Krótkie kompendium wiedzy o systemie monetarnym i roli dolara
Wprowadzenie
Spotkałem się niedawno z zarzutem: tak się wymądrzasz z tą dedolaryzacją i rolą systemu monetarnego, a ja u ciebie nic na ten temat nie mogę znaleźć! Zdziwiło mnie to. Potem okazało się, iż wszyscy szukają terminu „dedolaryzacja”. Pisałem o roli dolara dla USA wtedy, gdy termin ten nie tylko jeszcze nie istniał, ale nikomu jeszcze w ogóle nie przychodziła do głowy możliwość odejścia od rozliczeń w dolarach. Pierwszy raz o roli dolara dla USA wspominałem dokładnie 23 lutego 2015 roku. Już wtedy przewidywałem, iż Rosja i Chiny kiedyś „zbuntują” się i przestaną używać dolara do rozliczeń. Zacząłem szukać dalej w moich tekstach i stwierdziłem, iż zarzut jest słuszny. Nie napisałem żadnego tekstu, w którym od początku do końca wyjaśniłbym, jak funkcjonuje nasz system monetarny i na czym polegają niebezpieczeństwa z nim związane, czym byłoby dla USA odejście od rozliczeń w dolarach i jakie miałoby to konsekwencje dla całego świata. Wszystko jest rozproszone, często jest to jedynie kilka zdań w tekście na inny temat, więc musiałbym podać kilkadziesiąt linków.
Może wyjaśnię i po części usprawiedliwię się, dlaczego tak się stało. Gdy słyszymy pojęcie „system monetarny”, to myślimy, iż jest to temat dla wąskiej grupy specjalistów. Większość ludzi w ogóle nie potrafi zdefiniować co to takiego jest. Wszyscy są przekonani, iż jest to dziedzina nauki i istnieje taki kierunek studiów, są więc zaskoczeni, gdy usłyszą, iż niczego takiego nie ma. Sądzą więc, iż jest to przedmiot w ramach innego kierunku studiów. Ale nie ma takiego przedmiotu. No to przynajmniej istnieje obszerna literatura na ten temat. Nie znam ani jednej pozycji, w które opisany byłby choć ułamek tego, co chcę tu przedstawić!! Już słyszę pytanie: „a ekonomia?”. Ekonomia w ogóle nie zajmuje się systemem monetarnym. Pieniądz w ekonomii jest jedynie narzędziem, jednostką miary. Ekonomia, podobnie jak teologia, w ogóle nie jest nauką, gdyż nie opiera się na weryfikowalnych obserwacjach i badaniach, ale na przyjmowanych na wiarę dogmatach, od których nie odchodzi się choćby wtedy, gdy ewidentnie nie potwierdzają się w rzeczywistym świecie. Stwierdzenie: „jeśli teoria nie pasuje do rzeczywistości, to tym gorzej dla rzeczywistości”, mogłoby być śmieszne, gdyby nie było prawdziwe i skutków tego nie odczuwalibyśmy codziennie na własnej skórze. Dzisiejsza ekonomia ze swoimi teoryjkami jest jedynie formą umysłowej prostytucji. Niektórzy ekonomiści sami zdają sobie z tego sprawę. Paul Samuelson w chwili szczerości powiedział: Economics has never been a science – and it is even less now than a few years ago – Ekonomia nigdy nie była nauką, a w tej chwili jest nią w jeszcze mniejszym stopniu niż kilka lat temu.
To wydaje się nieprawdopodobne, ale badamy budowę atomu, budowę wszechświata, ale nie istnieje nauka zajmująca się naszym systemem monetarnym! Nasza przyszłość zawodowa, nasz przyszły status społeczny i materialny zależeć mogą od tego, czy na jakimś egzaminie wykażemy się wiedzą o rzeczach zupełnie nam niepotrzebnych. Równocześnie nie mamy dostępu do wiedzy o rzeczy szalenie ważnej i niezbędnej nam do życia, rzeczy, której używamy na co dzień – do wiedzy o pieniądzach! Dlaczego tak jest? Nie wiem. Wszystkie wytłumaczenia, które przychodzą mi do głowy, należą do kategorii „teoria spiskowa”. Faktem jednak jest, iż już od setek, a choćby tysięcy lat, pewnym kręgom zależy na tej niewiedzy. Nie mam wątpliwości, iż te kręgi albo struktury istnieją, ale nie potrafię ich określić. Nie jestem też przekonany, iż są to ci, o których wszyscy myślą. Nie ja jeden tego nie wiem! Amerykański bank centralny jest własnością prywatną; najpotężniejsze państwo świata do dziś nie zna jego właścicieli! Najbardziej tajemniczą instytucją nie jest żaden wywiad albo służby specjalne! Jest nią Bank of International Settlements (BIS) czyli Bank Rozliczeń Międzynarodowych w Bazylei. Struktury te działają więc bardzo skutecznie, bo trzeba szczerze przyznać, iż do dzisiaj jesteśmy od wiedzy o pieniądzu skutecznie odcinani. A może wszystko wygląda zupełnie inaczej? Nie ma żadnego spisku, ale uruchomiono proces, który wymknął się spod kontroli i teraz to on nami steruje, a cała ta tajemniczość przykryć ma jedynie bezradność i niezrozumienie tego, co się dzieje?
