Przez lata świat krypto miał swoją świętą zasadę: halving Bitcoina, potem hossa, potem krach. Czteroletni cykl, powtarzalny jak fazy księżyca.
Wystarczyło spojrzeć w kalendarz, żeby wiedzieć, kiedy kupić, a kiedy sprzedać.
Prosto, jasno, skutecznie. Albo przynajmniej tak się wszystkim wydawało.
Dziś ten mit się rozpada. Bitcoin nie zachowuje się tak, jak powinien. Altcoiny wcale nie eksplodują. A ci, którzy wciąż wierzą w „czwarty akt”, mogą się mocno zdziwić.
Bo świat się zmienił. Do gry weszły fundusze, ETF-y, stablecoiny i instytucje. Rynek, który kiedyś żył emocjami tłumu, dziś coraz bardziej przypomina tradycyjne finanse z płynnością, fundamentami i spokojnym, regularnym kapitałem.
W tym materiale pokażę Ci, dlaczego czteroletnie cykle krypto to już przeszłość. I dlaczego to… bardzo dobra wiadomość. Bo koniec cykliczności, to nie koniec krypto. To koniec złudzeń i początek dojrzałego rynku.
Koniec czteroletnich cykli Bitcoina. Rynek krypto już nigdy nie będzie taki sam. Co nas teraz czeka?
Inwestuj z Kraken! Załóż konto, wpłać 100 euro i zyskaj bonus do 15 euro. Jedna z największych giełd kryptowalut na świecie – bezpiecznie i prosto.
Załóż konto na:
https://kraken.pxf.io/c/6628352/3300416/10583
Narodziny mitu cykliczności
Skąd w ogóle wzięła się wiara w cykliczność krypto? Żeby zrozumieć, dlaczego dziś mówimy o końcu cykliczności, trzeba cofnąć się do momentu, w którym ta wiara w ogóle się narodziła. To nie analitycy z Wall Street wymyślili „czteroletni cykl Bitcoina”. Zrobiła to sama społeczność krypto.
Wszystko zaczęło się od prostego, ale niezwykle sugestywnego zjawiska: halvingu. Co cztery lata nagroda, jaką górnicy krypto otrzymują za wykopanie nowego bloku Bitcoina, spada o połowę. W praktyce oznacza to, iż tempo emisji nowych Bitcoinów systematycznie maleje, aż w końcu – za kilkadziesiąt lat – całkowicie wygaśnie.

W teorii to klasyczny przykład popytowego mechanizmu. Mniej nowych Bitcoinów w obiegu, mniejsza podaż, więc jeżeli popyt pozostaje ten sam lub rośnie, cena powinna iść w górę. I faktycznie historia wydawała się to potwierdzać. Po halvingu w 2012 roku Bitcoin wystrzelił z kilku dolarów do ponad tysiąca. Cztery lata później, po kolejnym halvingu, sytuacja się powtórzyła. Hossa 2017 roku wyniosła BTC do prawie 20 tysięcy dolarów. W 2020 roku? Ten sam schemat! Halving i kolejna fala wzrostów, tym razem do blisko 70 tysięcy dolarów.

