Jesse Livermore należy do panteonu najzdolniejszych traderów. Śmiało mógłby konkurować z takimi legendami inwestowania jak Warren Buffet czy Peter Lynch. Jego styl odbiegał jednak znacznie od inwestowania w wartość. Livermore był graczem krótkoterminowym i skupiającym się na tradingu, który dla większości jest mocno wyczerpujący psychicznie. Większość nie jest w stanie wytrzymać tak dużej presji.
Jak się okazało, nie był w stanie wytrzymać jej choćby Jesse, który, choć długo pozostawał na rynku, to ostatecznie popełnił samobójstwo. Jego historia jest wyjątkowa i przeplatana wieloma zwrotami akcji. Kilkukrotnie dochodził do milionów, a później ogłaszał bankructwo. Jesse Livermoore zostawił nam również sporo wartościowych lekcji inwestycyjnych, które warto wziąć sobie do serca, aby uczyć się na cudzych błędach, a nie swoich.
Jesse Livermore
Jesse miał wyjątkowy talent do liczb
Livermore urodził się w niezbyt zamożnej rodzinie 26 lipca 1877 roku w Massachusetts. Jego ojciec był rolnikiem, a matka zajmowała się domem. Ojciec nigdy tak naprawdę nigdy się nim nie interesował. Matka jednak od samego początku zdawała sobie sprawę, iż był uzdolnionym dzieckiem. W wieku trzech i pół roku potrafił czytać i pisać. W wieku pięciu lat czytał już gazety finansowe. Gdy Jesse skończył 14 lat, jego ojciec chciał, aby syn został na farmie, rzucił szkołę i pomagał mu w pracy. Młody Livermore był zdruzgotany i nie wiedział, co ma ze sobą dalej zrobić.
Matka potajemnie pomogła mu uciec z domu. Chociaż sama nie miała dużo pieniędzy, to udało jej się podarować synowi około 5 dolarów (około kilka tysięcy dzisiejszych dolarów). Zorganizowała mu podwózkę do miasta, aby mógł znaleźć pracę. Zamiast pojechać pod wskazany adres, młody Jesse namówił kierowcę, by zatrzymał się w miejscu, w którym naprawdę chciał pracować. Było to biuro maklerskie o nazwie Paine, Webber and Co. Tutaj dostał swoją pierwszą pracę jako kredowy chłopiec. Było to określenie na chłopaka, który notował ceny akcji co 10 do 15 minut na tablicy, aby inni klienci również mogli je zobaczyć.
Przy zapisywaniu liczb był w stanie obserwować pewne wzorce, jakimi kierowały się notowania wykresów giełdowych. Zauważył, iż ruchy giełdowe nie były całkowicie przypadkowe. Po jakimś czasie był w stanie opracować system przewidywania najlepszego momentu wejścia w inwestycję, na podstawie ceny historycznej. Dla niektórych może to brzmieć znajomo. Jesse Livermore stosował typową analizę techniczną. Po kilku miesiącach pacy w biurze maklerskim zaoszczędził wreszcie wystarczająco, aby móc zacząć inwestować swoje własne prawdziwe pieniądze, a nie rozgrywać wszystko w głowie.
Livermore zaczyna inwestować w bucket shopach
W związku z tym, iż cały czas jego majątek był minimalny, to nie mógł od razu zacząć inwestować od kupowania prawdziwych akcji spółek. Prowizje zjadłyby cały jego zysk. Udał się więc do bucket shopów. Bucket shopy to miejsca, w których można było stawiać zakłady na to, w jaki sposób dane akcje zachowają się w przyszłości. Były to swego rodzaju kontrakty CFD. Inwestując w takich bucket shopach nie nabywało się konkretnych akcji, ale obstawiało się kierunek, w jakim pójdzie rynek.
Zdjęcie wnętrza jednego z bucket shopów
Jesse od razu zaczął zarabiać pieniądze. Jego zakłady okazały się wyjątkowo trafne i niedługo zyski z tradingu przekroczyły te z pracy na etacie. Livermore porzucił więc pracę i całkowicie poświęcił się spekulacji. Jego system był bardzo skuteczny. Dla bucket shopów był choćby zbyt dobry. Myślano, iż Jesse dysponuje jakimiś poufnymi informacjami. Wkrótce drzwi do tych miejsc zaczęły się przed nim zamykać. W wieku 20 lat Livermore zgromadził dziesiątki tysięcy dolarów, co na tamte standardy czyniło go milionerem). Pomimo swojego sukcesu zmagał się z tym samym problemem, z którym boryka się większość dzisiejszych traderów. Nie miał dyscypliny emocjonalnej, a przez to jego stopa zwrotu była bardzo niestabilna.
