Rok 2024 upłynął na rynku walutowym pod znakiem umacniającego się amerykańskiego dolara, co silnie było skorelowane najpierw z kampanią prezydencką, a później z wyborem Donalda Trumpa na prezydenta USA.
Początek 2024 roku mógł sugerować, iż rynek walutowy będzie w kolejnych miesiącach poruszał się w rytm decyzji głównych banków centralnych, które w większości już były na ścieżce obniżek stóp procentowych lub dopiero miały na nią wkroczyć. Jedyne liczące się odstępstwo od tej tendencji do globalnego luzowania polityki monetarnej stanowił Bank Japonii, który w 2024 roku stopy procentowe podnosił.
Wybory prezydenckie pomogły dolarowi
Zmiana podejścia inwestorów do głównych tematów rozstrzygających o zachowaniu rynku walutowego nastąpiła wczesną jesienią. To wówczas, podobnie jak na wielu innych rynkach, tematem numer jeden stał się temat wyborów prezydenckich w USA. W miarę jak rosły szanse na zwycięstwo Donalda Trumpa dolar i inne amerykańskie aktywa, a przy okazji rynek kryptowalut, zyskiwały na wartości. Inwestorzy uznali bowiem, iż przyszła protekcjonistyczna polityka Donalda Trumpa nie tylko sama w sobie będzie pomagać dolarowi, ale również będzie ograniczać szanse na głębokie obniżki stóp procentowych przez Fed, co również będzie wspierać amerykańską walutę.
Wykres dzienny EUR/USD. Źródło: Tickmill
Zapoczątkowane wczesną jesienią umocnienie dolara na rynkach globalnych mocno odbiło się również na notowaniach USD/PLN. Dolar, który we wrześniu spadł do 3,80 zł, w drugiej połowie listopada wystrzelił ponad 4,20 zł. Częściowo przyczyniły się do tego napływające w tym samym czasie słabsze dane z polskiej gospodarki, który w pewnym momencie postawiły pod znakiem zapytania szanse na znaczące przyspieszenie polskiej gospodarki, co w połączeniu z bardzo wysokimi stopami procentowymi w Polsce, w pierwszej połowie 2024 roku wzmacniało złotego.
Wykres dzienny USD/PLN. Źródło: Tickmill
Ten strach o kondycję polskiej gospodarki był jednak krótkotrwały, co doskonale obrazuje zachowanie innej polskiej pary – EUR/PLN. Notowania euro względem złotego pozostawały w trendzie bocznym, który od dołu ograniczała strefa 4,24-4,25 zł, a od góry 4,37-4,38 zł.
Wykres dzienny EUR/PLN. Źródło: Tickmill
Co czeka rynek walutowy w 2025 roku?
Wydaje się, iż pierwszy kwartał może upłynąć pod znakiem sporej zmienności dolara. Będzie to pochodna objęcia funkcji przez Donalda Trumpa. To wtedy nastąpi weryfikacja wszelkich zapowiedzi z kampanii wyborczej. Jako, iż będzie to czas podejmowania przez nowego prezydenta decyzji lub też prawdopodobnie rezygnacji z niektórych postulatów wyborczych, stąd można oczekiwać podwyższonej zmienności. Zresztą nie tylko na dolarze, ale i na innych rynkach. Po tym okresie sytuację na forexie będą już kształtować stare tematy, czyli decyzje banków centralnych i kondycja poszczególnych gospodarek.
Oczekiwany wzrost zmienności na dolarze z pewnością odbije się na notowaniach USD/PLN. Jednak już na EUR/PLN powinno być dużo spokojniej. Nie wydaje się, żeby w horyzoncie kilku najbliższych kwartałów pojawiła się szansa na trwałe wybicie EUR/PLN górą lub dołem z konsolidacji w przedziale 4,24-4,38 zł. Przyspieszająca polska gospodarka, a także nadzieje na zakończenie w 2025 roku wojny w Ukrainie będą bowiem z jednej strony złotego umacniać, natomiast z drugiej strony perspektywa wejścia Rady Polityki Pieniężnej na ścieżkę obniżek stóp procentowych będzie tworzyć presję na osłabienie złotego. Oba te impulsy będą się więc wzajemnie znosić, stąd kurs EUR/PLN dalej ma szansę „krążyć” wokół 4,30 zł.