Zdobywanie wiedzy na temat systemu monetarnego porównać można do układanki puzzle w pudełku bez obrazka, w którym wielu klocków brakuje, wiele wprawdzie pasuje kształtem, ale nie pasuje do tego, co już ułożyliśmy, inne zaś na odwrót – pasują do obrazka, ale nie pasują kształtem. Zajmuję się tą układanką od kilkunastu lat i jak uda mi się ułożyć jakiś fragment, to zamieszczam go na moim blogu. Stąd to rozproszenie. Nie uważam się za eksperta, w mojej układance przez cały czas jest wiele dziur i nie jestem w stu procentach pewien czy niektóre elementy już ułożonego obrazka nie są fałszywe. Ale to, co już ułożyłem i czego poprawności jestem pewny, lub prawie pewny, sprawiło, iż inaczej spojrzałem na świat. Spowodowało, iż zacząłem rozumieć genezę wielu wydarzeń i procesów. Zrozumiałem, iż to procesy monetarne są źródłem praktycznie wszystkich zarówno obecnych, jak i minionych procesów politycznych, gospodarczych i społecznych. Są źródłem powstania wszystkich ideologii i teorii, źródłem wszystkich konfliktów i wojen. Procesy, które są wymuszone wadliwą konstrukcją obecnego systemu monetarnego.
Cytowany już przeze mnie Paul Samuelson, sparafrazował także słynne powiedzonko znanego bankiera na literę R: I don’t care who writes a nation’s laws — or crafts its advanced treatises — if I can write its economics textbooks – jeżeli mogę pisać podręczniki do ekonomii, to nie obchodzi mnie, kto pisze ustawy danego kraju, ani tworzy jego naukowe rozprawy.
Ostatnio zbyt wiele rozpolitykowałem się i odszedłem od korzeni tego bloga, czyli od systemu monetarnego. Postanowiłem więc odpowiedzieć na postawiony mi zarzut i równocześnie powrócić do tych korzeni. Nie mam talentów pedagogicznych i nie wiem czy mi się to uda. Temat jest adekwatnie na kilka książek, więc nie obejdzie się bez ogromu uproszczeń i pominięć. Z pewnością spotkam się z zarzutami pominięcia czegoś, co inni uważają za ważne. Niestety, nie obejdzie się także bez części dla wielu osób nudnej, a dla innych trudnej do zrozumienia, czyli próby wyjaśnienia tego, czym są pieniądze i jak funkcjonuje obecny system monetarny. Bez tego nie zrozumiemy jaka jest rola dolara i jak funkcjonuje obecny świat! Ale aby móc rozwiązać równanie różniczkowe, trzeba najpierw nauczyć się tabliczki mnożenia. Z pewnością nie zmieszczę wszystkiego w jednym wpisie, więc będzie wiele części. I jak zawsze pojawia się pytanie: od czego zacząć. Zaczynam więc od początku.
Pieniądze i ich powstawanie
A co jest na początku? Oczywiście powstawanie, czyli emisja pieniędzy. Każdy, albo prawie każdy wie, iż pieniądze emitują banki centralne. Każdy też natychmiast oczami wyobraźni widzi to, co pokazuje nam telewizja: płachty banknotów w drukarni i monety wysypujące się z prasy. Czy tak wygląda emisja pieniędzy? Nie. Emisja to prosta, trwająca sekundy, operacja księgowa. Później wyjaśnię dokładniej na czym polega; do banknotów też jeszcze wrócimy. Na razie to wystarczy. Wyemitowane pieniądze istnieją więc na razie wyłącznie w komputerach banku centralnego. Nazwijmy je pieniędzmi banku centralnego. Co bank centralny może z nimi zrobić? Wszyscy oczekują odpowiedzi, iż wprowadzić do obiegu. Ale znowu odpowiedź brzmi „nie”. Banki centralne nie mają praktycznie żadnej możliwości wprowadzenia do obiegu wyemitowanych przez siebie pieniędzy. Co się więc z nimi dzieje? Bank centralny pożycza je bankom komercyjnym.
