Kilka dowodów na to, iż hossa na uranie i spółkach uranowych może się dopiero zaczynać

3 tygodni temu

O hossie na uranie i spółkach uranowych mówi się od wielu lat. I rzeczywiście, sporo się od 2021 roku na tym rynku zadziało. Surowiec zdrożał o 200% w 5 lat, a wycena wielu spółek z branży dosłownie wystrzeliła w kosmos w tym okresie. Czy to już po wszystkim? Jest kilka argumentów za tym, iż uranowa hossa dopiero się rozkręca i iż ostatnie 5 lat to był dopiero wstęp do niej. Po uranowej zimie nadeszła wiosna, a lato może być dopiero przed nami.

Z tego artykułu dowiesz się:

  • W jakim punkcie znajduje się dziś rynek uranu.
  • Jak wygląda strona popytowa, a jak podażowa na rynku uranu.
  • Dlaczego trend wzrostowy ceny uranu może trwać jeszcze wiele lat.

Uran to niezwykły surowiec, który wielką karierę zrobił w ciągu ostatnich 70 lat. Tak jak wiele innych metali, jest on wydobywany z rudy, jednak w odróżnieniu od nich prawie w całości jest wykorzystywany do produkcji energii elektrycznej (choć ma też zastosowanie m.in. w medycynie). Rudy uranu występują równomiernie na wszystkich kontynentach, w 16 krajach, a największe złoża znajdują się w Australii, Kazachstanie, Kanadzie, Rosji, RPA, Nigrze, Brazylii, Chin i Namibii, choć dwie trzecie produkcji pochodzi z 3 krajów: Kazachstanu, Kanady i Australii.

Uran po katastrofie w Fukushimie w 2011 roku wszedł, jako aktywo, w trend spadkowy. W 2016 roku cena tego surowca osiągnęła historyczne dno. W latach 2016-19 to dno zostało ubite. Od 2020 roku zaczął się dynamiczny wzrost ceny uranu.

Cena funta uranu (w USD). Źródło: L. James Independent Speculator

Producenci uranu. Źródło: L. James Independent Speculator

Zmiany klimatu powodują, iż coraz większą popularnością cieszą się OZE, ale też i energia atomowa wróciła do łask. Na globie jest około 440 reaktorów atomowych, około 60 jest w tej chwili w budowie, a planowanych jest aż 400 – głównie w Azji. Inwestorzy już od kilku lat widzą ten powrót energii nuklearnej do łask i najsprytniejsi już kilka lat temu wchodzili z pieniędzmi na rynek uranu. Efektem są dynamicznie wzrosty ceny uranu w ostatnich latach oraz wycen większości spółek z tego rynku, powiązanych z tym surowcem – niektóre w 5 lat urosły na wycenie o kilkaset procent.

Rok 2024 nie jest dobry dla notowań uranu. Cena kontraktów terminowych spadła z okolic 107 USD za funt do 77 USD pod koniec listopada. Stało się tak zarówno z uwagi na wysokie wykupienie rynku, jak i na skutek wpływu rosyjskich ograniczeń eksportowych na rynek paliwa jądrowego. Moskwa zakazała sprzedaży wzbogaconego uranu do USA w odpowiedzi na decyzję Waszyngtonu o zakazie importu rosyjskiego paliwa jądrowego. Ograniczenia nałożone przez obie strony są jednak elastyczne i pozwalają na odstąpienie od nich w przypadku napiętych warunków rynkowych, ograniczając zagrożenie, jakie polityka ta stanowi dla globalnej podaży. Według najnowszych danych, Rosja jest odpowiedzialna za prawie połowę światowych zdolności wzbogacania uranu, a duża część europejskich przedsiębiorstw użyteczności publicznej już dobrowolnie zrezygnowała z rosyjskich dostaw po rozpoczęciu wojny w 2022 roku.

Notowania ceny kontraktów na uran. Źródło: Trading Economics

Uran i ETF na spółki uranowe na tle innych aktywów (5 lat). Źródło: pekinhardy.com

Jednak to może nie być końcówka uranowej hossy, a dopiero wstęp do niej. Skąd takie przekonanie? Trzeba się zagłębić w temat, by to zrozumieć.

Dlaczego popyt na uran powinien tylko rosnąć i rosnąć

Wielu ekspertów i analityków jest przekonanych, iż przeżywamy historyczny moment w energetyce jądrowej. Trwa budowa około 60 reaktorów, a co najmniej 110 kolejnych jest w planach. Agencja IEA prognozuje, iż globalna produkcja energii jądrowej osiągnie nowy historyczny poziom w 2025 r. i będzie rosła w kolejnych latach 3% średniorocznie.

