Paragon z Księstwa Góralskiego w Zakopanem rozpoczął tegoroczną "serię" wakacyjnych "paragonów grozy". Zdjęcie rachunku pojawiło się na profilu "Spotted: Białystok" pod koniec czerwca. Jak już opisywaliśmy - paragon opiewał na 240 zł i zawierał cztery pozycje: dwie jajecznice - każda po 67 zł, dwie kawy za 40 i 44 zł. Dodatkowo turystom policzono 22 zł za serwis.
67 zł za jajecznicę w Zakopanem. Oto co mówi o cenie właściciel lokalu
Post doczekał się wielu komentarzy, a niektórzy internauci podważali prawdziwość rachunku, twierdząc, iż tak kosztownych potraw w Zakopanem nie ma. Znany podhalański restaurator w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" ocenił, iż cena za jajecznicę jest "odjechana" i "oderwana od rzeczywistości". Zwrócił przy tym uwagę na to, iż turyści znali stawki przed zamówieniem i nikt nie wprowadził ich w błąd. Z kolei Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej w kolejnej rozmowie z "GW" podkreślał, iż "jeżeli ktoś chce znaleźć w Zakopanem jajecznicę za 12 zł, to znajdzie".Reklama
Teraz do sprawy jajecznicy powrócił portal zakopane.naszemiasto.pl. Serwis skontaktował się z Wojciechem Krzyściakiem, który jest właścicielem Księstwa Góralskiego - to właśnie stamtąd pochodził wspomniany "paragon grozy". "Polska jest zakompleksiona, nie rozumie tej jajecznicy" - powiedział przedsiębiorstwa, dodając, iż "Zakopane powinno się szanować". "A tymczasem pół kraju dyskutuje o 67 zł, w sumie to o drobnych pieniądzach" - stwierdził.
"Wieczorami przesiadują tam cały czas Arabowie"
Jak wyjaśnił restaurator, jego lokal posiada wystrój "najwyższej klasy", na który składają się ornamenty i czyste złoto. "Takiego miejsca w Zakopanem nie ma. Wieczorami przesiadują tam cały czas Arabowie, wszystkie miejsca są zapełnione. Płacą za to. Ja im mam obniżyć teraz cenę?" - mówił serwisowi Krzyściak. Jak zauważył - stolica Podhala jest miejscem wyjątkowym ze względu na swoją historię i widoki. "A tymczasem nie cenimy się. Nie potrafimy się odpowiednio zmarżować. Moim zdaniem ta jajecznica powinna być droższa" - wskazał właściciel.
Mimo kontrowersji lokal nie świeci pustkami. Jak zapewnia właściciel, wieczorami trudno o stolik, a zainteresowanie zmusiło go do wprowadzenia opłat rezerwacyjnych w wysokości 100 zł. Krzyściak opowiedział serwisowi także o swoim nowym biznesie. Kończy budowę luksusowego hotelu w dawnym budynku Daglezji przy ul. Piłsudskiego. Ceny noclegu mają sięgać 13,5 tys. zł za noc. Podobnie jak w restauracji, wnętrza hotelu będą utrzymane w stylu złoto-drewnianym.