Jej kot miauczał w pociągu. Nałożyli na nią 470 zł kary

5 godzin temu
Zdjęcie: Szczerze o pieniądzach


Ogromne zaskoczenie spotkało pasażerkę Camille i jej partnera Pierre'a, którzy w pociągu we Francji musieli zapłacić karę za głośne miauczenie ich kota. Na dźwięki wydawane przez czworonoga skarżyli się współpasażerowie, więc zareagował konduktor. Kara wyniosła 110 euro, czyli prawie 470 zł.


Camille, jej partner Pierre oraz ich kot Monet jechali pociągiem we Francji na linii Vannes - Paryż. Nic nie wskazywało, by podróż z południowej Bretanii na wschód do Paryża miała przebiegać z problemami, dopóki kot pary nie zaczął miauczeć, jak relacjonuje RMF24. Zwierzę przebywało jednak na pokładzie pojazdu zgodnie z przepisami francuskich kolei SNCF i posiadało własny bilet.


Kot w pociągu. Kara 110 euro, bo zwierzę nie przestawało miauczeć i pasażerowie się skarżyli


Fakt, iż Camille dopilnowała formalności, wcześniej kupując bilet dla kota, nie przekonywał jednak współpasażerów. Ci skarżyli się na zawodzenie zwierzęcia i zgłosili sprawę konduktorowi, który zainterweniował. Jak przekonuje Camille, "kot na początku miauczał, a potem nałożono karę 110 euro po skardze jednego z pasażerów".Reklama


Kobieta ubolewa nad tą decyzją i przekonuje, iż zwierzę przewożone było zgodnie z zasadami, a ona pomimo prób nie mogła nic więcej zrobić, by kot Monet przestał miauczeć w trakcie podróży. Inaczej sprawę widzi jednak francuska kolej SNCF.


Kara za miauczenie kota w pociągu. Kolej tłumaczy, dlaczego nałożyła mandat


Kolej SNCF broni jednak decyzji konduktora i tłumaczy, iż mandat był jak najbardziej zasadny. Zgodnie z opisem sytuacji przedstawionym przez przewoźnika, najpierw dano kobiecie szansę, by się przesiąść ze zwierzęciem do miejsca, w którym miauczenie kota nie przeszkadzałoby ludziom. Ta jednak odmówiła, więc ostatecznie nałożono na nią karę 110 euro.
- Zaproponowano przeniesienie do następnego wagonu, gdzie było wiele wolnych miejsc. To było uprzejme rozwiązanie, na które pasażerka niestety nie przystała, a pomogłoby złagodzić napięcie między nią a pozostałymi pasażerami - czytamy w komunikacie SNCF.
Przemysław Terlecki
Idź do oryginalnego materiału