Kioti wraca do gry. Nowa seria RX naszym zdaniem

1 tydzień temu

Kioti wraca do poważnej gry na Polskim rynku lub, co by pasowało znacznie lepiej, właśnie ją zaczyna. Lepiej późno niż wcale; kolejna niezależna marka to potencjalny krok do większej walki o klienta i być może spadek cen. Czy model RX7040 zawojuje segment 70 KM?

Czy kojarzycie ciągniki Kioti? Tak, ciągniki, nie kosiarki czy traktorki do ogrodu, choć i takie maszyny firma z Korei ma w swojej ofercie. No właśnie, dotychczasowi partnerzy nie odnieśli większych sukcesów, choć trzeba przyznać, iż koreańskie ciągniki ogólnie są pewną niewiadomą.

Zarówno TYM jak i LS Traktor nie produkują maszyn mocarnych, ale nie można im odmówić pewnego rodzaju sznytu i funkcjonalności, a wraz z ostatnimi zmianami we wzornictwie, w zasadzie trudno się przyczepić do czegokolwiek. Małe ciągniki LS kojarzymy głównie ze współpracy z firmą New Holland, a konkretnie z linią Boomer, zaś TYM mocno zaczyna wchodzić w rolnictwo 4.0 jak i większe ciągniki, jest też drugą najstarszą (wciąż działającą) fabryką ciągników w Korei po Daedongu. To jest ktoś jeszcze? Jest.

Pionier rolnictwa w Korei

Daedong to założona w mieście Daegu w roku 1951 firma, która zajmuje się produkcją na potrzeby rolnictwa i śmiało można powiedzieć, iż tworzyła i dalej tworzy koreańskie rolnictwo – południowokoreańskie ma się rozumieć. Z uwagi na wojnę pomiędzy północą a południem jak i wcześniejszą okupację oraz wojny toczące się w regionie w zasadzie od drugiej połowy XIX wieku, Koreańczycy mieli nieco opóźniony start.

Pojemność dwa-czterysta, Pojemność dwa-czterysta… Po przemalowaniu na czarno będzie jak ulał pasował do piosenki zespołu Blenders, fot. GS

Dlatego dopiero w 1962 roku firma opracowała pierwszy pług, 6 lat później pierwszy ciągnik, ale już w 1971 bramy fabryki opuścił pierwszy kombajn, tak więc choć start był opóźniony, to później już ruszyli z kopyta. Wystarczy powiedzieć, iż dekadę później weszli ze swoimi produktami na rynek USA i zostali tam aż do roku 1993. A co później? I dlaczego wspominamy o Daedongu, skoro mowa miała być o Kioti? Bo Kioti i Daedong są tożsame.

Nie powinno to dziwić, w końcu typowo koreańskie czy chińskie nazewnictwo nie bardzo przyjmuje się w tzw. krajach zachodnich, pomijając fakt, iż większość nazw koreańskich marek wymawiana jest źle. Niemniej choćby sami Koreańczycy przestali z tym walczyć, w końcu liczy się sukces na rynku.

Ten marka Kioti osiągnęła, przynajmniej o ile chodzi o rynek rodzimy i północnoamerykański, teraz pora na umocnienie w Polsce, stąd zmiana dotychczasowych partnerów handlowych na firmę Interhalnder, względnie Agrichandler, czyli, co tu dużo mówić, oficjalnych dystrybutorów JCB w Polsce. Ciągniki o mocach od 25 KM do 142 KM mogą okazać się strzałem w dziesiątkę i świetnym uzupełnieniem oferty ciągników JCB Fastrac, które startują od 145 KM, zwłaszcza, iż najstarszy producent ciągników z Korei został ponownie przedstawiony jako ciągniki segmentu premium.

Premium? Sprawdzam!

Pierwszy kontakt z ciągnikiem to spojrzenie na maskę, no, chyba iż stoi tyłem, ale w tym roku Kioti na AgroShow w Bednarach były w końcu wyeksponowane tak, jak powinny. Wracając do maski, dokonał się postęp, postęp podobny do tego, jaki trwa od roku w niemal wszystkich dalekowschodnich markach.