Każdy bank komercyjny ma swoje konto w banku centralnym. Takie samo, jak (prawie) każdy z nas. Na tych kontach lądują pożyczone przez bank centralny pieniądze banku centralnego. Co się z nimi dalej dzieje? Znów wszyscy oczekują odpowiedzi: banki komercyjne pożyczają je swoim klientom. I znów odpowiedź brzmi: „nie”. Te pieniądze (z jednym wyjątkiem, o którym później) nie opuszczają kont banków komercyjnych. Już widzę powszechne zdziwienie i słyszę pytanie: to co w takim razie znajduje się na naszych kontach bankowych!? Odpowiedź brzmi: pieniądze stworzone przez banki komercyjne. Wszyscy zdziwią się znowu i spytają: to banki komercyjne mogą emitować pieniądze!? Nie. Emisja jest terminem prawnym zarezerwowanym dla tworzenia LEGALNYCH ŚRODKÓW PŁATNICZYCH, a te ma prawo emitować wyłącznie bank centralny. Na naszych kontach bankowych NIE ZNAJDUJĄ się więc legalne środki płatnicze! Każdy powie teraz: ale przecież używam ich, płacę nimi! Zaraz to sobie wyjaśnimy.
Zacznijmy może od wyjaśnienia, jak te pieniądze powstają. Powstają poprzez udzielanie kredytów. Wbrew powszechnemu i błędnemu przekonaniu (które głoszą choćby profesorowie ekonomii!!), banki nie wykorzystują dziś do tego celu oszczędności swoich klientów! Cały proces wyjaśnimy sobie na przykładzie. Wyobraźmy sobie, iż chcemy wziąć kredyt w wysokości stu tysięcy PLN na zakup samochodu. Mamy zdolność kredytową, wszystkie formalności zostały załatwione, co się teraz dzieje? Bank w swoim bilansie wpisuje po stronie pasywów, czyli na naszym koncie po stronie „ma”, kwotę 100.000 PLN. Równocześnie po stronie aktywów, czyli po stronie „winien”, wpisuje tę samą kwotę. W języku fachowym nazywa się to rozszerzeniem bilansu. W matematyce możemy po obu stronach równania dodać tę samą liczbę i wynik równania nie ulegnie zmianie. Tak samo jest w bilansie. Co się teraz stało? Bank stworzył sumę 100.000 PLN i równocześnie stworzył dług w tej samej wysokości. Przy pomocy dokładnie takiej samej operacji księgowej banki centralne tworzą pieniądze – w ich wypadku nazywa się to emisją. Tworzony jest więc najpierw dług, pieniądz powstaje jako swego rodzaju „produkt uboczny”. Możemy więc powiedzieć, iż PIENIĄDZE SĄ DŁUGIEM PODNIESIONYM DO RANGI ŚRODKA PŁATNICZEGO. Ale wróćmy do naszego kredytu. Co teraz bank może zrobić ze stworzonymi przez siebie pieniędzmi? Nic. To przecież nie są legalne, powszechnie akceptowane, środki płatnicze! Ale przecież my tymi pieniędzmi płacimy! Nie, nie tymi pieniędzmi!! Popatrzmy na dalszy ciąg wydarzeń. Chcemy użyć znajdujących się na naszym koncie pieniędzy, więc zlecamy naszemu bankowi przelać nasze 100.000 PLN na konto salonu samochodowego. Pomijamy przypadek, gdy salon ma konto w tym samym banku co my. My mamy konto w banku A, salon samochodowy w banku B. Nasz bank pomniejsza nasze konto o 100.000 PLN i zleca bankowi centralnemu przelać taką sumę pieniędzy banku centralnego ze swojego konta na konto banku B. Po otrzymaniu tego przelewu bank B wpisuje 100.000 PLN na koncie salonu samochodowego. Czy nasz bank musi mieć taką sumę na swoim koncie w banku centralnym? Nie. Operacje przelewów pomiędzy kontami w banku centralnym realizowane są codziennie około północy. Wszystkie sumy przelewów bilansują się. Gdy suma przelewów z banku A do banku B wynosi np. milion PLN a z banku B do banku A milion i sto PLN, to bank centralny przelewa z banku B do banku A jedynie sto PLN. Kwoty przelewów pomiędzy bankami są więc (z reguły!) dużo mniejsze niż sumy wszystkich przelewów ich klientów. A co się dzieje, gdy mimo tego bank nie ma takiej sumy na swoim koncie? Banki krótkoterminowo pożyczają sobie wzajemnie pieniądze. W ostateczności nasz bank może pożyczyć pieniądze w banku centralnym. Widzimy więc, iż na naszych kontach dokonywane są jedynie operacje księgowe, gdyż nie znajdują się na nich żadne pieniądze, a prawdziwe rozliczenia realizowane są przy pomocy pieniędzy banku centralnego pomiędzy kontami banków komercyjnych w banku centralnym.
