Prezes PiS Jarosław Kaczyński wyraził w piątek w Sejmie jednoznaczną opinię o kryptowalutach: „Osobiście uważam, iż powinny być zakazane”. Jednocześnie przyznał, iż „całkowicie się nimi nie zajmuje”, co stawia pod znakiem zapytania merytoryczne podstawy tej radykalnej tezy.
Klub PiS zapowiedział wsparcie dla prezydenckiego weta do ustawy o rynku kryptoaktywów, mimo iż (jak się okazuje) lider partii ma bardzo ograniczoną wiedzę na temat branży wartej globalnie ponad 3 bln USD.
Jarosław Kaczyński, utajnione obrady i „rosyjski ślad”
Prezes Jarosław Kaczyński wyraził swój sceptycyzm wobec kryptowalut po utajnionej części obrad Sejmu, gdzie premier Donald Tusk przedstawił informację dotyczącą bezpieczeństwa państwa. Według źródeł PAP, Tusk mówił o „kryptoaferze i rosyjskim śladzie”, co natychmiast stało się argumentem do atakowania całego sektora blockchain. To klasyczny przykład mieszania problemów z indywidualnymi podmiotami z technologią jako taką – jakby proponować zakaz internetu z powodu cyberprzestępczości.
Jarosław Kaczyński:
„Ja kryptowalutami się całkowicie nie zajmuję. Osobiście uważam, iż powinny być zakazane.”
Brak słów. pic.twitter.com/KczKm46ltp
Politycy vs. rzeczywistość rynku
Szef klubu PSL Krzysztof Paszyk nazwał kryptowaluty „skomplikowanymi procedurami”, a lider Razem Adrian Zandberg ostrzegał, iż to „nie jest bezpieczny sposób na lokowanie oszczędności”. Owszem, rynek krypto niesie ryzyko – jak każda inwestycja. Lokowanie kapitału w akcjach Tesli, Nvidii, Apple to także ryzyko. Ale redukcja BTC, ETH czy tysięcy projektów DeFi do prostego „niebezpiecznego spekulacyjnego aktywa” to intelektualne uproszczenie godne polityków, którzy przyznają się do niewiedzy w temacie.
10 000zł vs BITCOIN pic.twitter.com/8KbUCDpMsB
— vv (@vv_mati) October 16, 2025Warto przypomnieć: blockchain to technologia, która rewolucjonizuje finanse, logistykę, gaming i wiele innych sektorów. W 2024 roku spot ETF-y na bitcoina w USA zgromadziły dziesiątki mld USD aktywów, a instytucje takie jak BlackRock czy Fidelity oficjalnie weszły na rynek. Świat idzie do przodu, podczas gdy polska klasa polityczna debatuje, czy technologi XXI wieku po prostu… nie zakazać.
To nie koniec!
Zamiast budować kompetencje i rozwijać sektor blockchain – który w krajach takich jak Szwajcaria, Singapur czy Zjednoczone Emiraty Arabskie generuje miliardy w inwestycjach – polscy politycy wolą straszyć „rosyjskim śladem” i nie odnosić się do głosu branży blockchain. Choć weto prezydenta Karola Nawrockiego nie zostało odrzucone, tak walka o nową ustawę o kryptowalutach przez cały czas trwa.

6 dni temu