Dla inwestorów to wyglądało jak perfekcyjny, czteroletni rytm, niemal zapisany w kodzie Bitcoina. Trzy powtórki w zupełności wystarczyły, by rynek uznał, iż halving nie tylko wpływa na cenę, ale wręcz tworzy cykle.
Z perspektywy czasu to widać jak na dłoni, iż to mit. Społeczność krypto potrzebowała prostego, zrozumiałego mechanizmu, który dawał poczucie porządku w świecie chaosu. Akcje mają biznesy, które za nimi stoją i można je ocenić oraz sprawdzić jako sobie radzą, obligacje wypłacają kupony i mają swoich emitentów, których wypłacalność też można zbadać, surowce są potrzebne w realnej gospodarce.
Tymczasem krypto przez wiele lat było zbyt abstrakcyjne i wszelka metodologia wyceny tych aktywów umykała inwestorom, więc halving stał się mitem, który wyjaśniał wszystko i sprawiał, iż niezrozumiały świat stawał się bardziej uporządkowany.
Tyle iż to była bardzo uproszczona narracja. Nikt nie zwracał uwagi na to, iż te cykle pokrywały się… z globalnymi cyklami gospodarczymi i płynnościowymi. Wzrosty Bitcoina nie brały się z „magicznej daty w kalendarzu”, tylko z tego, iż cały świat miał wtedy nadmiar kapitału i szukał ryzyka. Tymczasem rynek krypto jest mikroskopijny rozmiarem choćby teraz. Kiedyś był jeszcze mniejszy. Wystarczył nieiwelki nadmiarowy kapitał, który nie miał co ze sobą zrobić.
Prawdziwe paliwo: płynność zamiast kalendarza
Halving dawał pretekst, ale to płynność i gospodarka była paliwem. „Cykliczność” nie była nigdy prawdziwa. Była tylko złudzeniem, zbiegiem okoliczności, który powtórzył się kilka razy pod rząd.
Teraz, gdy rynek krypto staje się częścią globalnych finansów, ten mit po prostu przestaje działać.

Na wykresie widać zależność pomiędzy wzrostem globalnej podaży pieniądza a ceną Bitcoina. Niebieskie słupki przedstawiają tempo kreacji pieniądza w największych bankach centralnych świata – amerykańskim Fed, Europejskim Banku Centralnym, chińskim PBoC i japońskim BOJ. Żółta linia to cena Bitcoina w dolarach. Zestawienie jest wyjątkowo wymowne: momenty, w których płynność na świecie rosła, niemal idealnie pokrywają się z okresami hoss na rynku kryptowalut.
Widać to szczególnie dobrze w trzech punktach. W latach 2012–2013 wzrost zbiegł się z pierwszym dużym rajdem Bitcoina. Kolejna fala płynności w 2016–2017 poprzedziła hossę z końcówki 2017 roku. A największy skok w historii – czyli pandemiczny „dodruk” w 2020–2021 – doprowadził do historycznego szczytu na poziomie blisko 70 tysięcy dolarów za Bitcoina. Gdy tylko płynność zaczynała spadać, kurs BTC również tracił impet.
Bitcoin jak klasyczne aktywo ryzyka
Bitcoin, mimo całej narracji o „niezależności od systemu”, w praktyce zachowuje się jak klasyczne aktywo ryzyka. Kiedy świat tonie” w nadmiarze płynności, to krypto rośnie, bo inwestorzy szukają wyższych stóp zwrotu. Gdy płynność wysycha, to rynek krypto gaśnie. Halving czy inne wewnętrzne wydarzenia mają tu marginalne znaczenie. Mogą być pewnego rodzaju triggerem, jasne. Do tego dobrze wyglądają na nagłówkach i zwracają uwagę inwestorów, prostotą, ale nie są fundamentalną przyczyną tego, jak zachowywał się rynek krypto.
Globalny cykl płynności jest z kolei powiązany z cyklami koniunkturalnymi. Banki centralne wspomagają system pieniędzmi nie w wyniku swojego kaprysu, ale kiedy chcą stymulować gospodarkę. Mechanizm jest więc powiązany z cyklami gospodarczymi, a tym samym sam Bitcoin jest z nimi powiązany.
Jednak kryptoboye dalej wierzą w cykle 4-letnie i usilnie utrzymują, iż przed nami wielka bessa na Bitcoinie, ponieważ od ostatniego Halvingu minęło już odpowiednio dużo czasu. Ja w taki mechanizm nie wierzę.
W trzech poprzednich cyklach od Halvingu do szczytu hossy minęło odpowiednio:
- 367 dni w 2013 roku
- 518 dni w 2018 roku
- I 549 dni w 2021 roku
To daje średnią na poziomie 478 dni. w tej chwili od ostatniego Halvingu Bitcoina z 2024 roku minęło już 563 dni i w tym czasie największa kryptowaluta świata urosła do szczytu o około 95% – znacznie mniej niż w poprzednich rajdach.