Z uwagi na wiele czynników, w wielu krajach trwa ponowne uruchamianie i rozbudowa elektrowni jądrowych. To zjawisko jest szczególnie widoczne w Azji. Chiny budują rekordową liczbę reaktorów – w marcu 2021 r. opublikowały swój 14. plan pięcioletni, wzywając do budowy około 150 nowych reaktorów jądrowych w ciągu najbliższych 15 lat. Do 2030 r. Chiny staną się największym producentem energii jądrowej na świecie, wytwarzając ponad 113 GW energii elektrycznej i zużywając 56 mln funtów uranu rocznie, czyli około dwukrotnie więcej niż obecnie. Japonia jest w trakcie ponownego uruchamiania co najmniej 13 reaktorów. Indie planują budowę 18 reaktorów jądrowych o mocy 13,8 GW do 2032 r., a także 30-50 reaktorów SMR do 2032 r. Oczekuje się, iż udział Azji w globalnej produkcji energii jądrowej osiągnie 30% w 2026 r., przewyższając udział Ameryki Północnej.

Oczywiście, dla światowego rynku ważne jest to, co dzieje się w USA. A tam najnowszy raport Departamentu Energii stwierdza, iż amerykańska moc jądrowa musi potroić się ze 100 GW w 2024 roku do 300 GW do 2050 roku. Co więcej, choćby wielkie firmy technologiczne i instytucje finansowe zapowiadają miliardowe inwestycje w projekty małych reaktorów modułowych (SMR). Chyba nie trzeba specjalnie tłumaczyć, iż to wszystko będzie zwiększało popyt na uran.

Jednak wielu analityków wskazuje, iż w ostatnich kwartałach doszło do kilku wydarzeń, które jeszcze kilka lat temu były nie do przewidzenia, a które mają wielki wpływ na rynek uranu. Chodzi o inwazję Rosji na Ukrainę, uruchomienie ChatGPT przez OpenAI i lawinowo rosnące użycie narzędzi AI oraz brak znaczących postępów podczas konferencji klimatycznych.

Inwazja Rosji na Ukrainę spowodowała gwałtowny wzrost cen ropy i gazu, odcinając dostawy energii do Europy i wywołując szok energetyczny na światowych rynkach energii. To pokazało wielu rządom, iż warto stawiać na energetykę jądrową, która uniezależnia od takich zdarzeń.

Z kolei uruchomienie ChatGPT zapoczątkowało globalny wyścig o pozycję światowego lidera w dziedzinie sztucznej inteligencji i podkreśliło najważniejsze znaczenie centrów danych. A centra danych zużywają energię, dużo energii. Bank Morgan Stanley szacuje, iż już teraz zużywają tyle energii, ile Hiszpania. Przewiduje się, iż w Stanach Zjednoczonych zużycie energii przez centra danych wzrośnie z obecnych 3% do 8% całkowitego zużycia energii do 2030 r.

Przypomnijmy, iż Microsoft zawarł 20-letnią umowę na ponowne otwarcie i zakup energii – po potencjalnie wyższej cenie – z elektrowni jądrowej Three Mile Island w Pensylwanii w celu zasilania swoich centrów danych. Amazon Web Services kupił w marcu 2024 r. centrum danych o mocy 960 MW zasilane przez elektrownię jądrową w Pensylwanii za 650 mln USD. Dyrektor generalny Google, Sundar Pichai, powiedział, iż firma rozważa dodatkowe inwestycje w energię jądrową, w szczególności SMR, aby generować energię elektryczną potrzebną do sztucznej inteligencji. CEO OpenAI, Sam Altman, który przewodniczy zarządom startupów nuklearnych Oklo i Helion Energy, wezwał do stworzenia centrów danych o mocy 5 GW. Amerykańska firma software’owa Oracle ma już pozwolenia na budowę 3 małych reaktorów modułowych SMR.

No i wreszcie podczas ostatnich konferencji klimatycznych coraz bardziej przeważała opinia, iż osiągnięcie globalnych celów zerowej emisji CO2 netto do 2030 roku będzie niewykonalne bez energetyki jądrowej. Spodziewane są kolejne, daleko idące deklarację w sprawie zwiększania produkcji energii jądrowej do 2050 r. Jest to czysta energia, nieznacznie obciążająca krajowe sieci przesyłowe, uniezależniona od wrażliwych surowcowych łańcuchów dostaw.

Ach i jeszcze coś. Poważnym wyzwaniem związanym z energią jądrową, zwłaszcza na Zachodzie, jest notoryczne przekraczanie harmonogramów i kosztów budów reaktorów. Przykładowo, bloki energetyczne Vogtle 3 i 4 w Georgii w USA zostały uruchomione z 7-letnim opóźnieniem i przekroczyły budżet o 17 mld USD. Tymczasem spośród 94 działających reaktorów w USA, 84 ma licencje które wygasną przed 2050 rokiem a 24 ma licencje, które wygasną przed 2035 rokiem. Odnowienia licencji mogą wydłużyć okres eksploatacji o 60-80 lat i większość obiektów będzie szła w tym kierunku. To zjawisko dla samej energetyki nie jest dobre, ale może być dobre dla inwestorów, którzy będą chcieli zarobić na wzrostach ceny uranu i wzrostach wycen spółek go produkujących.

