"Jakoś to będzie" i inne błędy. Komornik tłumaczy, dlaczego Polacy mają długi

3 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


"Po 25 latach pracy w egzekucji sądowej nic już mnie nie zaskakuje" - mówi komornik z Lipna. Najnowsze dane pokazują, iż wielu Polaków z długami nie tylko nie czuje się winnych, ale... widzi się w roli ofiar. Skąd to się bierze? Powody bywają zaskakująco znajome.


Dłużnik, który pożyczył pieniądze, ale nie zamierza ich oddać, bo "nie będzie płacił złodziejom"? Praca na czarno, przepisywanie majątku na rodzinę, zatajenie dochodów, a choćby milczenie, gdy kasjer się pomyli na swoją niekorzyść - to nie wyjątki, to codzienność. Taką rzeczywistość opisuje komornik Robert Damski z Lipna, który na łamach Gazety Pomorskiej opowiada o tym, co widzi na pierwszej linii frontu egzekucji sądowej. Dane z raportu "Moralność finansowa Polaków 2025" tylko potwierdzają, iż to zjawisko ma głębsze korzenie, niż mogłoby się wydawać.Reklama

"Oni są źli, ja tylko się bronię". Nowa twarz dłużnika





Wizerunek dłużnika w Polsce coraz częściej odbiega od stereotypu nieodpowiedzialnego konsumenta. W jego miejsce wchodzi figura ofiary - kogoś, kto nie oddaje pieniędzy nie z braku chęci, ale... z przekonania o moralnej wyższości. Raport przygotowany przez Związek Przedsiębiorstw Finansowych w Polsce pokazuje, iż najczęstszym usprawiedliwieniem dla nieetycznych działań finansowych jest poczucie nieuczciwości instytucji.


"Taka postawa powoduje dążenie do ‘wyrównania rachunków’ przez konsumenta, który jest postrzegany jako ofiara transakcji. Silnie zakorzeniona w kulturze reguła wzajemności nakazuje w wersji negatywnej odpłacać złem za doznane zło" - mówi prof. dr hab. Anna Lewicka-Strzałecka z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN cytowana przez Gazetę Pomorską.
Innymi słowy - nie trzeba być rzeczywiście skrzywdzonym, wystarczy mieć takie przekonanie. Wtedy każdy bank, każda firma windykacyjna, każdy urzędnik staje się przeciwnikiem, a z przeciwnikiem się nie współpracuje, tylko się z nim się walczy.

Zła wola czy brak wiedzy? Finansowa nieświadomość Polaków


Nie chodzi jednak tylko o emocje. Drugim filarem tej postawy jest dramatycznie niska wiedza finansowa. Jak podkreśla Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów, to właśnie brak zrozumienia podstaw ekonomii powoduje, iż wiele osób choćby nie wie, w co się pakuje. Z raportu wynika bowiem, że:
38 proc. badanych nie wie, iż kupując coś na raty, podpisuje umowę z bankiem, 32 proc. nie zna pojęcia RRSO, 27 proc. nie potrafi policzyć odsetek od kredytu.
"To sprzyja narracji, iż system oszukuje, więc można się odgryźć" - mówi Łącki. "Ale ta logika zemsty nie zatrzymuje się na bankach. Przeciwnika robi się z każdego, kto ma lepszą pozycję - choćby chwilowo" - dodaje dla Gazety Pomorskiej. To wyjaśnia, dlaczego tak wiele osób uważa, iż zatajenie dochodów, praca bez umowy czy przepisywanie majątku na członka rodziny to nie wykroczenie, ale "strategia przetrwania".

Grzechy, które kosztują. O czym milczą dłużnicy?


Dla komornika Roberta Damskiego te zjawiska nie są żadną nowością. W rozmowie z Gazetą Pomorską podsumował je dosadnie: po ćwierćwieczu pracy nic go już nie zaskakuje. Ale to nie znaczy, iż nie widzi błędów, które Polacy popełniają notorycznie.
Ma swoje autorskie "siedem grzechów głównych" dłużników.
Nieczytanie umów - bo "za długie" lub "standardowe". Nieumiejętność zrozumienia ich treści - wielu rezygnuje z dalszej lektury, gdy tylko zobaczy trudny język. Beztroska: "jakoś to będzie" - brak kalkulacji ryzyka i traktowanie podpisu jak formalności. Strach przed pytaniami - z obawy, iż analiza umowy ujawni brak zdolności kredytowej. Ignorowanie korespondencji sądowej - dłużnicy "przesypiają" sprawy, nie odbierając pism. Unikanie prawnika - bo "to za drogie", mimo iż brak porady często kosztuje wielokrotnie więcej. Ukrywanie się przed komornikiem - zamiast współpracować, wybierają znikanie, co zwykle pogarsza sprawę.
"Chowanie się przed komornikiem jest o tyle nierozsądne, iż komornik swoje czynności i tak przeprowadzi, tyle iż bez udziału dłużnika, który w ten sposób sam pozbawia się wpływu na przebieg postępowania" - podkreśla Damski.

Od "kombinowania" do normy. Szara strefa etyki


Jak pokazuje raport, pewne nadużycia przestają już kogokolwiek dziwić. Co więcej, stają się normalizowaną formą obchodzenia systemu. Do najczęstszych "grzechów" należą:
podejmowanie pracy "na czarno", zatajanie informacji przy wnioskowaniu o kredyt, brak reakcji na błędy kasjera, unikanie VAT przez brak rachunku, zaniżanie dochodów w celu uzyskania świadczeń, zaciąganie kredytu bez znajomości warunków, przepisywanie majątku, by uniknąć egzekucji.
Granica między sprytem a nieuczciwością coraz częściej się zaciera. Dla wielu te zachowania to nie przestępstwo, tylko forma samoobrony. Zarówno raport ZPF, jak i relacja Roberta Damskiego dla Gazety Pomorskiej malują spójny - i niepokojący - obraz. Dłużnik, który nie oddaje pieniędzy, ale czuje się moralnie usprawiedliwiony, to już nie wyjątek. To coraz częściej norma.
"Wielu postępowań egzekucyjnych można było uniknąć, gdyby pożyczkobiorca poświęcił choć połowę energii wykorzystywanej później do unikania komornika, na analizę własnych możliwości finansowych" - mówi Damski.
Brakuje nie tylko wiedzy, ale też świadomości, iż każda decyzja finansowa ma konsekwencje. I choć system bywa skomplikowany, a instytucje nie zawsze przyjazne, to zła decyzja nie staje się lepsza tylko dlatego, iż była "w odwecie".
Agata Siwek
Idź do oryginalnego materiału