Dlaczego teraz nie wieszczę spektakularnej bessy (makro)
Dlaczego jednak moim zdaniem Bitcoin nie zaliczy spektakularnej bessy O ILE COŚ NIE ZMIENI SIĘ Z KONDYCJĄ ŚWIATOWEJ GOSPODARKI?
Ponieważ z perspektywy cyklu gospodarczego i globalnej płynności nie ma do tego przestrzeni. Z jednej strony Fed obniża stopy procentowe i zapowiada, iż kończy swój cykl zacieśniania ilościowego, czyli procesu, który jest odwrotny do „drukowania” pieniędzy, a wiec realnie pieniądz na rynku będzie tańszy i będzie go więcej.


Z drugiej strony globalna gospodarka przyśpiesza, a nie zwalnia, co już widać w pewnych danych wyprzedzających, więc nie ma tutaj przestrzeni do załamania gospodarczego i ucieczki od ryzykownych aktywów.
Wielu ekonomistów wskazuje na słabe dane z rynku pracy w USA. Owszem są gorsze niż wcześniej. Tylko, że… no już to tłumaczyłem. Jest szereg innych danych, które wskazują na to, iż już uklepujemy dołek na tym mikro spowolnieniu, a nie dopiero je rozpoczynamy. Innymi słowy dane są słabe, ale już nie będą gorsze, a jedocześnie gospodarka cały czas trzyma się nieźle.
Znowu więcej przykładów? Proszę bardzo:
Wykres poniżej pokazuje wam zależność pomiędzy zatrudnieniem tymczasowym a całkowitym zatrudnieniem w gospodarce USA. Biała linia przedstawia roczną dynamikę wzrostu etatów, natomiast niebieska pokazuje roczne zmiany w pracy tymczasowej, przesunięte o sześć miesięcy w przód.
Praca tymczasowa działa jak barometr rynku pracy. Firmy w USA zwykle najpierw zwiększają lub ograniczają zatrudnienie pracowników tymczasowych, zanim podejmą decyzje dotyczące etatów stałych. Z tego powodu zmiany w tym segmencie często wyprzedzają dane o całkowitym zatrudnieniu. Widać to także historycznie. Spadki w zatrudnieniu tymczasowym poprzedzały osłabienie całego rynku pracy, a odbicia sygnalizowały jego stabilizację i ponowne wzrosty.
Obecnie niebieska linia, po wcześniejszych silnych spadkach, zaczęła rosnąć. Jest to sygnał, iż rynek pracy w USA nie powinien gwałtownie się załamać, a dynamika zatrudnienia ogółem ma szansę utrzymać się na dodatnich poziomach. Rosnący segment pracy tymczasowej to pozytywny znak – wskazuje na odporność rynku pracy i zmniejsza ryzyko nagłego, ostrego pogorszenia danych o zatrudnieniu.
Innymi słowy, dane o pracy tymczasowej wskazują na odbicie od dna, a ze względu na łatwość i elastyczność zatrudniania pracowników tymczasowych, jest to bardzo często wskaźnik wyprzedzający dla całościowych danych.

