnictwo boryka się z problemami; spadek cen surowców rolnych i spadające marże dotknęły rolników na całym świecie. Problemów jest więcej, wśród nich choćby rosnące stopy procentowe czy wyższe ceny maszyn spowodowane cłami importowymi na komponenty potrzebne do ich produkcji (ten problem powinien zostać rozwiązany umową pomiędzy UE a krajami Mercosur. Nawiasem mówiąc, co mają powiedzieć unijni rolnicy płacący za systemy oczyszczania spalin czy elementy związane z wymogami bezpieczeństwa…).
Jednak pomimo tych przeciwności chłonność brazylijskiego rynku jest ogromna i każdy chciałby wykroić z tego tortu kawałek dla siebie. I tak, mniej więcej w połowie roku Yanmar ogłosił budowę nowej fabryki nieopodal Rio, która do 2030 roku zwiększy potencjał produkcyjny firmy w Brazylii do 7 tys. ciągników rocznie, a inwestycje Mahindry mają pozwolić na produkcję 9 tys. ciągników rocznie. A mówimy o producentach bynajmniej nie kojarzonych z kolosalnymi ciągnikami ciągającymi za sobą 24-rzędowe siewniki punktowe. Ciągniki o takich możliwościach produkują jednak europejskie koncerny, które już tupią nóżkami na myśl o wejściu w życie umowy UE-Mercosur…

2 godzin temu














