KE: Embargo na żywność z Rosji i Białorusi wykluczone

6 miesięcy temu

Żywność z Rosji i Białorusi decyzją Komisji Europejskiej przez cały czas będzie zalewać unijny rynek. Pomimo iż zdecydowana większość europosłów opowiedziała się za embargiem. Dlaczego doszło do takiej sytuacji?

W Strasburgu podczas sesji plenarnej zorganizowano debatę na temat importu żywności z Rosji i Białorusi. Taki wniosek złożył formalnie szef polskiej delegacji Andrzej Halicki. Ów wniosek jest wynikiem presji Europarlamentu na kraje członkowskie oraz na Komisję.

Europarlamentarzyści opowiadają się za embargiem na żywność z Rosji i Białorusi

Polska delegacja w debacie stanowczo opowiedziała się za koniecznością wprowadzenia embarga dla Rosji i Białorusi. Tłumaczyła to destabilizacją sytuacji na unijnych rynkach rolnych. Andrzej Halicki wyraźnie podniósł sprawę wzrostu importu produktów żywnościowych z Rosji i Białorusi po dumpingowych cenach. Taka sytuacja destabilizuje rynek i wymaga natychmiastowej reakcji Komisji Europejskiej. Z tym stanowiskiem zgodziła się również Anna Fotyga, podkreślając, iż produkty rolne i energia z Rosji wypierają produkcję państw członkowskich z rynków europejskich i światowych:

Federacja Rosyjska prowadząc agresywną wojnę przeciw Ukrainie w dwóch sektorach uderza w równym stopniu w Ukrainę co w kraje kolektywnego Zachodu. To jest energia i to są właśnie produkty rolne. Potrzebne są sankcje przeciwko Rosji, która stara się wypierać produkcję rolną zarówno Ukrainy, jak i innych państw z rynków światowych, w tym europejskich.

Zatem europosłowie opowiedzieli się za embargiem na żywność z Rosji. Wśród nich byli liberałowie, zieloni, a choćby eurosceptycy. Jedynie socjalistyczna eurodeputowana z Hiszpanii bardzo ostrożnie wypowiadała się na temat embarga. Podkreślała ona kwestię bezpieczeństwa żywnościowego.

Komisja Europejska podejmuje decyzję

Tymczasem Komisja Europejska zapewniła o monitorowaniu napływu żywności z Rosji i Białorusi na teren Unii. Potwierdziła także gotowość do wprowadzenia ograniczeń w handlu z tymi krajami w przypadku destabilizacji rynków europejskich. Jednakże nie potwierdziła wprowadzenia embarga a jedynie stosowne ograniczenia. Komisarz do spraw wewnętrznych Ylva Johansson stanowczo wykluczyła nałożenie embarga. Podkreśliła, iż żaden z 13 pakietów sankcyjnych dla Rosji nie uwzględnia takiej możliwości:

Wynika to z faktu, iż sankcje na import rosyjskich produktów rolno-spożywczych do Unii mogłyby spowodować więcej szkód. Zwłaszcza w postaci wyższych cen w krajach importujących z Globalnego Południa.

Sprowadzają one m.in. tanią rosyjską pszenicę i inne zboża. Tymczasem europejscy producenci poszukują na świecie rynków zbytu na swoje zboże. Dlatego, iż sąsiedzi nie są zainteresowani lokalnym produktem — droższym, ale zdrowszym (restrykcje unijne). A sięgają po tańszy, wyprodukowany przy użyciu środków ochrony dawno wycofanych z użycia w UE. Czyli cena czyni cuda… i w tych produktach nie ma zagrożenia dla środowiska.

Czy Unia Europejska boi się Rosji?

Brak jednomyślności wśród państw unijnych w sprawie żywności z Rosji jest w dużej mierze efektem strachu tychże krajów. Obawiają się one bowiem odwetu ze strony rosyjskiej. I choć najbardziej zainteresowana sankcjami była Łotwa, a potem Polska, to nie uzyskały one wystarczającego poparcia w tej sprawie. Przeszkodą okazał się rosyjski eksport do Unii i europejski do Rosji. Wartość tego pierwszego to ponad 2 miliardy euro. Natomiast eksport europejski do Rosji wynosi ponad 7 miliardów euro. Widać zatem wyraźnie, iż ewentualna strata finansowa byłaby ogromna.

Źródło: polskie radio 24; ukragroconsult

Idź do oryginalnego materiału