Kolejki po złoto, które nagle zniknęły. Autorytarny kraj w odmętach absurdu i manii kontroli

3 miesięcy temu

Wietnam stał się miejscem fascynującego fenomenu. Na początku tego miesiąca w kraju tym można było obserwować gigantyczne kolejki obywateli po złoto. w tej chwili natomiast kolejki te równie nagle, co powstały, zniknęły, a punkty sprzedaży świecą pustkami. O co chodzi?

Otóż pod koniec kwietnia tamtejszy bank centralny – Państwowy Bank Wietnamu – stanowczo zdementował, iż w kraju zabraknie złota. W reakcji mieszkańcy, których oficjalne dementi utwierdziło w absolutnym przekonaniu, iż złota tym bardziej zabraknie, rzucili się do sklepów. To znaczny – tych nielicznych, które tam są. Sprzedaż złota (z wyjątkiem drobnych ilości biżuterii) prowadzić tam bowiem mogą, prócz banku centralnego, wyłącznie trzy banki komercyjne oraz państwowa firma złotnicza.

Rząd Wietnamu zareagował w swoim, socjalistycznym stylu. Państwowy Bank Wietnamu wysłał do tamtejszego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego (pełniącego, jak stalinowska nazwa wskazuje, funkcję represyjnej bezpieki) żądanie, by objąć śledztwem kwestię „zarządzania rynku złota”. Domagano się, by bezpieka „utrzymała porządek” poprzez wychwytywanie osób „o złych intencjach”.

Nie wiadomo, czy i jakie działania podjęła bezpieka wobec obywateli, którzy puszczali mimo uszu zapewnienia władz, iż wszystko jest w porządku. Wiadomo natomiast, co w istocie zabiło ruszenie na rynku złota. Sprzedające złoto banki – Agribank, BIDV, Vietcombank Vietinbank (wszystkie oczywiście państwowe), a także złotniczy monopolista, Saigon Jewelry Company – wprowadziły bowiem „ułatwienia” dla kupujących.

„Ułatwienia” polegały na tym, iż aby obywatele nie musieli stać w wielogodzinnych kolejkach, umożliwiono im rejestrację online. Oczywiście skorzystanie z możliwości uznano za obowiązkowe, odmawiając sprzedaży tym, którzy by tego nie dokonali. W efekcie mieszkańcy Wietnamu – którzy masowo inwestowali w złoto m.in. właśnie dlatego, by pozbawić rząd władzy i kontroli nad swoimi oszczędnościami – raptownie zrezygnowali z tej możliwości.

Czarny rynek przecież i tak czeka.

Wszystkie te absurdy są naturalnie efektem działalności zmory, która dręczy sporą część populacji globu – czyli działalności represyjnego, fiskalistycznego państwa. Wietnam, czy też oficjalnie Socjalistyczna Republika Wietnamu, jest takową niestety nie tylko z nazwy. Do tradycji autorytarnych rządów politycznych dokładają się tu wciąż kontynuowane efekty „centralnie planowanego” zarządzania gospodarką. Efekt przewidzieć nietrudno.

Stan taki utrzymuje się tam także na rynku złota. Ponad dekadę temu, w 2012 roku, wietnamskie władze doszły do wniosku, iż nie może być tak, by obywatele trzymali sobie oszczędności w złocie bez jego wiedzy i zgody. Wprowadzono restrykcyjny, oderwany od realiów rynkowych monopol Państwowego Banku Wietnamu. Który jako jedyny

Zaowocowało to naturalnie paskarskimi cenami na oficjalnym rynku, ciągłe deficyty i niedostatki. Oraz, z drugiej strony, wręcz eksplozywnym rozwojem czarnego rynku, w stronę którego na przekór srogim zakazom komunistycznych władz zwrócili swą uwagę Wietnamczycy.

Idź do oryginalnego materiału