Wśród krytyków systemu monetarnego nie ma zgodności, co do tego, czy to, co kreują banki, można nazwać pieniądzem, czy nie. Moim zdaniem obie strony mają rację (albo obie jej nie mają). De jure nie jest to pieniądz. Prawo emisji posiadają jedynie banki centralne, ale de facto pozycje księgowe wykreowane przez banki komercyjne, spełniają funkcję pieniądza.
Mimo tego, iż w 2014 roku, jako pierwszy, opisał ten proces Bank of England, a w 2017 roku niemiecki Bundesbank opisał go łącznie z podanym przeze mnie przykładem księgowania, to do dzisiaj studenci ekonomii słyszą, iż banki pożyczają pieniądze swoich klientów. Zdarza się nawet, iż opis ten jest negowany jako teoria spiskowa!
Ale miało być także o gotówce. A co się dzieje, gdy zamiast przelewu powiemy: „proszę wypłacić mi tę sumę w gotówce”. Bank komercyjny pobiera w banku centralnym banknoty na sumę 100.000 PLN i bank centralny potrąca tę sumę pieniędzy banku centralnego z konta naszego banku. Przy wypłacie gotówki bank komercyjny pomniejsza nasze konto o tę sumę. Banknoty są więc dla nas jedyną formą kontaktu z legalnymi środkami płatniczymi, czyli pieniędzmi banku centralnego. Na pytanie o to, co znajduje się na naszych kontach, możemy też dać inną odpowiedź: można powiedzieć, iż są to jedynie pozycje księgowe mówiące, ile prawdziwych pieniędzy bank jest nam WINIEN. Nie jesteśmy klientami banków, jesteśmy ich wierzycielami!!
Jeśli już jesteśmy przy wypłacie kwoty kredytu w gotówce, to musimy wyjaśnić sobie
Co to jest kredyt, a co to jest pożyczka
W momencie wypłaty kwoty kredytu w gotówce, nasz kredyt zamienia się w pożyczkę. Tak wiem, praktycznie nikt nie rozumie różnicy pomiędzy tymi pojęciami! Spotkałem już ustawy i dokumenty bankowe(!), w których błędnie używano tych pojęć. Muszę się przyznać, iż na moim blogu, pisząc bez zastanowienia, także wielokrotnie popełniałem ten błąd. Wyjaśnijmy to sobie na dwóch przykładach.
Piekarz kupuje jajka do swoich wypieków u znajomego hodowcy kur. Pewnego razu przychodzi do niego i mówi: mam wyjątkowo duże zamówienie, wydałem już wszystkie pieniądze na inne surowce i brakuje mi 1.000 zł na jajka. A hodowca powiedział: masz u mnie KREDYT w takiej wysokości, zapłacisz jak rozliczysz się z klientem. Piekarz otrzymuje więc jajka o tej wartości, za które płaci później.
Innym razem ten sam piekarz przychodzi do hodowcy kur i mówi: mam wyjątkowo duże zamówienie, wydałem już wszystkie pieniądze na surowce i brakuje mi 1.000 zł na opłatę za prąd. A hodowca mówi: dobrze, POŻYCZĘ ci. Piekarz dostaje pieniądze, które zwraca później.
Kredyt jest więc przesunięciem o określony czas zapłaty za jakiś produkt lub usługę, pożyczka jest daniem komuś do dyspozycji czegoś (w tym wypadku pieniędzy), co zostanie po określonym czasie zwrócone.
Gdy bierzemy w banku kredyt, to jest to usługa polegająca na przejęciu przez bank naszych zobowiązań finansowych do określonej wysokości; po jej wypełnieniu i po określonym czasie musimy tę sumę zwrócić. Gdy bank wypłaca nam tę sumę w gotówce (podobnie jak hodowca kur w drugim przykładzie), to daje nam do ręki pieniądze, którymi dysponujemy sami, i które musimy zwrócić.













![Cuda w obronie Carlosa Alcaraza. Ale tylko do czasu [WIDEO]](https://sf-administracja.wpcdn.pl/storage2/featured_original/6916471b0bd0b2_02467365.jpg)
