Cześć!
Ryzyka rynkowe ponownie balansują między obawami o inflację a spowolnieniem gospodarczym. W ostatnich latach inwestorzy niemal nieustannie reagowali na kolejne „alarmy inflacyjne”, które przeplatały się z narracją o hamującym wzroście (Sahm Rule). Można to interpretować jako naturalny proces prowadzący w stronę miękkiego lądowania, jednak fakt, iż amerykańska giełda od kwietniowego dołka rośnie bez przerwy, niewątpliwie zwiększa ryzyko korekty – zwłaszcza w okresie sezonowo podwyższonej zmienności. Z drugiej strony rynek wciąż wspierają jednak trzy istotne czynniki: silny trend AI, solidne fundamenty spółek oraz słaby dolar, które razem łagodzą część obaw i utrzymują pozytywny sentyment.
Choć inflacja napędzana cłami będzie krótkotrwała, w praktyce może nie mieć to znaczenia, jeżeli rynek obawiać się będzie zarówno wzrostu cen dóbr spowodowanego taryfami, jak i jego efektów wtórnych w usługach oraz czynników pozataryfowych, które mogą wywołać drugą falę przyspieszenia inflacji. w tej chwili jednak nic na to jeszcze nie wskazuje, choć kto wie – być może katalizatorem do następnego „Var Shocka” będzie faktycznie przyśpieszająca inflacja?
Na rynku widać, iż po ogłoszeniu ceł import w USA początkowo wzrósł, gdy konsumenci i firmy starali się wyprzedzić ich wejście w życie, jednak już w kwietniu gwałtownie spadł i w czerwcu był o około 7% poniżej trendu, podczas gdy eksport obniżył się tylko o 0,6%. Zatrudnienie w sektorach wrażliwych na taryfy przez cały czas rośnie w 2025 roku, ale wolniej niż wskazywałby wcześniejszy trend, a w przemyśle notuje się lekki spadek na podobnym poziomie jak w całym sektorze.
Sierpniowe dane o zatrudnieniu pokazują, iż wzrost miejsc pracy w USA był silnie skoncentrowany w sektorze edukacji prywatnej i usług zdrowotnych oraz w rekreacji i hotelarstwie, podczas gdy inne branże notowały niewielkie zmiany. Negatywnie wyróżniły się sektory usług profesjonalnych i biznesowych oraz administracji publicznej, gdzie liczba etatów spadła.

Od dawna toczy się dyskusja, czy wyraźne dążenie administracji Trumpa do obniżenia rentowności obligacji długoterminowych nie jest celem samobójczym. Wydaje się jednak, iż znaleźliśmy brakujący element układanki – administracji, w obliczu zbliżających się wyborów uzupełniających w 2026 roku, w rzeczywistości nie zależy tak bardzo na rentownościach skarbowych, jak na poziomie stóp procentowych kredytów hipotecznych. Obecne prognozy zakładają, iż liczba zapytań o kredyty hipoteczne w USA będzie stopniowo odbudowywać się w kolejnych latach, ale nie wróci do poziomów sprzed pandemii. Według szacunków Morningstar i Equifax, do 2028 roku wskaźnik osiągnie około 76 pkt, wciąż znacząco poniżej szczytów z lat 2020–2021.

Dane o zatrudnieniu gorsze od oczekiwań – co dalej?
Czytaj wszystkie treści BEZ OGRANICZEŃ!
Premium
Dołącz do Strefy Premium DNA.
Już od 69 zł miesięcznie!
Sprawdź wszystkie korzyści
Kliknij tutaj i dołącz do nas.
Jesteś już subskrybentem? Zaloguj się!