W wieku 23 lat Jesse przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie postawił na korektę rynku. Ten handel kosztował go fortunę. Zbankrutował i musiał wyprowadzić się do stanu Missouri. Rok później stanął na nogi i zamienił 10 tys. dolarów na 500 tys. dolarów. Jeszcze większe pieniądze przyniosła mu krótka sprzedaż zaraz po trzęsieniu ziemi w San Francisco z 1906 roku.
Znajdziesz tam więcej wartościowych treści o inwestowani, giełdzie i rynkach.
DNA Rynków – merytorycznie o giełdach i gospodarkach
Granie na spadki po trzęsieniu ziemi z 1906 roku
Przez pierwsze kilka miesięcy po katastrofie rynek wciąż pozostawał w stanie spokoju. Inwestorzy zdawali się nie doceniać skali zniszczeń. Wtedy aż 300 tys. osób straciło mieszkanie. Co prawda katastrofy naturalne mają minimalny wpływ na rynek akcji, ale trzęsienie było w 1906 roku swego rodzaju zapalnikiem. W końcu sprowadziło ono notowania amerykańskich akcji do rozsądnych poziomów, po bańce z lat 1904 – 1906. W tym okresie giełda zaliczyła wzrost o 100%. Wyceny były zdecydowanie zbyt wymagające i Livermore to widział. Zaczął szortować rynek i w końcu doczekał się spadku o 49% od szczytów. Przyszła tak długo oczekiwana przez niego prawdziwa bessa, na której zarobił miliony. Zdarzył się choćby jeden dzień, kiedy zarobił milion ówczesnych dolarów (około 30 milionów dzisiejszych).
Zachowanie indeksu Dow Jones podczas trzęsienia ziemi w San Francisco z 1906 roku
Przez całe życie Jesse Livermore miał tendencję do życia ponad stan. Był właścicielem wielu rezydencji na całym świecie, limuzyn i jachtów. Ten styl życia ma jednak swoją cenę. W 1915 roku po raz drugi ogłosił upadłość. Później znowu wrócił na rynek, a jego talent pozwolił mu na powrót do statusu multimilionera. W 1924 jego majątek oscylował wokół 10 milionów ówczesnych dolarów.
Jego życie finansowe miało wiele wzlotów i upadków, a jego życie prywatne nie pozostawało w tyle. Wiele problemów w życiu osobistym i trzecie bankructwo w 1934 roku z ponad 2 milionami dolarów długu doprowadziło go do popełnienia samobójstwa w hotelu na Manhattanie 28 listopada 1940 roku, w wieku 63 lat. Fani teorii spiskowych podkreślają, iż ostatnia żona tradera miała przed nim czterech mężów i każdy z nich popełnił samobójstwo, a ona odziedziczała po nich spory majątek.
Jessie Livermoore z żoną
Lekcje inwestycyjne od Livermora
Livermore był traderem, którego interesowała tylko cena i trend. W ogóle nie przejmował się fundamentami. Uważał, iż rynek i tak w końcu zdyskontuje wszystkie informacje. Twierdził, iż najlepiej inwestować w liderów wzrostu. Co więcej, jego zdaniem nie powinniśmy bać się kupować akcji na szczytach. Istnieje kilka cytatów, które świetnie opisują jego styl i zasady inwestycyjne. Warto je zapamiętać i nie kłaść na szali wszystkich swoich oszczędności. Historia Livermora pokazuje, iż zbytnie obciążenie psychiczne jest czymś, czego każdy inwestor powinien w szczególności unikać.
„Handluj tylko wtedy, gdy rynek jest wyraźnie zwyżkowy lub spadkowy”.
„Kupuj akcje wzrostowe i sprzedawaj akcje słabo performujących spółek”.
„Rynki nigdy się nie mylą – opinie często się mylą”.
„Największym wrogiem każdego tradera jest on sam.”
Do zarobienia,
Karol Badowski