Globalna gospodarka ma się dobrze i przyspiesza. Z tego punktu widzenia cykl w tym roku się nie sprawdza, bo tym razem cykl koniunkturalny nie pokrył się z mitycznym czteroletnim cyklem, tak jak… ostatnie 3 razy. To jednak nie wszystko.
Istnieją czynniki, które sprawiają, iż wiara w powrót czteroletnich cykli jest zwyczajnie naiwna. choćby jeżeli na chwilę przyjmiemy, iż w przeszłości to właśnie halving faktycznie wyznaczał rytm rynku, to dziś świat wygląda zupełnie inaczej. Mechanizmy, które kiedyś napędzały te rzekome cykle, przestały działać, a struktura rynku zmieniła się nie do poznania. Szanse, iż ten sam schemat powtórzy się po raz kolejny, są po prostu znikome. Dlaczego? Fundusze ETF zmieniły zasady gry!
ETF-y zmieniły zasady gry
Przez lata rynek krypto opierał się na inwestorach indywidualnych – emocjonalnych, impulsywnych, reagujących na każdy tweet i każdą plotkę. To oni tworzyli te charakterystyczne fale euforii i paniki, które napędzały wcześniejsze cykle. Jednak, gdy do gry weszły fundusze, banki i firmy zarządzające aktywami, wszystko zaczęło wyglądać inaczej.
Fundusze ETF zmieniły strukturę przepływu kapitału. Wcześniej rynek działał podażowo. Górnicy sprzedawali świeżo wykopane Bitcoiny, a inwestorzy detaliczni kupowali je, kierując się narracją i emocjami. Teraz mamy rynek popytowy – fundusze ETF stale pozyskują nowe środki, bo napływają do nich pieniądze od inwestorów instytucjonalnych i funduszy emerytalnych. To pieniądze, które nie reagują na krótkoterminowe zmiany nastrojów. Płyną systematycznie, miesiąc po miesiącu, jak w klasycznym rynku kapitałowym.
W efekcie Bitcoin zaczął zachowywać się bardziej jak aktywo finansowe z Wall Street, a nie jak spekulacyjny token z 2017 roku. Zmienność spadła, reakcje rynku są spokojniejsze, a główne impulsy cenowe wynikają już nie z tweetów czy narracji, ale z realnych i regularnych przepływów kapitału. Fundusze ETF w pewnym sensie „uśredniły” rynek. Sprawiły, iż jego ruchy są bardziej przewidywalne, ale też mniej gwałtowne.
To ogromna zmiana w kontekście cykliczności. Wcześniejsze fale wzrostów i spadków były skutkiem emocjonalnych decyzji setek tysięcy inwestorów detalicznych. Dziś coraz większy udział mają instytucje, które myślą w kategoriach lat, a nie miesięcy. One nie sprzedają w panice i nie kupują w euforii. One realizują strategię ekspozycji na nową klasę aktywów. Tam nikt nie sprzedaje dlatego, iż minęło X dni od Halvingu. Po prostu strategia zakłada, żeby na przykład 5% aktywów utrzymać w Bitcoinie i tyle interesuje zarządzających. Dopóki do funduszy dopływa nowy kapitał, to fundusze po prostu kupują. Tylko i aż tyle.
Ten wykres pokazuje doskonale o czym mówię. Dziś już ponad 12% całej podaży Bitcoina leży w rękach funduszy pasywnych oraz spółek publicznych. Jeszcze 4 lata temu było to niespełna 2%.

W samym 2024 roku popyt instytucjonalny na Bitcoina był prawie 9 razy większy niż jeszcze rok wcześniej w 2023, a ten trend tylko przyspiesza.

Dlatego halvingi, narracje czy nastroje tłumu mają dziś coraz mniejsze znaczenie. Bitcoin trafił do świata, w którym swoje trzy gorsze do powiedzenia ma kapitał pasywny i kapitał instytucjonalny. Kapitał o wiele spokojniejszy, przewidywalny i zorientowany długoterminowo. To właśnie ten kapitał ustala dziś tempo całego rynku.
W takim dojrzalszym świecie krypto najważniejsze staje się też korzystanie z narzędzi, które są równie profesjonalne jak sam rynek. Partnerem tego materiału jest Kraken – jedna z największych giełd kryptowalut na świecie, działająca już od ponad dekady. jeżeli jeszcze nie macie krypto, a podobnie jak wielkie instytucje finansowe – chcecie mieć, to nie ma na co czekać, bo nowi użytkownicy mogą zgarnąć 15 euro bonusu przy założeniu konta, wpłacie 100 euro i dokonaniu transakcji na tę kwotę. Czyli pieniądze za darmo. Nic tylko brać. Bylebyście za te 15 euro bonusu nie ładowali więcej w dziwaczne altcoiny, bo kolejna rzecz, która rozbija na kawałki dotychczasowe schematy, to śmierć altcoinów. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów dawnych cykli kryptowalutowych był tzw. altsezon, czyli moment, w którym po głównym rajdzie Bitcoina kapitał zaczynał płynąć do mniejszych projektów.
Mechanizm był prosty: Bitcoin rósł jako pierwszy, dominacja BTC osiągała szczyt, a inwestorzy na fali euforii, chcąc złapać większe zyski, przerzucali środki do altcoinów, które miały stać się „drugim Bitcoinem”. W efekcie, na końcowych etapach hossy, obserwowaliśmy prawdziwą euforię i eksplozję wycen tysięcy tokenów, często bez żadnej wartości fundamentalnej.
Ten schemat powtarzał się przez trzy cykle z rzędu. W 2013 roku, po wzroście Bitcoina, ruszyły pierwsze „kopie” i eksperymentalne altcoiny. W 2017 roku altsezon stał się symbolem całej bańki krypto: Ethereum, XRP czy Litecoin rosły o setki, a choćby tysiące procent. W 2021 roku historia się powtórzyła. Tym razem towarzyszyły jej NFT i tysiące memecoinów. Każdy z tych epizodów kończył się tak samo: pęknięciem bańki i powrotem kapitału do Bitcoina.
Koniec altsezonów: selekcja zamiast euforii
Tyle iż tym razem coś się nie zgadza. Zgodnie z dotychczasowym schematem, po halvingu w 2024 roku Bitcoin powinien był osiągnąć swój szczyt, a rynek altcoinów powinien eksplodować. Tyle że… żaden altsezon nie nadszedł. Dominacja Bitcoina wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie – w tej chwili około 60%, co oznacza, iż kapitalizacja Bitcoina to 60% kapitalizacji całego rynku krypto.

