Kaganiec na krypto? Parlament wschodzącego kraju „entuzjastycznie” poparł pomysły rząd

11 miesięcy temu

Angola wydaje się ostatnio na fali – przynajmniej jeżeli chodzi o głośne medialnie decyzje. Kilka dni temu poinformowała, iż opuszcza OPEC. Teraz zaś daje sobie znać w dziedzinie kryptowalut – choć niestety w sposób raczej zniechęcający dla użytkowników tych ostatnich.

Oto bowiem parlament tego kraju przyjął „przełomowe” prawo dotyczące dziedziny kryptowalut. Jednym z jego głównych deklarowanych celów jest „ochrona suwerenności monetarnej” – eufemizm tego terminu dość wyraźnie sugeruje, w jakim kierunku idą jego zapisy.

Pojawia się też jakże modna „ochrona środowiska”. Co ma to wspólnego z kryptowalutami? Ano to, iż wydobycie krypto jest podobno szkodliwe dla środowiska, i państwo musi przybyć na białym koniu, aby temu zapobiec…

Oczywiście tylko temu, inne energochłonne dziedziny mają funkcjonować jak dotąd. Cóż.

„Przełomowe”, i zupełnie nie oklepane…

Projekt był dziełem rządu prezydenta Joao Lourenco. Sekretarz stanu ds. finansów i skarbu, Otoniel Dos Santos (którego resort prawdopodobnie jest faktycznym autorem tego prawa), zachwalał ustawę jako chroniącą swobodę „prowadzenia polityki monetarnej” przez Angolę.

Utartym tropem podążają też argumenty dotyczące zwalczania czarnego rynku. Projekt ma jakoby pomóc skuteczniej zwalczać przestępczość, pozbawiając parających się rzeczoną możliwości prania brudnych pieniędzy dzięki kryptowalut. Ponieważ – mogliby dodać złośliwi – przestępcy słyną z szacunku wobec prawa i z pewnością powstrzymają się przed użyciem krypto, jeżeli ustawa sekretarza Dos Santosa im tego zabroni. Tia…

Projekt zawiera pięć rozdziałów. Dotyczą one regulacji emisji i obiegu krypto oraz określają wymogi dot. nadzoru dla podmiotów w branży. Wprowadzają także kary za „przestępstwa przeciwko systemowi finansowemu” oraz krajowemu systemowi energetycznemu.

Parlament obiema rękami „za”

Zgromadzenie Narodowe Angoli, parlament tego państwa, przyjęło przepisy zawrotną większością 167 „za”, 0 „przeciw” i 0 „wstrzymujących się”. Takie powszechne poparcie dla kagańcowych pomysłów rządu w sferze krypto? Oficjalnie – z pewnością! Nieoficjalnie – cóż, Angola do niedawna była komunistyczną dyktaturą. I brzemię doświadczeń historycznych dalej jest obecne w polityce kraju.

Choć od lat 90′ poczynił on wielkie postępy, zarówno w sferze gospodarczo-cywilizacyjnej i poziomu życia, jak i zakresie wolności politycznych, to i tak zwyczaje życia publicznego nieco odbiegają tam od tych uważanych za oczywiste w Europie.

Dość powiedzieć, iż poprzednik Lourenco na stanowisku prezydenta Angoli, Jose Eduardo Dos Santos – któremu w dużej mierze kraj zawdzięcza odejście od ortodoksyjnego socjalizmu w kierunku ustroju quasi-wolnorynkowego – swój urząd pełnił przez 38 lat (oczywiście „demokratycznie”). A karierę polityczną zaczynał jako uczestnik marksistowskiej partyzantki.

Idź do oryginalnego materiału