Giełda Huobi traci swoją mocną pozycję na rynku kryptowalut
Do tej pory wszystkim uczestnikom rynku krypto wydawało się, iż giełda Huobi to gigant ze stabilną pozycją w branży. W ostatnim czasie ukazało się jednak tak wiele obciążających firmę informacji, iż ciężko nie odnieść wrażenia, iż albo jest to zaplanowana akcja, albo wszystkie mechanizmy, którymi powinna rządzić się dobra firma zawiodły we wspomnianej spółce. Nie tak dawno informowaliśmy przecież o tym, iż Huobi zamierza w najbliższym czasie zwolnić aż 20% swoich pracowników. Następnie mogliśmy obserwować dziwne transakcje z giełdy na portfele foundera Justina Suna i na odwrót. Na dodatek gdzieś między tym wszystkim przewijał się niezwykle niebezpieczny temat wyłączenia wewnętrznego komunikatora pomiędzy pracownikami a szczeblem kierowniczym. Na domiar złego, teraz (po czasie) dowiadujemy się, iż Huobi nie jest już udziałowcem swojej (do niedawna) spółki zależnej w Korei Południowej. Mimo, iż fakt ten wychodzi na światło dzienne dopiero teraz, to jednak transakcja sprzedaży udziałów miały miejsce już jesienią ubiegłego roku. Co stoi za tak fatalnym pasmem posunięć popularnej giełdy? Prawdopodobnie prosta matematyka. Firma zdaje się bowiem robić wszystko, aby przetrwać ciężki okres bessy na rynku krypto. Tylko jaką pozycję zajmie tak osłabione Huobi, kiedy cały kurz kryzysu już opadnie?
Środowy komunikat prasowy nie pozostawia złudzeń. Jest źle
W komunikacie prasowym z 11 stycznia Huobi potwierdził, iż zerwał już wszelkie więzi z oddziałem w Korei, czyli swoją dawną spółką zależną. Zgodnie z oświadczeniem, w październiku 2022 fundusz About Capital stał się największym udziałowcem i faktycznym kontrolerem głównej firmy. Jak się okazuje, transakcja nie obejmowała jednak akcji Huobi Korea, które należały do akcjonariuszy Huobi Global i zostały zbyte w strukturze korporacyjnej. Inwestorzy giełdy mogą czuć się teraz mocno oszukani, bo dowiadują się o całej sprawie znacznie po fakcie. Ale nie da się ukryć, iż wszyscy, którzy mieli się zrazić do opisywanej giełdy, prawdopodobnie już to zrobili. W końcu nie sposób było przejść obojętnie wobec informacji, o których informowała w ostatnim czasie cała branża, jak chociażby wspomniane we wstępie tego artykułu, zamknięcie wewnętrznego komunikatora firmy. W komunikacie prasowym Huobi z 11 stycznia czytamy:
Huobi nie ma żadnego związku z Huobi Korea i nie jest świadomy ich nadchodzących planów w regionie. Jednak Huobi otrzymał wiadomość od koreańskiej społeczności użytkowników i będzie przez cały czas monitorować postępy w tej sprawie
źródło: cointelegraphZobacz także: Coinbase ogłasza koniec bezczelnego wzrostu na kryptowalutach. Czy jest się czego obawiać?
Giełda Huobi przez cały czas obsługuje koreańskich użytkowników, ale bez pomocy Huobi Korea
Warto wspomnieć, iż chińska platforma przez cały czas obsługuje koreańskich użytkowników i ma opcję włączenia języka koreańskiego. Działania te nie mają jednak nic wspólnego z dawną spółką zależną. 9 stycznia południowokoreańskie media poinformowały, iż Huobi Korea przygotowuje się do zakupu swoich udziałów od foundera Justina Suna i zmiany nazwy. Zgłoszona transakcja powinna była obejmować wykup przez prezesa Huobi Korea Cho Kook-bonga 72% udziałów we wspomnianej spółce, której właścicielem przez cały czas jest współzałożyciel firmy macierzystej Leon Li. Mamy więc do czynienia z sytuacją, kiedy były właściciel chińskiej giełdy Huobi przez cały czas jest większościowym udziałowcem platformy z Korei, podczas gdy giełda chce się „usamodzielnić” i odciąć od popularnej nazwy. A traci na tym najbardziej aktualny właściciel chińskiej spółki czyli Justin Sun. Zakręcona sytuacja, która jednak nie wróży dobrze dla przyszłości znanej giełdy.
Koniecznie sprawdź ten poradnik