Natomiast większość altów stoi w miejscu lub systematycznie traci względem BTC. Indeks altcoinów Bloomberga kisi się na dnie, które uklepuje od czasów ostatniej bessy i w przeciwieństwie do Bitcoina daleko mu do nowych szczytów. To moment, w którym cała koncepcja „czteroletniego cyklu” zaczyna się po prostu rozsypywać, bo zgodnie z cyklem teraz powinniśmy mieć okres największej euforii na altcoinach, a one wydają się bardziej zapomniane niż kiedykolwiek wcześniej.

Powód jest ponownie prosty. Rynek się zmienił. Zalew badziewnych altcoinów sprawia, iż nikomu normalnemu nie chcę się w tym babrać. Tylko w czasie ostatnich 4 lat, ilość kryptowalut wzrosła pięciokrotnie, a większość z tego to coś bez przyszłości i żadnej realnej wartości dodanej.

W efekcie nikt nie jest tym po prostu zainteresowany. Rynek przechodzi brutalną selekcję naturalną. Przetrwają tylko te projekty, które faktycznie działają. Takie, które mają użytkowników, generują ruch, obsługują płatności lub wspierają stablecoiny.
To właśnie one mają szansę na wzrost. Reszta, czyli większość rynku, stanie się cyfrowym zapomnieniem. Tokenami, których nikt nie potrzebuje, a które przypominają tylko o dawnych czasach, ale te czasu już się dla szerokiego rynku krypto skończyły.
Hej, nie smućcie się. Nie ma w tym nic dziwnego. To naturalna kolej rzeczy. Na rynku akcji jest tak samo. To nie tak, iż każda spółka urośnie i będzie świetna. Sporo okaże się badziewiem bez wyniku lepszego od indeksu. To nie znaczy, iż w akcje się nie inwestuje. Z krypto jest teraz tak samo. To, iż wiele krypto okaże się fatalna, nie oznacza, iż nie ma sensu w krypto inwestować. Projekty, które mają sens i dają sensowne pomysły się obronią. Brak altseasonu nie oznacza, iż NIC nie wzrośnie. Brak altseasonu oznacza, iż nie będzie tak, iż WSZYSTKO wzrośnie. Po prostu nie zadziała już kupowanie krypto na ślepo
Na rynkach finansowych bywają momenty, gdy wystarczy wypowiedzieć jedno magiczne słowo, żeby kurs poszybował w górę. w tej chwili spółki mówią, iż „robią drony” albo „wchodzą w AI” – i inwestorzy natychmiast się rzucają na akcje. Pięć lat temu tym samym zaklęciem było po prostu „nowe krypto”. Dziś ta moda już wygasła i raczej nie wróci.
W tym sensie śmierć ery altcoinów nie oznacza końca innowacji. Oznacza raczej koniec złudzeń. Krypto przestaje być miejscem, w którym przypadkowy projekt może w rok urosnąć o 10 000%. Dziś to już nie loteria, ale rynek, na którym liczy się technologia i realna wartość.
Stablecoiny jako nowe serce ekosystemu
W dzisiejszym świecie, to stablecoiny i sieci, na których oparte są stablecoiny są nowym sercem całego ekosytemu. To one, a nie modne z nazwy alty napędzają dziś największy realny pieniędzy.
Stablecoiny stały się pierwszym realnym i praktycznym przypadkiem użycia blockchain w gospodarce. Są wykorzystywane do rozliczeń w handlu międzynarodowym, w transferach między giełdami, a coraz częściej także w płatnościach między firmami. W niektórych regionach – zwłaszcza w Azji i Ameryce Południowej – stablecoiny zaczęły pełnić rolę cyfrowego quasi dolara.
Popularność stablecoinów dynamicznie rośnie, a ich adopcja najsilniej przyśpieszyła po roku 2020, kiedy wiele walut w krajach rozwijających się dopadła kosmiczna inflacja.
Stablecoiny pozwalają na przechowywanie wartości w dolarach bez konieczności posiadania konta bankowego i płacenia wysokich prowizji za przewalutowania.

