Jak wynika z informacji opublikowanych w Krajowym Rejestrze Zadłużonych, prowadzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości, Sąd Rejnowy dla Krakowa-Śródmieścia w Krakowie ogłosił upadłość spółki Manufaktura Piwa Wódki i Wina, należącej do Janusza Palikota. Obwieszczenie zostało ogłoszone w środę, 11 grudnia.
Wierzyciele mogą zgłaszać się do syndyka
Jak czytamy w treści obwieszczenia, "Sąd (...) postanowił ogłosić upadłość dłużnika, którym jest Manufaktura Piwa Wódki i Wina S.A., KRS 0000635590, siedziba: Warszawa, ul. Chmielna 2/31, 00-020". Wierzyciele zostali wezwani przez Sąd "do zgłoszenia wierzytelności syndykowi za pośrednictwem systemu teleinformatycznego obsługującego postępowanie sądowe, w terminie trzydziestu dni od dnia obwieszczenia postanowienia o ogłoszeniu upadłości w Rejestrze".Reklama
Sąd ponadto postanowił "wezwać osoby, którym przysługują prawa oraz prawa i roszczenia osobiste ciążące na nieruchomości należącej do upadłego, o ile nie zostały ujawnione przez wpis w księdze wieczystej, do ich zgłaszania syndykowi (...) w terminie trzydziestu dni od dnia obwieszczenia postanowienia o ogłoszeniu upadłości w Rejestrze".
Koszty postępowania w kwocie 12 079,25 zł ma pokryć dłużnik. Syndykiem została spółka KDR Doradztwo i Restrukturyzacje Sp. z o.o., zaś sędzia będzie także sędzią komisarzem.
"Definitywny koniec licznych prób ratowania Manufaktury"
Jak tłumaczy Interii dr Hubert Zieliński, doradca restrukturyzacyjny w kancelarii Filipiak Babicz, ogłoszenie upadłości spółki Janusza Palikota otwiera dla jej wierzycieli szansę na przynajmniej częściowe odzyskanie zainwestowanych pieniędzy.
- Postępowanie upadłościowe polega bowiem na zorganizowanej likwidacji majątku spółki oraz przekazaniu uzyskanych w ten sposób środków na rzecz jej wierzycieli. To ile środków uda się odzyskać będzie jednak zależało przede wszystkim od tego, ile warte jest samo przedsiębiorstwo, czy będą podmioty zainteresowane jego nabyciem w całości oraz w jakim stopniu jest ono obciążone zabezpieczeniami na rzecz poszczególnych wierzycieli. Syndyk przejmie zarządzanie całym majątkiem Manufaktury, dokona jego wyceny oraz będzie próbował znaleźć nabywcę na całość firmy bądź jej poszczególne części. Priorytetem powinna być jednak próba sprzedaży przedsiębiorstwa w całości - wyjaśnia ekspert.
Dr Zieliński dodaje, iż zgodnie z decyzją Sądu "wszyscy, którzy pożyczyli bądź w inny sposób zainwestowali swoje pieniądze w MPWiW oraz chcą wziąć udział w postępowaniu upadłościowym, powinni w terminie 30 dni zgłosić swoje wierzytelności syndykowi". Da im to możliwość bycia umieszczonym na liście wierzytelności oraz uzyskać choć część spłaty.
Rozmówca Interii podkreśla, iż w tej chwili jedynie syndyk może zarządzać majątkiem spółki, niezależnie od zaskarżenia postanowienia o ogłoszeniu upadłości.
- Postanowienie to jest oczywiście zaskarżalne, przy czym wierzyciele spółki mogą zaskarżyć jedynie kwestie jurysdykcji (czyli musieliby wskazać, iż spółka ma główny ośrodek podstawowej działalności za granicą), a dłużnik może zaskarżyć postanowienie jedynie w sytuacji, w której upadłość została ogłoszona na wniosek wierzyciela i kwestionowałby on to iż jest niewypłacalny. Możliwość zaskarżenia postanowienia nie wstrzymuje biegu postępowania, syndyk będzie prowadził likwidację majątku a wierzyciele powinni zgłaszać swoje roszczenia do syndyka niezależnie od tego, czy postanowienia zostanie zaskarżone czy nie - wyjaśnia.
I dodaje, iż ogłoszenie upadłości można traktować jako "definitywny koniec licznych prób ratowania Manufaktury".
Janusz Palikot przebywa w areszcie
Jak informowaliśmy w Interii, akcje MPWiW miały zostać wystawione na sprzedaż, co miało być sposobem na odzyskanie części pieniędzy winnym wierzycielom. Przedmiotem e-licytacji było 358,2 tys. akcji nieuprzywilejowanych w spółce. Cena wywoławcza wynosiła 1,15 mln zł. Komornik wycenił je na ponad 1,5 mln zł.
Obecnie Janusz Palikot, który zgodził się na publikację swoich danych, przebywa w areszcie. Zarzuca się mu, podobnie jak i jego współpracownikom, oszustwo i przywłaszczenie mienia. Prokuratura wskazała, iż spółka podczas emisji akcji oraz kampanii marketingowych wprowadzała ludzi w błąd, przekazując informacje o wykorzystaniu wpłaconych środków pieniężnych, jak i sytuacji finanowej spółki. Były polityk nie przyznaje się do winy.