Kabina na poduszkach, uporządkowany tył i niezły dostęp do filtrów tuż pod kabiną, fot. GS

Ktoś im chyba w końcu zwrócił uwagę, iż trzeba wyjść z lat 90. czy też wczesnych dwutysięcznych, bo niektóre ciągniki zaczynały przypominać swoje własne chińskie kopie. Jest dobrze, co można zobaczyć na zdjęciach i w naszym materiale video. Na żywo wzornictwo nie traci na jakości, chociażby za sprawą dobrego spasowania i doboru materiałów, choćby po otworzeniu maski nie ugina się ona w każdą stronę jak to czasem bywa w konstrukcjach gdzie poczyniono zbyt wiele oszczędności na wewnętrznych wzmocnieniach.

Gdzie jest komin?

Ciągnik może się podobać, choć czegoś chyba tu brakuje. No tak, komina. To swojego rodzaju trend ciągników z Azji, który czasem musiał zostać zarzucony, gdy pojawiła się potrzeba upchania większej ilości elementów układu wylotowego. Tutaj jednak udało się zmieścić DPF pod maską, toteż rura wylotowa skierowana jest klasycznie, po azjatycku, do przodu.

Drzwi pięciosłupkowej kabiny odchylają się szeroko, wsiadanie jest o tyle proste, iż w zaprezentowanym na targach egzemplarzu nie było fotela dla pasażera. Oczywiście może on być zainstalowany, wówczas trzeba się z nim minąć. Uwagę przykuwają podłużne, bardzo ładnie wkomponowane w linie dachu światła robocze. Przyzwyczajeni do lamp raczej kwadratowych lub opcjonalnie prostokątnych doceniamy takie starania, jednocześnie jesteśmy ciekawi, jak te lampy będą świeciły w nocy. Problemu na pewno nie sprawią kierunkowskazy, są bowiem ogromne jak na taki ciągnik i na pewno nikt nie zarzuci Kioti braku widoczności.

Kabina w detalach; jest bardzo schludnie, bez fajerwerków, ale trudno jest się do czegoś przyczepić na poważnie, fot. GS

Skoro o widoczności mowa, to kabina zapewnia jej dostatek. Z ładowaczem czy narzędziem zaczepionym na TUZ, wszystko powinno być dobrze widoczne. Tylna szyba jest uchylana i podgrzewana, jest też wyposażona w wycieraczkę ze spryskiwaczem. Czuć, iż ciągnik był od początku projektowany jako wariant kabinowy. Nie jest to żadna dokładka, zrobiona, aby przebić ROPSA na wersję z pełną kabiną.

Szukamy “premium” w Kioti

Szukamy więc tego osławionego „premium”, dość często nadużywanego w ostatnich czasach, przez co chyba zatarło się znaczenie tego określenia, tak jak pod wpływem języka angielskiego zatarło się jego pierwotne użycie. Dodam, iż podczas targów pozwoliliśmy sobie przewinąć się przez wszystkie ciągniki Kioti, starsze i nowsze, całkiem małe i te największe.

O ile w obrębie ciągników polowych powyżej 50 do 100 KM nie ma większych różnic, o tyle w przypadku ciągników HX (moce powyżej 110 KM) jest różnica, różnica na plus. Czy to oznacza, iż RX jest zły? Nie, absolutnie nie jest zły i cechuje się wieloma elementami, które faktycznie są czymś ponad standard. Dźwignie czy przełączniki nie są elementami wziętymi wprost ze sklepowych półek; widać, iż te elementy były częścią procesu projektowania i ktoś dobrał kształt, formę czy sposób działania celowo, z rozmysłem, w kontraście do częstej praktyki klecenia maszyn z czego popadnie lub co akurat ma dobrą cenę na alibabie.

Konsola kryje tajemnice, tajemnice niewybranych opcji, a poza tym jest całkiem przyjemna. Przydałby się jednak jakiś podłokietnik, fot. GS

Jeżeli doszukiwać się „premium” to na pewno w podejściu do projektu, ergonomii czy kolorystyce – widać wyraźną inspirację pewnym producentem z USA, trudno się jednak temu dziwić, skoro to właśnie Stany Zjednoczone są jednym z najważniejszych dla Kioti rynków. Pisząc o inspiracji mam na myśli pójście w podobną kolorystykę: beże, brązy z pomarańczowymi akcentami na przyciskach nie zaś skopiowaniem wnętrza. To jak już wspomniałem z pewnością było dziełem dość własnym.