Dla dużych instytucji finansowych stablecoin to możliwość dokonywania przelewów transgranicznych, które na koncie drugiej osoby pojawiają się w ciągu kilku sekund, a nie kilku dni. I to jest prawdziwa rewolucja.
W tradycyjnym systemie bankowym środki przesyłane międzynarodowo są „zamrożone” przez czas potrzebny na rozliczenie transakcji. jeżeli przelew z Nowego Jorku do Singapuru idzie przez system SWIFT, to przez 2–3 dni nikt nie ma pełnego dostępu do tych pieniędzy – ani bank wysyłający, ani odbierający.
Dla zwykłego konsumenta to tylko chwilowa niedogodność. Ale dla instytucji, która codziennie rozlicza tysiące takich transakcji, oznacza to, iż ogromne kwoty pozostają w stanie zawieszenia – niepracujące, nieoprocentowane, poza bilansem.
Stablecoiny rozwiązują ten problem. Rozliczenie następuje praktycznie natychmiast, 24/7, niezależnie od stref czasowych i weekendów. Każda godzina, w której pieniądz może wrócić do obiegu lub zostać ponownie zainwestowany, to dodatkowy zysk z kapitału obrotowego. Dla dużych instytucji skrócenie cyklu rozliczeniowego z 3 dni do kilku minut oznacza potencjalne uwolnienie setek milionów dolarów dziennie, które w tym czasie mogą chociażby zarabiać na obligacjach.
Więcej o tym jak stablecoiny mogą zrewolucjonizować system finansowy znajdziecie choćby osobny materiał i dlatego to właśnie sieci na którym oparte są stablecoiny stanowią dziś większość mojego portfela krypto.
Stablecoiny symbolizują dojrzałość rynku. Jeszcze kilka lat temu sektor żył obietnicą „rewolucji finansowej”, dziś zaczyna dostarczać narzędzia, które faktycznie rozwiązują realne problemy.
Stablecoiny i ich realne zastosowania w moim odczuciu stały się symbolicznym przypieczętowaniem pewnej ery w świecie krypto. Ery w której inwestorzy skupiali się na mglistych obietnicach, cyklach, halvingu i… memach. Dziś rynek jest już dojrzalszy i nikogo z poważnych zawodników nie interesuje, ile minęło dni od halvingu. Wszystkich interesuje natomiast to, czy krypto może mi zaoferować realną wartość i jaki % aktywów fundusze planują ulokować na tym rynku.
Nic z tego nie świadczy o tym, iż Bitcoin i inne kryptowaluty nie doświadczą już bessy. Na pewno jej doświadczą. Jak każde inne aktywa. Nie decyduje jednak o tym żaden MAGICZNY CYKL, a jedynie fundamentalna sytuacja w gospodarce i rynku kapitałowym. Rynek dojrzał, a fundamenty, które kiedyś tworzyły iluzję cykliczności, po prostu się rozpadły.
Po pierwsze – halving przestał być siłą napędową Bitcoina. Nie tworzy już oddzielnych cykli, bo w sumie nigdy ich nie tworzył. Ruch kapitału na rynku krypto zależy od globalnej płynności i sentymentu do ryzykownych aktywów, a nie od tego, co zapisane jest w kodzie Bitcoina.