Trudno jednoznacznie oszacować jak te wszystkie czynniki przełożą się na wzrost popytu na uran i na jego cenę. Znane są jednak wiarygodne szacunki mówiące, iż gdyby Stany Zjednoczone potroiły swoją moc energii jądrowej do 300 GW, potrzebowałyby dostępu do 55 000-75 000 MT rocznie mocy wydobywczych/przemiałowych uranu a w tej chwili mają 2 000 MT mocy. A mowa tylko o USA, tymczasem globalny popyt na uran ma urosnąć o 28% do 2030 r. i prawie 200% do 2040 r. – wedle szacunków IEA. Każdy nowy reaktor wymaga odpowiedniej ilości uranu na około 3 lata przed uruchomieniem.

Prognoza dla bilansu na rynku uranu. Źródło: L. James Independent Speculator

Prognoza dla globalnej produkcji energii z uranu. Źródło: IAEA

Reaktory – działające, w budowie i planowane. Źródło: IEA

Czemu podaż uranu może niedomagać

Stronę popytową omówiliśmy, a co z podażową? No cóż, podaż uranu jest coraz… mniejsza. Produkcja tego surowca przez Kazatomprom – największego na świecie producenta uranu – spada z powodu problemów z wydajnością, logistyką i pozwoleniami urzędowymi. Australia, z największymi znanymi rezerwami uranu na świecie, ma szereg moratoriów wydobywczych we wszystkich prowincjach kraju. W Namibii, trzecim co do wielkości eksporterze uranu, oczekuje się spowolnienia wydobycia z powodu niedoborów… wody. W Nigrze rządząca junta wojskowa cofnęła pozwolenie na wydobycie dla jednej z największych kopalni w kraju.

Przypadek kazachskiego Kazatompromu jest szczególnie frapujący. Ten największy na świecie wydobywca uranu posiadający ponad 40% potwierdzonych światowych rezerw, obniżył prognozę produkcji na 2025 r. o 17%, co w przypadku jej spełnienia się oznacza niedobór 14 mln funtów urany na globalnym rynku – czyli 10% oczekiwanej światowej produkcji. Rok 2025 może być piątym z rzędu, w którym Kazatomprom nie osiągnie swoich celów produkcyjnych. Niedobory te związane są z eskalacją kosztów, wzrostem rządowych opłat licencyjnych, rosnącymi sankcjami nałożonymi na kraje powiązane z Rosją oraz niższymi zyskami z działalności wydobywczej uranu.

„Ceny uranu znacznie wzrosły w ciągu ostatnich 5 lat, ale istnieją powody, by sądzić, iż hossa na rynku cen uranu jest wciąż w początkowej fazie ze względu na strukturalny deficyt podaży, który prawdopodobnie utrzyma się w nadchodzącej dekadzie. Wraz z wyższymi cenami uranu spodziewalibyśmy się rosnących zysków dla producentów elektrowni jądrowych i kopalni uranu, a także wyższych cen akcji tych spółek” – napisali analitycy Pekin Hardy Strauss Wealth Management w raporcie „The Nuclear Energy Renaissance: Our Investment Thesis”.

„Trajektoria wzrostu popytu na uran przyspiesza w tym samym czasie, gdy perspektywy jego podaży stają się coraz bardziej niepewne. Ponieważ cena uranu pozostaje zbyt niska, aby zachęcić do dodatkowych projektów rozwojowych typu greenfield, ryzyko dla cen pozostaje mocno przechylone w górę. Podczas gdy prognozowany jest znaczny wzrost popytu na uran, podaż surowca może spadać, gdyż cena pozostaje zbyt niska, aby zachęcić do dodatkowej produkcji” – wyjaśniają analitycy Pekin Hardy Strauss.

W związku z renesansem energetyki jądrowej można więc spodziewać się budowy nowych reaktorów jądrowych, przedłużania okresu eksploatacji istniejących, a choćby ponownego uruchamiania zamkniętych. Tempo wzrostu popytu na uran znacznie przewyższa tempo wzrostu podaży. Wydaje się, iż w takich warunkach cena uranu powinna wzrosnąć dramatycznie. Wtedy dopiero kopalnie staną się bardziej rentowne, a ceny akcji spółek wydobywczych gwałtownie wzrosną. Większe zyski przyciągną konkurencję i nowe podmioty, co zaowocuje nowymi kopalniami. Dopiero gdy ten cykl się dopełni, można będzie spodziewać się spadku ceny uranu. Jednak od tego momentu dzielić nas może co najmniej kilka lat, a być może choćby i 10 lat. Do tego czasu można będzie naprawdę sowicie zarobić przyjmując ekspozycję na uran i spółki uranowe.

Oczywiście, rozsądny i odpowiedzialny inwestor musi pamiętać o możliwości pojawienia się „czarnego łabędzia”, który mógłby popsuć ten scenariusz. Takim wydarzeniem mogłaby być druga Fukushima lub kolejny Czarnobyl. Jednak jeżeli taka katastrofa nie będzie miała w najbliższych latach miejsca, to nic nie jest w stanie popsuć tego „super-byczego” scenariusza dla uranu.

Idź do oryginalnego materiału