Elementem, który nieco przeczy określeniu premium jest za to spora ilość zaślepek i miejsc przygotowanych pod jakąś funkcję, których akurat w zaprezentowanym modelu nie było. Chwyt jak najbardziej zrozumiały, w końcu to maszyna nie samochód, jednak mimo wszystko „premium” nie powinno być rzucane na wiatr. Z drugiej jednak strony gdyby ciągnik był wyposażony we wszystko, co tylko jest dostępne na liście opcji, nie mielibyśmy żadnych zastrzeżeń. Sama konsola znajdująca się po prawej stronie jest bardzo czytelna, schludna i uporządkowana. Plus za umieszczenie sterowania podnośnikiem pod transparentną przykrywką oraz zebranie przycisków od świateł i wycieraczek na jednym panelu.

Do ciągnika wsiada się wygodnie i bez trudu można znaleźć wygodną pozycję do pracy, fot. GS

Zegary przywodzą na myśl samochód osobowy, prawdopodobnie koreański i gdyby prędkościomierz był wyskalowany do 40 km/h, to uzyskalibyśmy pełną symetrię. Z drugiej strony obrotomierz do 4 tys. obrotów? Zostawmy to, pozostałe informacje o ciągniku będą wyświetlane na ekranie pomiędzy zegarami, kolorowym, ale nie dotykowym. Jak na ten segment to bardzo przyjemna rzecz, cieszy oko, a jednocześnie nie rozprasza jak w większych ciągnikach. Ogółem kabina sprawia wrażenie przyjemniej i choć nie ma podgrzewacza do kubka i ładowarki indukcyjnej jak w TYM-ie, to znalazło się miejsce na gniazdko z USB.

Napęd i pozostałe opcje

Wzornictwo wzornictwem, nie każdy przywiązuje do niego aż taką uwagę, przejdźmy zatem do konkretów. Firma Kioti (Daedong) reklamuje się jako twórca całego ciągnika, od silnika zaczynając po przedni most, zwolnice, kabinę i wszystkie inne komponenty. Z pewnością znajdziemy tutaj komponenty wykonane poza firmą matką, niemniej główne podzespoły są spod tego samego logo. Co oczywiście ma stanowić jeden z największych atutów w stosunku do ciągników tzw. składaków, gdzie proces serwisowania, napraw i gwarancji bywa uciążliwie długi, gdy poddostawca części zaczyna się przekomarzać z producentem ciągnika, czyją winą jest usterka.

Wygląda ładnie, ciekawe, jak świeci, fot. GS

A zatem pod maską RX7040 znajdziemy autorski silnik Daedong 4HT-S5D73A o pojemności 2435 cm3, czterech cylindrach, mocy 74 KM i momencie obrotowym 240 Nm przy 2400 obr/min. Norma Stage V jest spełniona dzięki zastosowaniu filtra DPF+DOC oraz chłodzonego EGR. Na tle stawki w segmencie to jedna z mniejszych pojemności skokowych, choć z drugiej strony Koreańczycy udowadniali wielokrotnie, iż potrafią zrobić „małego diesla”, który nie odstaje od konkurencji o większej pojemności.

Skrzynia 24×24 z Syncro Shuttle lub Power Shuttle, funkcją odciążania stopy przy wysprzęglaniu, blokadą tylnego mechanizmu, zaś w kabinie znajdziemy wygodną podpórkę przy dźwigni rewersu, która znajduje się przy kierownicy. Względem poprzednika RX7330 wydajność hydrauliki wzrosła z 72,8 l/min do 78 l/min, zaś możliwa do założenia liczba szybkozłączy wzrosła z 4 do 6. Urósł również zbiornik paliwa z 85 do 100 litrów. Wszystko wygląda bardzo ładnie, jednak nie zapominajmy, iż do pobicia jest chociażby seria M4003 Kuboty, z którą ten ciągnik będzie często zestawiany, a model M4-073 to twardy zawodnik, a i z rodzimego rynku warto wspomnieć chociażby LS-a MT5 o bardzo zbliżonych parametrach. Czy zatem Kioti odniesie sukces z nowym partnerem?

Idź do oryginalnego materiału