Po drugie – ETF-y zmieniły naturę rynku. Zamiast emocjonalnych skoków inwestorów detalicznych mamy spokojny, instytucjonalny napływ kapitału. ETF-y wygładziły zmienność, ustabilizowały popyt i sprawiły, iż Bitcoin zachowuje się dziś jak pełnoprawne aktywo finansowe, a nie jak hazardowy token.
Po trzecie – era altcoinów dobiega końca. Altsezon, który był nieodłącznym elementem każdego cyklu, tym razem po prostu się nie wydarzył. Kapitał nie płynie już do tysięcy projektów bez wartości – zostaje w Bitcoinie, Ethereum i kilku realnych sieciach. Spekulacja ustępuje miejsca selekcji opartej na użyteczności.
I wreszcie po czwarte – stablecoiny stały się nowym sercem ekosystemu. To one generują dziś największy ruch on-chain, mają realne zastosowanie i łączą świat blockchaina z tradycyjnymi finansami. Ich rozwój symbolizuje przesunięcie od spekulacji w stronę praktycznego wykorzystania technologii.
Wszystko to prowadzi do jednego wniosku: cykle krypto się skończyły, bo rynek przestał być emocją, a stał się infrastrukturą. Bitcoin i blockchain nie potrzebują już magii czteroletniego rytmu – potrzebują adopcji, płynności i realnych zastosowań. To nie koniec kryptowalut, tylko koniec ich młodości.
Dojrzałość zamiast magii
Rynek kryptowalut się zmienia. Nie dlatego, iż „coś się zepsuło”, ale dlatego, iż dojrzewa. Coraz mniej emocji, coraz więcej instytucji. Coraz mniej euforii, coraz więcej infrastruktury. I coraz mniej miejsca na magiczne kalendarze, które miały przewidywać przyszłość.
Nie zobaczymy już klasycznych baniek co cztery lata. Ale w zamian dostajemy coś dużo cenniejszego: rynek, który coraz bardziej przypomina tradycyjny świat finansów, z realną adopcją, regulacjami i kapitałem, który nie znika po każdej korekcie.
I właśnie dlatego to wcale nie jest koniec szans w krypto. To tylko koniec iluzji, iż wystarczy poczekać na halving i wszystko zrobi się samo.
A jeżeli szukasz prawdziwych okazji, to dopiero teraz zaczyna się gra dla dorosłych.
Ja sam ze swojej ekspozycji na rynek krypto rezygnować nie zamierzam, a samo krypto na stałe zajmuje u mnie od 5 do 10% całego portfela.
Tak, Bitcoina też mam, a więcej aktualizacji o moich poglądach na krypto możecie dostać bez problemu w DNA Premium, z którego regularnie korzysta już ponad 3700 osób. jeżeli chcesz mieć jeszcze bardziej bieżący wgląd na to, co naprawdę ważne na rynkach, to nie czekaj z dołączeniem. Wszyscy dostają tam codzienne różne analizy i przemyślenia o rynkach i gospodarce ode mnie i całego zespołu, a do tego możliwość obserwacji jak sam inwestuję własne oszczędności w portfelach o łącznej wartości prawie 6 milionów złotych.
Inwestuj z Kraken! Załóż konto, wpłać 100 euro i zyskaj bonus do 15 euro. Jedna z największych giełd kryptowalut na świecie – bezpiecznie i prosto.
Załóż konto na: https://kraken.pxf.io/c/6628352/3300416/10583
Do zarobienia!
Piotr Cymcyk

2 godzin temu








