Rozmawiamy z Karolem Barcalem, Dyrektorem Regionu Śląskiego w IKEA Retail, o nowym, kompaktowym formacie sklepu IKEA w Bielsku-Białej, który ma szansę zrewolucjonizować podejście do sprzedaży mebli i wyposażenia wnętrz w Polsce.
Otwarty kilka dni temu w Gemini Park Bielsko-Biała sklep IKEA to zupełnie nowy, kompaktowy format testowany przez szwedzką markę. Czy mógłby Pan przybliżyć nam tę koncepcję?
Karol Barcal: Oczywiście. Nowy sklep IKEA w Bielsku-Białej jest elementem globalnego projektu, który rozwijamy wspólnie z centralą firmy w Szwecji. Nazywamy go kompaktowym, gdyż w odróżnieniu od klasycznego sklepu naszej sieci, który ma ok. 25-35 tys. mkw. powierzchni, ten mieści się na 2 tys. mkw. Pomimo niewielkich rozmiarów oferuje jednak pełne doświadczenie IKEA. Klienci mają dostęp do półtora tysiąca produktów od ręki. Pozostałe produkty z naszej oferty mogą być zamówione z dostawą w różnej formie, w tym także do Punktu Odbioru Zamówień IKEA w Bielsku-Białej. Zamówienia do domu lub paczkomatów realizujemy już od dnia następnego. W sklepie dostępne są również wszystkie dodatkowe usługi, serwisy, a choćby zwroty. Warto podkreślić, iż jest to jeden z pięciu tego typu sklepów na całym świecie – trzy są w Wielkiej Brytanii, jeden w Teksasie, i od niedawna ten w Bielsku-Białej.
W przeszłości IKEA próbowała już miejskich formatów, Mam na myśli projekt w Blue City w Warszawie, który ostatecznie został zamknięty. Co sprawia, iż obecna koncepcja ma szansę na sukces, w przeciwieństwie do poprzedniej?
Sklep w Blue City był naszym krajowym konceptem, rozwijanym samodzielnie. W tamtym czasie tego typu formaty dopiero zaczynały funkcjonowanie na rynku. Testowaliśmy, obserwowaliśmy rynek i to pozwoliło nam się wiele nauczyć. Ostatecznie zaważyła zbyt bliska odległość od dwóch warszawskich sklepów IKEA, co generowało efekt kanibalizacji. Dodatkowym czynnikiem była pandemia COVID-19, która rozpoczęła się w 2020 roku i znacząco wpłynęła na ruch w galeriach handlowych. Wyciągnęliśmy z tych doświadczeń wiele wniosków. Obecny format jest globalnym projektem, rozwijanym wspólnie, z pełnym wsparciem i wiedzą z innych rynków. To zupełnie inny projekt.

Wspomniał Pan o dostępności produktów i usług. Jak wygląda kwestia odbioru zamówień?
Tak jak wspominałem, w sklepie możemy zamówić wszystko, co znajduje się w ofercie IKEA. Posiadamy w Bielsku-Białej duży magazyn, który jest równocześnie Punktem Odbioru Zamówień – tam można odebrać każdy produkt, również te wielkogabarytowe, jak kuchnie czy szafy. Punkt mieści się przy ul. Piekarskiej 130, około 10 minut jazdy z bielskiego Gemini Parku. Oczywiście oferujemy też klientom transport do domu, z opcjonalnym wniesieniem lub bez. Co ważne, zwłaszcza mniejsze rzeczy, których nie mamy na stanie, można zamówić w sklepie z dostawą do paczkomatu (dla klubowiczów i członków IKEA Family już od złotówki), z odbiorem już następnego dnia. pozostało opcja dostawy kurierem do domu, a jej koszt zaczyna się już od pięciu złotych. To daje klientom naprawdę szeroki wybór możliwości.
Czy ten format uwzględnia personalizację oferty pod lokalną społeczność, na przykład w kwestii rozmiarów sypialni dopasowanych do wielkości mieszkań?
To nasza stała praktyka. Dlatego choćby asortyment kompaktowych sklepów w Bielsku-Białej i Harlow czy Chester różnią się od siebie. Przed każdym otwarciem przeprowadzamy tzw. rekonesans rynku, w tym wizyty domowe, aby zrozumieć, jak ludzie mieszkają i jakie mają potrzeby związane z przechowywaniem rzeczy np. w sypialni czy kuchni. I na tej podstawie dopasowujemy nasz asortyment. W asortymencie są więc najczęściej kupowane produkty IKEA, ale również te dopasowane do lokalnych potrzeb. Podam przykład. Na Śląsku najlepiej sprzedającymi się szafami są PAXy, ponieważ Polacy generalnie mają problem z brakiem miejsca na przechowywanie. Polska jest też krajem, w którym najlepiej sprzedają się wersalki, czyli rozkładane sofy. To wynika ze struktury mieszkań, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie salon często służy również za sypialnię.
Czy dostrzega Pan ogólny trend w retailu w kierunku mniejszych powierzchni handlowych? To widać nie tylko w Waszym segmencie rynku, ale również np. branży spożywczej.
Uważam, iż czasy, kiedy jeździło się 100 km na zakupy do dużego miasta, skończyły się. Proszę spojrzeć na wspomniany przez Pana rynek spożywczy. Niemal na każdym rogu możemy znaleźć jakiś dyskont, nie mówiąc już o wysypie sklepów typu convenience. Kluczowa jest bliskość ludzi, czyli tzw. accessibility, dostępność. Internet daje olbrzymie możliwości, ale klient wciąż chce dotknąć, doświadczyć, zobaczyć produkt na własne oczy. To jest ważne. Nikt nie kupi kuchni przez internet, nie widząc, jak front kuchenny wygląda na żywo. Bliskość lokalnych społeczności w miastach takich jak Bielsko-Biała, które ma bardzo duży potencjał – nie tylko ekonomiczny, ale i ludzki – jest kluczowa.
No właśnie. Dlaczego akurat Bielsko-Biała?
Przez ostatnie kilka lat mieliśmy w Gemini Park Studio planowania. Cieszyło się ono dużym zainteresowaniem, co pokazało nam potencjał tego rynku. Za każdym razem mocno podkreślam – IKEA to połączenie biznesu i ludzi. Mamy tu wspaniałych ludzi, wspaniałych pracowników. Etos pracy i wspólnota są bardzo widoczne. Mieszkańcy musieli wcześniej jeździć do Katowic, co zajmuje godzinę drogi w jedną stronę. Teraz mają wszystko na wyciągnięcie ręki.

Czy nowy, kompaktowy format oznacza, iż łatwiej będzie znaleźć powierzchnie pod przyszłe koncepty, na przykład w parkach handlowych?
Zobaczymy, jak ten koncept będzie się rozwijał. Na pewno próg wejścia w przypadku takiego formatu jest zupełnie inny. Przede wszystkim chodzi nam jednak o budowanie dostępności tam, gdzie nas jeszcze nie ma. Nauczyliśmy się, również na doświadczeniach z Blue City, iż dla klientów ważna jest możliwość doświadczenia pełnej oferty. Nikt nie chce być ograniczany, mieć dostęp do limitowanej liczby produktów. Dlatego w IKEA Bielsko-Biała dostępna jest również nasza oferta gastronomiczna, ze słynnymi szwedzkimi klopsikami na czele.
W Bielsku-Białej mamy kompaktową IKEA, a w Gliwicach wersję mini.
To prawda. Półtora roku temu w Gliwicach uruchomiliśmy unikatowy koncept naszej marki. Na blisko 400 mkw. powierzchni mieści się Studio Planowania i Zamówień, które uzupełniono o możliwość zakupu na miejscu i „od ręki” wielu – ok. 500 – produktów IKEA, m.in. z kategorii: dekoracje, tekstylia, łazienka, gotowanie i jedzenie, przechowywanie, pokój dziecięcy. To też pierwszy tego typu lokal handlowy w Polsce i jeden z pierwszych na świecie.
Wracając jednak do najnowszego konceptu – ile czasu IKEA daje sobie na ocenę tego projektu i kiedy możemy spodziewać się dalszych planów?
Mamy już w głowach wstępne plany. Widzimy, iż tego typu formaty mają sens z punktu widzenia biznesowego i lokalnego. Kluczowa jest, przede wszystkim, łatwość wejścia, bez ogromnych inwestycji. Myślę, iż w ciągu kilku miesięcy będziemy gotowi z odpowiedzią, ale jestem przekonany, iż bycie blisko lokalnych społeczności, to odpowiedni kierunek rozwoju naszej firmy.
Rozumiem, iż ewentualne kolejne kompaktowe salony będą powstawać tam, gdzie w najbliższej okolicy nie ma dużej IKEA, czyli w miastach wielkości Bielsko-Białej?
Dokładnie tak. Otwieranie tego typu salonu w centrum Warszawy czy Katowic mija się z celem. W Polsce wciąż są miejsca, w których nie jesteśmy dostępni fizycznie i tam chcielibyśmy się pojawić w pierwszej kolejności.
Czy to oznacza koniec ekspansji IKEA w Polsce w formacie wielkopowierzchniowym ?
Aż tak kategorycznie bym tego nie stwierdził. Proszę zauważyć, iż miasta ewoluują, rozrastają się, powstają nowe, wielkie dzielnice. To daje w przyszłości potencjał na otwieranie wielkopowierzchniowych sklepów.
Rozmawiał: Łukasz Izakowski